Zsamot pisze: ↑4 mies. temu
[...] poza Olasem (RIP) ten band nie miał dobrego lidera.
Musze zapytać jak rozumiesz słowo lider?
Sceniczny?
Muzyczny?
Organizacyjny?
Inaczej?
Dawno, dawno temu, w złotych latach 90-tych Acidzi mieli 2 liderów, przy czym wówczas Litza wydawał się być w przewadze. Biorąc pod uwagę niektóre przypały Titusa, czasem była ona znaczna. Myślałem nawet, że band się rozpadł po jego odejściu i położyłem na nich laskę (jakież było moje zdziwienie, gdy nagle zobaczyłem w Empiku AAA).
Od tego czasu szef jest tylko jeden i wszyscy w zespole zdaje się akceptowali, że ostatnie słowo należy do Titusa. Trochę w wywiadach Dzwonu o tym opowiadał, a miał dobrą perspektywę dołączając do grupy jako "gówniarz". I organizacyjnie Titus ten zespół bardzo sprawnie prowadził. Pchali wózek aż do pandemii reguralnie koncertując i wydając dobre płyty. Ba, jak chciał to wprowadził zespół do mainstreamu (Fizhdick zwei i występy w programach TV) a jak odechciał, to go z niego wyprowadził (np. zamknięcie strony internetowej). A jak stwierdził, że pora odpocząć, to zawiesił działalność i reszta nie miała za dużo do gadania. Wszystko na swoich zasadach. Więc organizacyjnie, lider był zawsze!
Muzycznie? Tu znowu kłania się podział obowiązków. Titus mówił kiedyś, że wprowadził zwyczaj by za każdą płytę odpowiadał jeden muzyk, który pisze utwory, reszta tylko dodaje swoje elementy. To się wysypało dopiero podczas pracy nad ostatnim albumem gdy, jak to określił wówczas Popcorn, Jankiel "przeszedł na wyższy level olewu" więc za płytę wzięli się Pop z Ślimakiem, Titus się wkurwił i Jankiela de facto wyjebali (choć w mediach był nieco łagodniejszy przekaz). Titusowi chyba nie zawsze się chciało pisać muzykę a być może miał świadomość, że pomysłów może mu nie starczyć na wszystkie projekty. Poza tym on długo nie chciał brać ciężaru komponowania na siebie po płycie VVV gdy stwierdził (niesłusznie!), że robi to chujowo. No a, że wówczas był Litza, który bardzo chętnie wziął ten ciężar na siebie na 3 kolejne płyty, to do AAA tak było. AAA czerpie garściami z Motoprhead, co samo z siebie świadczy kto to pisał i wydaje mi się, że musiało mu zależeć by kontynuować Acid bez Litzy, skoro wcześniej, przez 3 płyty, mało komponował. Potem, na Broken Head i Acidofilii rolę lidera muzycznego pełnił Perła a na VVV Olass co wpasowywało się w tradycyjną koncepcję działania bandu. Kolejne płyty zawsze zaczynali od wyznaczenia tego, kto przyniesie szkielet albumu. Natomiast chcę zauważyć, że ten kwaśny sznyt, o którym pisałem, zawsze w ich muzyce był obecny a takie rzeczy nie dzieją się przypadkowo. Zespół muzycznie był świadomy tego co robi. Nie widzę tu problemu braku lidera w tym aspekcie.
Scenicznie? -no ja przepraszam ale tu zawsze było bardzo dobrze! Chyba, że komuś jego styl nie PASUJEEEE? (Żart koncertowy - kto bywał/widział, ten wie).
Więc reasumując, nie wiem o co Ci chodzi z tym liderem. Ale, że nie pierwszy raz o tym piszesz, musisz mieć to zdanie ugruntowane. Dziwię się tylko, dlaczego.
Zsamot pisze: ↑4 mies. temu
Tylko ta koszmarna okładka jak z zaginionej sesji dla Big Cyca.
W rzeczy samej - Golonka, flaki i inne przysmaki
