Myślę, że ciutkę racji Hajasz ma odnośnie hajpu na warmetale i old-school DM-y szwedzkie spoza Szwecji, czarno-białe okładki i tak dalej i Sodom pewnie na tylu festach bywa, żeby móc się opatrzeć z ekranami Conquerora. Zmiana z wycyzelowanego thrashu pozytywna, choć dalej jakiejś wielkiej chamówy tu nie ma.
Tytułowy kawałek pewnie specjalnie napisany jako hymn Party.San
Drugi utwór,
Conflagration to bym powiedział, że wręcz nosi znamiona black metalu nieco, wokal Tomka jakiś taki ostro wkurwiony i plugawy tutaj, nie zagrzewa do zabawy jak przy odgrywaniu hitów z Agent Orange, raczej do mordu
W wersji digital jeszcze 2 nagrania koncertowe, sztosik
Tired & Red oraz
One Step Over the Line. Słucha się z przyjemnością, z 5 razy chyba z rzędu leciało, czego bym się nie spodziewał w sumie po nowym wydawnictwie Sodom.