Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3577
Rejestracja: 6 lat temu

Trochę Klasyki

kurz

Nie znalazłem tematu w tym typie, no to jest.

Na początek przekrój przez zajebistości. Świetny składak.

Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit




Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 3171
Rejestracja: 8 lat temu

dj zakrystian

Rachmaninowa Wyspa Umarłych świetna, Obrazki z Wystawy, Mussorgskiego nawet Samael samplował. Rosja ma wielu wybitnych kompozytorów, ale teraz można być nazwany onucą, przez poliniaków, za słuchanie ich.
Z klasyki oczywiście Chopin, Mozart, Bach, ale raczej słucham poszczególnych utworów, jak kompozytorów.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

dj zakrystian pisze: rok temu Rachmaninowa Wyspa Umarłych świetna, Obrazki z Wystawy, Mussorgskiego nawet Samael samplował. Rosja ma wielu wybitnych kompozytorów, ale teraz można być nazwany onucą, przez poliniaków, za słuchanie ich.
Żeby to robić, trzeba:
a) być głupim,
b) nie mieć zielonego pojęcia o biografii większości z nich.

Albo Scriabin. Chciał jednym jebitnie długim utworem odegranym w Himalajach doprowadzić do końca świata. Bardzo black metalowe.
kataton88
Tormentor
Posty: 732
Rejestracja: 2 lata temu

kataton88

Myślę, że większość nie ma problemów z takowym bojkotem. Zwłaszcza, że tańce z gwiazdami i inne gównoszoły zastąpiły w mainstreamie mocno obecne drzewiej łyżwiarstwo figurowe, kiedy taka muzyka siłą rzeczy trafiała pod strzechy.

Ja rzucę Janačka cosik:




i opera o Przygodach lisiszki, w niekoniecznie dzieciolubnej wersji :) jak ktoś lubi czeszczyznę i blekmetyle mu jeszcze nie zryły dostatecznie beretu, to może to? 8-)

Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Masza głagolicka Janačka była pierwszym soundtrackiem do "Inauguration of the Pleasure Dome" Angera. W latach 70 zrobił wersję w której za podkład służył album "Eldorado" Electric Light Orchestra.

Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3577
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Janacek bardzo mi podszedł. Complete Piano Works w wykonaniu Jan Jirasky.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3577
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Wszystkim, którzy zlali ciepłym moczem wklejany przez @pita album

Recomposed By Max Richter Vivaldi The Four Seasons

polecam obejrzeć poniższe wideo



Coś kurwa pięknego.

Dla leniwych link do playlisty całego albumu na tubie

https://youtube.com/playlist?list=OLAK5 ... 4gnakxKvfF

Jebać, kurwa, że się powtórzę, life metal!
Awatar użytkownika
Termosik
Posty: 43
Rejestracja: rok temu

Termosik

To jest po prostu poezja. Szczególnie końcówka.


Myślę, że antysemityzm Wagnera należy tutaj odłożyć na bok, a skupić się na jego muzyce.
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Ja nie lubię muzyki Wagnera, ale mitologie o napalonych, wróć, napełnionych świętością rycerzach okrągłego stołu pisał całkiem niezłe.


Balety to imo najlepszy stuff, a historia jaką opowiada ten konkretny to jedno wielkie WTF.
deathwhore
Tormentor
Posty: 4766
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej

deathwhore

Ale chyba spora część wklejanych to nie jest muzyka klasyczna, nie?
Nebiros pisze: 5 lat temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Chodzi Ci o to, że jest "współczesna"?
deathwhore
Tormentor
Posty: 4766
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej

deathwhore

No jak przeleciałem przez temat, to i wspominany jest barok, romantyzm, a i muzyka dość nieszczęśliwie nazywana współczesną. To oczywiście pewna złośliwość, ale mimo wszystko na forum dotyczącym muzyki.
Nebiros pisze: 5 lat temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

No, określanie muzyki poważnej wszystkich epok mianem klasycznej jest przyjęte i dość powszechne nawet na portalach muzycznych powiedzmy "branżowych".
4-HO-MiPT

4-HO-MiPT

Classical music is art music produced or rooted in the traditions of Western music (both liturgical and secular). It encompasses a broad span of time from roughly the 11th century to the present day. The central norms of this tradition became codified between 1550 and 1900, which is known as the common practice period. The major time divisions of classical music are as follows: the early music period, which includes Medieval (500–1400) and the Renaissance (1400–1600); the Common practice period, which includes the Baroque (1600–1750), Classical (1750–1830) and Romantic (1804–1910); the 20th century (1901–2000) which includes the modern period (1890-1930) that overlaps from the late 19th-century, the high modern (mid 20th-century), and contemporary (1975–2000) period, the last of which overlaps into the 21st-century.

https://www.discogs.com/genre/classical
Awatar użytkownika
Termosik
Posty: 43
Rejestracja: rok temu

Termosik

Jazz i soundtracki też można nazwać muzyką klasyczną. Nawet muzykę epoki starożytnej niektórzy znawcy określają mianem "klasycznej". A cały myk polega na tym, że samo określenie muzyką klasyczna jest nieprecyzyjne, tak samo jak muzyka "poważna", czy nie daj boże... "Artystyczna" ( :| ).
Dlatego najlepiej nazywać muzykę zgodnie z nazwą epoki, i mówiąc np. o Bachu używać sformułowania muzyka barokowa, a o Chopinie muzyka romantyczna itd. Tak trudno? :D
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Termosik pisze: 10 mies. temu Jazz i soundtracki też można nazwać muzyką klasyczną.
To zależy jakie soundtracki, ale generalnie, nie, nie można. Skąd pomysł, że jazz można nazywać muzyką klasyczną? Domyślam się skąd, ale w takim razie czy kompozycje Bartoka i Strawińskiego można nazywać muzyką ludową?
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

Termosik pisze: 10 mies. temu Dlatego najlepiej nazywać muzykę zgodnie z nazwą epoki, i mówiąc np. o Bachu używać sformułowania muzyka barokowa, a o Chopinie muzyka romantyczna itd. Tak trudno? :D
No, określenie zbiorcze na to wszystko jednak się przydaje. Plus raczej mało kto ma takie rozeznanie, żeby usłyszawszy wycinek jakiejś symfonii osadzić ją w epoce bez znajomości autora.

Mnie spec od pedagogiki muzyki tłumaczył kiedyś, że jednym z takich głównych wyznaczników odróżniających muzykę rozrywkową od poważnej jest to, że w tej pierwszej prawie nigdy nie ma realnych zmian tempa i znacznie zawężony jest zakres dynamiki.
Awatar użytkownika
raymoont
Posty: 70
Rejestracja: 2 lata temu

raymoont

Termosik pisze: 10 mies. temu Dlatego najlepiej nazywać muzykę zgodnie z nazwą epoki, i mówiąc np. o Bachu używać sformułowania muzyka barokowa, a o Chopinie muzyka romantyczna itd. Tak trudno? :D
No trudno, bo to nie jest takie oczywiste i zero-jedynkowe jak się może wydawać. Np. Monteverdi zaczynał komponować w okresie renesansu, ale kluczowe / późne jego kompozycje to już barok. Taki Beethoven tylko zaczął w klasycyzmie, środkowy okres zaliczany jest do romantyzmu, ale późne/odjechane dzieła Beethovena (np. ostatnie kwartety) to w zasadzie muzykolodzy traktują jako "oddzielną gałąź" muzyczną, która znacznie przeskoczyła styl romantyczny i sam romantyzm. Albo taki Debussy. Czy to romantyzm? No też nie do końca :D

Dlatego utarło się muzyka klasyczna w odniesieniu do ww. bo nie da się tak łatwo kompozytorów szufladkować i zamykać w epokach. Epoki i ich granice to tylko pewne uproszczenie (nie tylko w muzyce zresztą).
Awatar użytkownika
Termosik
Posty: 43
Rejestracja: rok temu

Termosik

To zależy jakie soundtracki, ale generalnie, nie, nie można. Skąd pomysł, że jazz można nazywać muzyką klasyczną? Domyślam się skąd, ale w takim razie czy kompozycje Bartoka i Strawińskiego można nazywać muzyką ludową?
Powiedziałem, że można tak nazwać. Miałem na myśli, że są to powszechnie stosowane określenia i spotykają się z aprobatą w wielu środowiskach. Oczywiście, że jest to kwestia sporna, ale muzyka jazzowa na tyle różni się od powszechnie przyjętych schematów muzyki pop (nie mówiąc już nawet o cool-jazzie, be-popie, czy o zgrozo jazzie awangarodowym), że nie dziwi fakt klasyfikacji (może trochę potocznej) jazzu jako muzykę poważną. To samo, jeśli chodzi o soundtracki, które korzystają garściami z muzyki poważnej, a kompozytorów takich jak Ennio Moriconne czy Nino Rota zalicza się w poczet kompozytorów klasycznych.
No trudno, bo to nie jest takie oczywiste i zero-jedynkowe jak się może wydawać. Np. Monteverdi zaczynał komponować w okresie renesansu, ale kluczowe / późne jego kompozycje to już barok. Taki Beethoven tylko zaczął w klasycyzmie, środkowy okres zaliczany jest do romantyzmu, ale późne/odjechane dzieła Beethovena (np. ostatnie kwartety) to w zasadzie muzykolodzy traktują jako "oddzielną gałąź" muzyczną, która znacznie przeskoczyła styl romantyczny i sam romantyzm. Albo taki Debussy. Czy to romantyzm? No też nie do końca
Jest to faktycznie prawda, ale generalnie mimo wszystko Beethovena oficjalnie zaliczamy jako kompozytora klasycyzmu. Nawet należy on do tzw. grona "klasyków wiedeńskich" obok Haydna i Mozarta. Jednak podręcznikowo w większości przypadków Beethoven to po prostu kompozytor epoki klasycyzmu, bo epokę romantyzmu wyznacza się od premiery symfonii fantastycznej Berlioza w 1830 r. (BTW polecam ten "kawałek" :D ), a Beethoven spadł z rowerka w 1827.

Co zaś do Monteverdiego, uważa się go chyba jednak za barok, bo był twórcą pierwszej opery, której początki są ściśle związane właśnie z barokiem. To w baroku rozwinęła się monodia akompaniowana na której pyka opera. Podsumowując da się wyznaczać pewne ramy. Poza tym kto powiedział, że o jednym kompozytorze musimy mówić w jeden sposób. O "Kantacie na śmierć Józefa II" możemy mówić muzyka epoki klasycyzmu, a o piątej symfonii muzyka romantyczna ;)

Inna sprawa, że sam używam czasem terminów "muzyka poważna", albo "muzyka klasyczna", ale głównie kiedy chce uprościć temat lub rozmawiam z laikiem. Nie potępiam w czambuł tych określeń, nie odżegnuje się od ich używania, ale zaznaczam, że są mylące i warto używać zamienników o ile to możliwe.

Pozdrawiam. :)
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

Termosik pisze: 10 mies. temu ale muzyka jazzowa na tyle różni się od powszechnie przyjętych schematów muzyki pop (nie mówiąc już nawet o cool-jazzie, be-popie, czy o zgrozo jazzie awangarodowym), że nie dziwi fakt klasyfikacji (może trochę potocznej) jazzu jako muzykę poważną.
Nigdy się z taką klasyfikacją nie spotkałem i szczerze mówiąc mocno by mnie zdziwiło, gdybym się spotkał. Po coś chyba ten "trzeci nurt " był wymyślany, a improwizowany charakter jazzu i fakt, że wykonawcy są na ogół jednocześnie jego twórcami, w dość istotny sposób odróżnia go od muzyki poważnej.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3577
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Klasyfikacja jazzu pod muzykę poważną jest bzdurą. Toż to klasyczna (ha!) knajpiana muza. Ogóry, wódka, dym i samotny czarnuch przy pianinie na środku sali, wśród znudzonych białasów z ich cudownymi panienkami.
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Fajnie, fajnie. Tu koleś któremu diabeł odegrał jebinet solo we śnie, a on sam popełnił kiepski rip-off powyższego (to słowa samego plagiatora, nie moje):


"First-ever cover music in history" - random z youtube'a
kurz pisze: 10 mies. temu Klasyfikacja jazzu pod muzykę poważną jest bzdurą. Toż to klasyczna (ha!) knajpiana muza. Ogóry, wódka, dym i samotny czarnuch przy pianinie na środku sali, wśród znudzonych białasów z ich cudownymi panienkami.
Należy winić pewnych konkretnych amerykańskich krytyków o podejściu: "John Coltrane to nasz Mozart". Morda w kubeł i zadowólcie się Gershwinem, ot co.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3577
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

pit pisze: 10 mies. temu Należy winić pewnych konkretnych amerykańskich krytyków o podejściu: "John Coltrane to nasz Mozart". Morda w kubeł i zadowólcie się Gershwinem, ot co.
Bawimy się jazzem.

Obrazek

Wchodzimy na salony, wciąż bawimy się jazzem.

Obrazek

Jesteśmy na salonach. Hola hola, nadal bawimy się jazzem!

Obrazek


Edit. Bardzo dziękuję panie @pit za plagiatora. Cudne. Aż trudno wyobrazić sobie, jak brzmi oryginał. Może warto iść do piekła i poszukać gościa.
Awatar użytkownika
Termosik
Posty: 43
Rejestracja: rok temu

Termosik

Ok, możliwe że to ja pokręciłem z tym jazzem, nie jestem znawcą.

Abstrachując od tematu, czy posiadacie lub chcecie posiadać jakąś płytę z klasyką? Ja niestety mam tylko płytę z "hitami" argentyńskiego tanga (nie jest zła), ale poluję na tanie ceny płyt z muzyką Mozarta i Czajkowskiego. Bardzo chce aby klasyka zagościła na mojej półce. Chodzi mi o płyty CD, bo odtwarzam na discmanie, jak ktoś zna jakieś wydawnictwo to może polecić, z chęcią się zainteresuje 8-) !
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

https://www.empik.com/tchaikovsky-swan- ... tailedData

Balety i kwartety smyczkowe >>>>>>>>>>>>>>> reszta > Wagner (muzycznie) >>>>>>>> Włosi (oprócz Vivaldiego i napieprzania na hurdy gurdy).
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 5067
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY

Kiedyś leciał taki program w telewizji, którego formuła polegała na tym, że jakiś gówniarz grający jakieś gówno pokroju metalu, czy innego reggae albo nawet hiphopolo, brany był na terminatora do muzyka parającego się muzyką poważną i w tydzień miał nauczyć się dyrygować na tyle, żeby potem móc poprowadzić przez chwilę orkiestrę. Chopczyna przychodził do domu jakiegoś krakowskiego, dystyngowanego dyrygenta, który miał całe ściany zawalone muzyką jak Maria Konopnicka, a tam uczył się teorii od zera. Jak ja marzyłem, żeby być na jego miejscu ! Żeby mi ktoś na przykładach wytłumaczył, co to jest kontrapunkt, basso continuo, ostinato, czym jest melodia, czym harmonia, itd. Ale nie na sucho, przez definicje, a na przykładach. Czytałem kiedyś wywiad z Infernal War , gdzie pojawiło się pojęcie "stopy synkopowej". Za chuja nie wiem, co to. Dlatego muzyka poważna zawsze jest dla mnie czymś tajemniczym, czego piękno rozpoznaję, ale nie potrafię go opisać. Jednak rozumowi samoistnie narzuca się takie granie jako bardziej wartościowe od innego. Nawet jazzmani, choćby stanęli na głowie, nie wzbudzą takich emocji, jak Bach lub Chopin. Kiedy słyszę mazurki Chopina, niemalże czuję zapach polnych kwiatów, oczyma wyobraźni widzę kłosy zboża, czuję ciepło słońca na twarzy i rosnące przy drodze lipy. To jest magia muzyki! Nie ma bardziej patriotycznych dźwięków, niż Chopin. Nie ma tez muzyki bardziej przejmującej i pełnej żalu, niż "Pieśni załobne" Góreckiego, szczególnie "już się zmierzcha", gdy natomiast chcę udać się na barokowy bal, autentycznie poczuć ducha epoki, która wierzyła w piękno człowieka, puszczam sobie "Muzykę na wodzie" wspomnianego Haendla. Natomiast Bach jest dla mnie tym dla muzyki, czym Dante lub Flaubert dla poezji oraz literatury. Absolutnym osiągnięciem granic tej formy sztuki, poza które nie można już wyjść. Koncerty brandenburskie, ro "Pani Bovary" muzyki. Doskonałość formy doprowadzona do granic. Lepiej się już po prostu nie da. Natomiast kiedy słyszę "toccatę i fugę d - moll" na klawesynie, dostaję gęsiej skórki, a Wacław drży i ciska gromy.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3577
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Ładnie napisane, a Chopin oczywiście najlepszy
Awatar użytkownika
biały86
Posty: 44
Rejestracja: rok temu
Lokalizacja: skup metali kolorowych MIEDZIEX

biały86

TITELITURY pisze: 7 mies. temu Kiedy słyszę mazurki Chopina, niemalże czuję zapach polnych kwiatów, oczyma wyobraźni widzę kłosy zboża, czuję ciepło słońca na twarzy i rosnące przy drodze lipy.
Mazurki faktycznie weselsze, niż np takie Nokturny. Choć minorowe mazurki też potrafią być depresyjnie nostalgiczne (patrz mazurek a-moll 2 aka 'wesołość szybko ulatniająca się przed burzą')

Jednak całościowo Chopin jest mniej sielankowo-lipcowy, a bardziej jesienno-ugorowy. Więcej tu płaczących wierzb niż kwitnących lip i więcej wiatru ze spadającym liściem niż słońca.

A wspomniane kłosy, jak już są to "giną w polu, bo robić ni ma komu" (Pieśń znad Mogiły)
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 5067
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY

Chyba ci stary do wanny wchodził.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
raymoont
Posty: 70
Rejestracja: 2 lata temu

raymoont

Termosik pisze: 7 mies. temu Abstrachując od tematu, czy posiadacie lub chcecie posiadać jakąś płytę z klasyką? Ja niestety mam tylko płytę z "hitami" argentyńskiego tanga (nie jest zła), ale poluję na tanie ceny płyt z muzyką Mozarta i Czajkowskiego. Bardzo chce aby klasyka zagościła na mojej półce. Chodzi mi o płyty CD, bo odtwarzam na discmanie, jak ktoś zna jakieś wydawnictwo to może polecić, z chęcią się zainteresuje 8-) !
Temat-rzeka. Wszelakich składanek i "zestawów hitów" nie polecam. Lepiej skupić się na topowych wykonaniach/nagraniach danych kompozytorów. Zanim coś się poleci musisz jednak doprecyzować jakiego rodzaju muzyka np. Mozarta Cię interesuje. Instrumentalna? Wokalna? Facet naprodukował np. sporo oper - i dla niektórych tylko te opery się liczą. Kluczowe w jego twórczości są też koncerty fortepianowe, symfonie, czy kwartety smyczkowe...
pit pisze: 7 mies. temu https://www.empik.com/tchaikovsky-swan- ... tailedData

Balety i kwartety smyczkowe >>>>>>>>>>>>>>> reszta > Wagner (muzycznie) >>>>>>>> Włosi (oprócz Vivaldiego i napieprzania na hurdy gurdy).
Konwencjonalne do bólu balety Czajkowskiego wyżej niż dramaty muzyczne Wagnera, którymi zrobił totalną rozpierduchę w muzyce? (poszerzenie harmonii i chromatyki, eksperymenty z orkiestracją, pierwsze wycieczki w stronę atonalności w Tristanie i Izoldzie, nie wspominając już o zupełnie innym podejściu do tekstów, innowacjach scenicznych i masie innych. Wagnerem zafascynowany był Debussy, Rysiek Strauss, Bruckner (ten na granicy poddańczości wręcz), Mahler i pierdyliard innych kompozytorów-epigonów). Zresztą nie ma się co dziwić. Ta muzyka to potęga. To jak kuracja psychiatryczna.

Odważna teza ;-)
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Wagner literacko sztos, parada jungowskich archetypów. Muzycznie, wypad. Przedstawienie nie kończy się zanim nie zaśpiewa gruba baba.
Awatar użytkownika
raymoont
Posty: 70
Rejestracja: 2 lata temu

raymoont

pit pisze: 7 mies. temu Wagner literacko sztos, parada jungowskich archetypów. Muzycznie, wypad. Przedstawienie nie kończy się zanim nie zaśpiewa gruba baba.
Stereotyp jak cholera. Najwybitniejsze wagnerowskie sopranistki dramatyczne w historii: Kirsten Flagstad, Martha Mödl, Gwyneth Jones, Astrid Varnay.. nigdy nie były grube. Poza tym co ma wygląd do muzyki?? Skoro Corpsegrinder jest grubasem, to "Cannibal Corpse muzycznie wypad"? :-)
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Tłuste germańskie babsko wyjące bez przerwy, aż widownia się przyzwyczai i zaśnie z nudów doskonale udaje ducha kompozycji Wagnera. Debussy to się chyba nauczył od niego czego nie robić.
Awatar użytkownika
raymoont
Posty: 70
Rejestracja: 2 lata temu

raymoont

pit pisze: 7 mies. temu Tłuste germańskie babsko wyjące bez przerwy, aż widownia się przyzwyczai i zaśnie z nudów doskonale udaje ducha kompozycji Wagnera. Debussy to się chyba nauczył od niego czego nie robić.
Debussy był zafascynowany poziomem orkiestracji u Wagnera (mega złożone tekstury dźwiękowe, kolorystyka dźwiękowa), innowacjami harmonicznymi i psychologią jego dramatów. Wokale miały mniejsze znaczenie dla Francuza. Grał na potęgę wagnerowskie aranżacje na fortepianie itd. Resztę Twoich pozamerytorycznych i pozamuzycznych "wywodów" o "germańskich babskach" pomijam, bo widzę że to żarty (chociaż mało wyszukane ;))
Awatar użytkownika
Ursatz
Posty: 12
Rejestracja: 7 mies. temu
Lokalizacja: Wrocław

Ursatz

Sporo dobrych propozycji już padło, ale nie może zabraknąć też muzyki średniowiecznej:

Chorał gregoriański:



Hildegarda z Bingen:



I z drugiej strony strzałki chronologicznej, czyli "współczechy":

Arvo Part (post-minimalizm):



Paweł Szymański (post-minimalizm):



Ivan Wyschnegradsky (muzyka ćwierćtonowa):



Harry Bertoia (rzeźby dźwiękowe):



O Henryku Góreckim już było, ale jest jeszcze jego syn:



Gyorgy Ligeti:



Krzysztof Penderecki:



Iannis Xenakis:




Co do soundtracków, to niektóre z nich może nie tyle, że są lepsze, ale na pewno dorównują muzyce klasycznej. Nie trzeba linkować LOTR, Howard Shore w całości jest świetny, do tego na pewno Kai Rosenkranz i Jeremy Soule, znalazłoby się tego o wiele więcej.

Jest jeszcze modern classical, które jest bardziej strawne:

Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie



Imperial Triumphant z ciekawą dość reinterpretacją nieśmiertelnego klasyka Handla:

Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

..nic tu jednak po metaluchach szargających klasyka, wracamy do nieskalanego meritum: na dobry początek dnia wjeżdża Feliks Nowowiejski, czyli pierwszy polski blackmetalowiec i jego "Król Wichrów"!

Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

raymoont pisze: 7 mies. temu
Konwencjonalne do bólu balety Czajkowskiego wyżej niż dramaty muzyczne Wagnera, którymi zrobił totalną rozpierduchę w muzyce? (poszerzenie harmonii i chromatyki, eksperymenty z orkiestracją, pierwsze wycieczki w stronę atonalności w Tristanie i Izoldzie, nie wspominając już o zupełnie innym podejściu do tekstów, innowacjach scenicznych i masie innych. Wagnerem zafascynowany był Debussy, Rysiek Strauss, Bruckner (ten na granicy poddańczości wręcz), Mahler i pierdyliard innych kompozytorów-epigonów). Zresztą nie ma się co dziwić. Ta muzyka to potęga. To jak kuracja psychiatryczna.
Zarzuciłbyś wskazaniami najlepszych wg Ciebie nagrań ważnijeszych dzieł Wagnera? Nie muszą być linki, wystarczy namiar dyrygent-rok. Po czym jak po czym, ale po nagraniach klasyki poruszać się w ich masie jednak samodzielnie trudno, to gatunek, gdzie krytycy muzyczni faktycznie się przydają ;)
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5881
Rejestracja: 7 lat temu

pit





Orangutan Hans Zimmer często okrada między innymi tych panów. Zwłaszcza gdy próbuje być mroczny i ambientowy.
Awatar użytkownika
raymoont
Posty: 70
Rejestracja: 2 lata temu

raymoont

porwanie w satanistanie pisze: miesiąc temu Zarzuciłbyś wskazaniami najlepszych wg Ciebie nagrań ważnijeszych dzieł Wagnera? Nie muszą być linki, wystarczy namiar dyrygent-rok. Po czym jak po czym, ale po nagraniach klasyki poruszać się w ich masie jednak samodzielnie trudno, to gatunek, gdzie krytycy muzyczni faktycznie się przydają ;)
Oczywiście. Jedna tylko drobna uwaga.. Z Wagnerem jest niestety pewien "odwieczny", znany problem.. mianowicie - najwybitniejsze nagrania takiej kilkunastogodzinnej "kobyły" jaką jest niewątpliwie "Ring", to jest przełom lat 50. i 60. więc jakość dźwięku, mimo remasterów nie będzie tak spektakularna jak nowsze produkcje.. za to wokalnie to po prostu inna liga.. Zaczynając więc od innych dramatów muzycznych Wagnera:

1. Tristan i Izolda. Wg mnie zdecydowanie najwybitniejsze, najmocniejsze, z fenomenalnie poprowadzoną orkiestrą oraz Nilsson i Windgassenem w topowej formie będzie nagranie pod dyrekcją Bohma z 1966 roku z Bayreuth. Jest to zresztą nagranie stawiane na piedestale przez całą masę krytyków/speców od Wagnera i generalnie miłośników ciężkich dzieł operowych. Warto upolować dobry japoński remaster, ale i seryjne reedycje DG brzmią bardzo dobrze i soczyście:

https://www.deutschegrammophon.com/de/k ... boehm-3986
https://najlepszamuzyka.pl/pl/world-mus ... 60679.html

2. Parsifal. Opus Magnum Wagnera. Tutaj podobnie jak w przypadku Tristana, nagrań jest zatrzęsienie.. ale nic nie zrobiło na mnie tak dużego wrażenia, jak słynne nagranie pod batutą Knappertsbuscha z 1951 roku. Wagnerowska czołówka (z Marthą Modl na czele) w swojej najlepszej formie. Mocna rzecz i czysta magia. Serio:

https://www.amazon.pl/Parsifal-Knappert ... B00007FKPY

Z nowszych Parsifali, już nie tak przełomowych i magicznych jak ww, ale ze spektakularnie brzmiącą orkiestrą - będzie z pewnością nagranie pod Soltim z 1972 roku:

https://www.discogs.com/release/8443317 ... i-Parsifal

3. Der Ring des Nibelungen. Tutaj temat-rzeka, ale skracając do szybkiej rekomendacji.. Świetnie brzmiące nagranie w stereo, zrealizowane z takim rozmachem, z jakim dziś nie nagrywa się już NIC, a tym bardziej klasyki (na potrzeby tego Ringu Decca wybudowała dedykowane studio, japońskie firmy dostarczyły prototypowe mikrofony. To było jedno z najbardziej ambitnych przedsięwzięć w historii fonografii. Produkcja trwała od 1958 do listopada 1965 roku, angażując całą wiedeńską orkiestrę filharmoniczną i topowych wówczas wagnerowskich śpiewaków na okres 7 lat ostrej pracy. Dyrygentem całości był Solti. Kosmiczny projekt, a biorąc pod uwagę to jaką dynamikę osiąga się w Wagnerze, ile potrafią trwać mocne-głośne przebiegi przy dużych składach instrumentalnych i głośnych śpiewakach (bo inaczej nie zrównoważy się orkiestry) nagrywanie Wagnera jest mega-trudne. Nagrań tej wersji jest sporo. Od deluksiarskich edycji, po różne bardziej budżetowe i gęste pliki:

https://www.amazon.pl/Wagner-Ring-Nibel ... B00VVZUXRS
https://www.amazon.pl/Ring-Nibelungen-W ... 008J1QFLU/
https://www.hdtracks.com/#/album/5df1d1 ... c09bc177ac

Z innych "kultowych" Ringów, warto wymienić nie tak spektakularne dźwiękowo i produkcyjnie, za to słynne nagranie na żywo z Rzymu, z 1953, pod batutą legendarnego dyrygenta, Wilhelma Furtwanglera (Karajan zawsze chciał mu dorównać i nigdy mu nie wyszło ;)). Przy czym nagranie Furta najlepiej dorwać w świetnym remasterze od magików z Pristine Classical:

https://www.pristineclassical.com/produ ... 8389&_ss=r
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

Dzięki wielebne, o to mi chodziło właśnie :) Staram się doedukowywać, korzystając głównie ze świetnego bloga "Klasyczna Płytoteka" O. Łapety, w szczególności cyklu o poszczególnych utworach, gdzie omawiane są z detalami najważniejsze ich nagrania, ale Wagnera tam jeszcze nie było, a ogrom dostępnych wariacji mocno onieśmiela. Świetnie (i zwięźle) opisałeś te nagrania, od samego czytania jestem pod wrażeniem - na początek pójdę we flacki, potem będę dopiero ewentualnie myślał o płytach, jeśli naprawdę chwyci. Z Wagnerem będę się na serio mocował pierwszy raz, wcześniej sięgałem po zawodników wagi lżejszej nieco, wdrażając się w Berlioza, Debussy'ego, Mahlera...
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

Użyteczny, być może, przewodniczek:

Obrazek
Molotow 666
Tormentor
Posty: 1188
Rejestracja: 7 lat temu

Molotow 666

porwanie w satanistanie pisze: miesiąc temu ..nic tu jednak po metaluchach szargających klasyka, wracamy do nieskalanego meritum: na dobry początek dnia wjeżdża Feliks Nowowiejski, czyli pierwszy polski blackmetalowiec i jego "Król Wichrów"!

Alez to jest DOJEBANE!!! :twisted: REWELACJA! :twisted:
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

Prawda? Pasuje do forum jak mało który klasyk :)
Molotow 666
Tormentor
Posty: 1188
Rejestracja: 7 lat temu

Molotow 666

^ Zgadzam się! Feliks Nowowiejski jest na pierwszym miejscu mojej listy.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 18046
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Mi to się kojarzyło z Die Nibelungen Fritza Langa z 1924, które akurat kilka dni przed tym postem oglądałem.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1917
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

Było przyjemnie, ale się skończyło, bo teraz wjeżdża Havergal Brian. Opisu O.Łapety nie przebiję, zresztą prawie wszystko co wiem na temat tego gościa i jego monstrualnego utworu pochodzi od niego, zatem:
Jest jednak pewien symfoniczny gigant, utwór tak gargantuiczny, że wspomniane przeze mnie wcześniej kompozycje wydają się przy nim ledwie błahostkami. Chodzi o I Symfonię d-moll Gotycką angielskiego kompozytora Havergala Briana (1876-1972). Brian to postać, która nigdy nie doczekała się pełnego uznania krytyki. Był kompozytorem ostentacyjnie ignorującym muzyczny establishment. Nie był zainteresowany wykonaniami własnych kompozycji, wręcz szczycił się tym, że pisze do szuflady. Żądza komponowania była w jego przypadku silniejsza niż zdrowy rozsądek. Kiedy czuł potrzebę pisania muzyki potrafił nie uprzedzając nikogo ze współpracowników wyjść z pracy. Upór kompozytora zaowocował ogromnym i zróżnicowanym dorobkiem (i utratą kilku stanowisk). Są wśród kompozycji Briana zarówno koncerty, opery, jak też 32 symfonie. Liczba godna podziwu, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę, że Brian pisał regularnie do 92. roku życia. Potem zrezygnował, obawiając się że umrze i zostawi którąś z kompozycji niedokończoną. Jeśli zainteresowała Was osoba Briana, obejrzyjcie poświęcony mu dokument, nakręcony kilka miesięcy przed śmiercią kompozytora. Nosi wiele mówiący tytuł: The Unknown Warrior.



Symfonia gotycka powstawała w latach 1919-1927. Brian zadedykował ten utwór Richardowi Straussowi, który określił je jako wspaniałe (grossartig). Trwające godzinę i czterdzieści minut dzieło dzieli się na dwie części, z których każda podzielona jest na trzy odcinki. Pierwsze trzy są czysto instrumentalne, trzy kolejne, będące opracowaniem Te Deum, wymagają już udziału chóru:

Allegro assai
Lento espressivo e solenne
Vivace
Te Deum laudamus
Iudex crederis esse venturus
Te ergo quaesumus

Jakich sił wymaga Gotycka? Kompozytor zażyczył sobie ni mniej, ni więcej, tylko 32 instrumentów dętych drewnianych, 24 dętych blaszanych, dwóch zestawów kotłów, zestawu perkusji wymagającego 17 wykonawców, 2 harf, czelesty, organów, przynajmniej 20 pierwszych i 20 drugich skrzypiec, 16 altówek, 14 wiolonczel, 12 kontrabasów, 4 orkiestr dętych za sceną, sopranu solo, mezzosopranu solo, tenora solo, basu solo, chórów ad libitum i chórów chłopięcych ad libitum. I Symfonia Briana wymaga więc minimum 200 osobowej orkiestry i chóru liczącego, zgodnie z życzeniami kompozytora, minimum 550 osób. Rachunek jest prosty – jeśli chcesz wykonań ten utwór – musisz mieć pod ręką 750 muzyków + dyrygenta, który całość ogarnie. Nic dziwnego, że Gotycka jest wykonywana bardzo rzadko. Po raz pierwszy zabrzmiała dopiero w 1961 roku pod batutą Bryana Fairfaxa. Wliczając to wykonanie, grana była podczas koncertów tylko sześć razy, ostatni raz w 2011 roku pod batutą Martyna Brabbinsa podczas Promsów.
Tutaj leży pełny, wyczerpujący opis: http://www.klasycznaplytoteka.pl/symfon ... la-briana/, Was tymczasem zostawiam z DsO początku zeszłego stulecia.