Dobre grańsko, ale tego The Cure nie stwierdziłem. Może Ciebie zmyliło ale tam wokalnie udziela się kobitapit pisze: ↑rok temuPowyższy Mammoth Weed Wizard Bastard jest już cały. Miał być stoner / space doom (i jest), ale ludzie piszą też coś o Perturbatorach i My Dying Bride, czyli to jednak coś dla yoga. Niech to będzie lekcją dla nas wszystkich.
- doom z blackowymi i sludge'owymi wtrętami, nie jest za specjalnie ciężki, ani noise'owy, wokale... no cóż to coś co zdarza się kiedy black metalowy wokalista odkrywa, że dzięki delay'om i reverbowi może śpiewać jak w kościele, albo na koncercie The Cure, na czym to ja stanąłem? a tak, ale przynajmniej jest wolny, może lecieć sobie w tle
Zajebiste!
Fajna rzecz. Znam sporo albumów.
Totalnie zlana moim zdaniem kapela. Siedzi w dobrze reprezentowanej niszy (a która w dzisiejszej czasach nie jest dobrze reprezentowana?) ale ma swój własny kształt i formę. A bycie charakterystycznym i dobrym to w obecnych czasach ważny argument.
Jak już wspomniano wcześniej - pattonowopodobny doom cośtam. Ciekawa, bo nieoczywista, mocno bujająca muzyka. Szacunek dla tego kreatywnego twórcy. Nie wiem, czy najdzie mnie ochota na sprawdzenie reszty, bo sporo tego, ale im dłużej słucham to wydaje mi się, że tak. Z pozoru trudne do pogodzenia połączenie stylów, bo i gdzieś typowy riff a’la stary Candlemass się przewinął…
Bardzo przyjemny alternatywny doom/pattoncore. Jeśli ktoś lubi stare Korny, Mr Bungle a dodatkowo czai klimat post Black Sabbath nie powinien być zawiedziony powyższym. Przyjemna muzyka.
I to jest podejście do materii. pewnie ze dumik. zakręcony death doom z czarną polewą po szwajcarsku
już w wishliscie. Daj Boże Piciupit pisze:- post-metal / chlip chlip doom metal, ale z zajebistymi aranżami, porządną elektroniką, jakimiś skrzypkami, wiolonczelą i śladami rozmodlenia OM
Jeszcze ta okładka, dawno czegoś tak pomyślanego chyba nie widziałem. A jak wiadomo płyta będąca arcydziełem w każdym stopniu to piękna rzecz, ale jeśli dochodzi z tym do stopnia okładki to już tym bardziej święta rzeczSzajtan pisze: ↑9 mies. temuDoomster Reich nagrał płytę genialną, która naprawdę niszczy w chuj. Okrutnie tyra ta płytka, płynnie lawirując i przechodząc od psychoaktywnych, kwaśnych, w chuj transowych faktur dźwiękowych do niemożliwie, a chwilami wręcz abstrakcyjnie wgniatających w glebę patentów o konsystencji ciężkich olei opałowych.
Psychodeliczna podróż ku zatraceniu to chyba najkrótszy opis tego co Was czeka.
Gdy tak obserwuję kolejne nagrania Doomster Reich, to normalnie aż serce rośnie. Kapela, która początkowo głęboko inspirowała się i w zasadzie odwzorowywała jeno w swej muzie dokonania starych mistrzów gatunku przekształciła się w prawdziwego potwora, który z sadystyczną wręcz przyjemnością robi krzywdę naszym mózgowym synapsom, ale co najważniejsze, robi to na swój sposób i na własnych warunkach.
Sprawdzilem sobie ten materiał. W kilku momentach przypomina mi genialny debiut Szwedów z Leprous Fire ..jest mrocznie i psychoaktywnie....szkoda że tylko w killku bo dość często jest trochę mocno typowy - szczególnie jak przyspieszają wieje takim se powiedzmy stonerkiem nieco dupawym....Szajtan pisze: ↑9 mies. temuDoomster Reich nagrał płytę genialną, która naprawdę niszczy w chuj. Okrutnie tyra ta płytka, płynnie lawirując i przechodząc od psychoaktywnych, kwaśnych, w chuj transowych faktur dźwiękowych do niemożliwie, a chwilami wręcz abstrakcyjnie wgniatających w glebę patentów o konsystencji ciężkich olei opałowych.
Psychodeliczna podróż ku zatraceniu to chyba najkrótszy opis tego co Was czeka.
Nie ma się co dziwić - nagraniami zajął się M.S.W. z Hell (poza tym Crawl na swoim koncie ma m.in też split z Leviathanem)
Bardzo ładny medieval/zeppelin/być może acid, ale przede wszystkim COVIDCORE. Przyjemna, naturalna muzyka, więc będzie słuchane ponownie. Bardzo ładna nazwa zespołu.