Nie znalazłem go, bo nie szukałem, wyświetlił mi się link w gadce znajomych na fejsie. To ono znalazło mnie.
Pewnie tak.
Myśl sobie co chcesz, ale na scenie HC również odcisnął swe piętno, szczególnie na niektóre kapele grające Crust'a.
Jesli mnie pamiec nie myli to 'Incantation.....' bylo na pierwszym biciu LP oraz na CD szytym na Japonie.Ogolnie to pierwsze bicie na 12" brzmi srednio.Mialem,sprzedalem.Nekroskop pisze: ↑2 lata temuMonotheist powstawał w sumie 5 lat; można by użyć bardziej dobitnego stwierdzenia „pół dekady”, bo tyle czasu to bardzo długo (nawet za długo) jak na jeden album. W tym wypadku jednak ostateczny rezultat to usprawiedliwia. Ciekawym aspektem historii Monotheist jest też demo „Prototype”, które zaliczyłbym do najgorszych rzeczy, jakie w życiu słyszałem, jeśli chodzi o spektrum muzyki ekstremalnej. Na demie słychać aż nadto boleśnie, że jeszcze w 2002 r. Tom był muzykiem kompletnie pogubionym, próbującym jakichś szokujących eksperymentów, które kompletnie mu nie wychodziły. Zastanawiam się, co takiego się stało na przestrzeni 2002-2006, że ostatecznie Monotheist brzmi jak brzmi, bo IMO jest to album historyczny.
Fatalną decyzją było jednak wycięcie z podstawowej wersji „Incantation Against You”. Jest to kawałek, który idealnie wpisuje się w całość i jest idealnym przystankiem na tej ciężkiej płycie.
Inkantacja trafiła na wszystkie LP poza tymi z 2010 (na późniejsze tak) i na japońskie CD jako bonus, o ile czegoś nie przeoczyłem. Tak czy inaczej, dla mnie "podstawowa wersja albumu" to ta najszerzej i najłatwiej dostępna, na której w tym wypadku omawiany kawałek się nie znalazł. Zresztą Temple of Depression też chyba zostało wyjebane z podstawek, nie chce mi się sprawdzać. Podejrzewam, że to genialna decyzja Century Media; Tom niejednokrotnie wspominał, że przez prawie całą karierę zmagał się z debilnymi decyzlami labeli.Pan Efilnikufesin pisze: ↑2 lata temuJesli mnie pamiec nie myli to 'Incantation.....' bylo na pierwszym biciu LP oraz na CD szytym na Japonie.
Zależy przez jakie. Ja mam kilka bardzo starych, gdzie nader pozytywne są wypowiedzi na temat szwajcarskiej grupy — ziny są co prawda z okresu, gdy zaistniał już CF, ale nie był jeszcze zbyt szeroko znany.Nekroskop pisze: Warto nadmienić, że Helhammer był przez ziny wyszydzany i nazywany hałasem,..
No to już było później, ja mówię o wcześniejszym okresie. Zresztą sam Czapek wspominał o tym w wielu wywiadach.
W Hellhammer mlodzi chlopcy szlifowali nauke gry na instrumentach.Nekroskop pisze: ↑2 lata temuW tym wypadku nie tylko, bo Hellhammer był pierwszym projektem Toma, który przecierał szlaki, a Celtic Frost jego następstwem, krokiem dalej. Warto nadmienić, że Helhammer był przez ziny wyszydzany i nazywany hałasem, tak więc gdyby nie samozaparcie smutnego powiernika czapki, to CF nigdy by nie powstał.
Na pewno tak, ale w CF chodziło o to, żeby wziąć „radykalny” trzon muzyki Hellhammer i pójść dalej. Był to więc kolejny etap, tak jak muzyka Triptykon jest kolejną inkarnacją CF z okresu Monotheist, chociaż już nie tyle nastawioną na eksplorację, ile na rozwijanie wypracowanego stylu.Pan Efilnikufesin pisze: ↑2 lata temuW Hellhammer mlodzi chlopcy szlifowali nauke gry na instrumentach.
Bardzo ladnie piszesz.Mysle osoby zaczynajace przygode z H,CF czy T to jakis sposob docenia.Pisze teraz bez sciemy.Dla mnie jednak Hellhammer to taka muzyczna pokraka.Chyba sie rozumiemy......czy sie nie rozumiemy?Nekroskop pisze: ↑2 lata temuNa pewno tak, ale w CF chodziło o to, żeby wziąć „radykalny” trzon muzyki Hellhammer i pójść dalej. Był to więc kolejny etap, tak jak muzyka Triptykon jest kolejną inkarnacją CF z okresu Monotheist, chociaż już nie tyle nastawioną na eksplorację, ile na rozwijanie wypracowanego stylu.Pan Efilnikufesin pisze: ↑2 lata temuW Hellhammer mlodzi chlopcy szlifowali nauke gry na instrumentach.
Rozumiemy się aż nadto dobrze, bo ja Hellhammer nie jestem w stanie słuchać. Zresztą pierwsze EPki i Full-length CF też nigdy mnie nie porwały, chociaż od wielu, wielu lat co jakiś czas robię do nich podejście (które za każdym razem kończy się znużeniem i rozdrażnieniem). Dopiero „Into the Pandemonium” mi się spodobało, bo jest to taka dziwnie rozluźniona i psychodeliczna muza. "Mexican Radio" i "I Won't Dance" zawsze mnie wprawiają w lepszy nastrój.Pan Efilnikufesin pisze: ↑2 lata temuDla mnie jednak Hellhammer to taka muzyczna pokraka.Chyba sie rozumiemy......czy sie nie rozumiemy?
'To Mega Therion'...............ten skobel z okladki pierdolnal mnie lata temu w leb i do dzisiaj nie moge dojsc do siebie.Nekroskop pisze: ↑2 lata temuRozumiemy się aż nadto dobrze, bo ja Hellhammer nie jestem w stanie słuchać. Zresztą pierwsze EPki i Full-length CF też nigdy mnie nie porwały, chociaż od wielu, wielu lat co jakiś czas robię do nich podejście (które za każdym razem kończy się znużeniem i rozdrażnieniem). Dopiero „Into the Pandemonium” mi się spodobało, bo jest to taka dziwnie rozluźniona i psychodeliczna muza. "Mexican Radio" i "I Won't Dance" zawsze mnie wprawiają w lepszy nastrój.Pan Efilnikufesin pisze: ↑2 lata temuDla mnie jednak Hellhammer to taka muzyczna pokraka.Chyba sie rozumiemy......czy sie nie rozumiemy?
Nie mógłbym się bardziej nie zgodzić. IMO Safa dała zajebisty występ i aż miałem ochotę posłuchać jej młodego i ponętnego głosu bez agonalnych partii Toma. Podoba mi się, że dziewczyna nie próbuje udawać operowej divy, tylko śpiewa swoim naturalnym i bardzo przyjemnym dla mojego ucha głosem.
na mocy ritual dark ambientudeathwhore pisze: ↑2 lata temuDobra - czy ktoś będzie umiał mi wyłożyć na czym polega ten geniusz Monotheist?
Polega na jego ciężarze i szczerości. Ja się od tego albumu odbiłem, kiedy go słuchałem zaraz po wydaniu, dopiero jako starszy słuchacz go doceniłem. Dodam, że doomu co do zasady nie znoszę.deathwhore pisze: ↑2 lata temuDobra - czy ktoś będzie umiał mi wyłożyć na czym polega ten geniusz Monotheist?
Ja nie umiem.deathwhore pisze: ↑2 lata temuDobra - czy ktoś będzie umiał mi wyłożyć na czym polega ten geniusz Monotheist?
Na wciąganiu zamiast antka, wódki przez nos. Już wiesz, rozjaśniło się, czy ściemniło?deathwhore pisze: ↑2 lata temuDobra - czy ktoś będzie umiał mi wyłożyć na czym polega ten geniusz Monotheist?
Ponad godzinny kloc, nudny jak flaczki z olejkiem...
Nie wie. Jest tam kawałek pod Dead Can Dance, bonusowy w stylu Godflesh i numer będący rip-offem coveru Immortal w wykonaniu Sunn o))). A tak poza tym to klasyczne Celtic Frost podane w nowej produkcji. Tym razem żadnych beatów, glam rocka i coverów pop-new-wave'owych gwiazdek jednego przeboju. Wystarczy na bardzo dobry album.deathwhore pisze: ↑2 lata temuDobra - czy ktoś będzie umiał mi wyłożyć na czym polega ten geniusz Monotheist?
Biorąc pod uwagę jak bardzo różnią się nasze gusta odnośnie muzyki ekstremalnej oraz to jak bardzo lubię Monotheist to Twoja przygoda z tą płytą musiała być okropnym, repulsywnym przeżyciem.deathwhore pisze: ↑2 lata temuJa przez długie lata słyszałem, że to geniusz, najlepsza płyta metalowa XXI wieku, ale jakoś nigdy nie słuchałem całości. W końcu zmierzyłem się z tym przedwczoraj chyba i uderzyło mnie tragiczne brzmienie gitar, riffy które kojarzyły się trochę z Korn albo Roots i generalnie nuda. Obiecywałem sobie dużo. Na razie chcę wierzyć, że po prostu czegoś tam nie dostrzegam.
Progeny - The unnamed protagonist's rage/tirade against organized religion and the people who indoctrinated him
Ground - The unnamed protagonist's rage against God
A Dying God Coming Into Human Flesh - The unnamed protagonist's meditation and rage over his mortality
Drown in Ashes - Lament, resentment and lost love
Os Abysmi Vel Daath - Inspired by the writings of Aleister Crowley, when the unnamed protagonist leaves his people to join Aleister to find his own path only for him to ostracize himself again because Aleister and his followers are too similar to his former people
Obscured - The unnamed protagonist's longing for a home and coming to terms with his emotions
Domain of Decay - After ostracizing himself again, the unnamed protagonist writes down his hateful thoughts and cuts himself off from all society before unleashing a terrible vengeance
Ain Elohim - The unnamed protagonist's wrath unleashed upon his former people and himself
Totengott - The aftermath and narration of the unnamed protagonist's destruction of his former people and himself
Synagoga Satanae - How the unnamed protagonist became the lord of darkness
Winter - The calm after the wrath and chaos wrought upon the world
Troszkę do góry, post #115.pp3088 pisze: ↑2 lata temuPonoć jest to koncept album, który ktoś opisał następująco:Progeny - The unnamed protagonist's rage/tirade against organized religion and the people who indoctrinated him
Ground - The unnamed protagonist's rage against God
A Dying God Coming Into Human Flesh - The unnamed protagonist's meditation and rage over his mortality
Drown in Ashes - Lament, resentment and lost love
Os Abysmi Vel Daath - Inspired by the writings of Aleister Crowley, when the unnamed protagonist leaves his people to join Aleister to find his own path only for him to ostracize himself again because Aleister and his followers are too similar to his former people
Obscured - The unnamed protagonist's longing for a home and coming to terms with his emotions
Domain of Decay - After ostracizing himself again, the unnamed protagonist writes down his hateful thoughts and cuts himself off from all society before unleashing a terrible vengeance
Ain Elohim - The unnamed protagonist's wrath unleashed upon his former people and himself
Totengott - The aftermath and narration of the unnamed protagonist's destruction of his former people and himself
Synagoga Satanae - How the unnamed protagonist became the lord of darkness
Winter - The calm after the wrath and chaos wrought upon the world