Ad rem, w ogóle skąd wiesz, że to był żart, a nie uzewnętrznienie się pod wpływem procentów? Typ jest z Nowego Orleanu, gdzie rasizm miał się znakomicie.
Poczytaj teksty Pantery i Down. Anselmo jest prawie hippisem. Takim wściekłym, prawdopodobnie naprutym sterydami (oprócz rzeczy jakie lubią stereotypowi hippisi), ale jednak hippisem.
To rape and burn show progress is minimal
White hoods and militants you know it's such a pity
Living, breathing
Violence in your city
If one man
Had one home
In one world
Held live alone without variety
Full of anxiety
No one to point at, question
Or even talk to -- in his private grave
No matter what color
He wouldn't be saved from hell
He dwells
A closed mind playing the part of prison cells
Ło, ten txt i hajlowanie to dzieli ładnych paręnaście lat. Żeby nie było, nie mówię, że typ jest fanem Hitlera, po prostu jak "idol" wykrzykuje ze sceny takie rzeczy to dobrze, że niektórzy nie wzruszają ramionami. Podwójnie dobrze, że to niemieckojęzyczni są przeczuleni na tym punkcie. W Polsce przecież nie ma nawet tematu odwołania koncertu.
A co do tekstów i autorów to przypomniało mi się:
Just as long as you've got love in your heart
You'll never be alone
Tak myślałem, że może Charles się pojawi. Tylko Charlie przyjął swoją rolę rozmyślnie. Dla władzy i pieniędzy. Jest trochę jak L. Ron Hubbard. You want to be a hippie cult leader?
Imo teksty Phila po "Vulgar Display of Power" są niedocenianym czynnikiem w ogromnym sukcesie Pantery. Dość aktywizmu i introspekcji żeby masowo przyciągnąć młodych odbiorców, na tyle dobrze napisane żeby nie popaść w śmieszność, nawet gdyby przyszło mu je śpiewać jako staremu dziadowi.
TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
Ło, ten txt i hajlowanie to dzieli ładnych paręnaście lat. Żeby nie było, nie mówię, że typ jest fanem Hitlera, po prostu jak "idol" wykrzykuje ze sceny takie rzeczy to dobrze, że niektórzy nie wzruszają ramionami. Podwójnie dobrze, że to niemieckojęzyczni są przeczuleni na tym punkcie. W Polsce przecież nie ma nawet tematu odwołania koncertu.
A co do tekstów i autorów to przypomniało mi się:
Just as long as you've got love in your heart
You'll never be alone
Charles Manson na swojej gównianej płycie
Gdyby Anselmo był fanem Hitlera, tym bardziej bym szanował jako outsidera. Tymczasem jest po prostu świetnym i charakternym wokalistà.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Uwielbiam takie idiotyczne uogólnienia" nikt", "zawsze". Jakoś ma tę bazę fanów, zatem chyba jednak ktoś go szanuje, traktuje poważnie.
Ba, powiem więcej - chłopak ma po prostu parcie na szkło, a zarazem pewnie coś do powiedzenia, co w powiązaniu z cały życiem (masa syfu, obwinianie go za rozpad bandu, ...) i używkami daje takie efekty.
Najgorsze, że wokaliści najczęściej mylą dobre liderowanie z pierdoleniem debilizmów. Miałby instrument, skupiłby się bardziej na graniu niż na pustych i głupich gestach.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Ta... fanem Adiego. I dlatego założył zespół z kolesiem który napisał piosenkę w hołdzie dla Štefana Luxa. Faceta który publicznie odebrał sobie życie w proteście przeciw polityce III Rzeszy, jeszcze w 1936. Logiczne.
"Łajt pała" to nie (tylko) adi, szczególnie na gruncie amerykańskim. Nam w Polsce ciężko jest pojąć genezę i skalę sięgającego czasów kolonialnych rasizmu i wciąż obecnego systemowego wykluczenia afroamerykanów (ale także innych, latynosów, Azjatów...). Zaskakujące z perspektywy Polaka, który w TV wszędzie widzi czarnoskórych rumcasjów w szerokich porach w USA, jest chociażby to, że biali stanowią ok 75% mieszkańców tego kraju. Potem są latynosi, a czarnoskórych jest... niewiele ponad 10%. Radykałów szukających poklasku w głupich gadkach o kraju białych nie brakuje.
yogrok temu
Tormentor
Posty: 17737
Rejestracja:7 lat temu
yog
Ja tam się na Panterze nie znam, ale chyba nie ma drugiej kapeli z metalowego mainstreamu, która by była tak przywiązana do flagi konfederacji?
Sprawa chyba na tyle kontrowersyjna, że Phil się na ten temat wyspowiadał:
O tym nie wiedziałem, a to ciekawy wątek. O to też chodzi - mówimy u USA, rzeczywistości kulturowej jednak mocno innej niż nasza, nie trzeba wielbić akwarelisty żeby uważać, że wszyscy inni niż biali powinni wy***ć z ameryki. Stephen Hicks (można sobie wyguglować) powiedział mi, że ogólnie rzecz biorąc Amerykanie o I i II wojnie światowej toczącej się na terenie EU wiedzą często tyle, ile Europejczycy o wojnie domowej w USA: niby coś wiedzą, ale jednak w zarysie a nie w szczególe.
Czy Anselmo tak uważa, że Ameryka tylko dla białych? NIE WIEM, nie znam się, na podstawie tego co wiem to ja mu koncertu bym nie zakazywał. Ja bym im zakazł używania nazwy Pantera, bo bez braci to żaden reunion.
TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
Ja bym im zakazł używania nazwy Pantera, bo bez braci to żaden reunion.
Ten reunion to błazenada. Rex i Phil to dobrzy muzycy, ale Pantera bez Darrellów to jak Metallica bez Hetfielda. Jedyny sens jaki w tym widzę to żeby stare dziady zebrały się na wspólne picie piwa pod sceną do "starej dobrej muzy" oraz dla domorosłych kucyków żeby mogli powiedzieć potem "byłem na koncercie Pantery" mimo tego, że to bardziej cover band. Do tego zastanwaiam się jak Anselmo po tych wszystkich latach zamierza uciągnąć wokale, bo dekady chlania i walenia helupy go nie oszczędziły.
Można mieć obiekcje na temat reunionu, może on obrażać czyjeś uczucia religijne, ale zarzucanie obecnemu Philowi słabych wokali świadczy o gównie w uszach.
O dziwo daje radę, choć śmieszne jest oczekiwać, że gość po 50 ce i przejściach, będzie miał głos identyczny jak 30 lat temu. W Superjoint są inne wokale a jeszcze inne w Down.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Imo Superjoint Ritual nigdy nie był bliski Panterze. W obu są jakieś wpływy hc punka i tyle, ale to samo można powiedzieć o każdym thrashu.
dj zakrystianrok temu
Tormentor
Posty: 2912
Rejestracja:7 lat temu
dj zakrystian
Chyba chodzi o same wokale nazi Filipa, gdzie na GST Pantery jest ekstremalne darcie japy podobne do tego w Superjoint, nie chodzi o strone muzyczną. Anselmo nie śpiewał na gitarze.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
dj zakrystian pisze: ↑rok temu
O dziwo daje radę, choć śmieszne jest oczekiwać, że gość po 50 ce i przejściach, będzie miał głos identyczny jak 30 lat temu.
Co w parze z tym, że nie będzie w tym reunionie dwóch ikonicznych czlonków czyni go tym bardziej bezsensownym. To jakby Meta się rozpadła i zrobiła reunion po śmierci Hetfielda i Ulricha. Niech się spotkają, pograją parę coverów Pantery, ale nie nazywają tego Panterą.
No ale z tego co wiem, to żadnej płyty nie będzie. A nazwa Pantera jest dla przyciągnięcia gawiedzi. Do tego jest Rex, który grał tam od początku i Anselmo, który był równie ważny co bracia, więc dlaczego nie mają prawa użyć nazwy czegoś, co współtworzyli tyle lat?
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Znamy mnóstwo kapel, gdzie na przestrzeni lat wymieniła się niemal cala obsada. Ba, nawet założyciel odszedł: In Flames chociażby i nikt nie gania z kijem nie drze się, że ten band nie może się tak nazywać. A jak band zmienia diametralnie styl: Ulver, to może się tak nazywać? Czy dopiero po 3 płytach może ulec zmianie, a ilu ludzi może opuścić kapele, czy nadal miała prawo do nazwy?
Porównanie Superjoint do Pantery na etapie Great Southern... miało podłoże wokalu. Czytajmy swoje wpisy.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
To nie jest równanie różniczkowe, na to trzeba popatrzeć jakościowo. W przypadku In Flames była to ewolucja dość naturalna. Aż dziw bierze, że w tym całym gównie Kerry nie robi reunionu Slayer... Aha, no tak, Araya żyje.
TheAbhorrent pisze: ↑rok temu
To nie jest równanie różniczkowe, na to trzeba popatrzeć jakościowo. W przypadku In Flames była to ewolucja dość naturalna. Aż dziw bierze, że w tym całym gównie Kerry nie robi reunionu Slayer... Aha, no tak, Araya żyje.
Faktycznie, In Flames z płyty na płytę grali coraz większą kichę. Logiczny rozwój. Za to Pantera reaktywowała się TYLKO na koncerty i brzmi to po prostu dobrze.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
W ramach ciekawostki - od paru(nastu) dni do seltisty po raz pierwszy od 22 lat wrócił kawałek Revolution is my name - chyba mój Panterowy faworyt.
I przy okazji nie moge nie wspomnieć że naprawde Phil brzmi najlepiej w XXI wieku. Daleko temu do lat 90tych, jasne bez porównania, ale jak ktoś sobie włączy koncerty z lat 2000-2002 a teraz to jest niebo a ziemia. Widać że brak dragów, alkoholu, fajek mu służy mocno.
Przesłuchałem wczoraj pastuchów, coby napisać kilka ciepłych słów typu gówno, ale słucha się tego wyśmienicie, jednak szykuje mi się chujowy dzień, boli mnie brzuch, widzę zbyt wyraźnie, to napiszę prawdę. Faktycznie gówno, pedaliada po całości. Gdzie tam hity to ja nie wiem. Prostacka muza, antymetal, szajs. Khold! W sam raz dla pryszczatych onanistów. W ramach oczyszczenia leci Operation: Mindcrime. Trochę lepiej. Dużo lepiej.
deathwhorerok temu
Tormentor
Posty: 4621
Rejestracja:7 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej
deathwhore
Cowboys jeszcze trochę za bardzo klasyczna i brzmi słabo, tzn. ogólnie jak na metal brzmi spoko i poprawnie, ale w porównaniu do następnych to jak rozgrzewka. Technicznie to całkiem wyrafinowane i nawet jeżeli komuś się nie podoba, to nie wiem jak można nie doceniać kunsztu instrumentalistów i wokalisty.
Kolejne płyty lepsze, Cowboys jeszcze nie jest tak bezpośrednie, siłowe i wulgarne. Natomiast co mi "od zawsze" przeszkadza w płytach Pantery - wzięliby wywalili po kilka numerów z każdej płyty i je skrócili, zostawiając samo mięcho. Oczywiście, w temacie Trailer Park Boys metalu np. Eyehategod będzie brudniejsze i bardziej obrzydliwe, ale znowu w Panterze będzie więcej precyzji i poukrywanych drobnych smaczków.
Nebiros pisze: ↑4 lata temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
deathwhore pisze: ↑rok temu
Technicznie to całkiem wyrafinowane i nawet jeżeli komuś się nie podoba, to nie wiem jak można nie doceniać kunsztu instrumentalistów i wokalisty.
Może to podobne odczucia do poniższych.
deathwhore pisze: ↑6 lat temu
Zajebisty gitarzysta, szkoda że muzyka chujowa.
Aczkolwiek nie interesuje mnie tu wirtuozeria, czy jej brak u instrumentalistów i wokalisty. Bardzo delikatnie rzecz ujmując, muza Pantery mnie nie porywa, a ich wpływ na powstanie jakichś tam chujowych grup zupełnie mnie nie interesuje jako tej chujowości wyznacznik.
deathwhorerok temu
Tormentor
Posty: 4621
Rejestracja:7 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej
deathwhore
Nikt nie broni, żeby się muzyka Pantery nie podobała, no ale pisanie, że to prostacka muzyka, to trochę na zasadzie tekstów z podstawówki: "jesteś głupi!", tylko dlatego, że kogoś nie lubimy. Obiektywnie ten konglomerat metalu, hc i southern/stoner był po prostu bardzo dobrze zagrany i nagrany.
Nebiros pisze: ↑4 lata temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Blindrok temu
Tormentor
Posty: 1943
Rejestracja:7 lat temu
Blind
A mnie w Panterze przede wszystkim zawsze odrzucały wokale Phila Anselmo. I nie tylko w Panterze. Dziwię się, że dla wielu osób Phil to najlepszy metalowy wokalista, ale muszę z tym jakoś żyć. To przeciąganie sylab ochrypłym głosem doprowadza mnie czasem do szału!
I'm Broken, Walk, Cowboys From Hell czy Revolution is My Name lubię ze względu na warstwę instrumentalną. Płytami nie słucham, bo bym się zamęczył. Jak już groove metal z tamtego okresu to Sepultura z Chaos A.D. i Roots.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze: ↑2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Kwestia guustu. Anselmo jest świetnym wokalistą o szerokiej skali głosu, od zaśpiewów ala Halford, do growlu. W każdym razie potrafił w latach 90-tych. Potem alko, dragi i szlugi i głos się trochę spierdolił, choć nadal potrafi.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
deathwhorerok temu
Tormentor
Posty: 4621
Rejestracja:7 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej
deathwhore
Teraz to chyba już tylko wiek mu słychać, a nie używki, jak odstawił to jest w bardzo dobrej formie.
Nebiros pisze: ↑4 lata temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Wiek pewno też, choć ten sam rocznik co Mike Patton. Jednak lata tak intensywnego chlania i ćpania, musiały odcisnąć jakiś ślad na głosie Phila, bo choć aktualnie brzmi dobrze, to do lat świetności mu brakuje w przeciwieństwie do Pattona. W niskich rejestrach radzi sobie świetnie, ale wątpię, czy by podołał numerom z CFH. Sam zresztą coś tam nawijał, że głos mu się spierdolił i ma problemy z numerami Down z debiutu..
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
A ja sobie tak ostatnio odświeżam Panterę i cholera... tego się świetnie słucha. Vulgar Display of Power, Far Beyond Driven, Reinventing the Steel (szczególnie świetna, rocznicowa edycja z nowymi miksami Terry'ego Date'a) chyba dziś wchodzą mi najlepiej.
Mam gdzieś pozamuzyczne kwestie i różne antypatie (w szczególności nieudolnych epigonów Pantery). Anselmo miał rewelacyjny wokal. Dimebag eksperymentował z brzmieniem, harmoniką i techniką gry cały czas (te wszystkie dive bombs przy użyciu rączki tremolo, "pinch harmonics", co dawało charakterystyczny dla jego gitary, wysoki "skrzek", chwytliwe riffy, solówki). Sama muzyka jest surowa, jakaś taka ...szczera.
Jeszcze co do opinii Hajasza, że "Pantera jest dla sfrustrowanych koniojebców, którzy nawet nie potrafią w sobotę wieczorem na najpodlejszej dyskotece wydymać najgorszy pasztet", to taki zabawny fakt... Jak byłem na ostatnim koncercie Dying Fetus w Proximie - w oczy rzucała się mocno wyjątkowo fajna laska (serio baardzo fajna.. aż śmiesznie wyglądało - kiedy oglądał się za nią prawie każdy facet przechodzący obok). Była z kolesiem (taki normalny, nie wyglądał bynajmniej na przygłupa), który chyba jako jedyny w klubie miał koszulkę... Pantery
Natomiast co do przygłupiego i prymitywnego zachowania i moim zdaniem niesłusznego dyskredytowania przez to dorobku muzycznego danej kapeli - to posłuchajcie sobie tego króciutkiego wywiadu z Mayhem i pozerskiego pierdolenia podpitego Necrobutchera, udającego madafaka (żeby nie było, kilka płyt Mayhem wprost uwielbiam):
Mnie również zebrało się na odświeżanie Pantery, już prawie wszystko przerobiłem, ale zrobię jeszcze drugie podejście hurtem, bo polecę też remasterami wszystkich pełniaków. Zasadniczo...o dziwo po dłuuugiej przerwie jak powróciłem do Pantery, to nawet tak nie męczy jak te ileś lat temu.
Niektóre kapele potrzebują odpowiednio długiej przerwy (to samo miałem kiedyś np. z Nirvaną i paroma innymi). Te wszystkie rzeczy, które jako młodociany słuchacz chłonąłem, potem przez dłuższy czas były dla mnie nie do strawienia. Być może po prostu zmęczenie materiału.
Teraz "Cowboys From Hell" siada wprost idealnie, co mnie osobiście zadziwia, "Vulgar Display Of Power" i "Far Beyond Driven" również bardzo dobrze się słuchało. "The Great Southern Trendkill" już nieco słabiej ale dalej daje radę. Dużo już nie zostało, ot koncertówka i ostatni pełniak, a potem wspomniane drugie podejście.
Co do wokali Anselmo, czasami wchodzą dobrze, czasami irytują, zależy w których momentach. Skalę i możliwości ma chłopina.
A tak biorąc pod uwagę całość - to po prostu południowe wieśniaki, co się nauczyły naprawdę dobrze grać i zrobiły pokaźną karierę. Należy pamiętać jak dużą nazwą kiedyś ta kapela była i jak zapełniała całe stadiony fanami. Teraz koncerty u boku tak samo leciwej i zasłużonej Metallicy widzę, że dalej tłumy przyciągają. Teraz to już ludzie z dziećmi, a pewnie niekiedy i wnukami przychodzą.
Ja też z ciekawości ostatnio na bandcampie przesłuchałem dwie płyty 'Philip H. Anselmo & The Illegals' - "Walk Through Exits Only" i "Choosing Mental Illness As A Virtue". Myślałem, że to będzie jakieś odgrzewanie kotletów przez Anselmo, ale ... nic z tych rzeczy. Jest mocny skręt w stronę ekstremy. całe "Walk Through Exits Only" jest mocno podszyte hardcore'm, jest nawet trochę nawiązań do "Great Southern Trendkill" (jedyny mankament dla mnie, to zbyt duże wyeksponowanie perkusji... i skróciłbym zdecydowanie kilka kawałków).
"Choosing Mental Illness As A Virtue" - tu z kolei sporo blackowych riffów, elementy sludge, death. Growle i skrzeki Anselmo pasują do reszty. Żadnego pójścia na łatwiznę. Zresztą skład też zaskakująco dobry. Marzi Montazeri jest świetnym gitarzystą, Joe Gonzales "Blue" z Warbeast to wyjątkowo techniczny perkusista. Bas też fajny (chociaż za mocno "schowany" jak dla mnie). Aż dziwne, że tak cicho jest o tych dwóch płytach...
Wędrowycz pisze: ↑11 mies. temu
Mnie również zebrało się na odświeżanie Pantery, już prawie wszystko przerobiłem, ale zrobię jeszcze drugie podejście hurtem, bo polecę też remasterami wszystkich pełniaków. Zasadniczo...o dziwo po dłuuugiej przerwie jak powróciłem do Pantery, to nawet tak nie męczy jak te ileś lat temu.
Niektóre kapele potrzebują odpowiednio długiej przerwy (to samo miałem kiedyś np. z Nirvaną i paroma innymi). Te wszystkie rzeczy, które jako młodociany słuchacz chłonąłem, potem przez dłuższy czas były dla mnie nie do strawienia. Być może po prostu zmęczenie materiału.
Teraz "Cowboys From Hell" siada wprost idealnie, co mnie osobiście zadziwia, "Vulgar Display Of Power" i "Far Beyond Driven" również bardzo dobrze się słuchało. "The Great Southern Trendkill" już nieco słabiej ale dalej daje radę. Dużo już nie zostało, ot koncertówka i ostatni pełniak, a potem wspomniane drugie podejście.
Co do wokali Anselmo, czasami wchodzą dobrze, czasami irytują, zależy w których momentach. Skalę i możliwości ma chłopina.
A tak biorąc pod uwagę całość - to po prostu południowe wieśniaki, co się nauczyły naprawdę dobrze grać i zrobiły pokaźną karierę. Należy pamiętać jak dużą nazwą kiedyś ta kapela była i jak zapełniała całe stadiony fanami. Teraz koncerty u boku tak samo leciwej i zasłużonej Metallicy widzę, że dalej tłumy przyciągają. Teraz to już ludzie z dziećmi, a pewnie niekiedy i wnukami przychodzą.
Ładnie podsumowane. W sumie to bardzo ważna dla metalu, jako takiego kapela. W latach 90 tych zrewolucjonizowali skostniałą scenę, dorzucili elementy hard core do thrashyku i wypracowali swoisty groove metal. Dla jednych objawienie, dla ortodoksów zakała. W każdym razie świetni instrumentaliści. Do tej pory nie zmierzyłem się z erą pudel metalową, poza Power Metal. Być może jest to przeciętne na tle choćby WASP. Ale od CFH już jadą po swojemu. To tam Anselmo pokazał, co potrafi wydobyć z paszczy, a potrafi dużo. Potem najlepsze moim zdaniem VDOP. Na FBD i TGST poszli w ekstremę i mocno zrytmizowane granie, pomimo tego, ciągle konkurowali z Metaliczką, co nie lada wyczyn. Ostatnia płyta świetna, ale to już nawiązania do tego, co nagrali wcześniej. Reunion traktuję jako ciekawostkę i tyle.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
deathwhore2 mies. temu
Tormentor
Posty: 4621
Rejestracja:7 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej
deathwhore
Generalnie też ostatnio do nich co jakiś czas wracam, ale nie tak pozytywnie jak Janek. Właściwie jeden zarzut - poskracać wszystkie numery o minutę, wtedy płyty będą trwały ok 40 kilku, a nie prawie godzinę jak CfH. Bo aż tak wybitni nie byli i gdzieś zazwyczaj w połowie zaczynali przynudzać. Jakby to skondensować to byłoby zajebiście.
Nebiros pisze: ↑4 lata temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian