Vexatus pisze: ↑6 lata temu
Najlepszy album Slayer to "Divine Intervention" - najszybsza, najbardziej agresywna i intensywna muzyka jaką ten zespół nagrał. Po zmianie na stanowisku perkusisty wielu uważało, że to koniec Slayer i to już nie będzie to samo, a tu okazało się, że Bostaph wywindował zespół poziom wyżej. Nagranie takiej płyty z Lombardo nie byłoby możliwe.
Divine Intervention to bardzo dobry album, zgadzam się. Natomiast nie zgadzam się co do tezy, że Bostaph wywindował ten zespół na wyższy poziom. Lombardo za perkusją jest zdecydowanie lepszy - lubię jego partie, bo potrafił fajnie kombinować, jak np. w Behind the Crooked Cross. Wrażenie na mnie zrobił też w klipie do Seasons in the Abyss, gdzie przejścia po refrenach kosiły jak kombajn Bizon. No i nie do końca łapię, jakiej to płyty Slayer nie mógłby nagrać z Lombardo. Przecież bębnił do kilku zajebistych strzałów, a na DI nie brakuje takiego riffowego kombinowania zamiast bezpośredniego strzału w pysk - patrz 213 rozmiękczany melodyjkami czy tytułowy kawałek.
Czit pisze:
"God Hates us All" to przecież najgorsza kupa gówna jaką Slayer wydaliło. WPB to mizerota fakt, ale można przesłuchać do połowy. "Christ Illusion" chyba najlepsze od "Seasons in the Abyss" wydawnictwo, ale daleko tu do zachwytów.
Ja wiem, że za dużo tam hardcore'a czy jak to tam się zwie, ale jest to brutalne. Tytułowy czy War Zone to srogi wpierdol, czego nie było na Christ Illusion czy World Painted Blood (z małymi wyjątkami). Przy czym jakaś wybitna ta płyta nie jest, to fakt.
Odrowąż pisze:
6. Repentless od początku mi się podoba, mimo iż nie ma startu do klasycznych płyt, fajne solówki gra na niej Holt.
Ale solówki Holta i dwa dobre kawałki to trochę za mało. Beznadziejna płyta, którą część osób chwali tylko dlatego, że to logo Slayer. Ja nie czekam z zapartym tchem na nowe wydawnictwa, choć z ciekawości pewnie sprawdzę.