- 1
- 2
Przecież go nie wyjebali tylko sam skończył z muzykowaniem.Kozioł pisze: ↑7 mies. temuTa, stay strong brother I go wyjebali z Neurosis. Trochę sobie zaprzeczasz.yog pisze: ↑7 mies. temuNie pierwszy też przypadek, że muzyk-niedojeb się znęca nad rodziną, ale na szczęście nic nie wydali w jakimś nieodpowiednim labelu, więc nie zcancelują Neurosis i będzie "stay strong, brother", tak jak było po jego oświadczonku sprzed 5 lat, jak się żalił na problemy psychiczne.
Haha jestem truth seeker by nature. Żyje w pokrzywionym świecie gdzie kłamstwo stało się pozytywną, akceptowaną cechą. Nie lubię. Tylko zobacz ile się wykłucam. Głównie hobbystycznie, no ale to też wykłucanie
Właśnie napisałem Pionierowi. Napiszę tylko że ponoć wpierw wyleciał. Kropka. Nie chcę być moderatorem gównoburzy.yog pisze: ↑7 mies. temuPrzecież go nie wyjebali tylko sam skończył z muzykowaniem.Kozioł pisze: ↑7 mies. temuTa, stay strong brother I go wyjebali z Neurosis. Trochę sobie zaprzeczasz.yog pisze: ↑7 mies. temuNie pierwszy też przypadek, że muzyk-niedojeb się znęca nad rodziną, ale na szczęście nic nie wydali w jakimś nieodpowiednim labelu, więc nie zcancelują Neurosis i będzie "stay strong, brother", tak jak było po jego oświadczonku sprzed 5 lat, jak się żalił na problemy psychiczne.
W moim przypadku było to może niefortunnie złożone zdanie. Tyle. Nie biorę odpowiedzialności. Dlaczego od razu poklepywanie? Nadinterpretujesz.
B. ALE sama jego wypowiedź mogła być również kolejną manipulacją, w zaistniałej sytuacji idealnie pasującą do jego dotychczasowego modus operandi. Ponoć wpierw wyleciał z zespołu, nie wiemy co szykował zespół czy jego żona. Z tej perspektywy, chuja wiemy co i jak wypłynęłoby z tych kilku źródeł, stawiając go w totalnie gorszym świetle. Wyprzedzasz wszystkich i po części zamykasz połowę tematu, po części panujesz nad narracją, ukręcasz komentarze "przeciwnika", próbujesz poprowadzić sytuację.
…ale cyk i pościk nabity
Pora włożyć kij w mrowisko. Widocznie ten genialny zespół był tylko gdzieś w marzeniach, wierze itp. no bo przecież skoro taka zajebioza, którą wszyscy słuchają (pewnie nawet na sucho kręcą makówę) a nikt nic sensownego o płytach nie napisał. Ja tam tego geniuszu nie słyszę a i nawet gdybym miał ochotę zanudzić się na śmierć włączyłbym lepsze gówna. Ot kolejny zespół, w którego geniusz uwierzyli prawie wszyscy a jednakowoż nie potrafią opisać tego "bóstwa". Może na przyszłorocznej maturze znajdzie się temat Neurosis czyli jak stworzyć genialny rockowy zespół na podstawie trylogii 365 dni.
Też zaczynałem od The Eye of Every Storm, najtrudniejsza w ich dyskografii, gdy wychodziła naczytałem się recenzji jaki to geniusz i się odbiłem, a to faktycznie geniusz, muzyka lawirująca na granicy prostoty i wielowątkowości, niesamowita płyta, można ją poznawać bez końca. I podobnie dopiero Given to the Rising mnie zmiażdżył, dwa pierwsze numery to walec, zwłaszcza Fear and Sickness, który przez lata był moim ulubionym numerem Neurosis, ten utwór jest jak dożywocie w zakładzie dla obłąkanych. Honor Found In Decay ma niesamowity klimat, pamiętam teaser przed premierą, jakaś drewniana chata w lesie w górach, piwnica z migawkami ołtarza z okładki, kości, rogi.. Słuchaj do skutku bo warto.DiabelskiDom pisze: ↑7 mies. temuMnie się akurat najlepiej słuchało tych z lat 90tych, dokładnie od Wroga Słońca do Słońca, Które Nigdy Nie Zachodzi. Bardziej doom metalowe i ładnie okraszone ambientowymi plamami. A, i kolaborację z Jarboe. Jak zaczynałem przygodę z Neurosis, to od różnych stron próbowałem, ale zacząłem rozumieć dopiero, jak któregoś razu w upalną niedzielę w pełni weszło mi Given to The Rising. Bo np Eye of Every Storm, czy, z drugiej strony, pierwsze dwie hcpunczurskie na start poznawania zespołu nie porwały mnie jakoś za bardzo.
Teraz sobie odświeżam Souls At Zero i też jest klasa. Wchodzi bardzo ładnie. Pewnie te z 90s jak sobie przypomnę, to wjadą jeszcze lepiej.
A Honor..., podobnie jak np ostatnią to bardzo słabo znam, żeby nie powiedzieć, że wcale.
Aha, Corrections House wiadomo, zajebioza w chuj. Nawet w wątku się wypowiadałem tutaj.
Dokładnie, miałem tak samo. Przesłuchałem, odłożyłem na kilka miesięcy....a później wróciłem i się zachwyciłem na dobre...
Dołączam się do rekomendacji. Dość długo zwlekałem z poznaniem tego albumu, a stało się to po w miarę dobrym osłuchaniu tych z 1993 (od tego startowałem), 1996 (najbardziej dla mnie kultowy) i 1999 (tu wracam najczęściej). Resztę znam lepiej lub gorzej, do większości z czasem powrócę.
W pojedynkę stworzyli podgatunek atmosferycznego sludge metalu czy jak tam niektórzy wolą post-metalu, w którym wyszło prawie 3 tysiące płyt. Dla mnie wystarczający argument że byli nietuzinkowi. Czy genialni? Wolę Cult of Lunę. Opisanie bóstwa Neurozy widziałem wiele razy. Mogę napisać za co ja ich tak szanuję - idealnie wprowadzili crescendo do metalu, pięknie budując napięcie. Cudownie dynamiczna muzyka od prawie całkowitej ciszy do apokaliptycznego hałasu - to co lubię najbardziej.Hajasz pisze: ↑7 mies. temuPora włożyć kij w mrowisko. Widocznie ten genialny zespół był tylko gdzieś w marzeniach, wierze itp. no bo przecież skoro taka zajebioza, którą wszyscy słuchają (pewnie nawet na sucho kręcą makówę) a nikt nic sensownego o płytach nie napisał. Ja tam tego geniuszu nie słyszę a i nawet gdybym miał ochotę zanudzić się na śmierć włączyłbym lepsze gówna. Ot kolejny zespół, w którego geniusz uwierzyli prawie wszyscy a jednakowoż nie potrafią opisać tego "bóstwa". Może na przyszłorocznej maturze znajdzie się temat Neurosis czyli jak stworzyć genialny rockowy zespół na podstawie trylogii 365 dni.
Nie zgadzam się absolutnie. Kiedy Godflesh czyścił ulice Neurosis grali miernego punka. Kiedy Godflesh nagrywał kolejne płyty, na których wyczerpywał kolejne elementy industrialu, dubu i tych wszystkich dziwadeł to Neurosis nagrywał kolejną wariację tej samej płyty. Owszem są podobieństwa bo obie ekipy lubują się w upychaniu muzyki do granic możliwości CD, nagrali parę płyt ot takich sobie ale całościowo to Godflesh jest tym genialnym zespołem, którego nikt nie musi nikomu polecać klepiąc po plecach, że słuchaj bo są genialni. Tu znowu pojawiły się głosy, że się odbiłem, potknąłem albo po prostu lepiej powiedzieć, że nie usłyszałem tego geniuszu a zamiast tego wynudziłem się jak mops. Stylistyka muzyczna gdzie post jest z przodu zawsze kończy się bolesnym upadkiem bez względu jaki jest gatunek metalu za tym post. Pomysłów starcza na 2-3 płyty a potem to granie na pętli tych samych motywów w kawałkach po 10 i więcej minut.
Nie, ale to oni takie motywy wprowadzili do swojej muzyki : ) Och, chociażby ten kończący utwór o kamieniach z nieba z A Sun That Never Sets. Locust Star też chyba można pod to podpiąć. Tyle że Neuroza robiła to z umiarem, a Isis od niej zapożyczyło i nigdy im się te crescenda nie znudziły.
Ja akurat bardzo lubię takie granie więc mi to odpowiada. Wiadomo, że po jakimś czasie wchodzi wtórność, ale w jakim gatunku tak nie ma?Stylistyka muzyczna gdzie post jest z przodu zawsze kończy się bolesnym upadkiem bez względu jaki jest gatunek metalu za tym post. Pomysłów starcza na 2-3 płyty a potem to granie na pętli tych samych motywów w kawałkach po 10 i więcej minut.
Dobrze napisane. Godflesh to odhumanizowany depresant w odcieniach szarości miasta, podczas gdy Neurosis jest bardziej pierwotnym graniem z apokaliptyczymi wizjami.Neurosis na swoich dobrych albumach, czyli pomijając dwa pierwsze, przedstawia świat mroczny, przepełniony melancholią, neurotyczny, a Godflesh jest bardziej zmechanizowany, szorstki, z energią skierowaną na zewnątrz (stąd ten crescendo core).
Noopp3088 pisze: ↑7 mies. temu
https://supersonicfestival.com/2019/05/ ... lesh-ss19/ to musiał być super koncert
emocje które niesie muzyka a znęcanie się nad rodziną.yog pisze: Czyli co, emocje jakie niesie muza mogą usprawiedliwiać znęcanie się nad rodziną? Ciekawa opinia i przy okazji ostro zjebana.