Ja nie wiem, czy to źle, że tacy ludzie chodzą na takie koncerty - ich sprawa, zespołu, organizatorów itd. Jest hajs, maszyna jest w ruchu. Mnie osobiście to nie kręci: dzisiaj w robocie ktoś puszczał "Sen o Warszawie", cóż - sam nie wiem dlaczego, ale blisko mi było do odruchu wymiotnego. Tylko co z tego, ludzie byli zachwyceni.karp pisze: ↑4 lata temu
Jedyne czego mi szkoda to faktu, że koncerty Mety stały się wydarzeniem popkulturowym, do tego stopnia, że idą na nie osoby, które nawet nie tyle co z metalem, a z jakąkolwiek muzyką mają niewiele wspólnego. Na Metallice "modnie" jest się pokazać. Ot, obraz współczesnego konsumpcjonizmu.
Które "Deliverence" i "Wiseblood" zmiatają z powierzchni ziemi pierwszym riffem.
Oprócz pewnej toporności i tego, że Lou powinien nagrywać ją z Autopsy/Abscess, to co w niej jest nie tak?"Lulu" najlepszym dowodem - o tym niesławnym kupsztalungu już i tak mało kto pamięta.
W punkt. Byłem na trybunie(słabe nagłośnienie niestety) i ludzie kręcący każdą sekundę koncertu, relacje live na instagramie(na wydarzeniu FB liczba tych samych fotek powoduje facepalm na twarzy i pytanie "po chuj to wklejacie, kogo?", a najlepsze był jak wleciało The Memory Remain i połowa ludu wstała z krzesełek, machanie rękoma, robienie selfie, a jak wleciał Harvester(imo najlepszy walec Mety) to wszyscy siedzieli.karp pisze: ↑4 lata temuJedyne czego mi szkoda to faktu, że koncerty Mety stały się wydarzeniem popkulturowym, do tego stopnia, że idą na nie osoby, które nawet nie tyle co z metalem, a z jakąkolwiek muzyką mają niewiele wspólnego. Na Metallice "modnie" jest się pokazać. Ot, obraz współczesnego konsumpcjonizmu.
Mnie raczej nie pasują stylistycznie, a czy zmiatają z powierzchni to trudno powiedzieć, bo Corrosion of Conformity lubię i cenię wyłącznie za wczesne dokonania, tak od wspomnianych albumów już nie dla mnie — wolę starsze nagrania, gdzie grają Crossover Thrash, HC Punka i Thrashcore. Gdy jadą pod Stonera, Southern Rock mieszany z Heavy to dla mnie już wręcz "popkulturowa papka".
Dla mnie to bardzo przemyślane kompozycje, wynik naturalnej ewolucji zespołu. Zbłądzili tylko na America's Volume Dealer gdzie czuć sprzężenie zwrotne od rockowej Metalliki. W ogóle gdyby ktoś kiedyś zapytał mnie o metal z inteligentnymi tekstami prawdopodobnie jako pierwsze wskazałbym CoC.Gdy jadą pod Stonera, Southern Rock mieszany z Heavy to dla mnie już wręcz "popkulturowa papka".
Jako, że nie słyszałem tych materiałów wcześniej, to zapuściłem jednym uchem i brzmi to bardzo podobnie do wspomnianych płyt Mety. Niespecjalnie natomiast czuję, żeby było to lepsze. Jak dla mnie ten sam poziom. Zapewne kwestia gustu. Można się natomiast zastanawiać czy Meta w takim układzie nie nasłuchała się tych płyt, bo brzmi to naprawdę mocno podobnie, a jedna CoC grało tak wcześniej.
No cóż, gdzieś w sieci trafiło mi przed oczy jak to Martyna Wojciechowska również pochwaliła się pobytem na tym wydarzeniu, do tego dodając opis że Metallica to jej ulubiony zespół, bo to super team, który trzyma się już tyle lat razem, że cały czas grają rewelacyjną muzykę-tak właśnie ten zespół przez społeczeństwo nie mające nic wspólnego z ciężką muzyką jest postrzegany.umagon pisze: ↑4 lata temuW punkt. Byłem na trybunie(słabe nagłośnienie niestety) i ludzie kręcący każdą sekundę koncertu, relacje live na instagramie(na wydarzeniu FB liczba tych samych fotek powoduje facepalm na twarzy i pytanie "po chuj to wklejacie, kogo?", a najlepsze był jak wleciało The Memory Remain i połowa ludu wstała z krzesełek, machanie rękoma, robienie selfie, a jak wleciał Harvester(imo najlepszy walec Mety) to wszyscy siedzieli.karp pisze: ↑4 lata temuJedyne czego mi szkoda to faktu, że koncerty Mety stały się wydarzeniem popkulturowym, do tego stopnia, że idą na nie osoby, które nawet nie tyle co z metalem, a z jakąkolwiek muzyką mają niewiele wspólnego. Na Metallice "modnie" jest się pokazać. Ot, obraz współczesnego konsumpcjonizmu.
Właśnie toporność i to, że aranżacja w wykonaniu Metalliki jest średnio przekonująca. W efekcie mamy przepis na wyjątkowo nudną płytę.
Nie do końca o to mi chodziło - celowo napisałem, że "nie tyle co z metalem, a z muzyką w ogóle", bo to chodzenie na koncerty dla samego chodzenia jest... głupie? Jeśli ktoś idzie na Metallicę, zna jedynie kilka utworów z radia, lubi je - spoko! Coś tam słucha, coś chce usłyszeć na żywo, może też usłyszy utwór którego nie znał, a mu się spodoba - będzie się pewnie dobrze bawił, spoko. Przecież nie każdy musi znać słuchane przez siebie zespoły na wylot. Sam mam takich znajomych, którzy poszli na ten koncert - i nic do tego nie mam.kurz pisze: ↑4 lata temuJa nie wiem, czy to źle, że tacy ludzie chodzą na takie koncerty - ich sprawa, zespołu, organizatorów itd. Jest hajs, maszyna jest w ruchu. Mnie osobiście to nie kręci: dzisiaj w robocie ktoś puszczał "Sen o Warszawie", cóż - sam nie wiem dlaczego, ale blisko mi było do odruchu wymiotnego. Tylko co z tego, ludzie byli zachwyceni.
W takim razie jestem folks-metal-dojczem, bo Metallica to nigdy nie byli moi bohaterowie. Wszyscy kumple metalheadzi w gimnazjum nosili podróbki ich koszulek z ruskich bazarów, a ja słuchałem zupełnie czego innego. Dopiero wiele lat później jako tako przekonałem się do ich 3 pierwszych wydawnictw, ale mimo wszystko pozostał mi do tego zespołu jakiś uraz nieznanego pochodzenia. Sam nie wiem, co jest tego przyczyną, być może chodzi o to, że nostalgię czuję do innych wykonawców i albumów, a Metallicę bezpowrotnie odrzuciłem na tym etapie życia, kiedy mieli potencjalnie szansę stać się dla mnie czymś ważnym.
A Testament to pies?deathwhore pisze: ↑4 lata temuTyczy się to wszystkich czterech pierwszych. 4 Metalliki, 4 Slayery i tyle tak naprawdę wystarczy z us thrash.
No widzisz, każdy ma zera i jedynki inaczej poukładane. Testament - Legacy i Slayer - Hell Awaits to dwa najbardziej katowane przeze mnie albumy thrashowe. Exodusa też nie lubię.deathwhore pisze: ↑4 lata temuDla mnie gorzej niż pies. Serio. Nie znoszę Testament jak mało czego, może tylko Exodus mnie jeszcze tak wkurwia.
\konkretna opiniaNekroskop pisze: ↑4 lata temuNigdy nie rozumiałem fenomenu, jakim stał się zespół Metallica. Nagrali 4 solidne albumy, z czego jeden kultowy, plus Black Album, który podzielił fanów. Tyle że od tego ostatniego minęły prawie 3 dekady... Przez ten czas Metallica stała się w metalowym środowisku kapelą niewiele bardziej poważaną od Nickelback, a jednak są popkulturowym fenomenem. Jak do tego doszło nie wiem, ale wysnułem teorię, że za sukcesem zespołu stoi jego nazwa i logo.
Zgadzam się całkowicie. Poza tym, że wtedy faktycznie były czymś nowym, to dodatkowo są tak świetnie skomponowane, że dotąd słucham ich z przyjemnością i nic nie straciły u mnie mimo upływu wielu lat.deathwhore pisze: ↑4 lata temuInna sprawa, że można Metalliki nie lubić, ale odmawiać wybitności przynajmniej tym pierwszym 4 albumom zakrawa, moim skromnym zdaniem, na ignorancję. Te płyty przecierały szlaki, były nowatorskie i wizjonerskie, a dwie pierwsze to też awangarda agresji w ramach metalu.
Wypadałoby też schować klawiatury przed ludźmi, którzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem i w następstwie tego sieją niepotrzebny zamęt. Nigdzie nie napisałem niczego podobnego.
Nikomu niczego nie odmówiłem. Napisałem:deathwhore pisze: ↑4 lata temuInna sprawa, że można Metalliki nie lubić, ale odmawiać wybitności przynajmniej tym pierwszym 4 albumom zakrawa, moim skromnym zdaniem, na ignorancję.
Chyba 81-91 tej wspanialej kariery plus blisko TRZYDZIESCI LAT odcinania od niej kuponów. Ratio 1:3 na niekorzyść naiwnych fanów Metallica. Oni zresztą do dzisiaj, przy premierze jakiegokolwiek zapchaj-chuja od zespołu wmawiają sobie głupoty ze to niby bdb.Molotow 666 pisze: ↑3 lata temuMam nadzieję, że jest to OSTATNIE oficjalne wydawnictwo METALLICA... W sam raz 1980-2020 i koniec wspaniałej kariery...
Takie życie, taki świat, to samo można powiedzieć o fanach Slayer, Mayhem, Napalm Death, Morbid Angel, Darkthrone czy choćby Star Warsach. Wszystko, co popularne, znane, nostalgiczne będzie miało takich fanów, którzy zawsze stwierdzą, że na to właśnie czekali całe życie. Bo może i czekali, kto wie.