Rzucam uchem i jest całkiem przyjemnie, choć akurat do samej "Host" nie wracam i nigdy zbytnio nie lubiłem. Ale wolę takie cusie niż bawienie się w remiksy i inne znęcanie się nad oryginałami.
dj zakrystian pisze:
Po Icon jest najlepsza ich płyta. Wybitna wręcz. I brzmieniowo i kompozycyjnie, Draconian Times to kulminacja tego, do czego zmierzali od debiutu. One Second też bardzo dobre, rozumiem, że metaluchów drażni brak wyraźnych solówek i sporo elektroniki, ale pod względem artystycznym, to udana płyta. Do tego najlepsze, czyste wokale Holmesa, który wokalistą jest dość średnim. Tak tu dał radę. Do tego, te numery są mocno chwytliwe. A to sztuka stworzyć takowe. Tragic Idol, też bardzo dobre. Lepsza od kolejnych, nieco wymuszonych. Dla mnie PL to ładny rozwój, od debiutu, do DT. Do tego dobre OS i TI. To jest kwintesencja Paradajsów.
Mam dość podobne odczucia.
Pierwsza wpadła mi "Icon" pożyczona od kolegi, któremu inny kolega pożyczył, ale stwierdził, że to na pewno jakieś szataństwa i on nie będzie słuchał. Więc ja też się bałem i trochę poleżała na półce, ale potem się odważyłem i pierwsze dźwięki "Embers fire" mnie totalnie zaczarowały.
Potem było kompletowanie kasetografii (umknęła mi "Gothic" i do dziś mi jakoś umyka). DT to esencja i pik formy, ale chyba i tak ulubioną pozostanie stylistyczna przejściówka w postaci SOG.
Ogólnie moja ulubiona kapela okresu dojrzewania, ale już wtedy brakowało mi u Paradajsów czegoś, co odnalazłem później w Tiamat, Katatonii czy choćby u ziomali z MDB, a czego nie chcę nazywać emfatycznie "duszą". To wrażenie jakoś wróciło z pełną mocą w kolejnych latach i po kolejnych woltach stylistycznych.
BIN i SOL mocno nierówne (zwłaszcza pierwsza), ale mają świetne momenty, do których lubię wracać. Natomiast okres PL - FDU, DUS najsłabszy w dysko.
Ostatnią bardzo lubię i sięgam często, ale są to zdecydowanie dźwięki na nieabsorbujące tło.