No z takim tytułem to raczej spodziewałbym się jakiejś gierki z Kratosem aniżeli thrashowej płyty.
Może się nawet nazywać Milky way, byle było dobre.
Nie może, Kreator musi mieć słowa gdzieś w okolicach Riot of Violence w tytułach. Inaczej to nie ma sensu. Płonące flagi, krew na bruku, brutalne rewolucje, te sprawy.
Bo może się drze z kibla? Nienawistne sadzanie zatwardziałego kloca to niezłe urealnienie estetyki zespołu.
Do spotify się musisz zalogować i masz cały prawilny kawałek, a te notoryczne linki od bota na parę godzin przed premierą teledysków na jutubie, to jak dla mnie żenada, ktoś powinien ich za to pozwać w końcu. Do tego jeszcze szmaty blokują komentarze pod wszystkim. Zaorać taką dystrybucję.CzłowiekMłot pisze: ↑rok temuLepszy kawałek z yt niż półminutowe wrzutki ze spotify czy innego nowomodnego czegoś. Coś ci się pomyliło przedwieczny.
Chyba Edge of Sanity nie słyszałeś!
Nie no, może być za dużo, w końcu każde coś w utworze się przewijające ma jakąś funkcję i do ogólnego jego kształtu i kierunku powinno być gabarytem, orientacją i poziomem ekspozycji dopasowane, więc nawet dobrej melodii może być za dużo, bo to coś jakby maratończyk miał nogi silne, sprawne i w ogóle takie, że aż miło popatrzeć, ale trzy.
To raz a dwa zestawianie w jednym szeregu At The Gates z jakimś In Flames to kompletny brak obeznania tematu. Może jeszcze Carnage i Dismember bo przecież melodii tam sporo.
No bo przecież jak sobie poskakać przy umpa, umpa tak normalnie to nuda ale jak sobie wymalować gębę na biało to wtedy wieczny kult.DiabelskiDom pisze: Pierdu pierdu. Heavymetalowe melodie starego In Flames czy któregokolwiek At The Gates ruchają potupaje i kwadraciznę wielkich "tuzów" szwedzkiego death metalu. Jebać takie granie, jebać umpa-umpa, jebać ten metal maczetami. Straszny metal do poskakania w pogo pod sceną z resztą gimnazjalistów i podstarzałych kuców.
Otóż to.DiabelskiDom pisze: ↑rok temuChciałem się jakoś włączyć w dyskusję, ale chyba nie mam szans z argumentami o wyższości Lacuna Coil nad In Flames oraz z tymi, stwierdzającymi, że to jest ciągle granie w jednej stylistyce - melodic death metalu.
No kiedy słyszy się taki tekst to ciężko zapanować nad sobą i delikwentowi nie obić mordy puszczając mu przy tym słowa Bogusława Lindy "W imię zasad". To samo kiedy ktoś na hasło scena z Goteborg wrzuca tam wszystko jak leci bo tak jest łatwiej. Ostatnie nawiązanie do At The Gates to niech wszyscy pizdeusze posłuchają płyty With Fear I Kiss the Burning Darkness i teraz kurwa uwaga zadanie domowe wykazać ile i gdzie jest tam zagranych melodii?!
Trzeba być doprawdy przygłuchym, żeby tak stwierdzić, druga zaś opcja to niewiedza co to melodia.
Ale DD, po co myśleć, albo co gorsza posłuchać pewnych rzeczy, lepiej powrzucać takie hasełka jak poniżej Twego postu.DiabelskiDom pisze: ↑rok temuJa jednak proponuję czasem wyjąć głowę z dupy przed wchodzeniem na forum i rzucaniem wyświechtanych cytatów bez poparcia i posłuchać takiego Lunar Strain, potem Jester Race a potem Soundtrack to Your Escape. Może wtedy ktoś się zastanowi nad wrzucaniem całego In Flames do jednego wora i pisaniem pierdół, które ktoś powtarzał po kimś, kto powtarzał po kimś innym, kto usłyszał Only For the Weak i powiedział koledze, że In Flames to melodyjne gówno.
Dodatkowe zadanie domowe dla zaawansowanych: wyjąć głowę z dupy i posłuchać The Red In the Sky is Ours, potem Mordercy Duszy a na koniec At War with Reality.
Może wtedy ktoś załapie w przypadku obydwu kapel procedurę zmian, które jednak dość płynnie z siebie wynikały i, chociaż były na różnych poziomach brutalności oraz chwytliwości, to mówiły tym samym językiem.
Ja akurat dobrze pamiętam jak ruszył marketing In Flames z tekstami pokroju szwedzki death metal budzi się na nowo czy pokazuje nowe oblicze. Znając ich jak grali na jedynej demówce byłem nawet w stanie uwierzyć w te slogany ale jak usłyszałem debiut to było jak kubeł zimnej wody. Zapowiadano wykwintny szampan a polano zwykłego Piccolo. Reszty płyt nawet nie tykałem bo wystarczyło posłuchać jakiś promocyjny kawałek albo obejrzeć video aby zniechęcić się kompletnie. Niejaki Wardzała mocno wierzył w te melodyjne objawienia i też ostro promował te gówno a jak awansowali zaraz do Nuclear Blast to kręcenia makowców końca nie było widać.
Na Amotta z późnego AE mógłbym się - niestety- zgodzić. Ostro zaczął chałturzyć.
Mądrego to i miło posłuchac. Gdzie jakiemuś In Flames, Arch Enemy, Soilwork(o zgrozo!) czy Children of Bodom do At the Gates czy Dark Tranquillity. I nie chodzi tutaj tylko o początki, bo o ile wszystkie ww. zespoły obniżyły loty(z wyjątkiem AtG) to i tak dalej mamy przepaść.Hajasz pisze: ↑rok temuNo kiedy słyszy się taki tekst to ciężko zapanować nad sobą i delikwentowi nie obić mordy puszczając mu przy tym słowa Bogusława Lindy "W imię zasad". To samo kiedy ktoś na hasło scena z Goteborg wrzuca tam wszystko jak leci bo tak jest łatwiej. Ostatnie nawiązanie do At The Gates to niech wszyscy pizdeusze posłuchają płyty With Fear I Kiss the Burning Darkness i teraz kurwa uwaga zadanie domowe wykazać ile i gdzie jest tam zagranych melodii?!
Odpowiem od razu bo na tej płycie nie ma melodii !!! Więc teraz możecie sobie przetasować swoją wiedzę o graniu melodii w szwedzkim death metalu.
Druga rzecz to mi nie przeszkadza, kiedy Kreatura ciągnie ładną melodię bo przecież robili to od pierwszych płyt tylko niech ta melodia będzie taka szorstka, surowa, złowieszcza a nie jak polukrowana cipa. W tym momencie nasuwa się porównanie tych melodyjkowych zespołów ze Szwecji i kiedy wjeżdżają gówna pokroju In Flames, Soilwork, Arch Enemy i zestawia się ich z kompletnie odstającym Dark Tranquility to gadka traci sens. Od razu tylko napomnę, że mam na myśli ten pierwszy okres Dark Tranquility czyli do płyt wydanych dla Osmose. Żaden In Flames do pięt im nie dorastał.