Jestem pewien że już był temat o Swallow the Sun. No dobra to jeszcze raz.
2003 - Out of This Gloomy Light [demo] - 7/10
2003 - The Morning Never Came - 8/10
2005 - Forgive Her... [single] - 7/10
2005 - Ghosts of Loss - 8/10
2007 - Hope - 8/10
2008 - Plague of Butterflies [EP] - 8/10
2009 - New Moon - 7/10
2012 - Emerald Forest and the Blackbird - 2/10
2015 - Songs from the North I, II & III - znam dobrze III i to jest materiał 8/10.
Zapoznałem się z nimi w 2007/2008 w okolicach gdy wydali Hope i z miejsca bardzo tę płytę polubiłem. Muszę napomnieć że swoją przygodę z ciężkim graniem zaczynałem od gothic/doomów, a raczej death doomów szkoły brytyjskiej. I ta sympatia została mi do dzisiaj, a doom i jego wszelkie odmiany łykam niczym młody pelikan. No i Swallow the Sun do 2009 roku był dla mnie jednym z ciekawszych reprezentantów tej sceny. Przebojowy debiut już był bardzo dobry, chociaż wielu narzekało że to powolny metalcore, a nie prawdziwy doom. Zarzutów nie rozumiem, ale cóż - ortodoksi czasem mają swoje teorie konspiracyjne.
Forgive Her to bardzo fajny singiel, nawet nabyłem. Nie ukrywam - w celu ekonomicznym, w 2009 wydawało się że StS zrobią ogromną karierę, a limitowany signiel z początków ich grania? Brzmi jak metoda na biznes
Niemniej jest na nim fajny cover Solitude od mistrzów z Candlemass. Dali radę.
Ghosts of Loss to chyba najbardziej doomowy album Finów. Utwory takie jak The Giant czy The Ship zahaczają nawet o funeral doom. Są słabsze momenty na tym albumie ale dwa wspomniane wyżej kolosy to udanie rekompensują.
Hope z 2007 poznałem za sprawą teledysku do utworu The Justice of Suffering. Jako psychofan Jonasa Renkse uważałem że wszystko czego się dotknie zamienia w złoto(och ta niewiedza!), więc i ten kawałek polubiłem niemalże z automatu. Najlepsze utwory na płycie? Przebojowe Hope, podniosły Too Cold for Tears(partia gitary akustycznej!) oraz doomowy monument Doomed To Walk The Earth. Reszta też bardzo dobra.
Plaga Motylów to jedna z najlepszych EP-ek w doom/death metalu i tego się trzymam. New Moon zapowiadało zmiany w złym kierunku - zbyt dużo melodii, metalu gotyckiego, rzekłbym nawet takiej pizdowatości której nie lubię. No ale tutaj mamy dopiero zapowiedź, bo wszystko jeszcze się kupy trzyma. Ponad poziom albumu wybija się bez wątpienia utwór Lights on the Lake (Horror Pt III), w którym anielskie wokale Aleah łączą się z black metalowa nawałnicą i faktycznie był to powiew świeżości w twórczości grupy. Dalej mamy Weight of the Dead który zaczyna się niczym trochę lepsze Cradle Of Filth i potem wraca do doomowania. Takiej "symfoniczności" to
oni jeszcze nie używali. Te dwa utwory zrobiły mi wielkie nadzieje co do przyszłych materiałów Finów - przecież to prawie jak samograj. Wymieszać doom, black, gothic i death w odpowiednich proporcjach i zdobyć serca słuchaczy. Niestety zespół miał inny pomysł i...
w 2012 wydaje smierdzącego potworka. Szmaragdowy Las i Kos, bazowany na starej fińskiej opowieści magicznej, okazał się kupą smierdzącego melodyjnego, przesłodzonego gówna. Wiele razy do niego podchodziłem i nie dałem rady. Na tym albumie nie ma prawie żadnych elementów doom metalu! Jest pełno gotyku, sporo melodic death metalu, cukierki i pierdółki. Spoko, ale gdzi
e jest doom? Ach no tak, przecież utwór o tytule "This Cut Is the Deepest" musi być doomowy! A figa z makiem, bo to raczej jakiś akustyk dla emo gawiedzi. Absolutny sell-out, album bez wyrazu i pomysłu na granie. Naładowali akustyków, a Mikko zawodził niczym gość z My Chemical Romance. Jego czyste wokale nie są złe, ale nadają się tylko i wyłącznie jako dodatek do muzyki, a nie jako jej główny punkt. Nawet Olzonowa z Nightwisha zaśpiewała lepiej niż Fin, a przecież z dobrego śpiewu to ona nie jest znana. Zawód był ogromny. Nie tylko mój, bo na starym brutalu praktycznie każdy wylał wiadro pomyj.
Bo akustycznie to grać trzeba umieć. Opeth zrobił to na Damnation, a Połykacze Słońca nie dali rady.
Nadzieja matką głupich to i Piosenki z Północy kupiłem. Obiecywano mi powrót do doomu i ciężki granie - i to dostałem na krążku nr 3 który mi się podoba. Reszty nie nawet odpaliłem Boje się że znowu będzie to Różowy Las i Gołąb, a gołębi kurwa nienawidzę.
mork pisze: ↑5 lata temu
Przed chwilą zespół wypuścił nowy singiel
Edycja Limitowana. Limit: 300 sztuk. Kolorowy winyl (Silver).
"Lumina Aurea" to singiel fińskiej formacji Melodic-Death-Doom - Swallow The Sun. Wydawnictwo z gościnnym udziałem Einara Selvika z Wardruny i Marco Benevento z The Foreshadowing ma skrócić fanom oczekiwanie na nowy, długogrający album.
Swallow the SunO))). Ale drony nagrali. Niby całkiem niezły singielek/EP, goście wspaniali, ale niezbyt dobrze wykorzystani moim zdaniem. Ech, pamiętam gdy wychodziła Plaga Motylów jako EPka i tam zapodali taki materiał, że mnie z portek wywaliło. Tutaj nawet wacław nie drgnął. Stać ich na więcej. Teledysk za to bardzo fajny.
mork pisze:
Wyszedł kolejny singiel. Warte uwagi jest, że tracący growl Mikko przeszedł na scream
Już traci growl? Szkoda. Scream ma całkiem w porządku. Okładka przypomina mi grę Hollow Knight.