Nooo, a jeszcze jak zajebiste Lost jest podbite jeszcze zajebistszym Raze the Stray i potem album wbija w mocno plemienny wajbik całościowo, czego apogeum jest wspomniane Cleansing.... No poezja po prostu.
Zdecydowanie Neurosis z najntisów bardziej mi wchodzi niż późniejsze.
Nie zapominaj że z nowszych płyt trzy są też przezajebiste, tj. A Sun That Never Sets, kolaboracja z Jarboe, no i ostatnia Fires Within Fires... - u mnie np znacznie wyżej niż trzy ich pierwsze albumy
edit - moment! zapomniałem o The Eye of Every Storm, świetna płyta ale już specyficzna i mniej oczywista i dlatego trzeba mieć na nią dzień/odpowiedni czas/nastrój..
There's something growing in the trees__Through time war prevails____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me_______Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ___Face the consequence alone ___With HONOUR - VALOUR - PRIDE
Według mnie Neurosis najlepiej wypada w długich kawałkach, dają sobie wówczas możliwość na odpowiednie zbudowanie napięcia i przejechanie po odpowiednich neuronach słuchacza.
Co do Through Silver In Blood, to prawie każdy utwór to potencjalny "przebój", jednocześnie album nie traci nic ze swojej ciężkiej, przygnębiającej atmosfery.
Fires Within Fires to genialna płyta. Mam to szczęście, że Neurosis poznałem stosunkowo późno i nie insynuuję się opiniami o geniuszu poprzednich płyt,choć takie są. Słuchając tej ostatniej bez tego typu obciążeń opiniami innych, stwierdzam, że jest rewelacyjnie. Przygnębiająco i przytłaczająco w ich stylu, ale i dość przystępnie w porównaniu do wczesnych. Do tego rewelacyjna produkcja śp Steva Albini. Ile tam się dzieje w tle, to mogli by zrobić osobną płytę ambientową. Wiosła, gary brzmią rewelacyjnie. Tam wokalnie to chyba głównie ten zły pan na mikrofonie?
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem