TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
Przecież Cradle śpiewa dla zakompleksionych dziewczynek z pryszczami, a temat obok było pisane, że dla publiczności po 40stce więc to już 3 różne wersje. Odpowiedź może być tylko jedna - Cradle gra dla absolutnie nikogo
Dzisiaj te smutne dzieciaki bez kolegów mają może i 40 lat, nie widzę tu żadnej sprzeczności.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Jeżeli oprócz sentymentu do CATB tli się też trochę sympatii, to jak znajdziesz chwilę z życia możesz sprawdzić np. "The Night at Catafalque Manor" z poprzedniej płyty:
Uwielbiam to wprowadzenie: Lighting forked like a bifurcate tongue
Flickers on this wicked little pandemonium
Theatrical the courted orchestra ripples
The tumult of the skies is alive and highly verbal
It plays for mass destruction!
Ogólnie to "Cryptoriana" duchem jest dużo bliższa starym dokonaniom, momentami brzmi wręcz jak zbiór zaginionych kawałków z czasów DAHE, CATB i "Midian". Ostatnia płyta poszła w inną stronę, bardziej piosenkową, że tak to ujmę.
Ja tam zawsze w Kredkach szukałem fajnej piosenkowości Debiut jest przyjemną mieszanką tejże z surówką. Późniejsze dziełka dla mnie są przeładowane (CATB najmniej) i przez to pretensjonalne (zwłaszcza Dusk, której nigdy nie potrafiłem strawić). Natomiast lubię bardzo taki piosenkowy "Cemetery and sundown", choć to jedyny kawałek z tej płyty, do którego wracam.
Z dwojga złego wolę muzę dla smutnych dzieciaków, niż dla kucy. A najgorzej już, to dla starych, smutnych kucy. Fenomenu Sheerana nie rozumiem, pop piosenkarz jakich pełno w każdym powiecie.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Nie chcę oftopu robić... no ale i tak zrobię. Każdy skręt w jakąkolwiek subkulturę jest jakimś szukaniem tożsamości tudzież nowych (jedynych?) kolegów i świadectwem nieprzystawalności do zastanego świata z jego regułami.
To samo z szeroko pojętą sztuką i działalnością "artystyczną". Pamiętam, że rozbroił mnie typ z Rotting Christ, który pytany o inspiracje i początki powiedział coś w stylu, że był pryszczatym i zakompleksionym brzydalem bez szans na wyrwanie jakiejkolwiek laski, więc wziął się za metyle.
Tak że jechanie po słuchaczach (jakiegokolwiek) metalu, że są zakompleksieni i nie mają kolegów jest jak jechanie po słuchaczach hh, że chcieliby być murzynami.
Uwielbiam! Moja fascynacja Cradle bierze się po części z tego, że wypełniają dość kompletnie moje muzyczne potrzeby balansując pomiędzy drapieżnoścą, przebojowością, podkręconym, ale osadzonym w tradycji heavy i nihilistyczno-gotyckiej estetyce literacko-wizualnej.
dj zakrystian pisze: ↑rok temu
Z dwojga złego wolę muzę dla smutnych dzieciaków, niż dla kucy. A najgorzej już, to dla starych, smutnych kucy. Fenomenu Sheerana nie rozumiem, pop piosenkarz jakich pełno w każdym powiecie.
Nie czaję już kto jest kucem i przede wszystkim - co w tym złego? Ludzie mają pasje. Znam kolesia, który ma 27 wersji "The Number of The Beast" Ironów. To co on jest, uber kucem czy już rasowym koniem?
A smutek wynika często z okoliczności zewnętrznych albo np. z zaburzonego przekaźnictwa serotoninergicznego. Nie wiem czy to jest powód to śmieszków lub epitetów.
kataton88 pisze: ↑rok temu
Pamiętam, że rozbroił mnie typ z Rotting Christ, który pytany o inspiracje i początki powiedział coś w stylu, że był pryszczatym i zakompleksionym brzydalem bez szans na wyrwanie jakiejkolwiek laski, więc wziął się za metyle.
Nie wiedziałem o tym. Można na to spojrzeć pozytywnie - mógł dołować się, może wpaść w depresje, a znalazł coś, co go pozytywnie nakręcało, w czym się odnalazł. Akurat padło na metal.
@kataton88 cenię takie offtopy. Uważam zresztą bardzo podobnie. Tak samo jest - to akurat jest zbadane zjawisko - z kibolami. Poszukiwanie "braci po szalu" często jest poszukiwaniem sobie sensu, celu i relacji z innymi, bo bez tego ten sens jest rozmyty, cel nieznany, a relacje utrudnione i trudne do zdefiniowania. A tu jest dany na tacy porządek świata: bracia, wrogowie, "psy" i atrakcje. A przynależność do religii? A jakże. Mam w rodzinie dziewczynę, która jest najzwyklejszą heretyczką, ale tak bardzo stara się to poukładać w zgodzie z kościołem, bo pustka na myśl, że zostanie bez niego jako "katoliczka" jest nie do zniesienia.
W metalu osobiście nie lubię zjawiska metalowych ultrasów, którzy kreują się na kapłanów metalowej poprawności i chcą definiować standardy, co metalowi wolno i czego nie wolno (chociaż to podobno afirmacja wolności!). Pod newsami na polskich stronach o współpracy Cradle z Sheeranem pełno jest takich mędrców, którzy głoszą, że to potwarz dla metalu i tak nie można, a następny będzie pewnie Zenek i Cradle to dawno popowy zespół. Tymczasem widać, że ta współpraca rozwinęła się totalnie naturalnie -> sąsiedztwo, sympatia Sceerana do tej muzy, regularne koleżeńskie kontakty -> pomysł wspólnego nagrania. Nie wiem z czym tu można mieć problem.
W kontekście Cradle jest to o tyle ciekawe, o ile przerysowany wizerunek będący częścią konwencji nie jest niczyim zewnętrznym produktem. Tak jak zresztą sam Dani, któego trochę poznałem. On taki jest i naprawdę żyje taką sztuką - zarówno muzyczną - mega fan metalu z 80s, liryczną jak i estetyczną. Nawet okładki ostatnich 3 albumów robił artysta, którego on sam osobiście ceni i do którego latał na Łotwę. Jeżeli to nie jest "prawdziwe" to nie wiem co jest.
Kuc, to stara parówa w znoszonej skórze, co wskazuje innym z czego wypada szydzić, co jest trv itd. A Kredek czy Ajronów tym bardziej posłuchać lubię. Co do fenomenu Eda Sheerana, to nie widzę nic uber zajebistego w jego muzie. Ponoć rudy w jakimś wywiadzie palnął, że chciałby nagrać metalową płytę, na co Filcowy śmiechnął, tak niby doszło do tej kolaboracji. Cel szczytny, bo poza pomocą wkurwią sporo kucy O ile duży procent mojej ulubionej muzyki to metal, tak typowi metale to przygłupy. Mam o kucach podobne zdanie co Krzyś Vikernes
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Czaję już. Określenie "kuc" kojarzę głównie z nastoletnimi fanami Korwina-Mikkego, stąd niezrozumienie.
Niestety w metalu chyba od zawsze byli tacy osobnicy. Załapałem się na 90s, gdzie niektórzy dawali sobie prawo do odpytywania z dyskografii zespołu, którego ktoś miał koszulkę W sumie wtedy to było bardziej kultowe, a takie koszulki nie były w sieciówkach, jak teraz Ironi, Metallica i parę innych. Ale szczyt głupoty widziałem w bydgoskim Wiatraczku - może ktoś kojarzy taką kultową wśród lokalsów spelunę, która padła gdy zaczęto przestrzegać BHP i wymogów sanitarnych po wejściu do UE? Ogólnie mam nawet niezłe wspomnienia z tego miejsca, jednak pamiętam też głupie akcje w bardziej oblegane dni, np. grupa dryblasów przepytująca w stylu: "najlepszy zespół na I". Mówiłeś, że Iron Maiden czy tam Immortal i kosa w brzuch, bo akurat im chodziło o In Flames. Pojebane akcje.
morkrok temu
Tormentor
Posty: 978
Rejestracja:7 lat temu
mork
Jak dla mnie Cradle Of Filth na każdej płaszczyźnie instrumentalnej i wokalnej to właściwie same perły, więc nie rozumiem jak można podchodzić do tego zespołu bez braku uznania. Chyba tylko w sytuacji bycia kompletnym ignorantem. Dużo tu gotyckiej otoczki co w mieszance z black metalem wielu może być nie w smak. Jednak zawsze myślałem, że każdy metalowiec to sodomita więc może to brak akceptacji samego siebie i wewnętrzne zaprzeczenie swojej naturze powoduje tę niestrawność?
W każdym razie Midian leci od kilku dni. Pamiętam pierwszy kontakt z tą płytą i pierwsze zdobyte glany. Gen kuca został wtedy zaszczepiony.
It is time after miracles
and I am its prophet
I have not come to cure
but to bear witness decease
Fajnie to ująłeś. Ja mówiąc szczerze zupełnie nie czaję tych wszystkich dziwnych tekstów w kierunku Cradle, ale zauważyłem, że często są wynikiem jakichś kompleksów i próby dowartościowania się. Coś na zasadzie: uważam, że COF to gówno, więc jestem prawdziwszym metalem. Trudno, ludzie są różni i mają też takie potrzeby.
Tymczasem Dani w wywiadzie dla Metal Injection mówił czemu nowe kawałki studyjne trafiły na koncertówkę (i dlaczego, jak się okazało, gra w nich nieobecny w zespole od ponad roku Richard), opowiedział więcej o współpracy z Sheeranem i o motywacjach żeby owoc tejże współpracy był singlem charytatywnym. Powiedział też dwa słowa o powstającej właśnie nowej muzyce. Ogólnie to ciekawe czasy dla fanów COF i ciekawy wywód:
Czyli co, jak się cradle nie podoba to znaczy że masz problemy ze sobą bo są zbyt zajebiści? Dla mnie zawsze przesłuchanie całej ich płyty to była przeprawa, pojedyncze kawałki spoko. Nienawiścią do nich nie zionąłem, po prostu znałem dziesiątki lepszych moim zdaniem kapel, nie byli pierwsza kasetka z metalem jaką posiadłem.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog pisze: ↑rok temu
Czyli co, jak się cradle nie podoba to znaczy że masz problemy ze sobą bo są zbyt zajebisci?
Tak, jeśli nie doceniasz COF to jesteś ignorantem albo po prostu nie znasz się na muzyce, a jeśli wspominasz o tym publicznie to po to żeby zaszpanować, dobrze zrozumiałeś .. chociaż tyle.
yogrok temu
Tormentor
Posty: 18087
Rejestracja:8 lat temu
yog
To którą twoją kasetką z metalem byli?
Destroy their modern metal and bang your fucking head
yog pisze: ↑rok temu
Czyli co, jak się cradle nie podoba to znaczy że masz problemy ze sobą bo są zbyt zajebisci?
Tak całkowicie szczerze, to nie potrafię ogarnąć w jaki sposób można wywnioskować powyższe z tego:
TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
Fajnie to ująłeś. Ja mówiąc szczerze zupełnie nie czaję tych wszystkich dziwnych tekstów w kierunku Cradle, ale zauważyłem, że często są wynikiem jakichś kompleksów i próby dowartościowania się.
Może dla niektórych "dziwne teksty w kierunku" to jest tożsama reakcja z "nie podoba mi się". To wtedy OK. Tzn nadal nie rozumiem, ale podchodzę z większą pobłażliwością.
Panzer Division Nightwish
yogrok temu
Tormentor
Posty: 18087
Rejestracja:8 lat temu
yog
nie rozumiem jak można podchodzić do tego zespołu bez braku uznania. Chyba tylko w sytuacji bycia kompletnym ignorantem. Dużo tu gotyckiej otoczki co w mieszance z black metalem wielu może być nie w smak. Jednak zawsze myślałem, że każdy metalowiec to sodomita więc może to brak akceptacji samego siebie i wewnętrzne zaprzeczenie swojej naturze powoduje tę niestrawność?
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Jak prowadziłem stronkę to na forum co jakiś czas mieliśmy wjazd jakiegoś ultrasa, który twierdził np., że Cradle gra muzykę dla cipek i jaki to wstyd to słuchać, bo to prymitywne w ogóle jest. Dwa sądy, które są nic nie warte Niektórzy zostawali na dłużej i potem nawet dało się z nimi pogadać interesująco, ale początek to musiało być połechtanie własnego ego.
Co do "uznania", o którym pisał Mork, to mam wrażenie, że ogólnie jest problem z czymś takim jak szacunek. To, że nam się coś nie podoba, nie kapujemy czegoś, uważamy za niepotrzebne, to przecież nie znaczy, że trzeba obrażać ludzi, którzy akurat coś w tym widzą. Świat jest pełny takich rzeczy, tym bardziej nie kumam, jak można jechać po sobie w ten sposób w ramach jednej muzycznej niszy.
Hajaszrok temu
Raubritter
Posty: 5811
Rejestracja:7 lat temu
Lokalizacja: Opole
Hajasz
Ja ich znam jeszcze z czasów kiedy grali death metal wymieszany z grindcorem i wychodziło to zajebiście. Czekałem na album jak na szpilach i kiedy już wreszcie dostałem go jeszcze nawet nie znając zawartości wystarczyła mi tylna fotka zespołu aby wiedzieć, że coś jest nie tak. Wymalowane japy, cylindry, black metal był wtedy na topie więc idąc za trendem zmienili styl. W naszej ekipie chyba było po równo zwolenników i przeciwników tej przemiany. Odnieśli ogromny sukces, zaliczyli epizody w "majors" i wypracowali własny styl, który potem wielu próbowało naśladować przeważnie z marnym skutkiem. Jak słychać było wiele lat później oryginalna wersja Dusk... przebija tę oficjalną o lata świetlne. Cruelty bardzo cierpi na katastrofalnym brzmieniu baterii, które przecież obsługiwał Barker a kiedy jest napierdalanie to brzmią jakby ktoś kartofle sypał na naciągi. Dalej to cała litania płyt lepszych i słabszych i kiedy setki inych zespołów zdązyło zdechnąć albo zmienić styl oni grają swoje. Kres powoli już i u nich słychać bo lata lecą a gardło Daniego wyraźnie pada na tych histerycznych wrzaskach i więcej pojawia się takiego mocniejszego śpiewu niż darcia mordy.
Jest 2023 rok a oni gdzie się pojawią to koncerty full i niczym nasz Behemoth nikt nie słycha, każdy gardzi a jednak to właśnie tacy ludzie informują o wszelakich nowościach z obozu zespołu.
Za 2 tygodnie premiera koncertówki, a ja słucham sobie koncertu z Nottingham z 2001 roku wydanego na płycie "Eleven Burial Masses" (lub wcześniej "Live Bait for The Dead" z drugim CD). Prawdziwki rzucają czasami hasła, że Cradle to nie jest metal, że to takie dla każdego granie bez pazura, "komercyjne ścierwo do radia, ale w blackowym makijażu" (pamiętam mniej więcej taki txt ze wspomnianego forum i to jeszcze przed "Nymphetamine"). Już sobie to wyobrażam. Niedzielny obiad, sproszona rodzina w pełnym przekroju wieku i takie tło muzyczne po konkrecie :
Swoją drogą jak Dani to na jednym oddechu ogarnął od 2.27
TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
Jak prowadziłem stronkę to na forum co jakiś czas mieliśmy wjazd jakiegoś ultrasa, który twierdził np., że Cradle gra muzykę dla cipek i jaki to wstyd to słuchać, bo to prymitywne w ogóle jest.
Właśnie taki "brak uznania" miałem na myśli
Jeśli pojawiał się temat CoF w dyskusji to zawsze zdania były bardzo skrajne.
It is time after miracles
and I am its prophet
I have not come to cure
but to bear witness decease
Hajasz pisze: ↑rok temu
Ja ich znam jeszcze z czasów kiedy grali death metal wymieszany z grindcorem i wychodziło to zajebiście. Czekałem na album jak na szpilach i kiedy już wreszcie dostałem go jeszcze nawet nie znając zawartości wystarczyła mi tylna fotka zespołu aby wiedzieć, że coś jest nie tak. Wymalowane japy, cylindry, black metal był wtedy na topie więc idąc za trendem zmienili styl. W naszej ekipie chyba było po równo zwolenników i przeciwników tej przemiany. Odnieśli ogromny sukces, zaliczyli epizody w "majors" i wypracowali własny styl, który potem wielu próbowało naśladować przeważnie z marnym skutkiem. Jak słychać było wiele lat później oryginalna wersja Dusk... przebija tę oficjalną o lata świetlne. Cruelty bardzo cierpi na katastrofalnym brzmieniu baterii, które przecież obsługiwał Barker a kiedy jest napierdalanie to brzmią jakby ktoś kartofle sypał na naciągi. Dalej to cała litania płyt lepszych i słabszych i kiedy setki inych zespołów zdązyło zdechnąć albo zmienić styl oni grają swoje. Kres powoli już i u nich słychać bo lata lecą a gardło Daniego wyraźnie pada na tych histerycznych wrzaskach i więcej pojawia się takiego mocniejszego śpiewu niż darcia mordy.
Jest 2023 rok a oni gdzie się pojawią to koncerty full i niczym nasz Behemoth nikt nie słycha, każdy gardzi a jednak to właśnie tacy ludzie informują o wszelakich nowościach z obozu zespołu.
Dobre podsumowanie nie fana.
Ja nie czekam na koncertówki, bo... dla mnie urok ich muzyki to dopracowane płyty, gdzie poszczególne kompozycje mają swoje miejsce i czas. Niemniej widziałem na żywo i było rewelacyjnie. Ale jakoś zapisy tego mnie nie kręcą, wideo tym bardziej. Jakoś wiochą jedzie, jak jest się na żywo, to ok. Taki paradoks.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Ja szczerze mówiąc ok 2000 roku dawałem Daniemu max 10 lat na scenie z tym stylem śpiewu. Myślę, że, jakkolwiek paradoksalnie i durnie to brzmi, w podtrzymaniu kariery pomogły mu dość mocne, chorobowe, problemy z gardłem, które zmusiły go do działania w temacie. Także ze względu na leczenie już w 2005 roku musiał nauczyć się śpiewać inaczej, zaczął współpracować z trenerem wokalu, który mu w tym pomógó. No i zaczął korzystać z jonizatorów podczas występów. Śpiewając w Devilment właściwie unikał typowych dla siebie krzyków i myślałem, że to powoli będzie koniec (zbiegło się to ze średnim przyjęciem albumu "Manticore"), ale jego forma od trasy "Inquisitional Torture" z 2015 jest wręcz wybitna.
Okładka jednak nie jest zrobiona przez AI Odpowiada za nią niejaki Chris Perna i na kartonie wygląda naprawdę dobrze. Właśnie - na kartonie, bo wydanie jest typowe dla Napalm, tektura, bez plastiku. Grafiki w środku w klimacie okładki, wstęp od Daniego, foty z koncertów - ogólnie jeżeli chodzi o wydanie to udany debiut w nowej wytwórni.
Druga nowa piosenka lepsza niż pierwsza, zajebiste riffy, refren i świetne solo. Podczas koncertów zachowali gadki Daniego, które dodają klimatu. Udanie zrobili z tego wrażenie jednego koncertu. Brzmienie - żyleta, koncert dodaje drapieżność. Niestety nic z Polski nie ma, dominuje USA, bonusy są z Japonii.
W ogóle szacunek dla Napalm, bo z tego co rozumiem dostanę box i winyle z Austrii dzień przed premierą.
Marek skończył dziś nagrania swoich partii gitary Nowy album wiosną 2024. Regularność godna podziwu, tym bardziej, że od 2015 towarzyszy jej zajebista jakość.
Przykre z tym Barkerem. Facet o bardzo mocnej grze na perce po opuszczeniu CoF machnął etat w "konkurencji", czyli Dimmu Borgir a potem masę jako wolny strzelec. Ostatecznie jakoś nic większego. Zresztą można na szybko spojrzeć. Plus masa koncertów, ba- nawet Testament czy Atrocity... Wg mnie stracona okazja, by taki dobry muzyk wsparł coś konkretnie...
Liquid Graveyard, Shining, Twilight of the Gods, Noctis Imperium (live), Venom Inc. (live), Voices (live), ex-Monolith, ex-Nuclear Assault (live), ex-Catalepsy, Borstal, United Forces, ex-Ancient, ex-Atrocity, ex-Brujeria, ex-Cradle of Filth, ex-Dimmu Borgir, ex-Leaves' Eyes, ex-Lock Up, ex-Obskkvlt, ex-Old Man's Child, ex-Sadistic Intent, ex-Anaal Nathrakh (live), ex-Benediction (live), ex-Borknagar (live), ex-Cancer (live), ex-Criminal (live), ex-Exodus (live), ex-Nightrage (live), ex-Possessed (live), ex-Anathema (live), ex-Cerebral Fix (live), ex-Driven by Suffering, ex-Monstrance, ex-Gorgoroth (live)
Płyty:
Cradle of Filth
The Principle of Evil Made Flesh (1994)
V Empire or Dark Faerytales in Phallustein (1996)
Dusk...and Her Embrace (1997)
Cruelty and the Beast (1998)
Dimmu Borgir
Puritanical Euphoric Misanthropia (2001)
Alive in Torment (2001)
World Misanthropy (2002)
Death Cult Armageddon (2003)
Twilight of the Gods
Fire on the Mountain (2013)
Monolith
Sleep With The Dead (1992)
Tales of the Macabre (1993)
Brujeria
Brujerizmo (2000)
The Mexecutioner! - The Best of Brujeria (2003)
Old Man’s Child
In Defiance of Existence (2003)
Noctis Imperium
Glorification of Evil: The Age of the Golden Dawn (2008)
God Seed
Live at Wacken (DVD, 2012)
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
25 września 2023 r. w wypadku samochodowym (tak podaje Metal Archives) zginął Jon Kennedy - basista COF z wczesnego etapu ich działalności, a następnie wokalista na pierwszych płytach Hecate Enthroned.
Smutna sprawa. Truizmem jest mówienie, że życie jest krótkie i takie tam, ale naprawdę tak jest. Wciąż dobrze pamiętam jak kupiłem kasetę Hecate Enthroned jakoś pod koniec 90s. To było wręcz chwilę temu. Teraz facet nie żyje. Pewnie nie dowiemy się już, czy jego gadki o tym, że to on nauczył Daniego tego charakterystycznego wokalu były tylko marketingową bzdurą, czy jest w tym coś z prawdy. Myślę, że słowo "nauczył" jest przesadzone, ale byli chyba dość zżyci w pewnym czasie i może wzajemnie się inspirowali.
Tymczasem okręt dowodzony przez Daniego płynie dalej nie zwalniając tempa. Podobno NR przyklepało wstępnie premierę singla na luty/marzec i nowy album na maj/czerwiec 24. Klasycznie Dani twierdzi, że płyta ma w sobie coś z "Dusk..." i "Midian", ale on to zawsze mówi Odcina je natomiast od nowych piosenek z niedawnej koncertówki, które są jeszcze owocem pracy składu z Richardem, a nowy album powstawał już z Donnym na gitarze. Można też spodziewać się kolejnego coveru - "I Speed at Night" Dio, być może będzie bonusem na nowej płycie.
Odpowiedź z tematu od Dimmu żeby nie robić bałaganu.
Lis pisze: ↑rok temu
Dimmu Borgir z coverami cierpiał na tą samą przypadłość co CoF, odegrać oryginał. Może dla kogoś to zaleta, dla mnie to wada dyskwalifikująca.
Przecież covery Cradle są zajebiste. Niektóre to oczywiście jest odegranie tematu z wokalem Daniego, ale niektóre naprawdę brzmią jak własne kawałki Dani and The Filths. Np. zajebsity cover Massacre, pięknie podsycony klawiszami Slayer, HbTN Iron Maiden, które Cradle grali nawet niedawno na koncertach, a już "For Those Who Died" będący specyficznym dziełem Sabbat (z samym Martinem Walkyierem na wokalu) to czysta zajebioza. Z nowszych "Alice in Hell" jest świetny, dobrze Dani do tego pasuje. Coverów popowych nie lubię, zarówno z "Temptation" jak i "Stay" mogli wyciągnąć więcej.
Covery Venom, Sodom czy Celtic Frost faktycznie trochę na pałę, ale to ulubione zespoły Daniego i sam mówił, że to czysty hołd, więc pewnie nie chciał przy tym grzebać. Wiem od niego, że teraz chcieli nagrać Dio, bo Marek się nim jara i chyba coś z tym robili w wakacje. Czy coś wyszło ostatecznie pojęcia nie mam.
yogrok temu
Tormentor
Posty: 18087
Rejestracja:8 lat temu
yog
Z tego co pamiętam, Hallowed be Thy Name to jest właśnie takie odegranie kawałka z wokalem Daniego. Tylko intro zmienili o tyle, że jest klawisz zamiast gitarki. Dobrze wyszło, ale chyba głównie dzięki temu, że przesadnie nie zmieniali kawałka, który by się pewnie załapał do top 10 kawałków metalowych. Jak byłem młodocianym blackmetalowcem, to mi się raczej bardziej podobał od oryginału, bo skrzeczą. Dziś uważam, że nie ma nawet podjazdu.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Czyli jednak coś zmienili jak sam zauważasz Nie wiem co kto oczekuje od coveru. Ja lubię jak wykonawca nada kawałkowi swój charakter, ale niekoniecznie wiele pozmienia, bo to wtedy to na moje nie ma już sensu. Słuchałem np. coverów Metalliki z "czarnego albumu" na płycie "Blacklist" i nie trafia to do mnie. Jasne, że można zrobić wersję hip hopową, jazzową, a zapewne nawet można zagrać Celtic Frost jako disco polo. Ale po co?
Po stronie słabszych dam jeszcze "Mr. Crowley" Ozzy'ego, bo brakuje w tym jakiegoś polotu oraz "Death Comes Ripping" Misfits. Ale zapomniałem o zajebistym "No Time to Cry" Sistersów, które zyskało inny charakter w wydaniu Cradle i oczywiście "Sleepless" Anathemy. No i "Devil Woman" Cliffa Richarda z gościnnym udziałem samego Kinga Diamonda!
Tak jak piszesz, nigdy* nie robili z coverów głównego dania, zazwyczaj były to jakieś miłe bonusy lub ciekawostki, jak umieszczenie "Into the Crypt of Rays" Celtic Frost na płycie opowiadającej o baronie Gillesie de Rais.
*na wyjątek potwierdzający regułę w postaci jebanego "Temtation" spuszczę słuszną zasłonę milczenia xD
Tak jak z Wami sobie piszę to uważam, że to Cradle powinni wydać album z coverami, byłby dużo lepszy niż ten Dimmu Nie bali się klasyki i całkiem sporo się tego zebrało, od Bathory, Slayer, Sodom, Venom i Celtic Frost przez Annihilator i Iron Maiden do jakichś popowych ekstrawagancji. Mnie ten zespół zawsze skłaniał do (nie tylko) muzycznych poszukiwań, może jeszcze kogoś by zachęcił dzięki takiej płytce. No i udział samego Martina Walkyiera oraz przede wszystkim Kinga Diamonda. Król na płycie to jednak nie byle co
Moja, z natury rzeczy subiektywna lista coverów zrobionych przez Cradle, od najlepszego. Może się zbłaźnię jako fan(atyk), bo mogłem zapomnieć o którymś Biorę ten potencjalny wstyd na klatę.
Jakoś tak to ustawię:
Najlepsze:
For Those Who Died (Sabbat)
Dawn of Eternity (Massacre)
Hallowed Be Thy Name - Shallow Be My Grave (Iron Maiden)
No Time to Cry (The Sisters of Mercy)
Alison Hell (Annihilator)
Hell Awaits (Slayer)
Fajne:
Sodomy & Lust (Sodom)
Sleepless (Anathema)
Devil Woman (Cliff Richard)
Black Metal (Venom)
Bestial Lust (Bathory)
Death Comes Ripping (Misfits)
Into the Crypts of Rays (Celtic Frost)
The Fire Still Burns (Twisted Sisters)
Najlepsze covery Kredek, to Sisters of Mercy i Anathema. Pewno dlatego, że dużo czerpal z klimatów gotyckich i najlepiej je czuli. Cover Venom zabawny, ale nie negatywnie.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
morkrok temu
Tormentor
Posty: 978
Rejestracja:7 lat temu
mork
Moim top zawsze było Hallowed Be Thy Name. Na drugim No Time To Cry.
It is time after miracles
and I am its prophet
I have not come to cure
but to bear witness decease
Vortexrok temu
Tormentor
Posty: 3188
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo
Vortex
Hallowed też bardzo lubię, ma jaja ten cover.
"Between Shit and Piss we are Born"
Zsamotrok temu
Tormentor
Posty: 4453
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Gniezno
Zsamot
Owszem. Pierwotnie znałem go ze składaka takiego magazynu jak Jazgot.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Tak samo. To pisemko chyba nie pożyło zbyt długo? Albo było trudno osiągalne u mnie w mieście.
Od dawna mam plan, żeby wyciągnąć te składaki z pudełka i wygrzebać jakiś zapomniany kapel z tamtych lat, którym z jakichś względów mocniej się w swoim czasie nie zainteresowałem.
Nie, nie było dużo numerów. To w ogóle był taki sprytny zabieg Metal Mindu, gdy przejęli Osmose i mieli reedycje masy kapel: Marduk. Immortal i trzeba było to gdzieś wypromować. Stąd profil Jazgotu był super, treści lepsze niż w Metal Hammerze, słabiej to wypadało pod względem poziomu w porównaniu do Thrash'em All, ale to już inna sprawa.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Jesteśmy w 1/3 polskich koncertów Cradle i pomyślałem, że napiszę dwa słowa. Tym bardziej, że Kraków już dawno wyprzedany, ale na Warszawę zostało jeszcze 10% biletów, więc może kogoś zachęcę (lub zniechęcę ).
Ogólne wrażenia, podzielane z tego co się zorientowałem, są takie, że Dani podczas wojaży po świecie znalazł źródło wiecznej młodości, bo kipi wręcz energią i humorem, a jego wokal jest tak dobry, jak w dawnych, dobrych czasach. Bez porównania są to lepsze wokalnie koncerty niż np. 10-15 lat temu. Najlepiej słuchać to w starszych kawałkach - "Dusk..." i "Principle..." (tego ostatniego nie chciał przez jakiś czas wykonywać ze względu na to, że nie dawał rady w drugiej części, a teraz jest zajebiście!). Pewnie to kwestia lepszego zdrowia i zadbania o siebie (kompletnie odstawił alkohol), może także życiowego szczęścia i znalezienia stabilnej relacji w życiu prywatnym.
Zespół na scenie dopasowuje się do lidera, jest ruch, jest energia i wyraźna radość obcowania z publicznością. Nie ma opierdalania się, jak mówił klasyk. Wykonawczo jest bardzo dobrze, ale to akurat nie nowość. Jestem fanem muzyków, którzy zaczęli pojawiać się w tej kapeli po 2012, to jest bardzo wysoki poziom wykonawczy, ale i ciekawe charaktery. Śmiem twierdzić, że wykonawczo można ich spokojnie równać z klasycznymi muzykami i wyniki mogą być różne. Np. Uwielbiam Paula Allendera, ale Ashok jest po prostu lepszym (wykonawczo) muzykiem. Martina i Nicka Barkera daję na równi i mam w dupie protesty Daniel Firth w odróżnieniu od Robina, którego też uwielbiam, komponuje zajebiste kawałki - chociażby ten:
Set nigdy wszystkim nie dogodzi, jednak tutaj każdy powinien być chociaż trochę zadowolony. Do tej pory jest bardzo solidna reprezentacja klasyków z lat dziewięćdziesiątych. W Gdańsku było "The Principle...", "Dusk...", "Cruelty...", "From The Cradle.." i z "Midian", obok kultowego "Her Ghost... także "Saffron's Curse". Było oczywiście "Nymphetamine", były strzały z DAAD, BSTS no i były 3 kawałki z ostatniej płyty studyjnej i jeden z bonusowych do najnowszego albumu live, które w końcu wybrzmiały w Polsce. Bardzo dobrze wypadają, przekonałem się do "She is a Fire".
Jak ktoś kupuje merch na koncertach to nie powinien narzekać, bo jest dobry. Przezajebista koszulka trasowa z malowaną grafiką z zespołem i Cthulhu Mamy 30 lat debiutu i jest reedycja kultowej naszywki i bluzy z Allenderem. Inna koszulka łączy debiut z teraźniejszością - tytuł z debiutu na plecach, a na froncie zajebiste zdjęcie dziewczyny Daniego. Czuć klimat kultowych grafik z lat dziewięćdziesiątych.
Skoro już piszę, to garść newsów, które pewnie nikogo nie obchodzą. Na horyzoncie rysują się:
- nowa płyta Cradle z piosenką z Edem Sheeranem ( ), single od jesieni, premiera zima 24/25,
- być może na edycji specjalnej znajdą się dwa ponownie nagrane kawałki z debiutu, wiem od Daniego co nagrali jakby co,
- zapowiadany od 15 lat projekt poboczny lidera w bardziej klasycznie heavy klimacie (m.in. z Robem Caggiano, który podobno odszedł m.in. z tego powodu z Volbeat, macza w tym też palce na basie King ov Hell znany z Gorgoroth, ale nie wiem, czy ostatecznie będzie z nim grał),
- autobiografia Daniego oraz tomik poetycki,
- kolejne komiksy z "uniwersum" Cradle, w maju wychodzi "Queen of Winter",
Dzieje się Uwielbiam ten zespół i jakość ich wydawnictw
E, ja wiem czy tak nie dogodzi? Jakbym dwadzieścia lat temu taką setlistę dostał, to bym się posikał ze szczęścia a i dzisiaj na dobrze ponad połowie kawałków bym sentymentalnie kiwnął głową. Cruelty, Dusk, From the Cradle... Całkiem sporo tego. Po tytule to nie kojarzę ze 3-4, to więc pewnie te nowe, bo i się z dysko zatrzymałem na Darkly, Darkly....
Te nowe są bardzo dobre. Osobiście lubię ich wszystkie płyty, ale nie da się ukryć, że "Darkly, Darkly..." to był zjazd formy, który zaczął się wcześniej, a trwał jeszcze dłużej. Natomiast ich ostatnie 3 płyty spokojnie stawiam na równi z "Midian" i starszymi klasykami.
Może bym się nawet skusił po takiej rekomendacji, tylko problem w tym że Midian też nie lubię
Te dwa na nowo nagrane utwory z debiutu jeśli faktycznie się pojawią na pewno sprawdzę, lubię takie rzeczy.
Imo CoF do Cruelty to był zajebisty black metal połączony z gotykiem w najlepszym wydaniu, później Viva metal połączony z gotykiem w najgorszym możliwym wydaniu, krok od Evanescence. Piszę to z pozycji gościa który do Thornography włącznie przesłuchał wszystko po kilkadziesiąt razy.
TheAbhorrent pisze:
Natomiast ich ostatnie 3 płyty spokojnie stawiam na równi z "Midian" i starszymi klasykami.
Powiem Ci, że mnie zaintrygowałeś. Dałem sobie z nimi spokój już chyba z ponad 10 lat temu i paru ostatnich albumów nawet nie słyszałem. Dla mnie już na Thornography forma im spadła poniżej krytyki. Natomiast "The Principle...", "Dusk...", a szczególnie "Midian" zdarza mi się słuchać relatywnie często, może też dlatego, że mam na playliście w samochodzie. Wygląda na to, że trzeba będzie nadrobić zaległości.
Cieszę się, że zaintrygowałem. Ja osobiście "Thornography" bardzo lubię i uważam, że to zajebista płyta, tylko klimatem nijak nie przystaje do tych klasyków z 90s i na tym traci. To wesołe, trochę piosenkowe granie. Przy czym te piosenki są dobre.
Próbka z nowszych. Przezajebisty tekst. Comming out: kocham sola Richarda i Ashoka od 4.30
Fragment od 5.55 jakby wyjęte z "V Empire"
A tu, autorstwa Barta, moje ulubione foto z Gdańska. So filthy!
TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
Te nowe są bardzo dobre. Osobiście lubię ich wszystkie płyty, ale nie da się ukryć, że "Darkly, Darkly..." to był zjazd formy, który zaczął się wcześniej, a trwał jeszcze dłużej. Natomiast ich ostatnie 3 płyty spokojnie stawiam na równi z "Midian" i starszymi klasykami.
Owszem.
Z czego taki poświęcony mordercy dzieci we Francji, to jest nawet lepszy niż Midian.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
Te nowe są bardzo dobre. Osobiście lubię ich wszystkie płyty, ale nie da się ukryć, że "Darkly, Darkly..." to był zjazd formy, który zaczął się wcześniej, a trwał jeszcze dłużej. Natomiast ich ostatnie 3 płyty spokojnie stawiam na równi z "Midian" i starszymi klasykami.
Owszem.
Z czego taki poświęcony mordercy dzieci we Francji, to jest nawet lepszy niż Midian.
O Panie, to już kontrowersyjne na maxa dla przeciętnych słuchaczy, poza fandomem takich dyskusji nawet nie podejmuje Ale prawda, że to bardzo zacny album. DDVA i Mantykora też mają przezajebiste momenty. Tak naprawdę najsłabsze w dorobku Cradle jest dla mnie "Midnight on The Labirynth", które jest oszczędnościowe na maxa i przez to jest zmarnowanym potencjałem.
yogrok temu
Tormentor
Posty: 18087
Rejestracja:8 lat temu
yog
Celtic Frost o nim śpiewał zanim to było kul.
Destroy their modern metal and bang your fucking head