- 1
- 2
Też jestem tego zdania, jedna z najlepszych rzeczy jaką nagrali.
U mnie to samo. Lubię posłuchać od czasu do czasu. Chyba to jest jedyny zespół z tego nurtu i czasu, który lubię, a i jeszcze sensownie gra.
Deftons to nie do konca metal. W kazdym razie nie taki dla kucy stad bol dupy. Kapela na tyle zasluzona, ze nie widze problemu by grali jako headliner.
To z jakiegos pornola? Dawaj linkPan Efilnikufesin pisze: ↑4 lata temuNie moje granie jednak wielki plus za okladke 'Around the Fur'.
https://www.kerrang.com/the-news/what-t ... -like-now/dj zakrystian pisze: ↑4 lata temuTo z jakiegos pornola? Dawaj linkPan Efilnikufesin pisze: ↑4 lata temuNie moje granie jednak wielki plus za okladke 'Around the Fur'.
Aleś to ładnie ujął. Romantyczno - zardzewiałe granie. Ja bym jeszcze dorzucił psychodeliczne i zapiaszczone. Również jestem sceptyczny co do nowszych tworów i mutacji metalopodobnych, ale Deftones wciąga jak chodzenie po bagnach. AtF chyba najczęściej leci od nich, ale to się zmienia. Żadnej kichy czy kloca nie nagrali.
Np. ja. Zamierzam uderzyć raz jeszcze.
Wokal chujowy ale z klimatem i idealnie pasujący do muzyki Deftones. Najgorzej jak coś mu się uwidzi, że potrafi śpiewać i poleci akustyka to aż się człowiek mimowolnie za pomidorem do rzucenia rozgląda.
Prawie odszedł ten gitarzysta. Prawie... na szczęście ten gitarzysta nie słyszał tej ploty o tym, że gitarzysta miał odejść i wcale się nie pogniewał na swój zespół ten gitarzysta i został w zespole jednak gitarzysta. Wiem to od tego gitarzysty, co miał odejść, ale nie odszedł. Postąpił jak typowy gitarzysta dający wywiad do pisma GITARZYSTA. W sumie fajny gitarzysta z tego gitarzysty Deftones. Nie dał się obrazić za byle co i zachował honor gitarzysty, pozostając w kapeli na stanowisku gitarzysty... Carpenter chyba się zwie? Cieśla z inglisz znaczy. A cieśla to ziomek lutnika, robi gitary dla gitarzystydeathwhore pisze: ↑3 lata temuNie znasz tej historii? Podobno były jakieś nieporozumienia i o mało co nie odszedł gitarzysta.
Niedawno w internecie pojawił się wywiad ze Stephanem Carpenterem [gitarzystą zespołu] obarczony nagłówkiem „Nie chciałem grać na nowym albumie”. Tłumaczył w nim, że miał zamiar pociągnąć muzykę zespołu w innym, nowym kierunku. Jego propozycje spotkały się jednak z wyraźnym oporem reszty składu i skończyło się na dogrywaniu riffów do motywów rozpisanych przez innych. Podobno niecni dziennikarze wyjęli tę wypowiedź z kontekstu, a sami muzycy szybko się od niej odcięli.
O nie, najgorzej. Wolę go jednak kojarzyć jako słodkiego miśka z papierosem w ręce.
Carpenter odmówił udziału w europejskich koncertach w ogóle.