Jak ich sklasyfikować? Nie mam pojęcia.. Może rzeczywiście Muzyka Świata, jak w poniektórych portalach muzycznych jest nazywana. To chyba dobre określenie; w każdym bądź razie są to dźwięki majestatyczne, podniosłe, pełne patosu, działające na taki element człowieczeństwa w człowieku, który sądzę tkwi w każdym z nas, bez znaczenia kim jest i co robi. Może przesadzam, ale do mnie docierają.
Nie jest to muza lekka, łatwa i przyjemna, co to to nie, to muza po prostu piękna i prosta.
Początek, album Dead Can Dance dosyć mocno gotycki, raczej nie wykraczający zbytnio poza ramy gatunku. Dalej trylogia Spleen and Ideal, Within the Realm of a Dying Sun, The Serpent's Egg - piękna sprawa, krystalizacja w czystej postaci, dźwięki niepospolite, nietrywialne, przyziemne i kosmiczne w jednym. Kolejne albumy Aion, Into the Labyrinth, Toward the Within, Spiritchaser to dalsze sięgnięcie w głąb człowieczeństwa, pogaństwa, pewnej atawistycznej mitologii, świadomości zbiorowej, tlącej się gdzieś tam w nadgniłym wnętrzu człowieka Zachodu. Po długiej przerwie Anastasis, Dionysus nie przynoszą rozczarowania, jest to kolejna porcja muzycznej, magicznej podróży.
Moje ulubione płyty to powiedzmy Within the Realm of a Dying Sun, gdzie na szczyt możliwości wznosi się Brendan Perry (a co by nie mówić, jednak Lisa Gerrard na wiekszości albumów, swoimi wokalami, kreuje bardziej niesamowitą atmosferę), ostatnia przed zawieszeniem działalności Spiritchaser, mocno dynamiczna i "ludowa" oraz ostatnia Dionysus, ze świetnymi orientalnymi motywami.