PS: dalej uważam, że Cannibal Corpse udał się wypierdolony w kosmos cover "No Remorse". Kto nie zna niech sprawdzi

Dziś wydaje mi się wybitnie zabawne, że jak ją poznałem w 1997 roku to wydawała mi się jakąś prehistorią, bo to wówczas była płyta sprzed 13 latWędrowycz pisze: ↑8 lat temu Odświeżyłem sobie wczoraj "Kill 'Em All" i dalej słucha się świetnie. Kurde z tej płyty bije taka pasja z grania, żywiołowość i jest tu tyle zajebistych pomysłów że ho ho. Kawałki wpadają w ucho, noga sama chodzi i nic a nic się ten album nie zestarzał. Znam go praktycznie na pamięć. Po co słuchać jakiś miałkich i średnich albumów, skoro mamy takie klasyczne pozycje.
PS: dalej uważam, że Cannibal Corpse udał się wypierdolony w kosmos cover "No Remorse". Kto nie zna niech sprawdzi![]()
Sprzed 14deathwhore pisze: ↑8 lat temuDziś wydaje mi się wybitnie zabawne, że jak ją poznałem w 1997 roku to wydawała mi się jakąś prehistorią, bo to wówczas była płyta sprzed 13 latWędrowycz pisze: ↑8 lat temu Odświeżyłem sobie wczoraj "Kill 'Em All" i dalej słucha się świetnie. Kurde z tej płyty bije taka pasja z grania, żywiołowość i jest tu tyle zajebistych pomysłów że ho ho. Kawałki wpadają w ucho, noga sama chodzi i nic a nic się ten album nie zestarzał. Znam go praktycznie na pamięć. Po co słuchać jakiś miałkich i średnich albumów, skoro mamy takie klasyczne pozycje.
PS: dalej uważam, że Cannibal Corpse udał się wypierdolony w kosmos cover "No Remorse". Kto nie zna niech sprawdzi![]()
![]()
Bardzo dobry album to gruba przesada - tam przecież nie ma kawałka, który by się łapał do ich 50 najlepszych utworów, albo się nawet zbliżał do niektórych kawałków z Load/Reload. Hardwired... to Self-Destruct jest co najwyżej poprawny. To, że grają znowu thrash nie powoduje, że warto tego słuchać.
Dwa różne oblicza thrashu.
Jasne, po prostu nie jest to thrash dla nastolatków w białych katankach i adidaskach. Kiedyś zrozumiesz...Nucleator pisze: Przecież ostatni dobry album tej ekipy to Ride the Lightning. A opinie, że Hardwired to lepszy album thrashowy niż Brotherhood of the Snake czy Dystopia, mogę skwitować tylko ironicznym uśmieszkiem.
Tak, tak - a "And Justice For All" to chujnia, nie? "Master of Puppets" też
Ostatni dobry album Mety to właśnie Hardwired. Pierwsza piątka LP to klasyka metalu i żaden kuc jebany niech z tym nie dyskutuje
O to się właśnie rozchodzi. Płyty Metalliki do Czarnej Płyty włącznie, to klasyka i nie ma co tego nawet podważać. Nikt o zdrowych zmysłach tego nie robi.dj zakrystian pisze: ↑7 lat temu Ostatni dobry album Mety to właśnie Hardwired. Pierwsza piątka LP to klasyka metalu i żaden kuc jebany niech z tym nie dyskutujeSam Karol Wojtyła w swej encyklice Habemus Metallicus tako rzecze.
![]()
Zależy jak patrzysz na Metallikę. Jeśli patrzysz pod kątem thrashu, a ja tak robię, to Hardwired jest beznadziejny i mdły. Co z tego, że są tam z 2-3 thrashowe strzały, skoro są one nudne i asłuchalne. Nie będę się spuszczał nad nimi, bo patrzcie, Meta znów gra thrashowo.
Ale gdzie ja kurwa napisałem, że to nie klasyka? Napisałem tylko, że ja je zlewam, bo sory, ale jak słucham muzyki, to mam w dupie, czy jest ona kultowa czy nie. Zasługi nie grają, tylko muzycy. Słyszałem kilka kapel, które grały fenomenalnie, a mało kto je dziś zna i słucha ich muzyki. Hammerfall to też klasyka power metalu, ale nie zmienia to faktu, że dla mnie to niestrawny kicz. Na półce mam pierwsze dwa longi Metalliki i tyle mi starczy. Na Master i And Justice już przedobrzyli z kombinowaniem i wpakowywaniem riffów. Na pierwszym z wyżej wymienonych podoba mi się tylko Leper Messiah i Orion, na drugim Dyers Eve. Reszta mi nie podchodzi, a przy takim The Thing That Should Not Be czy The Frayed Ends of Sanity to z nudów nie wyrabiam. Polecam posłuchać Sabbat, Watchtower, Coroner czy Realm - tam złożone struktury utworów są znakomicie połączone i nie ma mowy o znużeniu. Na potworka zwanego Black Albumem to szkoda mi klawiatury, bo to już bardziej taki heavy niż thrash metal.Blind pisze:O to się właśnie rozchodzi. Płyty Metalliki do Czarnej Płyty włącznie, to klasyka i nie ma co tego nawet podważać. Nikt o zdrowych zmysłach tego nie robi.dj zakrystian pisze: ↑7 lat temu Pierwsza piątka LP to klasyka metalu i żaden kuc jebany niech z tym nie dyskutujeSam Karol Wojtyła w swej encyklice Habemus Metallicus tako rzecze.
![]()
Może nie najbardziej, chociaż sam jej geniuszu nie jestem w stanie pojąć.
Yogi, no chyba Ciebie pojebało
Ostatni Slayer to niestety męczenie buły i King z Arayą powinni zejść ze sceny niepokonani po śmierci Hannemana i niezłym World Painted Blood.DiabelskiDom pisze: ↑7 lat temu Gadka widzę w takim stylu jak jakiś czas temu w wątku o Slayer. Złego słowa nie można powiedzieć, bo zaraz się oburzajo, że jakże to tak, na zasłużony zespół i zasłużoną płytę mówić niedobre rzeczy?
Ujeżdżanie Błyskawicy jest najlepszym albumem Metalliki. Było dobre "...And justice for all", były całkiem niezłe, rockowe Lołdy/Rilołdy ale w zasadzie na tym koniec jeśli chodzi o wartość ich muzyki. Ja sam nie przepadam za thrashem (a przynajmniej takim czystym, wolę mieszanki z blackiem) ale jeśli już miałbym wybrać to postawiłbym na Vektor, Sabbat czy zdefiony Messiah.
Tego ducha lat 80-tych jest, ale niewiele. W końcu jest rok 2017 a Metallica pokazała, że da się po tylu latach na scenie nagrać płytę, może nie wybitną, ale taką, którą słucha się z przyjemnością. Kilka utworów z Hardwired to mocne rzeczy, ja wracam do tej płyty dosyć często.Haghi pisze: ↑7 lat temu Przejechałem sie po "Hardwired..." i powiem, że wcale nie jest źle ale wybitnie muzycznie też nie ma. Album ot taki jakby bez ducha Metalliki z lat osiemdziesiatych. Co prawda jest lepiej jak na DM i można juz, nie majac logo zespołu przed sobą, zgadywać że to jeden z przedstawicieli wielkiej czworki, ale brakuje jeszcze tego czegoś. Czy mozna odsłuchać? Owszem.
Wydaje mi się, że bardziej gardzisz słuchaczami niż zespołem. Bo to przecież zespół dresiarzy, studenciaków, metalowców z pacyfka na kostce i typowych januszy, dobrze myślę?
Przecież czysto muzycznie te covery to totalne dno. Celtic Frost tak zagranego nawet najpodlejsze blackmetalowe bandy na rehu by się wstydziły wypuścić.
Ale przecież ta banda prawdziwków to właśnie z tego szydzi, naśmiewa się i gnije a nie ma ból dupy
Aha, czyli szydzenie to nie ból dupy... Ciekawe... Musisz DD zrobić definicję co jest szydzeniem a co bólem dupy, bo się już gubię w tej Twojej pokrętnej logice.DiabelskiDom pisze: ↑7 lat temuAle przecież ta banda prawdziwków to właśnie z tego szydzi, naśmiewa się i gnije a nie ma ból dupyTakowy to raczej w wypowiedziach pokroju Twojej, sarkanie o tych tzw "prawdziwkach" właśnie, unoszenie się tym, że ktoś miał czelność stwierdzić, że to wykonanie to najzwyklejszy na świecie kloc.
A co do samego Dżemu to u mnie niechęć do nich ma podłoże najprostsze ze wszystkich - absolutna muzyczna nędza. Tylko tyle i aż tyle.
Muzycznie to forma czystej zabawy, więc nie traktuję tego w kategoriach prawdziwego koweru, który by zaistniał na płycie.Przecież czysto muzycznie te covery to totalne dno. Celtic Frost tak zagranego nawet najpodlejsze blackmetalowe bandy na rehu by się wstydziły wypuścić.
Inicjatywa zacna - w założeniu. W praktyce - granie Balls to the Wall we dwóch to robienie sobie jaj, a nie hołd i tyle. Póki grali Jozina z Bazin było może czerstwo, ale jakoś tam zabawnie.
Co do Dżemu to ja osobiście nie czaję tej nienawiści wśród metalowców, wynikającej chyba zwykle z faktu, że ich szkolna sympatia wolała typka w swetrze ;p
Czy to sympatyczna inicjatywa ? Pewnie takowa by była gdyby taki cover zagrali od przysłowiowego święta albo na jakimś szczególnym koncercie ale skoro grają na każdym występie to nazywamy to marketingiem biznesowym, z którego powinna pojawić się korzyść finansowa.
Ej, serio dla Ciebie szydera i wyśmiewanie czegoś jest równoznaczne z wkurwem czy tam frustracją z tytułu tego zjawiska?Zsamot pisze: ↑7 lat temu Aha, czyli szydzenie to nie ból dupy... Ciekawe... Musisz DD zrobić definicję co jest szydzeniem a co bólem dupy, bo się już gubię w tej Twojej pokrętnej logice.
Sarkanie? Dobre sobie... Raczej wskazanie, że tzw. fan metalu to potencjalny klient prozacu, bo zawsze mu kurwa źle.
Jeśli jakaś religia ma bogów w takim stanie to aż się boję myśleć w jakim stanie jest ona sama
Gdyby popytać ludzi na ulicy jaka grupa jest bogami post-punka pewnie większość odpowiedziałaby U2.DiabelskiDom pisze: ↑7 lat temuJeśli jakaś religia ma bogów w takim stanie to aż się boję myśleć w jakim stanie jest ona sama![]()
Każda płyta Virgin Prunes kosi wszystko od U2 bezwzględnie. Nawet nie sposób tego porównywać.
Chodziło mi o samą muzykę, do zespołu nic nie mam. Ale coś w tym jest, zawsze jak spotykam zadeklarowanego fana, to nie jest to osoba z którą chciałbym mieć jakieś dłuższe relacje