Niesamowita banda z Kanady, która zrodziła się w płomieniach thrash metalu. Powstała w 2003 roku i do 2012 funkcjonowała jako Skull Hammer, od tego też roku zespół nazywa się Terrifier. Chłopaki grają totalny, czysty, i piękny rasowy thrash, do tego robią to w taki sposób jakby urodzili się w latach 80 i wyssali tą muzę z piersi powiedzmy tych najlepszych w owym czasie. Do tego niebanalne umiejętności instrumentalistów, świetny agresywny wokal, daje nam niesamowitą thrashową bombę. Dużo mi nie trzeba było żeby mną zawładnęli, dla mnie mistrzowie.
Dyskografia: 2012 - Destroyers of the Faith 2013 - Metal or Death EP [EP] 2015 - Art of Manipulation / Metal or Death [split] 2017 - Weapons of Thrash Destruction 2017 - Masters of Metal: Vol. 5 [split]
Po świetnym zeszłorocznym krążku, w końcu zabrałem się za debiut, a wnioski same bardzo szybko się wysunęły podczas jego odsłuchu. Ta kapela to zdecydowanie pierwsza trójka współczesnych traszerskich kapel. Oni naprawdę zajebiście potrafią w thrash, na dwóch krążkach nie znalazłem słabszego punktu, chłopaki maja tak głowy napakowane zajebistymi zagrywkami, i rozwiązaniami że ręce same składają się do oklasków. Czekam na trzeci bardzo ważny krążek z utęsknieniem, niech i na nim pokażą jaką mają moc.
Dzisiaj nakładem Empire Records ukaże się pt. Trample the Weak, Devour the Dead, trzeci longplay Kanadyjczyków, przybrany poniższą grafiką Ed'a Repki:
track-list:
1. Trial by Combat 05:44
2. Perpetual Onslaught 03:54
3. Bones of the Slain 03:16
4. Depths of the Storm Scepter 05:35
5. Grinding the Blade 05:36
6. Death and Decay 05:20
7. Dawn of the Slaughter 03:57
8. Awaiting Desecration 05:35
1. Trial by Combat
Podobnie, jak w wypadku poprzednika i tym razem nie zawodzą, wpisując się nowym albumem w czołówkę thrashowytch płyt roku.
Instrumentalnie na poziomie - jeśli nie wyżej - Municipal Waste i Warbringer, stylistycznie również, nawet wokal podobny. No i niestety w trakcie odsłuchu drugiej płyty Kanadyjczyków oko się przymknęło...
Piękne solówki, konkretne tempo jak i gęstość, natłok dźwięków, ale brakuje tego czegoś co kazałoby włączać album ponownie. To wszystko już było niestety, ale trzymam kciuki za chłopaków, bo na żywo pewnie wychodzi z tego więcej niż solidna młócka.
Debiut wydaje się odrobinę lepszy.
Non Stop Kolor!
Browar, knajpa, dupy i metal!
Vortexrok temu
Tormentor
Posty: 3118
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo
Vortex
Jak dla mnie nic z powyższych zarzutów się nie zgadza. Jako jedni z niewielu, grają jeszcze to co choćby Warbringer grał dawno temu...A to coś drzemie w nich cały czas.
Możliwe, że trochę mnie już znudziło nowofalowe granie tego typu, ale oczywiście zapodają między innymi to co było najlepsze u wymienionej przez Ciebie kapeli. Ostatni Warbringer był całkiem do rzeczy, a nawet bardzo dobry, ale do drugiej i trzeciej płyty troszkę już mu brakuje. Cóż...może za jakiś czas mi się znów zachce tego typu traszowania.