Nie, leciało z bandcampa. Chyba mogę postawić znak równości pomiędzy łojdana łojdana z Polski a z Finlandii. No dobra, jaja sobie trochę robię, ale tak serio puściłem jakiś utwór ze 2 tygodnie temu, za nic nie pamiętam który, gdzie od połowy to się zaczął jakiś festyn, gwizdy, radosne krzyki, wieś tańczy i śpiewa. Lubię klimatyczną muzykę, ale nikt mi nie wmówi że takie wesołe harce to jest coś dobrego, ludowe disco polo- dosłownie, i nie piszę tego ze złośliwości.Astral pisze: ↑4 lata temuNo bądźmy poważni, gdzie kurwa biesiadne Korpiklanni z patatajkami dla kucy w postaci Vodka i innych hitów, a gdzie Stworz ze swoimi rozbudowanymi kawałkami zdradzającymi inspirację Drudkh z wplecionymi neofolkowymi partiami. Ale zakładam, że po prostu ściągnąłeś mp3ki Ensiferum zamiast Stworza i stąd te bzdury.
Zgadza się, acz warto zwrócić uwagę, że takie coś nie charakteryzuje muzyki Stworza, jest to raczej dość odosobniony wybryk, na tej płycie jedyny chyba taki moment.PanLisek pisze: ↑4 lata temuWłaśnie to! Lalala tralalla lala tra la la! Aż sam maluje się obraz jak rozchulani chłopcy i dziewczęta podskakują wesoło na wozie jadącym przez wieś, a z każdej chałupy dołączają ochoczo kolejne kolorowe postacie tworząc radosny korowód, pieje kury piejo nie majo koguta hej!
Thy Worshiper to mroczniejsza strona ludycznego grania. Wiedzmy, marzanny, strzygi, plony rozjebaly wichry i ogolnie bida, zostaje sie upic bimbrem z kartofli i odprawic rytualny szamanski taniec by udobruchac Kostuche co by dziatwy i domostw nie zabierala.
A Honor i Konkwista 88? Tam jest wrecz zaborcza, chora milosc do Ojczyzny! Stworz oczywiscie tez, lecz tu juz slychac nostalgie za tym co minelo. Stworz slawi polska wies sprzed wiekow. Dawne idee, wartosci. Thy Worshipher to mroczny, szamanski odcien slowianszczyzny. Tam nie ma tego krakowiaka. Slowianskosc to jako ta wierzba placzaca.yog pisze: ↑4 lata temuE tam będziesz na wieś jechał, przeczytaj se opracowanie Życie na polskiej prowincji profesora Uniwersytetu Warszawskiego :v Może w Thy Worshiper bardziej wyszukane instrumentarium i złożone rytuały, ale dla mnie to jest na tych ostatnich płytach granie jak z desek jakiego teatru, ze sceny zdjęte, a takiej żarliwej miłości do polskiej ziemi i wszystkiego tego, co z niej wyrasta, nigdzie indziej nie znalazłem chyba, tylko w Stworzu.
Oj tak. Pieśniarz nad pieśniarzami. Pluję sobie w brodę, że ominęłam organizowane przez niego listopadowe śpiewanie barokowych pieśni zegarowych na Powązkach. Swoją drogą użyczył on swojego głosu do jednej z animacji powstałej w ramach projektu, przy nad którym miałam okazję pracować.deathwhore pisze: ↑4 lata temuMówię Wam durnie, przemawiam jak do ludzi rozumnych, a nie jak do bydła, Adam Strug - Requiem Ludowe. Proszę sobie zrewidować pojęcie folku.
No dziekczynna, ale sam tytul Coz po ... no to do przeszlosci nawiazuja. Tekstowo chyba nawet Stworz wygrywa z Thy Worshiper. Muzycznie to jednak ekipa Gonza bardziej wyszukanie oddaje slowianskiego, mrocznego ducha. Pewno zbyt wyszukanie, skoro pada stwierdzenie o akademickich kalkulacjach
Tak, ale to jest chyba bardziej taki komentarz do czasów teraźniejszych i przyszłości, niż na zasadzie kiedyś to było. Wycinki puszczy białowieskiej, śmiecenie w jeziorach i te sprawy Traktuję to, jako "piękny kraj, tylko ludzie kurwy, spróbujmy lepiej" Uważam, że tytuł Cóż po żyznych ziemiach... bardziej nawiązuje do przyszłości niż przeszłości, jeśli mam być szczery.dj zakrystian pisze: ↑4 lata temuNo dziekczynna, ale sam tytul Coz po ... no to do przeszlosci nawiazuja.
Tak jest. Pojęcie czasu pełni u Stworza bardzo istotna rolę, tyle że to chyba bardziej naturalny czas cykliczny, a nie ten ujęty w karby historii. To, czego Stworz nie robi na pewno - a potwierdzają to i jego teksty, i wywiady, i okołorodzimowiercze pisarstwo Wojsława - to typowa dla gatunku zawiecha na wyidealizowanej przeszłości i propagowanie życia w skansenie. Chodzi o raczej o trwanie i taki cykliczny powrót do źródła, w którym forma nie jest mylona z treścią. Dlaczego też przy okazji Stworz nie zapuszcza się w jakąś retorykę walki (od tego jest Prav...), tylko mówi o tym, że trzeba żyć, tworzyć i siać, zachowując więź, która pozwala człowiekowi być czymś więcej, niż wyizolowanym fenomenem, bo jak nim będzie, to będzie lipa (czy raczej nie będzie, bo akurat lipa to u Stworza szacowny organizm):
Kurde, a mi ona pięknie pasuje, właśnie w połączeniu z tekstem. Masz kawałek, który zaczyna się od takiego trochę potańcówkowego motywu, a w tekście bal i konkury, czyli tez potańcówę, gdzie dopiero po chwili zaczyna być oczywiste, o jaką pannę chodzi, co jest podkreślone zmianą motywu i klimatu. Fajny zabieg i m.in. dzięki temu świetny kawałek, który bardzo ładnie pokazuje to, jak głęboko te wszystkie ludowe ceremonie sięgały ku podstawowemu doświadczeniu życia w ograniczonym, danym czasie i nierozerwalnym związkom między pracą, zabawą, chędożeniem i kostuchą.