Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

Sigh

#1

DiabelskiDom 7 lata temu

Obrazek

Kraj Kwitnącej Wiśni. Awangarda. Horror. Obłęd.

Obrazek

Sigh to zespół, do którego przekonanie się zajęło mi sporo czasu, a obecnie żałuję, że tak późno doceniłem kunszt Japońców.

Od w dużej mierze klasycznego, ale jednak z wyczuwalną nutą egzotyki debiutu, czyli Scorn Defeat i rozwijającego go Infidel Art przez rozpoczynające rozstrzeloną i przebogatą aranżacyjnie część dyskografii EPkę Ghastly Funeral Theatre i pełniak Hail Horror Hail i dalej przez Scenario IV: Dread Dreams i będącą kulminacją odjazdu Imaginary Sonicscape, heavymetalową, chyba najlepszą a przynajmniej jedną z trzech najlepszych Gallows Gallery, brzmiącą tak, jak mogłyby brzmieć Kredki gdyby nie poszły w tandetę i chłam Hangman's Hymn - Musikalische Exequien aż po Scenes from Hell, kolejną z najjaśniejszych punktów w dyskografii In Somniphobia i zeszłoroczną Graveward - w zasadzie każdy ich materiał jest bardzo dobrą porcją muzyki, wartą uwagi i otwarcia się.

Skład:
Mirai Kawashima - Bass (1990-2004), Vocals, Keyboards, Piano, Ocarina (1990-present), Organ, Vocoder, Minimoog, Mellotron, Samples, Programming (1996-present), Sitar, Glockenspiel, Taishōgoto, Tabla, Gong, Tibetan bells (2005-present), Orchestrations (2007-present), Theremin, Whistles, Tampura (2009-present), Recorder, Clavinet, Monotron, Mouth harp (2011-present), Flute, Piccolo (2018-present) Post Mortem, ex-Cut Throat, ex-Mirai, Obliterhate, ex-Beyond Description, ex-Hidden, ex-Gorelord, ex-Necrophagia, ex-Blood from the Soul, ex-Enoch, ex-Self Spiller, ex-Ultra Death
Satoshi Fujinami - Drums, Percussion (1990-2004), Guitars (1990-1992, 2005), Triangle (1992), Tambourine, Handclaps (1997, 2001), Bass (2004-present), Drums (2008), Tambourine, Percussion (2009) ex-Ultra Death
Junichi Harashima - Drums (2004-present) ex-アイアイバンチ, ex-Hellchild, ex-五人一首
Dr. Mikannibal - Vocals, Saxophone (alto) (2007-present) 29Jaguar, Providence, ex-Self Spiller
You Oshima - Guitars (2014-present) Kadenzza, ex-Black Maria
▼ Byli muzycy
Kazuki Ozeki - Drums (1990) ex-Ultra Death
Shinichi Ishikawa - Guitars (1992-2014), Bass (1997) ex-Cut Throat, ex-Abigail (live)
▼ Muzycy koncertowi
Yasuyuki Suzuki - Bass (?-2004, 2008, 2013, 2019) Abigail, Barbatos, Tiger Junkies, ex-Cut Throat
Yusuke Akiyama - Keyboards (2018)



Dyskografia:
1990 - Desolation [demo]
1990 - Tragedies [demo]
1992 - Requiem for Fools [EP]
1993 - Scorn Defeat
1993 - Scorn Defeat [demo]
1994 - Suicidogenic / Sinn [split]
1995 - To Hell and Back: Sigh's Tribute to Venom [EP]
1995 - Infidel Art
1997 - The Eastern Force of Evil: Live '92-'96 [live]
1997 - Ghastly Funeral Theatre / 葬式劇場 [EP]
1997 - Hail Horror Hail
1999 - Scenario IV: Dread Dreams
2001 - Imaginary Sonicscape
2003 - Kindred of the Dying Kind / Young Burial [split]
2004 - Evilized Japan [split]
2005 - Gallows Gallery
2007 - Hangman's Hymn - Musikalische Exequien
2008 - A Tribute to Venom [EP]
2010 - Scenes from Hell
2010 - The Curse of Izanagi [EP]
2011 - Swine of Hades [split]
2012 - In Somniphobia
2013 - Scorn Defeat 20th Anniversary Gig [live]
2015 - Graveward
2018 - Heir to Despair
2018 - 1999 - 2008 [boxed set]





MA: https://www.metal-archives.com/bands/Sigh/51
BC: https://cacophonousrecords.bandcamp.com/music
BC: https://mortprod.bandcamp.com/music
BC: https://candlelightrecordsuk.bandcamp.com/music
BC: https://sigh.bandcamp.com/music
Panzer Division Nightwish

Tagi:
Awatar użytkownika
Gruby Wiór
Tormentor
Posty: 415
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Ziemia Żelaza

#2

Gruby Wiór 7 lata temu

Przystępna awangarda.

Pierwsze 2 płyty plus EP "Ghastly Funeral Theatre" zabijają.

Japońska groteska wyeksponowana do maksimum, a przy tym hellhammerowe riffy, przerywniki na pianinie, a to wszystko bez przesadnego kiczu.

"Imaginary" z 2001 ten porządek zaburzył, ciężko się tego słucha jak się nie ma natchnienia do takiej muzyki, ale co by nie mówić - jest to nadal świetna płyta. Zdecydowanie one-only jeśli chodzi o szeroko rozumiany Black Metal.
Jeśli metal to jest tort, a Slayer to jego wisienka, to ja kurwa nie chcę być na tych urodzinach.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#3

DiabelskiDom 7 lata temu

Brak kiczu - określenie-klucz. Balansowanie na jego granicy ale bez przekroczenia jej i popadnięcia w śmieszność. Nie bez powodu post wyżej użyłem porównania do Cradle of Filth - w wizerunku i muzyce obydwu zespołów można znaleźć zaskakująco dużo wspólnych punktów - a jednak Japończycy w odróżnieniu od Brytoli wiedzą jak utrzymać swoją sztukę w ryzach by się nie rozjechała i nie zaczęła wzbudzać salw śmiechu.

A jak znajdujesz Galerię Szubienic? Ciężko ją wepchnąć w ramy black metalu, nawet tego szeroko rozumianego aczkolwiek jest to jeden z najlepszych punktów w dyskografii zespołu. Pustynny heavy metal, przy którym kapela wypięła się na kręcącą nosem na stylistykę tej płyty wytwórnię i wyszła na tym doskonale.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Gruby Wiór
Tormentor
Posty: 415
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Ziemia Żelaza

#4

Gruby Wiór 7 lata temu

Właśnie tych płyt po 2001 mało słuchałem i dawno, będę musiał sobie odświeżyć skoro zachwalasz, dzięki! :)
Jeśli metal to jest tort, a Slayer to jego wisienka, to ja kurwa nie chcę być na tych urodzinach.
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4603
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

#5

TITELITURY 7 lata temu

Za głupi jestem na tę muzykę, ale tę Japoneczkę, to bym chętnie na rożen nadział.

Obrazek
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
Chopped-Air
Posty: 30
Rejestracja: 7 lata temu

#6

Chopped-Air 7 lata temu

Z całej dyskografii zapomnieliście o Hangman's Hymn - Musikalische Exequien, które jawnie rozjebało. Słuchałem tego albumu jak do tej pory zaledwie cztery razy, ale za każdym razem z wielką dozą ciekawości. Czuje, że czas poznawania dzieła w tym przypadku będzie jeszcze postępować. Z tych mniej oczywistych Gallows Gallery jeszcze uważam za kozaka. Imaginary Sonicscape było tutaj wymieniane, tak samo jak epki czy dwa pierwsze krążki, ale wspomnieć że byt to niezwykle awangardowy i maksymalnie zabójczy nie zaszkodzi ani trochę.
O bracia poloniści, siostry polonistki! Sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizas, kurwa, ja pierdolę!
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#7

Hajasz 6 lata temu

Taki kult a odpowiedzi niewiele a przecież to taki azjatycki odpowiednik DHG, gdzie jak mówi Mirai nic dwa razy się nie zdarza.

Kurwa nie wiem, która płyta najlepsza bo wszystkie są absolutnie przynajmniej na 4+

Szkoda tylko, że Scorn Defeat zdecydowali się wydać u fantasty Euro bo finalnie ta płyta miała brzmieć kompletnie inaczej ale, że idiota Euro nie miał bladego pojęcia o co chodzi Sigh finalny mastering brzmi tak jak brzmi. Tragedii nie ma ale Mirai strasznie ubolewa, że debiut wyszedł tak płasko i prawdę mówiąc na tej płycie wiele smaczków i patentów jest kurwa absolutnie niesłyszalnych. Druga sprawa to żadnych diengów chłopaki za ten album nie zobaczyli. Ot jak wyglądał kult via DSP.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
pp3088
Moderator globalny
Posty: 1487
Rejestracja: 6 lata temu

#8

pp3088 6 lata temu

Świetna i zasłużona kapela. Do 2010 łykam wszystko. Najlepsze? Genialny Hail Horror Hail i EP Ghastly Funeral Theatre. Uwielbiam! Także debiut, dwójka i poschizowany Imaginary Sonicscapes stoją u mnie wysoko.

In Somniphobia taka sobie, a Graveward mam nadzieję że to jednarozowy wybryk - płyta stolec : ( Dziwni goście (Farfocel, Tolis z RC czy Heaffy z Trivium), słaba produkcja, jakieś elementy komediowe niemalże. Zawiodłem się srodze, ale wybaczam, bo Mirai i spółka dwa razy tego samego nie nagrywają i są w ciągłym poszukiwaniu "innego jutra". Droga jaką obrali jest idealnym desygnatem słowa "progresja" - do przodu i po nowe nie patrząc na stare. Za to respekt!
TITELITURY pisze: Za głupi jestem na tę muzykę, ale tę Japoneczkę, to bym chętnie na rożen nadział.

Obrazek
Zdecydowanie tak.

Obrazek

:D
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself

Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay

"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#9

yog 5 lata temu

Nowy album wirtuozów z Sigh, Heir to Despair wyjdzie 16 listopada 2018 roku. Gościnne wokale... Phil H. Anselmo.......

Obrazek
Art: Eliran Kantor, obrazek ma nawiązywać do reklamy jakichś japońskich psychotropów z lat 60-70.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#10

Hajasz 5 lata temu

Kurwa ten zespół to ewenement, który nigdy nie nagrał słabej płyty ani tzw. sraki. Owszem zdążyły im się średniawe materiały ale gównem się nigdy nie zhańbili. Ciekaw jestem tej nowej płyty bardzo.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4603
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

#11

TITELITURY 5 lata temu

To podlewanie kwiatków, to nawiązanie do "konewek" Master's Hammer ? ;)
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#12

yog 5 lata temu

Może i tak, kto wie? ;P
Mirai adds, "I just suggested to Eliran that the album is about insanity and gave him some Japanese psychotropic drug advertisement from the 60s / 70s, which I love, to show him what kind of artwork I wanted. The result was perfect. The woman on the artwork looks ostensibly happy but the plant she's watering is withering, and her room looks like a mess. This is what true insanity is about. This is what true horror is about. These days people are trying to pretend to be as happy as possible on SNS, but what kind of darkness do they have in their mind? You cannot draw the line between sanity and insanity any more."
Tracklista:
1. Aletheia 7:23
2. Homo Homini Lupus 5:33
3. Hunters Not Horned 6:47
4. In Memories Delusional 6:17
5. Heresy I: Oblivium 7:28
6. Heresy II: Acosmism 1:45
7. Heresy III: Sub Species Aeternitatis 2:26
8. Hands Of The String Puller 4:48
9. Heir To Despair 10:15
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#13

DiabelskiDom 5 lata temu

Teledyszczek:

Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
nvsty
Posty: 97
Rejestracja: 6 lata temu

#14

nvsty 5 lata temu

Scorn Defeat to był fajny album, reszty nie słyszałem.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#15

yog 5 lata temu

Dużo bardzo zajebistych, większość totalnie pojebana. Polecam.

Edit: Swoją drogą, to nadchodzącą płytą Sigh zamknie trzecią tetralogię (ta, jest takie słowo...) płyt tytułowanych odpowiednio na S, I, G oraz H ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#16

Hajasz 5 lata temu

Nowy album Sigh totalnie pojebany. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Jest tu wszystko i nic nie ma. Wszystkie style muzyczne i brak każdego. Tutaj awangarda przekroczyła tę niewidzialną granicę z napisem pastisz i groteska.

To pierwszy album tego zespołu, który mnie zniesmaczył i odrzucił. Kurwa nie wiem co to jest i jak się do tego zabrać. Słuchałem wiele razy z nadzieją, że rozkminię tę sztukę ale nie daje rady.

To taki album dla Rysia, gdzie szukania przysłowiowego chuja nie ma końca. Dobrze, że Sigh ma sporo zajebistych albumów więc bić nie będę. Czyżby nieprzemyślany akt? Sztuka dla sztuki?
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#17

yog 5 lata temu

Sobie ten promocyjny kawałek z youtube przyczajałem - Homo Homini Lupus. Takie popierdolone, że nie wiedziałem, co powiedzieć o tym za bardzo. Dalej nie wiem. Może posłucham, ale się boję trochę. Tego Graveward jakoś też nie wiem czy w końcu posłuchałem całego. Muszę sobie odświeżyć cały Sigh kiedy, bo lubię pojebów. Ciekaw jestem, jak by mi teraz In Somniphobia wchodziła, bo w czasie premiery katowałem to bez przerwy ze 3 miesiące chyba i w zasadzie nic innego.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#18

Hajasz 5 lata temu

Powiem Ci, że to pierwszy ich album totalnie pojebany. Wszystkie wcześniejsze słucham bez problemu, jedne częściej inne rzadziej ale ten nowy to nie dla mnie. Pojebana muza dla pojebanych freaków.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#19

DiabelskiDom 5 lata temu

yog pisze:
5 lata temu
Sobie ten promocyjny kawałek z youtube przyczajałem - Homo Homini Lupus. Takie popierdolone, że nie wiedziałem, co powiedzieć o tym za bardzo.
Ja sobie przez to granie w Sekiro odświeżyłem kilka ich albumów i niejako przy okazji postanowiłem na porządnie przysiąść też do Heir To Despair. No i właśnie nie bardzo rozumiem zarzut bycia 'popierdoloną", bo ta płyta jest właśnie zajebiście lajtowa jak na nich. Baaaardzo dużo przebojowych patentów z oczywistą nutką szaleństwa (bo przecież bez tego to nie byłby Sigh), ale jednak porównując do takiego Imaginary Sonicscape to album jest niesamowicie lekkostrawny dla przeciętnego zjadacza metalu, tak myślę. A ten promujący numer to w ogóle, gdyby wyjąć klawiory i te wściekłe wokale to byłby do jakiegoś Antyradia.

Ogółem - bardzo, naprawdę bardzo dobra płyta. Lepsza niż poprzednia.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Wędrowycz
Administrator
Posty: 6054
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Warszawa

#20

Wędrowycz 5 lata temu

nvsty pisze:
5 lata temu
Scorn Defeat to był fajny album, reszty nie słyszałem.
To samo u mnie, z tym, że dla mnie to nie tylko "fajny" album, ale naprawdę bdb. W ogóle coś ostatnimi czasy wkręca mnie Japoński black metal, bo Sabbat i Abigail też dużo lepiej mi podchodzą niż kiedyś. Chyba z wiekiem mam mniej uprzedzeń do kraju z którego pochodzi dana kapela, bo kiedyś w ogóle ciężko mi było jakoś pogodzić black metal i Japonię razem :)
Odium Humani Generis
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#21

DiabelskiDom 4 lata temu

TITELITURY pisze:
4 lata temu
Obrazek

Nieśmiało postanowiłem zacząć przygodę z zespołem od tej płyty, tak bez powodu, ot padło na chybił trafił, i chyba trafiłem dobrze. Kiedy wcześniej próbowałem tego słuchać, odbijałem się od awangardy. Może te wcześniejsze nagrania przypadną mi do gustu.
Dla mnie to też był zapalnik, który sprawił, że ich pokochałem. Wcześniej wiele razy próbowałem i nigdy nie mogłem z nimi dojść do ładu. Hail Horror Hail musiał trafić w końcu na dobry moment i od niego poszło gładko. Ze swojej strony mogę polecić jeszcze albumik Hangman's Hymn - symfoniczno-gotycki bleczor, jaki mogłyby grać Kredki, gdyby nie poszły w kabaretki i poduszki z wampirzymi kłami. Powinien Ci podejść.

Natomiast odradzam Gallows Gallery - chociaż dla mnie to jedna z trzech najlepszych płyt. Ale jeśli Ty masz awersję do heavy metalu to możesz się odbić ;)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 6137
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Światowa stolica beztalencia, bagiennej gorączki i nędzy duchowej. Specjalista ds. Złej Reklamy.

#22

Vexatus 4 lata temu

Hajasz pisze:
5 lata temu
Pojebana muza dla pojebanych freaków.
Dzięki! ;)
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#23

yog 4 lata temu

A ja pokochałem od Scorn Defeat i jak dla mnie to wciąż najlepszy Sigh. Niespotykane do dziś niemal, doomowe podejście wymieszane z japońskim klimatem, duchy, harakiri i zapomniane kapliczki w lasach nad zamglonymi jeziorami w głębokich górach. Plasuję tę płytkę wśród moich ulubionych blackowych pomiotów z tych czasów. Zajebiste są te dziwaczne japońskie melodie w to wszystko wplecione. Nie wiem, czy tam jakaś skala tych ichnich instrumentów inna jest, czy coś tam innego, ale ładnie to uwydatnia popierdoloną atmosferę. Jedyne, co mi to przypomina to debiut Magane, o którym jakiś czas temu pisałem. Chórki na tym albumie Sigh, zwolnienia, zawodzenia - wspaniałe to jest. Wspominałem też, że jest tu jakiś triumf wylęgający się w porażce. Heeehee-eej!



Jak wyszła In Somniphobia to przez parę miesięcy słuchałem dzień w dzień po kilka razy, więc też mi się podobało bardzo. Poza tym w sumie wszystko mi się podoba, część mam mniej, część bardziej osłuchaną, tylko tych dwóch ostatnich albumów chyba nie słyszałem, może Graveward z raz dawno temu.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#24

DiabelskiDom 4 lata temu

Scorn Defeat także bardzo dobre, ale z tych początków to Infidel Art zdecydowanie lepsze ;)

No i ta nowa, zaiste mniej popierdolona niż może się wydawać!
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 6137
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Światowa stolica beztalencia, bagiennej gorączki i nędzy duchowej. Specjalista ds. Złej Reklamy.

#25

Vexatus 4 lata temu

Ja nie wiem o co Wam chodzi z tą nową płytą. Bardzo przyjemna muzyka...
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#26

yog 4 lata temu

DiabelskiDom pisze:
4 lata temu
Scorn Defeat także bardzo dobre, ale z tych początków to Infidel Art zdecydowanie lepsze ;)
Mi się tam już za duży chaos wydaje być, na Scorn Defeat to wszystko jest poukładane pięknie, jakby to była muzyka klasyczna jaka, czy co, żadnego fałszywego dźwięku i nie ma też jakiejś jazdy na złamanie karku na krawędzi noisu, jak się później Sigh przydarzało czasami.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
deathwhore
Tormentor
Posty: 4412
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej

#27

deathwhore 4 lata temu

Ja w sumie do dziś znałem tylko debiut, bardzo miły kawałek jednak dość klasycznego metalu, oraz Imaginery Sonicscape, który bardzo doceniłem po latach. Teraz sobie słucham Scenes From Hell, bo jest na bandcamp i bardzo mi się ten odpust i cyrk podoba.
Nebiros pisze:
4 lata temu
A w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#28

DiabelskiDom 4 lata temu

Vexatus pisze:
4 lata temu
Ja nie wiem o co Wam chodzi z tą nową płytą. Bardzo przyjemna muzyka...
No toć ja odkąd jej posłuchałem na porządnie to forsuję, że właśnie łatwa i przyjemna, bo @yog wypisywał, że ten kawałek udostępniony jakiś strasznie pokurwiony. A on właśnie jeden z lżejszych tam :)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#29

yog 4 lata temu

Bo się zaczął jak jakiś hevi metal a zaraz coś zaczęło odpierdalać i już tak grzecznie nie było. Raz słuchałem, dobrze już nie pamiętam, ale niby był lajtowy, a nie był.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 6137
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Światowa stolica beztalencia, bagiennej gorączki i nędzy duchowej. Specjalista ds. Złej Reklamy.

#30

Vexatus 4 lata temu

DiabelskiDom pisze:
4 lata temu
No toć ja odkąd jej posłuchałem na porządnie to forsuję, że właśnie łatwa i przyjemna
Ale mnie chodziło o to co pisali wczesniej @yog i @Hajasz. :) Ta płyta jest całkiem niezła i naprawdę bardzo przyjemna w odbiorze. Nawet ten trzyczęściowy potworek "Heresy" fajnie wyszedł. :)
TITELITURY pisze: Za głupi jestem na tę muzykę, ale tę Japoneczkę, to bym chętnie na rożen nadział.
Albo sam byś przedtem trafił na rożen... :)
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4603
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

#31

TITELITURY 4 lata temu

Posłuchałem tej galerii szubienic i nie było źle, a nawet napisze, że przyjemne. Chociaż w tej "awangardzie" chodzi chyba jedynie o to, żeby najebać jak najwięcej syntezator ów oraz innej elektroniki na minute muzyki, to jednak cały koncept mi się podoba, a heavy przytłoczony takim plumkaniem na keybordzie nie razi ucha sucha, który odważył się tego posłuchać, czyli mnie. Ale najlepsze momenty na tej płycie moim zdaniem to te, gdzie zwalniają, odchodząc od klasycznego heavy. To w połączeniu z plumkaniem daje zajebisty efekt. Podobnie jak fragmenty, gdzie gitara nie pojawia się w ogóle. Przyjemna, lajtowa płyta, w sam raz jeśli chce się odpocząć od typowego łomotu, jednocześnie nie wykraczając poza metalową stylistykę. Chyba zaczynam przekonywać się do zespołu, co mnie bardzo cieszy, ponieważ dawno już chciałem to zrobić. Coś jak z prawiczkiem, któremu udało się poderwać pierwszą szmulkę.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Deathhammer
Master Of Puppets
Posty: 126
Rejestracja: 6 lata temu
Kontakt:

#32

Deathhammer 4 lata temu

W 1993 Euronymous, jeszcze przed śmiercią, zdążył zainteresować się niejakim Sigh. Rzecz to była całkiem egzotyczna, bo z dalekiej Japonii. Na szczęście ówczesny mózg Mayhem nie przejmował się takimi głupotami i wiedział, że dobra muzyka broni się sama, bez kontekstów geograficznych. Zapewne kolejne dzieła Mirai i spółki nie przeszłyby pod banderą Deathlike Silence, bo z black metalem zaczęło to mieć coraz mniej wspólnego (chociaż Euro był całkiem otwartym umysłem, więc kto wie...) - to już historia na inny wpis. "Scorn Defeat" zaś, to czystej wody black z thrashowymi naleciałościami. Wystarczająco europejski, bo Hellhammer, Celtic Frost i Samael aż się stąd wylewa. Ale i z miejsca słyszymy, że mogło to powstać jedynie w Kraju Kwitnącej Wiśni. Już na tym etapie, jeszcze klasycznego metalowego łojenia, mamy tu do czynienia ze sporą ilością barwnych ozdobników. Sigh nie boi się wplatać w black/thrashowy rdzeń swojej muzyki przeróżnych dodatków, acz czyni to znacznie bardziej oszczędnie niż na późniejszych albumach.

"Scorn Defeat" stylistycznie przypomina coś na pograniczu pierwszej i drugiej fali bm. Jak już wspomniałem, riffowanie ma tu znacznie więcej wspólnego z Samael niż chociażby właśnie Mayhem. Prostota i swojego rodzaju toporność jest tu na porządku dziennym - ale to nieoszlifowanie jest oczywiście wartością dodaną. Co wyróżnia tych Japończyków to przede wszystkim niecodzienne struktury utworów i skłonności do eksperymentów. Otwierający album "A Victory of Dakini" jest dobrym tego reprezentantem - mamy tam i umiejętnie wplecione klawisze, i totalnie z dupy pojawiającą się solówkę, która za pierwszym razem wywołuje konsternację, lecz wraz z kolejnymi odsłuchami zdaje się pasować. Takie dziwne odjazdy tylko wspomagają cholernie niepokojący i momentami wręcz upiorny wydźwięk całości. Wystarczy posłuchać "At My Funeral" - to gitarowe tremolo w połączeniu z symfonicznym pasażem tworzy jeżący włosy efekt. Jest w tym coś gotyckiego, acz bez tandety i kiczu. Dodajmy do tego charakterystyczne wokale Mirai, bardzo jadące pod Venom, z typową dla tegoż zadziornością i arogancją, ale i cudownym smaczkiem w postaci akcentu.

Ale nie samym klimatem to wydawnictwo stoi - kompozycyjnie jest naprawdę dobrze, a każdy utwór ma swój unikalny charakter i się czymś wyróżnia. "The Knell" to pędząca niczym japoński pociąg jazda bez trzymanki, "Ready for the Final War" to epicki, 9-minutowy odjazd, zarówno pełny patosu i ornamentyki, jak i po prostu klasycznego riffowania w stylu Celtyckiego Mrozu. Na czele z absolutnie przezajebistym, niespodziewanym przyśpieszeniem w 5 minucie - tak bardzo przypominającym "The Usurper". No i zawiera najbardziej nadające się do wspólnego śpiewania wersy na płycie: "Into the night of the depths/When rago shines into the skies/They will regret, the tenth planet/The king of destruction now has come", przeplatane opętańczym, histerycznym śmiechem wokalisty. Przewspaniała rzecz. A na końcu jest jeszcze "Taste Defeat", wolno kroczące, zajeżdżające doom metalem na kilometr, ze świetnym użyciem piszczałek czy cholera wie jaki to instrument, no i gorzką, naprawdę przytłaczającą końcówką, gdzie utwór zwalnia jeszcze bardziej, powoli usuwając się w nicość (jedno z lepszych użyć fade-outu jakie słyszałem). "All the faiths you had are falling down/Taste of defeat, defeat of yourself"...

I szkoda tylko, że to tak naprawdę jedyny album w tym stylu, jaki nagrał Sigh. Jeszcze klasycznie metalowy, acz wystarczająco "udziwniony" i obudowany nietypowymi rozwiązaniami, by stanowić totalnie unikalne zjawisko na scenie. No i w 1993 tak aktywne użycie klawiszy nie było jeszcze czymś na porządku dziennym, więc warto czasem wymienić Sigh obok Emperor. A dla mnie - mówiąc zupełnie szczerze - Japończycy wykorzystali elementy symfoniczne ze znacznie większym wyczuciem i bez takiego napuszenia. Podsumowując - perełka.

A w ogóle to yog parę postów temu doskonale wyraził to co mam na myśli słuchając debiutu Sigh. "Niespotykane do dziś niemal, doomowe podejście wymieszane z japońskim klimatem, duchy, harakiri i zapomniane kapliczki w lasach nad zamglonymi jeziorami w głębokich górach" - o właśnie to chciałem powiedzieć, tylko mi słów brakowało. Chłopie, to ty powinieneś recenzje pisać, nie ja :D
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#33

Hajasz 4 lata temu

Deathhammer pisze:
4 lata temu
I szkoda tylko, że to tak naprawdę jedyny album w tym stylu, jaki nagrał Sigh.
Akurat debiut to taki swoisty kompromis zawarty przez Mirai i Euro bo w założeniu już ten album miał być takim Infidel Art ale wódz DSP nie chciał słyszeć, że to będzie bardziej awangarda niż black metal. Już też wtedy zostało ustalone, że Sigh wyda tylko jeden album dla DSP z powodu innej wizji swojej muzyki. Na Scorn Defeat wszystkie te awangardy są wyraźnie wyhamowane i wplecione w taki sposób aby płyta miała black metalowy wydźwięk.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 6137
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Światowa stolica beztalencia, bagiennej gorączki i nędzy duchowej. Specjalista ds. Złej Reklamy.

#34

Vexatus 4 lata temu

Hajasz pisze: Na Scorn Defeat wszystkie te awangardy są wyraźnie wyhamowane i wplecione w taki sposób aby płyta miała black metalowy wydźwięk.
Moim zdaniem szkoda, bo ta płyta mogła być jeszcze lepsza.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#35

Hajasz 4 lata temu

Infidel Art to tak na prawdę pełnoprawny Scorn Defeat.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#36

DiabelskiDom 4 lata temu

Dlatego jest po prostu lepszy.

Ale prawdziwa jazda zaczęła się dopiero na Hail Horror Hail, poprzedzona wstępem w postaci Ghastly Funeral Theatre.
Panzer Division Nightwish
Deathhammer
Master Of Puppets
Posty: 126
Rejestracja: 6 lata temu
Kontakt:

#37

Deathhammer 4 lata temu

Hajasz pisze:
4 lata temu
Deathhammer pisze:
4 lata temu
I szkoda tylko, że to tak naprawdę jedyny album w tym stylu, jaki nagrał Sigh.
Akurat debiut to taki swoisty kompromis zawarty przez Mirai i Euro bo w założeniu już ten album miał być takim Infidel Art ale wódz DSP nie chciał słyszeć, że to będzie bardziej awangarda niż black metal. Już też wtedy zostało ustalone, że Sigh wyda tylko jeden album dla DSP z powodu innej wizji swojej muzyki. Na Scorn Defeat wszystkie te awangardy są wyraźnie wyhamowane i wplecione w taki sposób aby płyta miała black metalowy wydźwięk.
I moim zdaniem dobrze, że są wyhamowane. Naprawdę na tej płycie wszystko mi pasuje i jest dobrze wyważone. Jak ktoś chce awangardowego szaleństwa to proszę bardzo, jest dużo kolejnych albumów tej kapeli. A debiut ma swój własny wykurwisty charakter i tak ma być!
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#38

DiabelskiDom 3 lata temu

DiabelskiDom pisze:
3 lata temu
Taaaa, Sigh (...) to ewidentnie zły koniec prób grania po swojemu, inaczej, w opozycji itp.
Hajasz pisze:
3 lata temu
Taaa Sigh to taki kult, który wypada blekowcom znać bo DSP i te sprawy a nawet Euro wymusił aby debiut był bardziej normalny niż zakładał pierwowzór. Nie znam fanów Sigh bo takich po prostu nie ma a gdyby nie romans z Norwegami to nawet nie byłoby kultu.
Nie wiem co pierwsza część wypowiedzi ma do tego o czym pisałem. Drugiej w zasadzie nie ma co komentować, bo to śmiech na sali. Albo po prostu zbyt dużo znajomych z Błękitnej Ostrygi i przez to fanów Sigh niet :)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#39

Hajasz 3 lata temu

Z tym śmiechem na sali to absolutna prawda. Widziałem Sigh na żywo jeszcze kiedy malowali sobie gęby i nawet wtedy wyglądali śmiesznie. Znacznie ciekawszy jest fakt, że na koncertach grają swoje numery znacznie uproszczone czytaj słuchalne aby nie przerzedzić sobie publiki pod sceną. Lubisz się katować takim graniem spoko. Mi wystarcza debiut i składanka z pozostałych płyt.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#40

yog 2 lata temu

Papiery z Peaceville na 12. album podpisane. Ma być w tym roku.
Mirai pisze:I've been following Peaceville's history from the very beginning. I mean the albums by bands like Deviated Instinct, Electro Hippies, Doom, Axegrinder, Autopsy, Paradise Lost etc. were my go-to music in my youth. (and they still are!) When I visited London a few years ago, I met Paul (though we've known each other for around 20 years now) and talked about a possible re-release of "Scorn Defeat" and, as you may know, it actually happened and went really well. So when Sigh needed a new home for the new album, Peaceville was an obvious choice. I am very happy to work with them and really cannot wait for the new album to come out through them later this year!
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Summerisle
Master Of Puppets
Posty: 187
Rejestracja: rok temu

#41

Summerisle rok temu

Hajasz pisze:
3 lata temu
Z tym śmiechem na sali to absolutna prawda. Widziałem Sigh na żywo jeszcze kiedy malowali sobie gęby i nawet wtedy wyglądali śmiesznie. Znacznie ciekawszy jest fakt, że na koncertach grają swoje numery znacznie uproszczone czytaj słuchalne aby nie przerzedzić sobie publiki pod sceną. Lubisz się katować takim graniem spoko. Mi wystarcza debiut i składanka z pozostałych płyt.
Też widziałem, co prawda nie mieli pomazanych pysków i już mieli zgrabną saksofonistkę w składzie. Ich występ był dla mnie rozczarowaniem, ale w sumie to przez moje zbyt wygórowane oczekiwania podyktowane tym, co sobą Sigh reprezentuje na albumach. W każdym razie jestem zdania, że pewne zespoły powinny się dwa albo i trzy razy zastanowić czy nie skupić się na działalności studyjnej, a koncerty zwyczajnie olać, bo poza nazwą kojarzoną wiadomo z czym i z kim Sigh na żywo niewiele ma do pokazania. No chyba, że bieliznę Mikannibal.

Co do samej ich muzyki, to najwyżej cenię materiały od "Hail Horror Hail" do "Gallows Gallery" oraz "In Somniphobia". Ostatni album "Heir to Despair" mnie rozczarował. Na pewno sprawdzę zbliżający się krążek, może przywalą czymś totalnie dobrym.
A czy Sigh ma fanów? A nie wiem :) Ja ich bardzo lubię, chociaż może ostatnio mniej ich słucham. W ostatnich latach wpełznąłem w trochę inną niszę, w którą muzyka Sigh niezbyt się wpasowuje.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#42

yog rok temu

Obrazek

26 sierpnia 2022 w Peaceville.

Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#43

DiabelskiDom rok temu

Okładka to piękny tribjut dla Infidel Art. Muzyki nie sprawdzam, poczekam na całość.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Summerisle
Master Of Puppets
Posty: 187
Rejestracja: rok temu

#44

Summerisle rok temu

DiabelskiDom pisze:
rok temu
Muzyki nie sprawdzam, poczekam na całość.
A ja się skusiłem i o panie.... jest na co czekać. Po wg mnie dość nijakim "Heir to Despair", "Shiki" zapowiada się wybornie. Świetny numer, znakomite brzmienie i coś czego przez ponad 30 lat istnienia zespołu nie uświadczono w muzyce Sigh - teksty po japońsku :) Sądząc po udostępnionej trackliście: https://www.metal-archives.com/albums/S ... ki/1048155 cały album będzie zaśpiewany w tym języku. Póki co to jest na razie najbardziej wyczekiwany przeze mnie album tego roku.

EDIT: Muszę wrócić do tego "Heir to Despair". Bardzo mi nie siadł przy pierwszym podejściu i później musiałem się zmuszać, żeby go słuchać i ostatecznie i tak nic z tego nie wynikło. Ale podobnie było z ostatnim albumem The Meads of Asphodel - zupełnie nie umiałem w nim znaleźć czegokolwiek dla siebie, a teraz jak już wlazło, to puścić nie chce ;)
EDIT2: Poprawka odnośnie tekstów - "Heir to Despair" był już niemal w całości po japońsku. Najlepszy dowód jak mnie obszedł ten album, że nawet tego nie zapamiętałem ;)
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4603
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

#45

TITELITURY rok temu

Deczko się mnie skojarzyło z soundtrackami do horrorow/ jidai - geki / thrillerów japońskich z lat 70. w rodzaju "płatka śniegu". Fajny progres bez progresu.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
Pioniere
Moderator globalny
Posty: 3967
Rejestracja: 7 lata temu

#46

Pioniere rok temu

Dzisiejsza premiera
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#47

yog rok temu

Ze dwa dni temu sobie słuchałem Scorn Defeat, który to się starzeje jak wino i paru innych, dość losowych wydawnictw, konkretniej epek Requiem for Fools i The Curse of Izanagi (coverki Coltrane'a i Venom) i koncertówki The Eastern Force of Evil - Live '92-'96, gdzie chyba z połowa kawałków to covery Venom, ale jednocześnie jakoś nie nabrałem postanowienia obadać, co tam grali od Graveward, więc i na nową płytę jakoś nie nabrałem mega ochoty.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 2960
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Strzałkowo

#48

Vortex rok temu

Nie znałem wcześniej. Nastąpił odsłuch ostatniego krążka i w zasadzie moje odczucia co do tej, jak widzę już dość zasłużonej ekipy, są zbliżone do zwłaszcza pierwszych postów w temacie. Tak ociera się to o kicz, ale jednak faktycznie mieści się to jeszcze w ramach dobrego smaku. Różnorodność tej muzy, naprawdę robi wrażenie, tym bardziej że jest to poskładane w całkiem zgrabne kompozycję. Zaraz zaraz, przedostatni chyba sprawdzałem, wtedy jednak się z nimi nie skleiłem. W przypadku "Shiki" jest już inaczej. Język również ciekawie wkomponowany w całość, nie męczy zbytnio swą egzotycznoscią.
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4603
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

#49

TITELITURY rok temu

Na bandcampie można przeczytać opinię, że nowa różni się od poprzednich i moim zdaniem jest w tym stwierdzeniu wiele prawdy. Przywykło mówić się o tym zespole, że gra black metal, a ja ilekroć słucham tych późniejszych wydawnictw, odnoszę wrażenie, że spokojnie można byłoby wrzucić go do wora z napisem heavy metal, z tą tylko różnicą, że zamiast wycia faceta, któremu ktoś jaja ściska imadłem, mamy jak bóg przykazał, czystej wody blackmetalowy wokal dupeczki potrafiącej nieźle wydrzeć pizdę. Poza tym tej heavymetalowej motoryki w muzyce Sigh od zajebania. Siki od tego odbiegają, poruszając się cały czas po przeciwnych muzycznych biegunach. Albo leci konkretny BM z typowymi dla gatunku blastami, albo mamy do czynienia z muzyką w średnich tempach, jak to u Sigh, pełną ludowych instrumentów, saksofonu ( którego moim zdaniem mogłoby być nieco więcej) oraz elektroniki. Jest to więc płyta naprzemiennie pojawiających się przeciwieństw z małą ilością heavy i dużą blacku, zdominowana jednak przez tempa średnie i wolne. "Shiki", to po japońsku wieloznaczy tyle, co "4 pory roku" i "czas umierać" - oczywiście to też wiem z bandcampa, po japońsku potrafię powiedzieć tylko "arigato". Kawashima czujący się już powoli staruszkiem chciał nagrać płytę o wkraczaniu w te starość i mu się udało. Pełna melancholii raczej nie przypadnie do gustu poszukiwaczom mocnych wrażeń, tych natomiast, którzy lubią muzykę Japońców, może zaskoczyć swoją odmiennością od stylu wałkowanego w kółko na poprzednich wydawnictwach, co stawało się już nieco nużące. Czuć oczywiście styl Sigh, ale zamysł kompozycyjny był już inny. Mnie całokształt bardzo się spodobał.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#50

DiabelskiDom rok temu

Sigh po kilku płytach, gdzie awangarda i niemetal coraz częściej zaczynały wysuwać się na pierwszy plan dowalił albumem na wskroś metalowym. I generalnie nie mam na myśli tego, że ostatnio to oni nie grali metalu, bo grali. Wysoki, piskliwy i wściekły metal, pozornie chaotyczny, ale tak naprawdę dosyć piosenkowy. Jednak upstrzony był ten ich metal a to klawiszami na spidzie, a to jakimiś progresywnymi folkami tworząc ogólnie muzykę bardzo fajną, ale jednak rozbieganą na wszystkie strony. Na Shiki takie akcje dochodzą do głosu jakoś w połowie płyty i są raczej uzupełnieniem metalowego napierdolu. Bo, jak już napisałem, ten album to w dużym stopniu powrót do Scorn Defeat oraz Infidel Art. Idę o zakład, że gdyby Sigh miał tyle doświadczenia i takie możliwości wtedy, w czasach nagrywek tamtych materiałów, to one brzmiałyby tak, jak brzmi najnowsza płyta.Jednak ta okładka to nie był tylko skok na sentyment ;)

Już od samego wejścia słyszymy, że coś się zmieniło. Zamiast dziwnego, teatralnego numeru mamy zwarty black/doom, ładnie przyprawiony smakami kuchni orientalnej. Bo te wszystkie saksofony i miliony różnych dziwacznych instrumentów to są obecne przez cały album. Pobrzmiewają gdzieś w tle, podkreślają jakiś motyw melodyczny, ale są uzupełnieniem pełnoprawnego metalowego grania. Mirai i Pani Doktor drom morde po swojemu i pasuje to wprost idealnie do odświeżonego wizerunku kapeli. Bo myślę, że można tu mówić o odświeżeniu oraz głębokim pokłonie początkom działalności.

Świetna płyta. Znowu fest metalowa, co wyszło zespołowi na dobre, bo i też słychać, że to wszystko nie jest wymuszone i płynie bardzo naturalnie. Najlepszy materiał od kilkunastu lat? Zdecydowanie. Ostatnim tak na maksa zajebistym materiałem było Gallows Gallery z 2005 roku. Oczywiście kompletnie innym niż Shiki, ale też w pewnym sensie podobnym, bo i tam zespół postawił na metal. Tylko, jak wszyscy wiemy, nie na black ani doom, tylko na suchy, zapiaszczony heavy. I wyszedł na tym super, tak samo, jak super wychodzi na najnowszym wydawnictwie. Które dołącza do najlepszych dokonań kapeli.
Panzer Division Nightwish

Wróć do „Black Metal”