Płyt nie wałkowałem, bo za rapem nie przepadam, ale dwa kawałki bardzo lubię i często puszczam na imprezach: mowa rzecz jasna o Sabotage i No Sleep Till Brooklyn. Jest w tym wygar i nawet ten typowy dla hip hopu czy rapu sposób frazowania mi nie przeszkadza. Planowałem kiedyś jaką płytę powałkować, ale zawsze wtedy dostaję dysonansu poznawczego.
Ryszard pisze: ↑5 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Obadaj sobie składaka Anthology - Sounds of Science z 1999 roku, tam masz fajny przekrój i dużo starych, zajebistych kawałków, które grali jeszcze jako skład bardziej hardcorowy niż rapowy. Ich późniejsze hip hopowe hity w stylu Sabotage też tam są.
A jak chcesz całą płytę to debiutancki Licensed to Ill jest najlepiej sprzedającą się płytą z rapem lat 80
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Haghi pisze: ↑7 lat temu
nigdy nie słuchałem, znam ze słyszenia i niech tak pozostanie
A dlaczego, nie interesuje Cię kapela, w której DJ-ował Rick Rubin, producent Reign in Blood i paru innych Slayerów, klasycznych Danzigów, czy nowszych Metallik i Black Sabbathu?
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Haghi pisze: ↑7 lat temu
nigdy nie słuchałem, znam ze słyszenia i niech tak pozostanie
A dlaczego, nie interesuje Cię kapela, w której DJ-ował Rick Rubin, producent Reign in Blood i paru innych Slayerów, klasycznych Danzigów, czy nowszych Metallik i Black Sabbathu?
A dlaczego mam się nią interesować? nie lubię ogólnie takiej muzy (no moze poza paroma wyjatkami) i jakoś nie za bardzo mnie interesuje fakt kto, kiedy i na czym grał
Absolutny klasyk i jeden z najlepszych składów hip hopowych świata. Co prawda zaczynali od stricte hardcore punka i dopiero po jakimś czasie spróbowali swoich sił z rapem, zaskoczyło i to jak. Później nawet już w trakcie swojej kariery nagrali epkę "Aglio E Olio" która jest w sumie powrotem do tego hardcore punka. Mnie osobiście pasuje ten ich raperski styl znacznie bardziej. Już sam debiut "Licensed To Ill" to taki strzał na dzień dobry, że w łepetynie pozostaje na lata Jak ktoś nie zna twórczości Beastie Boys to właśnie na start polecam właśnie debiut. Dla mnie dalej jest to ich najlepsza płyta. Choć do "Hello Nasty" włącznie wszystkie są co najmniej dobre. Pozostałych pełniaków jakoś dotąd nie słyszałem, ale oczywiście w kolejce czekają na swój czas.
Mi najbardziej pasują dość późne rzeczy, a mianowicie "Ill Communication" i "Hello Nasty". Czasy w których mogli skakać po syntezatorach które kiedyś przewyższały wartością domy.
Wielokrotnie słuchałem zachwytów nad tym zespołem. Ponoć Top 100 muzyki i ogólnie. Wielokrotnie próbowałem, ale te całe rapowanie przyprawia mnie o chęć wymiotów bardziej niż zapach gówna. Absolutnie nie jestem w stanie przedrzeć się przez żaden album, pierdolona muzyczna ekstrema która zawstydza wszystkie harsh noise walle.
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself
Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay
"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
pit pisze: ↑6 lat temu
Właśnie widziałem wywiad z Necrobutcherem w którym wyznaje, że posiada pełną dyskografię Beastie Boys, a niektóre płyty zajechał na śmierć.
Wcale mnie to nie dziwi, gdyż ponieważ Necro wielokrotnie wspominał jak chętnie słucha m.in. Cypress Hill.
Beastie Boys to klasycy gatunku i kropka. Szykuję się do obejrzenia dokumentu o ich twórczości na który przypadkiem natknąłem się w odmętach internetów.
Obsłuchałem ich całą dyskografię i świetnie mi wchodzi ich muzyka. Chociaż raczej wolę późniejsze nagrania ale jako całość nie słyszę w tych starszych niczego odrzucającego. Kolejny u mnie w kolekcji zespół na rozkręcenie imprezki.