Najpierw uczciwa deklaracja - jestem niepoprawnym fanem.
Myślałem, że jest już ten temat... Kapela zapoznana dzięki audycji radiowej. Puszczane dwa kawałki z debiutu mnie totalnie porwały. Zatem tylko trzeba było to dorwać. "Tylko"... Na szczęście wtedy Croon miał niezłą dystrybucje, no ale ja się wydawało Vadera
De Profundis czy
Moonlight Christ Agony, to nic dziwnego...
Nie skumałem dlaczego
Someone to demo, skoro wydane tak samo profesjonalnie jak kaseta z debiutem, ale kto się wtedy takimi głupotami przejmował. A teraz jeszcze bardziej mi to zwisa.
Dyskografia:
1993 - Sameone (Demo) - 8,5/10
1995 - Melancholy - 10/10
1997 - Deeppression - 7,5/10
1999 - Fin de siècle (EP) - 7/10
2000 - Prelude to a Sentimental Journey - 8,5/10
2006 - The Event Horizon - 7,5/10
2009 - Frozen Images - 9,5/10
1993 -
Sameone (Demo) - 8/10 uwielbiam ten siermiężny styl, mroczny i totalnie zimny klimat. Nic się dla mnie ta pozycja nie zestarzała. Bosko, że Metal Mind wypuścił to na płycie, bo niestety kaseta miała już mocne oznaki przemęczenia materiału. Wspaniałe czasy, gdy My Dying Bride i Anathema grali wspólne trasy... Z perspektywy czasu czuję tu wczesną Katatonię. Tę najlepszą - wg mnie - gdy utwór
Murder mnie hipnotyzował.
1995 -
Melancholy - pozornie prosty zabieg - deklamacja na frazach pianina, słowa klasyka... w polskim języku! Nie, nie mogło to nie chwycić. dla mnie to jedna z najpiękniejszych klamr, jakie spinają płytę. A muzyka - doskonałe rozwinięcie stylu z dema. Wszystko, co idealne - zachowane, minimalnie diament został oszlifowany.
Oceniając teraz, to doceniam, że naprawdę selektywnie to wszystko brzmi. i to nie tracąc mocy. Piękna płyta, ... Sirrah - niestety dwie płyty, CoS więcej, ale też denna promocja. Nie, nie mają łatwo klimatyczne kapele w Polsce.
1997 -
Deeppression - ciężko po tak wspaniałej płycie iść dalej. Ale... udało się. Pewnie padły jakieś zarzuty o zmniejszenie ciężaru, ale to zwykłe czepianie się. Ja niestety uważam, ze ta muzyka potrzebowałaby nieco lepszej produkcji. Bardzo kreatynie rozwinęli swój styl. Nieco szybciej, mniej doomowo, bardzo ciekawie rozwiązane partie wokali, stanowczo niedoceniony album. ale tu już chyba zabrakło wsparcia. Brak tras, brak tego motoru działań.
Kaseta coś miała feler, jakoś dennie mi się kręciła, ale nic to - po latach człowiek wymienił na CD a jednak wrażenie pozostało.
1999 -
Fin de siècle (EP) - kasetka kupiona na deptaku poznańskim, w bramie u faceta, co miał u nas ksywę "Suzin", bo tak wyglądał. Facet zdrowo po 50-tce, a w sklepie niemal sam metal i to mniej komercyjny. Wiedział, co ma, co sprzedaje. Sprzedawca, jakich dziś ze świecą szukać.
Tylko mini, a człowiek tyle czekał. Co z tego, że to był okres szaleństwa za black itp. Pewne sentymenty pozostają. No i człowiek się dowiedział z koweru o jakieś kapelce. Taki edukacyjny wątek.
2000 -
Prelude to a Sentimental Journey - jak zobaczyłem, że Mystic się za nich wziął, to stwierdziłem, ze będzie super. No ale jakoś nie miał ten label szczęścia, serca, pomysłu do takiej muzyki...
Cold Passion, ..., czy bohater wątku jakoś nie otrzymali nic od nich. Ot parę koncertów, jeszcze często z dziwnym doborem pod gwiazdę.
A album niesie kolejny rozwój. Konsekwentnie z EPki, w 2000 roku CoS to już dorosła kapela. Ma dobre brzmienie, ma zamysł i wie, co z tym zrobić. Nie ma nieporadności, jaka nieco zawiodła na
Deepression.
Tu jesteśmy na mocnym kursie. Świetne brzmienie, rewelacyjna okładka, mocny tytuł. I zasadnicza treść - wszystko koresponduje. I to jak! Zabrakło tylko (?) wsparcia...
2006 -
The Event Horizon - masa czasu, znów czasu bez aktywnego działania. Wracają, jak niemal wszystko z Mystic, w barwy Metal Mindu. O tyle lepiej, że chociaż może nieco większy zasięg reklam, ale i tych mało. Tymczasem kapela dojrzale się porusza po klimatycznym graniu. Oczywiście już tym lżejszym gatunkowo, ale bez przesady. Nadal nie jest to muzyka popularna, nie ma ku temu potencjału. Płyta dla fanów. Całkowicie w ich stylu. Więcej elektroniki, ale takiej w miarę przyswajalnej. Niemniej mi brakuje tu metalu. Jest super, ale po prostu taki etap tej kapeli. Albo się to akceptuje, albo... idzie dalej.
Podobnie brzmi momentami do Neolithic z okresu mini albumu. Niemniej jest to dobry album. Taki
Komatrance jest znakomitym kawałkiem. Co najważniejsze, płyta brzmi jak europejskie granie, nie ma tego swojskiego, mocno naznaczającego, sznytu.
2009 -
Frozen Images - piękny cios po mniejszej przerwie. Były jakieś uwagi do obranego kierunku? Nie ma już nic. Wraca bogatsze instrumentarium. Gitary, bas... to wszystko rewelacyjnie koresponduje z całością. Świetnie zaśpiewana płyta. Stanowczo wrócili w pięknym stylu. Mogę tylko chwalić ten album.
Metal Mind zadbali o reedycje, ale ładnie wydali te płyty "na bieżąco". Niestety, o kapeli znów stało się cicho. Grali ostatnio w Jarocinie, nie mogłem niestety być, zjebałem sprawę. Coś nagrali - kawałek, na trybut Lake of Tears. I kużwa tyle.
Cemetery of Scream - Evil Inside:
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.