Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5907
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Opole

Mordor

Hajasz

Obrazek

Obrazek

Ten Mordor pochodzi ze Szwajcarii więc Ci, którzy myśleli, że będziemy w Częstochowie mogą spokojnie przestać czytać.

Smutni panowie z Mordor grają zajebisty funeral doom metal i nie wahają się od czasu do czasu wstawić coś z black metalu. Powstali w 1990 i podobno istnieją do dziś ale nagrań nowych nie uświadczyłem. Wszystko co należy od nich znać to dwa pierwsze dema, które wyrywają z butów.

Pierwsze demo Odes 1991 roku to trzy walce trwające 56 min a na dokładkę z 1992 Csejthe i mamy 5 walców zamkniętych w 44 min.

Zatem usiądźcie wygodnie otwórzcie żyły i pozwólcie świadomości wejść w świat Mordor.

Skład:
Dam Gomhory - Bass, Vocals, Percussion
S3th - Guitars
Opale Ablasorh - Vocals
Scorh Anyroth - Vocals, Guitars, Machines

ObrazekObrazek
Dyskografia:
1991 - Odes [demo]
1992 - Csejthe [demo]
1992 - Csejthe / Odes [kompilacja]
1993 - The Way of Nihilism [split]
1993 - And Forget... [split]
1994 - Dark Is the Future [EP]
2017 - Split [split]




MA: https://www.metal-archives.com/bands/Mordor/19852
GRINDCORE FOR LIFE

Tagi:
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 18202
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Kolesie niewątpliwie należą do pionierów. Tylko niestety jest to pionierstwo doomu, w którym niebardzo się coś dzieje, a uderzenia perkusji zdarzają się średnio raz na dwie sekundy. Pierwszy demos, czyli Odes ma niby ledwie 3 kawałki, ale trwa w pierwotnej kasetowej wersji 57, a wzbogacony o dodatkowy utwór CD - 67 minut.

Sama koncepcja to chyba właśnie takie źródła funeral doomu - chorzy romantycy, a kawałki dedykowane po kolei: Lovecraftowi, The Great Kat oraz pani Corinne van den Brand z holenderskiej deathmetalowej hordy Acrostichon. Pani The Great Kat to absolwentka szkoły muzycznej w klasie skrzypiec była, co się zajęła shreddowaniem Beethovena w otoczeniu tematyki BDSM i horroru, jak ktoś nie wie. Panowie z Mordor się widać podkochiwali w bohaterkach podziemia i tworzyli na ich cześć smutne, ospałe i pełne skazanego na niepowodzenie oczekiwania serenady, uwięzieni pośród Alp w domach swoich rodziców.

Wracając do kapeli to - jest ten super wolny automat perkusyjny, z rzadka jakieś plumki klawiszy, ambientowy pejzażyk pod tło i jeszcze rzadziej gitarę, a już totalnym rarytasem są tu wokale. W kawałku dedykowanym Kat coś tam podrzucają motywy z muzyki klasycznej między te ślamazarne kroki. Słucham aktualnie tego trzeci raz i mnie raczej przynudza granie długodystansowców ze Szwajcarii, ale z drugiej strony okładki Odes i Csejthe z reedek Wild Rags z 1995 roku śliczne są. Tego drugiego demo słuchałem tylko raz ledwie, więc się wstrzymam z krytykanctwem ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head