Giganci stoner rocka z brytyjskiej stolicy grający od przeszło dwóch dekad w niemal niezmienionym składzie. Pierwsze muzyczne szlify zdobywali od 1994 r. jako Our Haunted Kingdom grając death doomy i po skręceniu w znane już nam rejony zmienili nazwę na obecną.
W twórczości goblinów słychać wpływy zarówno Black Sabbath jak i rockowej psychodelii lat 70-tych. Do tego nie brakuje naleciałości punkowych, słyszalnych wyraźnie na Thieving From The House Of God. Jest to jedna z moich ulubionych kapel gatunku.
Aktualnie egzystują w stajni Candlelight Records.
Skład:
Martyn Millard - Bass (1995-present) ex-Our Haunted Kingdom, ex-Ravens Creed, ex-The Dukes of Nothing
Chris Turner - Drums (1995-present) ex-Capricorns, ex-Fabric, ex-The Dukes of Nothing
Joe Hoare - Guitars (1995-present) ex-Our Haunted Kingdom
Ben Ward - Vocals (1995-present) ex-Our Haunted Kingdom, ex-Ravens Creed
Neil Kingsbury - Guitars (2013-present) Blackstorm, ex-Fall of Efrafa
Dyskografia: 1997 - Frequencies from Planet Ten 1997 - Nuclear Guru [EP] 1997 - Electric Wizard / Orange Goblin [split] 1998 - Time Travelling Blues 1998 - The Time [EP] 2000 - Orange Goblin / Alabama Thunderpussy [split] 2000 - The Big Black 2002 - Frequencies from Planet Ten / Time Traveling Blues [kompilacja] 2002 - Coup de Grace 2004 - Some You Win, Some You Lose [single] 2004 - Thieving from the House of God 2007 - Healing Through Fire 2011 - Orange Goblin [boxed set] 2012 - A Eulogy for the Damned 2013 - A Eulogy for the Fans... Orange Goblin Live 2012 [live] 2014 - Back from the Abyss 2015 - The Test [single] 2018 - The Wolf Bites Back
We have been very busy in the studio writing new material and now have about 6 songs almost finished and another 2 or 3 skeletons of songs that we are still working on! Can’t wait to unleash these riffs upon the world. Some current working titles for songs include ‘Sons Of Salem’, ‘The Wolf Bites Back’, ‘Swords Of Fire’, ‘Ghosts Of The Primitives’ and ‘An Exercise In Blasphemy’.
Recording starts in January and the album should be out by the end of May 2018
Mi najbardziej odpowiada "The Big Black". "Coup De Grace" to podobny przypadek co "Madre de Dios" Dozer, stoner lubi brudne brzmienie, ale łatwo można przesadzić zwłaszcza jeśli gra się tę dynamiczną jego odmianę.
Wczoraj poleciałem z "Healing Through Fire", zajebisty krążek. W sumie to dopiero trzecie moje spotkanie z goblinami, ale wydaje się że polubimy się na znacznie dłużej. Zaczyna mi pasować takie granie jak nigdy dotąd, tym bardziej mi żal tyłek ściska że jak grali na woodstocku ja stałem w korku.......
GOOD NEWS, Ha żal dupy odszedł bardzo szybko bo Orange Goblin jest już potwierdzone na festiwalu "Summer Dying Loud" w Aleksandrowie Łódzkim, a że w zeszłym roku bardzo mi się tam podobało, to w tym także zamierzam się tam wybrać.
Nie jest to nic odkrywczego, powiedziałbym, że przeciętny kawałek jak na nich, ale podobnie narzekałem na pierwsze zaprezentowane utwory z "Back from the Abyss". Po premierze i odpowiednim osłuchaniu się zmieniłem zdanie. Oby było tak i tym razem.
Non Stop Kolor!
Browar, knajpa, dupy i metal!
Vortex6 lat temu
Tormentor
Posty: 3169
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo
Vortex
No i jest dobrze, buja jak trzeba ten nowy album, troszkę innowacyjnych elementów, ale kompletnie nie zaburzających całości, więc frajda przy Orange Goblin nadal trwa.
"The Wolf Bites Back" nie jest może najlepszym albumem czwórki z Londynu, otwieracz nie powala (na poprzednim albumie rzecz miała sie podobnie) ale im dalej w las tym lepiej. Jak już wspomniał poprzednik znajdziemy tu kilka nowości, ciekawostek. Dowodem na to, że jest na czym zawiesić ucho są choćby 3 utwory - tytułowy, "Ghosts of the Primitives" i na tę chwilę mój faworyt z nówki, czyli "The Stranger":
Wcześniej narzekałem na płytę "Coup de Grace", która ma swoje mankamenty, ale z pewnością nie zalicza się do nich poniższy - dośc często grany na żywo - utwór z samym Johnem Garcia:
Non Stop Kolor!
Browar, knajpa, dupy i metal!
Vortex4 lata temu
Tormentor
Posty: 3169
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo
Vortex
Ależ dobra jest ta koncertóweczka, wybujało aż miło.
CzłowiekMłot pisze: ↑3 lata temu
... Z punka to raczej brud, ostrość, dla mnie osobiście lepiej jest to słyszalne w Orange Goblin.
Nie znam goblinów, co tam najlepiej zarzucić na początek?
Według mnie: Thieving from the House of God. Miej tylko na uwadze, że to "chamskie" oblicze stoner rocka. Całkowite przeciwieństwo takiego np. Colour Haze.
Też bym się skłaniał ku temu albumowi, swoją drogą to chyba mój ulubiony od nich. Acz na absolutny początek polecam utwór z Kyuss na feacie, zalinkowany kilka postów wyżej.
Jak już zatrybia powyższe to psychodeliczny debiut i motocyklowe "Time Travelling Blues".
Ciekawe czy drobne korekty w składzie wpłyną pozytywnie na kolejny album, bo ten z „Wilkiem, który ponownie Gryzie” to chyba jedyny do którego nie wracam. A przykro mi było, bo mocno liczyłem na porcję dobrej muzyki.
Najlepsze Gobliny, to The Big Black i poprzedzający Time Travelling Blues. Ze wskazaniem na Big Black. Zasada trzeciej płyty sprawdza się u nich w pełni.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
W oczekiwaniu na kolejny, dziesiąty już album tej londyńskiej ekipy okołostonerowej zrewidowałem swoją opinię odnośnie "The Wolf Bites Back". Oczywiście trudno tu o rewolucję, ale małe autoplagiaty zdarzają się każdej z kapel z tak długim stażem i akurat w tym stylu nie są niczym złym. Nie ma ich aż tyle by miało mnie to zniesmaczyć za to są liczne motywy wciąż sięgające do przedpotopowych korzeni stylu. To nawet nie Black Sabbath, ale blues rock w stylu Purpli i reszty ekipy - tak zwanej - "dad rockowej". Piękne dźwięki starej muzy, która wciąż brzmi świeżo i będzie tak brzmiała jeszcze wiele lat, a to wszystko wciąż trafia w serce. Ben Ward to urodzony wokalista, któremu głos się nie starzeje. Wspaniale połączenie lat 70-tych, 80-tych i 90-tych ze współczesnym brzmieniem rocka. Rewelacyjny zespół od pierwszej do ostatniej płyty.
Panowie akurat rzeźbią w takim stylu, że trudno tych autoplagiatów uniknąć, ale mimo wszystko ciągle jest to na wysokim poziomie. No bo co jeszcze nowego można w ramach tej stylistyki wymyślić?
Ostatni przedpremierowy singiel. Oczywiście wszystko to już grali lata temu. Co z tego skoro miło buja i przyjemnie łechce narządy słuchowe?
Za dwa dni cały album. W tym samym dniu co nowe Deep Purple. Piwka już się chłodzą.
Non Stop Kolor!
Browar, knajpa, dupy i metal!
Vortex6 mies. temu
Tormentor
Posty: 3169
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo
Vortex
Bardzo fajny rock'n'rollowy album im wyszedł to fakt. Troszkę mocy brakuje, ale nadrabiają techniczne.
Vortex pisze: ↑6 mies. temu
Bardzo fajny rock'n'rollowy album im wyszedł to fakt. Troszkę mocy brakuje, ale nadrabiają techniczne.
Dobre granie, ale to już bardziej rock n roll, niž hehe stonerek. The Big Black nadal najlepszy. Pierwszy numer, Scorpionica, to esencja hehe stonerka.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Vortex pisze: ↑6 mies. temu
Bardzo fajny rock'n'rollowy album im wyszedł to fakt. Troszkę mocy brakuje, ale nadrabiają techniczne.
Dobre granie, ale to już bardziej rock n roll, niž hehe stonerek. The Big Black nadal najlepszy. Pierwszy numer, Scorpionica, to esencja hehe stonerka.
Patrząc szufladkowo to mógłbym się zgodzić, bo lepszego stoner doom ze szczyptą psychodelii nie dane było im już nagrać. Dla mnie jest to jednak mniej istotne, bo właśnie po tej płycie rozwinęli się muzycznie na tyle szeroko, a przy tym nie odcinając się od głęboko archaicznych (co dla niektórych) korzeni muzyki gitarowej, że mało mnie obchodzi w ich przypadku co grają - czy to stoner czy rockendroll czy zwyczajny rock, albo hard rock...po prostu zajebista i wciąż świeża, ciekawa muzyka z nadal mocnym wokalem. Polecam sprawdzić kolejne płyty z naciskiem na "Thieving from The House of God", "Eulogy for the Damned" i "Back from the Abyss". Nie ograniczaj się do osluchanej od dechy do dechy muzy.
Co do ostatniego albumu - wciąż się z nim oswajam. Ciekawe, ciężkie i na swój sposób alternatywne granie rockowe. Z czasem się z tym dotrę jak z poprzednim albumem, który z odsłuchu na odsłuch coraz milej robi uszom.
Non Stop Kolor!
Browar, knajpa, dupy i metal!
Vortex3 mies. temu
Tormentor
Posty: 3169
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo
Vortex
"Eulogy for the Damned", no fakt to jest dojebany album, Żywiołowy, chwytliwy i żrący. Rewelacyjna płytka.
Zespół zawiesza działalność na bliżej nieokreślony czas, więc obecność na tegorocznych koncertach jest obowiązkowa! Dla tych, którzy jeszcze ich nie widzieli, to może być ostatnia szansa.
**30 YEARS OF ORANGE GOBLIN....AND THAT'S ALL FOLKS!**
As Orange Goblin enters its 30th year of existence, we have made the collective decision that 2025 will be our last. Maybe not forever and who knows what could be possible further down the line. It’s been a wild 30 years and we have had some incredible experiences and are left with magical memories. For that we are all truly grateful. We started the band with no real preconception of what it eventually became, we started as bored teenagers with a mutual love of Heavy Metal, Classic Rock and Punk Rock. We feel very fortunate that we have been able to travel all over the world, numerous times, and have made a network of friends all around the globe. We are proud of everything we have accomplished together, we’ve always maintained a DIY ethic and done things our own way and on our terms. We have never compromised to fit into any specific scene and we feel we leave a very strong legacy of 10 studio albums, each one a milestone that marks exactly where we were at each point of our journey. Of this, we are fiercely proud. It's not been an easy decision for any of us, we have all given 30 years of our lives to this incredible band, but we feel that now is the right time for us to focus our attention on our families and other interests outside the band. We will of course be honouring all the shows and festivals we currently have planned for 2025, as well as a few other things that we have in the pipeline, but these could be your last chance to catch Orange Goblin live!
We would like to express our gratitude to every single person that has made this possible for us, there are far too many to name personally, but especially to our wives and children that have supported us no matter what, our former band mates, Martyn and Pete, the current and former road crew that have kept the show on the road for so long, despite us never making things easy for them. But last and by no means least, we thank you, the Orange Goblin fans that have been the bedrock of everything for us. Nothing we have done would've been possible without the fans that have bought the albums, the merchandise, the show tickets and ALWAYS showed us and made us feel just how appreciated we are. We thank you all from the bottom of our hearts..........
- Ben, Joe, Chris & Harry
Orange Fuckin' Goblin Baby!
End of transmission. 1995-2025.