dj zakrystian 3 tyg. temu
Dodać należy, że Hanneman był mistrzem w tworzeniu genialnych riffów. Obok Iommiego i Papy Heta, to trójca nieświęta w tworzeniu motywów godnych mistrzów. Większość kultowych numerów Selera, jest jego autorstwa. Na Diabolus in Musica, udowodnił, ze potrafi też w nowocześniejsze granie. W zasadzie skomponował tam wszystko, poza In the Name of God. Taki opener jak Bitter Peace, czy urywający łeb przy samej dupie, Point. Pomiędzy to wcisnął klimatyczne Desire czy średniotempowy Screaming from the Sky, jak i skoczny nieco hard corowy Stain of Mind. Dobra płyta, choć sporo inna, ale nie można dzieki temu nazwać jej generyczną.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem