Z Therionem mam taką drastyczną historię, że w liceum pożyczyłem koleżance "Theli", a wróciła do mnie w stanie takim ehmmm... nieco sfatygowanym. Koleżanka przepraszała, mówiła, że jej się woda rozlała, ale potem na jakiejś bibie jej sestra wyjawiła mi brutalną prawdę: koleżanka się na Theli zrzygała (aczkolwiek twierdziła, że jej się podoba).
Mam parę ich rzeczy, ale nigdy jakoś nie rozumiałem "hajpu". Zwłaszcza na rzeczoną obrzyganą "Theli", która poza balladowo-akustycznymi fragmentami jest dla mnie zbyt napuszona i syntetyczna. Śledziłem ich dalsze dokonania i w sumie na każdej płycie coś tam znalazłem dla siebie. Np. "Deggiala" uważam za przeciętną płytę, ale tytułowy jest genialny. Z późniejszych rzeczy "Gothic kabbalah" jest najrówniejsza i najprzyjemniejsza. Może dlatego, że odarta z tego wcześniejszego patosu. Ta francuska też ma fajne momenty (a teledysku do Mon amour chyba żadne blackmetyle nie przebiją

). Późniejszych nie znam, parę razy przesłuchałem Lewiatana, ale odpuściłem.
A pan Krzysztof to dobry gość. Pamiętam, że w jakimś wywiadzie przy okazji koncertu mocno go ciągnęli za język ws. sytuacji w Polsce (chyba walka o tzw. wolne media), ale zamiast standardowego: "trzymajcie się, walczcie o swoje prawa + gwiazdki", powiedział coś w stylu - nie pierdolcie, bo wy sobie zawsze poradzicie, macie w sobie wolność, a nasze społeczeństwo jest już przegrane i to tutaj jest knebel na mordę i każdy ma to w dupie.