DiabelskiDom 2 mies. temu
Ostatnie kilka dni tam gdzie byłem, to leciał Candlemass. Niestety, nie udało mi się wyjść poza pierwsze cztery albumy, bo przekatowałem je po kilka razy każdy i jednak uznałem, że chwilowo wystarczy, a na pewno już nie chce mi się weryfikować późniejszej twórczości. Zwłaszcza, że można rzec, że jej nie znam, bo kiedyś tam słuchałem Białego Albumu i Króla, ale kompletnie ich nie pamiętam, zatem uznaję, że znam tylko początki.
Debiut to rozpierdalator, któremu do dzisiaj kłaniam się w pas, zwłaszcza przy obecnej fazie na doom metale. Każdy jeden utwór to srogi cios, a już Demon's Gate czy rewelacyjny zamykacz A Sorcerer's Pledge to nokauty. Płyta bez słabych punktów. Nightfall i Tales of Creation to bardzo dobre płyty, jednak oceniam je niżej niż Epicus Doomicus Metallicus. Na obydwu trafiają się numery, które bym wywalił, bo wystarcza mi to, co dają takie Well of Souls, At the Gallows End czy Bewitched. O właśnie, nie zgadzam się z umniejszaniem temu ostatniemu, bo to kurewsko świetny utwór i w 2023 macham przy nim banią nie słabiej, niż w 2010. No dobra, trochę słabiej, bo już włosy nie te.
Ancient Dreams słuchałem ogólnie najmniej, tak dzisiaj jak i te naście lat temu i w sumie to się nie dziwię, gdyż jest to zdecydowanie najsłabsza pozycja z pierwszej czwórki. Jak leci to ok, ale gdy się kończyła, to nigdy nie włączyłem jej ponownie, a od razu leciałem z powrotem do jedynki bądź dwójki.
Panzer Division Nightwish