Zespół o którym właściwie nic nie wiadomo, twierdzą, że istnieją w chuj lat i coś wydali w 77, ale jedyne pewne wydawnictwo to split z lubelskim Hangover w poprzedniej dekadzie. Ja im nie wierzę. Podpisują się GMC, ale rozwija się ten skrót w taki nieprzyzwoity właśnie sposób. Przepity thrash, ale z jakimi pięknymi falsetami. Bezsensowne granie, ale jakie śliczne.