W gatunku neoclassical darkwave jeden z kolosów. Znacznie bardziej zdegenerowany i mroczny niż genialne Dead Can Dance, bliżej temu momentami do Elend ale tez nie do końca. Nie stawiam tego projektu tak wysoko jak dwa wyżej wspomniane zespoły, ale swoje "sztosy" też nagrał. Zwłascza Dead Lovers' Sarabande i dwa pierwsze albumy mnie przekonały.
Cała postać tego gościa/kobiety/osoby umysłowo chorej (tak wygląda w teledyskach
) dodają niesamowitego klimatu muzyce. W pamięci mam zwłaszcza jedno video gdy założyciel kapeli biegał po kanałach i kąpał się w ścieku - niczym prawdziwy Gollum. Z tym że to niezbyt mnie bawiło. Blisko temu trochę do tych pokręconych "aktorów" z Begotten (1990, E. Elias Merhige).
Muzyka wyjątkowo brudna i zdegenerowana. Smutna i chora, a przecież nie jest to jakiś niewiadomo jak ciężki gatunek. Osiągnąć taki klimat za pomocą tych środków to spora sztuka.
Moje oceny płyt:
Ich töte mich jedesmal aufs neue, doch ich bin unsterblich, und ich erstehe wieder auf; In einer Vision des Untergangs - 8/10
Todeswunsch: Sous le soleil de Saturne - 8/10
The Inexperienced Spiral Traveller - 7/10
Voyager: The Jugglers of Jusa - 6/10
Dead Lovers' Sarabande (Face One) - 8/10
Dead Lovers Sarabande, Face Two - 8/10
Songs From the Inverted Womb - 7/10
Es reiten die Toten so schnell (Or: The Vampyre Sucking at His Own Vein) - 7/10
La Chambre D'Echo - Where the Dead Birds Sing - 6/10
Les fleurs du mal - 5/10
Jak widać im dalej w las tym mniej mi się podobało, po płycie z 2007 dałem sobie spokój.
Sopor Aeternus wywołuje sporo kontrowersji za sprawą płci Varneya, który jest transsexualistą i szokujących sesji zdjęciowych zwłaszcza tej do płyt Dead Lover's Sarabande.
Czyżby środowiska darkwave też były takie konserwatywne jak spora część metaloców? Zawsze wydawało mi się że darkwave i gotyki to takie trans-postacie uwielbiają, czyżbym się mylił? Mnie to ni ziębi ni grzeje.