Namor

[Odin Quincannon]

No to chyba mamy już 2 zespoły nieśmiale sugerujące, że są spadkobiercami KATa bez ani jednego muzyka z KATa. Piękna groteska, Roman by tego lepiej nie wymyślił. xD

[Blind]

Nie taki zły ten Namor. Spodziewałem się daddy boomer metalu, a okazało się, że to całkiem nowoczesny thrash/heavy. Sympatyczny riff na zwrotce w tym Anioł Tchórz.

[Odin Quincannon]

Nie taki zły ten Namor.

O ile zakład, że to będzie lepiej brzmiąca Biało-Czarna? Ci sami kompozytorzy. Tekstowo czuję się ciut zażenowany, jak mocno chcą to osadzić na sztuczkach Romka. To jest tylko granie na nostalgii, obstawiam, że mocno przeszacowali popyt na swoje granie.

[deathwhore]

Po zapoznaniu się z numerami promocyjnymi jednego i drugiego, stwierdzam z pełnym przekonaniem, że gówno i chuj. Teksty Kostrzewskiego też były w dużej mierze żenujące, ale to był jego lot, był w tym prawdziwy i przekonujący. Uroczy. I tylko jemu to tak wychodziło.

[dj zakrystian]

Teksty na Bastard i Balladach, częściowo na Różach i OWŚ śmieszkowe nie były. Chociaż to na Różach zaczęły się te gruchy, prącia i śmieszne czorty. Romek raczej z pełną premedytacją skręcił w takie przaśne szatanizmy. No i fakt, był w tym jego niepowtarzalny sznyt. Tu jest tylko naśladownictwo, ale niby jakie by miały być teksty w kontynuacji jego kapeli?

[deathwhore]

Były mniej śmieszne. Wersy o tym, że niebożce kochance za życia pachniała cipka tak, że sztorm mu giął maszt, to jednak mnie bawią jak ropa co lała się z ucha.

No ale Roman obok wersów zabawnych - pewnie czasem bardziej, a czasem mniej celowo - pisał też wersy doskonałe. Nikt w Polsce tak uroczo i wdzięcznie nie przekraczał granicy kiczu co on.

Hirotwory czy Laksotwory są w tym zakresie wyłącznie żenujące. To nawet nie brzmi jak parodia, tylko bazgroły na kolanie kogoś, kto nie czuje stylistyki, ale dostał zadanie do odrobienia.

[kataton88]

Roman w tych poważniejszych lyrykach mocno Micińskim jechał, więc trza by szukać "żył źródlanej wody", powyrywać, poprzycinać i byłoby lepiej. Pójście w co bardziej rubaszną poetykę na zasadzie, że u Kostrzewskiego nie takie rzeczy uszły, to ślepa ulica i gwarancja nieuroczego kiczu.