Mądrego to i miło posłuchać. Wrocławska młoda scena hip hopowa jest zajebista.Pogan696 pisze: ↑2 lata temuZdechłego słucham od ponad dwóch lat i uważam, że chłopak ma zadatki na Króla Jaszczura podziemia. Wrocławski underground ma paru przedstawicieli, którzy charakteryzują się alternatywnym future punkowym trapem, który czerpie z większości z początków techno, rave mieszając to z brudem z czasów GG Alina i innych wykolejeńców. Posłuchajcie Bartuś 419. Performance połączony z garażowym noise, industrialem i dość odjechanym klimatem. Jedzie to na granicy kiczu, ale kolo potrafi się okaleczyć na występach czy też zjeść rzygi z wiadra. Nie dla wszystkich, ale nie zmienia to faktu, że Wrocław po powodzi 1000 lecia zrodził niezłe "Królewskie" podwórko. A co do Osy, to nie słyszałem, żeby nagrał słaby kawałek,... w mojej opinii. I o ile ta jego ćpunerska i dziecięca maniera w jego kawałkach mi nie przeszkadza, to osobiście nie mogę słuchać jego wywiadów.
Nie znam, nie interesuje mnie romantyczny hip hop. No, poza,kurz pisze: ↑2 lata temuCzy jest coś we współczesnym hip-hopie, co choćby trochę zbliżyło się poziomem do Kinematografii Paktofoniki? Mam na myśli teksty, przesycone melancholią, ale i radością z życia, ten flow, te nienachalne bity, to coś co sprawia, że myśli podążają w wielu kierunkach jednocześnie, nic nie tracąc ze swej ostrości.
Czy ktoś tak teraz robi hip-hop?
Pytam się poważnie, znacie coś takiego?
Kurła, kumple z pracy mi to puścili przedwczoraj i nie wiedziałem o co kaman, ale później inni mnie uświadomili o co kaman i właśnie poleciało "Patolove" z klipem i muszę przyznać, że ten cały Zdechły Osa wydaje się być ciekawą postacią na obecnej młodej scenie. Może nawet sprawdzę więcej z czasem.
Tak. Zajebiste. To, Cannibal Ox, Dr. Octagonecologyst.
Tak, ale ja bym dał Tical Methoda wyżej... I nie przeoczyłbym takiego masakratora jak Rebel Ins... (Dla mnie najlepszy eMCe z WTC, pozdro)Pogan696 pisze: ↑rok temuOstatnio przesłuchuję dyskografię solowych płyt członków Wu Tang Clan i na pierwszym miejscu podium znajdują się dwie pierwsze solówki GZA, czyli, Words from the Genius i klasyk nad klasyki East Coast, czyli Liquid Swords. Świetna producentka robota RZA i nawijka samego mistrza GZA. Później wjeżdża Only Built 4 Cuban Linx… i znowu RZA w piwnicy i Reakwon z gangsterskim i mrocznym konceptem. Podium zamyka Ghostface Killah ze swoim Ironman. Flow nie do podrobienia. Dalej to ODB z szalonym Return to the 36 Chambers: The Dirty Version i Method Man ze zróżnicowanym Tical. Reszta ekipy daję radę (w końcu to WTC), ale wydali płyty na przełomie wieków, gdzie wjeżdżało za dużo eksperymentów, a prym wiedli Jay-Z i reszta rapsów, która mi niestety nie podchodziła. Teraz leci na tapetę ekipa z Mobb Deep.
Bardzo celny komentarz odnośnie tej płyty oraz ogólnie ich płyt z ostatniej dekady!Szajtan pisze: ↑rok temuPłytę w starym stylu zaserwowało Cypress Hill. Od początku bębny są wolne, rzęsiste, obłożone pogłosem, panuje aura surowa i analogowa. Żywy bas szarpie przez całą płytę. Chirurgia sampla okazuje się na piątkę.To bardzo zwarte i spójne 32-minuty oszczędnie i ze smakiem produkowanego hip-hopu, który pozwala działać wciąż odpowiedniej chemii między B-Realem a Sen Dogiem. Panowie są świadomi swojej legendy, ale pozostają godni i nie narzucają się z nią.
Do kurwy nędzy, jaka zajebista polecanka! Muza sączy się do uszu z fantastycznym feelingiem. Świetny album, będzie często słuchany!Szajtan pisze: ↑rok temuAethiopes bezkonkurencyjnie zalicza się do tych albumów, gdzie pierwszy odsłuch od początku wywołał nieziemskie wrażenie i rosnącą fascynację. Najlepsza płyta hiphopowa, jaką słyszałem jak dotąd w tym roku. Autorem jest współtwórca albumu nowojorski raper Billy Woods, najbardziej znany z duetu Armand Hammer.
Dodałem do kolejki. Korzenne bardziej od A Tribe Called Quest i The Roots.kurz pisze: ↑rok temuDo kurwy nędzy, jaka zajebista polecanka! Muza sączy się do uszu z fantastycznym feelingiem. Świetny album, będzie często słuchany!Szajtan pisze: ↑rok temuAethiopes bezkonkurencyjnie zalicza się do tych albumów, gdzie pierwszy odsłuch od początku wywołał nieziemskie wrażenie i rosnącą fascynację. Najlepsza płyta hiphopowa, jaką słyszałem jak dotąd w tym roku. Autorem jest współtwórca albumu nowojorski raper Billy Woods, najbardziej znany z duetu Armand Hammer.
deathwhore pisze: ↑rok temuTe, czarnuchy, zarzućcie czymś dobrym w stylu Cypress Hill, House of Pain, Lordz of Brooklyn, Funkdoobiest. Zarzucicie?
To sprawdzaj produkcje DJ Muggsa i DJ Lethala, bo to oni są w dużej mierze odpowiedzialni za to brzmienie.deathwhore pisze: ↑rok temuDokładnie coś takiego jak Whooliganz chciałem dostać gdy pytałem. Big L znałem i też super, ale to jednsk trochę inny klimat mimo wszystko.
To sprawdzaj produkcje DJ Muggsa i DJ Lethala, bo to oni są w dużej mierze odpowiedzialni za to brzmienie.Derelict pisze: [quote=deathwhore post_id=96573 time=<a href="tel:1651685977">1651685977</a> user_id=80]
Dokładnie coś takiego jak Whooliganz chciałem dostać gdy pytałem. Big L znałem i też super, ale to jednsk trochę inny klimat mimo wszystko.
Dobre to Whooliganz, folder „weedmusic” został właśnie zaktualizowany. A ten DJ Lethal to nie czasem z Limp Bizkit?CzłowiekMłot pisze: ↑rok temuTo sprawdzaj produkcje DJ Muggsa i DJ Lethala, bo to oni są w dużej mierze odpowiedzialni za to brzmienie.Derelict pisze: [quote=deathwhore post_id=96573 time=<a href="tel:1651685977">1651685977</a> user_id=80]
Dokładnie coś takiego jak Whooliganz chciałem dostać gdy pytałem. Big L znałem i też super, ale to jednsk trochę inny klimat mimo wszystko.