Przerobiłem akurat całość twórczości Slipknota i tym samym zrewidowałem swoje odczucia i poglądy. Zespół był swoistym novum na scenie kiedyś, w początkowym okresie. Potem w miarę jak zespół zyskiwał coraz większą popularność muzyka stawała się coraz bardziej przyjazna, te ich wałki można już było puszczać i w radiu.
Dla mnie opus magnum to "Iowa" i tu nic się nie zmienia od czasu jak ten album wyszedł. Jest kurewsko nienawistny i chyba najbardziej brutalny z całej ich twórczości. Na drugim miejscu ex aequo stawiam obecnie debiut, który znowu jest najbardziej "świeży" na tamte czasy jak i energiczny, a także "Vol. 3", który znowu jest szczytowym osiągnięciem pod kątem progresu, rozwoju i kombinowania. Brzmi może nieco jak składak, ale za to jest pełen emocji i posiada mocno rozbudowaną zawartość.
Reszta to już jednak mniej lub bardziej odcinanie kuponów. Żaden z kolejnych pełniaków nie posiada takiego nagromadzenia cech, które posiadały trzy pierwsze płyty. Są pojedyncze kawałki, czy też fragmenty, ale jako całość żaden już nie prezentuje się wyjątkowo.
Skład stopniowo się rozpada, najpierw śmierć Paula była pierwszym ciosem, potem pozbycie się Joeya kolejnym, następnie spina o kabonę z Chrisem, a na końcu najbardziej enigmatyczny, ale i przez to wyjątkowo ciekawy jegomość czyli Craig opuszcza zespół, teraz świeżo wyjebali też Jaya, z powodów niewiadomych. Co też ciekawe, gdyż o dziwo elegancko wpasował się możliwościami w lukę po Joeyu.
Zespół się ewidentnie rozpada lub przechodzi gruntowną przebudowę. Nowy singiel zwiastuje totalną zmianę stylu.
Nie będzie mi ich szkoda jak się rozpadną. Tak jak wiele osób już pisało, takich kawałków jak na pierwszych trzech płytach już nigdy i tak nie napiszą, bo nie to im w głowach, a dwa że ludzi którzy je współtworzyli już też z nimi nie ma.
Ostatnie dwa pełniaki są po prostu kiepskie, a ostatni to wręcz nudne gówno moim zdaniem.
Aha jako ciekawostkę polecam zerknąć na net worth każdego z członków zespołu
można się nieco zdziwić kto ile wyciągnął baniek, bo nie jest to aż tak oczywiste jak się pozornie wydaje.