SLAYER KURWAyog pisze: ... a jeśliby wierzyć opiniom postronnych ekspertów, to by się zaraz okazało, że oto Frank Zappa to najważniejszy muzyk XX wieku.
Uważajcie sobie co chcecie. Jeśli Zappa jest rockowym dadaistą, to Van Vliet jest rockowym szamanem. Oba podejścia są wspaniałe, ja jednak wolę szamanów.
ROCKOWYM?
Zappa właśnie grywał czasem rocka, ale totalnie nie był rockmanem. Tym bardziej, że na gitarze grywał głównie bluesa. Średnio dość mu szło z tym instrumentem. Raczej był wirtuozem kompozycji, niż samego instrumentu.
Zajebiście lubię ten okres. Przy czym najbardziej chyba Over-nite Sensation i Zoot Allures, chociaż wspomniana czy Ship arrived to late to save the drowning witch też zdarzają się być "ulubionymi".kurz pisze: Trzeba zamienić na muzycznym i będzie ok. Trafne określenie, jak dla mnie.
Właśnie się kręci na talerzu, świetnie brzmiący, One Size Fits All z epoki. I to jest takie lekkie jak piórko granie, a jednocześnie finezyjne. Bardzo smaczny album.
Ship nie słyszałem, to chyba lata 80-te, i najmniejsza eksploracja z mojej strony, ale Overnite i Zoot świetne. Mam jeszcze Apostrophe z tego okresu, chyba najbardziej rockowa, bardzo dobry materiał.deathwhore pisze: ↑4 lata temu Zajebiście lubię ten okres. Przy czym najbardziej chyba Over-nite Sensation i Zoot Allures, chociaż wspomniana czy Ship arrived to late to save the drowning witch też zdarzają się być "ulubionymi".
Wyobraź sobie piosenkę ktora znasz od dziecka, ale nie znasz slow, tytułu, wykonawcy. Potem oglądasz film dokumentalny z którego (przypadkowo) dowiadujesz sie ze autor utworu, nie dość ze jest niepełnosprawny umysłowo, to jeszcze z Zappa napierdalal muzykę. Mija kilka lat, rodzi się watek i zainteresowanie Zappa na forum, a ja przypominam sobie o czymś, co jest tylko melodia w głowie, do której nie pamiętam ani jednego szczegółu.
Z czym się siłowałeś?
Nie jestem pewny czy dam radę ad hoc odpowiedziec precyzyjnie.
A bardzo chętnie. Dawaj!deathwhore pisze: ↑miesiąc temu No, dlatego pytam, że może coś polecę w dalszym kierunku. Miał tak zróżnicowaną dyskografię, że ciężko niczego nie polubić.
Pink Floyd, King Crimson, Genesis, ELP, Jethro Tull, Yes