Ja mam reedycję z 1975. Bez plakatu.
Płyta cienka ale dźwięk gruby.
Na kawałkach 'Brainwashed' i 'Straight, No Chaser' Buddy bardzo ładnie pokazał jak się obsługuje perkę.

No właśnie, ja też mam z Parkerem tak trochę pod górkę i w ogóle z tym wczesnym bebopem. Ta płyta to już nieco późniejszy okres i faktycznie jest całościowo mocno OK, ale na wcześniejszych zbyt często mam wrażenie, że słucham dość sztampowo grającego bandu z jednym jasnym punktem, Wiadomo niby, że te sesje z drugiej połowy lat 40. dla Dial i Savoy to jego rzeczy najbardziej przełomowe, albo... no kurde, jakoś tak nie do końca to do mnie przemawia. Co ciekawe, sesje Monka z podobnego okresu czy muzyka Milesa z "Birth Of Cool" siedzą mi w sumie bez zastrzeżeń.
Zajebiste, będzie badane. Nie słyszałem o tym w ogóle, zresztą jazzowo nie za bardzo mogę się z lat 60, góra 70 wykopać, chyba że chodzi o Charlesa Gayle’a
Jego albumy solowe to głównie spokojna, medytacyjna muzyka, jednocześnie od końca lat 80 zaczął się bujać z Laswellem, 23 Skidoo i rozmaitymi hip-hopowcami.porwanie w satanistanie pisze: ↑2 lata temuO, to ja mam odwrotnie akurat. Sanders nie za bardzo mi wchodzi, w sensie spoko, czasem posłucham, ale muszę mieć naprawdę życzliwy nastrój, żeby o tym podśpiewywaniuy, że creator has a master plan nie pomyślał sobie “dobra, to już trochę przesada”
Ja się dowiedziałem dzięki Broken Flowers. Jim ma dobry gust.A Mulatu Astakate to w ogóle nie wiem, kto to jest, chociaz mam google i zaraz pewnie będę weidział![]()
Jak się nazywa to dzieło?porwanie w satanistanie pisze: ↑3 lata temuSkończyłem wczoraj wreszcie grubaśną biografię Monka, dobry był herbatnik.
A, to prawda, zresztą w ogóle bardzo ułatwia to poznawanie muzyki i poruszanie się po jazzowym świecie. Jak ktoś na dzień dobry posłucha sobie takiego "King Of Blue" i chce więcej, to rada jest prosta - bierz pan nazwiska z okładki i leć po kolei, procedurę powtarzać przy kolejnych albumach
Jest sporo słabsze. Bezpłciowo zagrane dźwięki. Jazz Sabbath chociaż coś tam próbują mieszać, ale tylko próbują.porwanie w satanistanie pisze: ↑2 lata temuTego pierwszego nie słyszałem, Jazz Sabath bardzo słabe, w sumie ani to Jazz, ani Sabbath.