Katatonia nie poszła w tematy około-progresywne? Gotyk zdaje się grali jakoś w tych środkowych wydawnictwach do Dead End Kings, może już i wcześniej.
Katatonia nie poszła w tematy około-progresywne? Gotyk zdaje się grali jakoś w tych środkowych wydawnictwach do Dead End Kings, może już i wcześniej.
Jeśli muzyczne korzenie zespołu to płyta Draconian Times to można się zgodzić.Szajtan pisze: Nie brakuje tu ani ciężkich riffów, ani growlu Holmesa ani charakterystycznych melodii Mackintosha. "Obsidian" rozwija zaprezentowaną na "Medusie" syntezę doświadczenia i wypracowanego przez lata stylu połączoną z powrotem do muzycznych korzeni zespołu.
Czy rozpad to nie wiem. ale na pewno mocno się chyba rozczarowali efektami tych metamorfoz. Dla mnie te dwie płyty dla EMI są po prostu denne. I nie chodzi mi o zmianę stylu. Są kiepskie muzycznie.Hajasz pisze: ↑3 lata temuŚmieszne to są kolejne płyty dla tzw. majors, która dyskretnie poprosiła aby było mniej darcia mordy a więcej śpiewania i nadstawiania rowa.
Słabo wyszło a pochylnia była bardzo śliska więc jak polecieli w dół tak ciężko było się zatrzymać bo przecież komercyjne granie dawało tyle radości i nie ważne, że w międzyczasie zespół kilkakrotnie był na linii rozpadu bo jedni chcieli dalej grać ciężko a drudzy woleli granie dla pizdeczek.
Mnie Medusa rozczarowała. Nawet nie potrafię chyba wskazać konkretnego kawałka, który by mnie stamtąd jakoś zainteresował, gdy już płyty nie słucham. Ot jakś tam porcja muzyki, bez echa.mork pisze: Obsidian miód. Na pewno równie dobre co Medusa (jak nie lepsze). Był bardzo blisko The Plague Within który jednak nadal pozostaje nr. 1.
Fajnie, że jest znacznie więcej czystych wokali, których na Medusa Nick trochę poskąpił.
O proszę jak kolega mądrze napisał. Można tylko zapytać jeszcze skąd te rozczarowanie? Ano stąd, że jak fani mają wybór w postaci prawdziwego Depeche Mode czy tam Sisters Of Mercy a jakąś kopią w dodatku nagraną przez zespół metalowy to wybór jest zawsze jeden. Fakt drugi to bycie w majors, która tak jak to było kiedyś miała kaprys na zespół metalowy, który sprzedaje sporo płyt jednak nie na tyle aby zadowolić wydawcę oraz co jest powszechną praktyką w tego typu wytwórniach musieli się zmierzyć z osobą tzw. specjalistą od wizerunku. Jak widać i słychać też zderzenie było dla nich bardzo bolesne.
To przecież ja to napisałem. Właśnie m. in. Satyricon miałem na myśli, z tym byciem w dużym labelu.Hajasz pisze: ↑3 lata temuTo najgorsze co może się stać czyli widzieć świat w szarości to tak jak powiedzieć kobiecie, że jest przeciętna. Nie ma nic bardziej obraźliwego dla nich.
Skoro widzisz wszystko na szaro to generalnie słuchasz tam sobie czegoś aby coś słuchać. Też tak można, przecież robi tak cała rzesza fanów disco polo.
Ale aby nie wchłonęła mnie szarość to polecam poczytać o najsłynniejszych dealach z majors czyli zespołami z Earache. Tak wiem, że było trochę inaczej bo tam szef wytwórni sprzedał ich gigantom ale efekt był taki, że poza Morbid Angel reszta po takiej przygodzie albo się rozpadła albo niewiele brakowało.
Swego czasu nawet Satyricon opisywał swoją przygodę z majors narzekając, że poza profesjonalizmem nie mieli nawet 1% takiego wsparcia jak Robie Williams, który był w tej samej wytwórni. Tylko on sprzedawał 80 milionów płyt a Satyricon 150 tysięcy z założonego przez Sony 1 miliona.
Można sobie opowiadać jakie to życie jest w takiej wytwórni ale będąc tam debiutantem presja jest z każdej strony a każdy włożony dolar musi się zwrócić trzykrotnie. No i znowu przypomniała mi się słynna scena z filmu Narodziny Gwiazdy gdzie artysta dowiaduje się, że musi tak wyglądać, tak się poruszać i że teledysk trzeba nakręcić, na który ktoś już ma gotowy scenariusz. Rozdział wygląda tak, że ty masz grać a resztę zostaw profesjonalistom.
Ooo napisałeś a gdzie? Bo wiesz kończę litra i mogę nie widzieć ale nic takiego nie widzę bo przecież temat jest o Paradise Lost a nie Satyricon.
Dzisiaj ktoś na SB dowalił się do Bogusia, że ten wyjebał z tekstem, że nie jest czytane ze zrozumieniem? I co powiesz na osiedlu, że jesteś Płomień?
Ty to chyba polski w szkole za jajka i wieprzowinę skończyłeś...Właśnie m. in. Satyricon miałem na myśli, z tym byciem w dużym labelu.
Po mocno zachowawczej poprzedniczce, najnowszy jest rzeczywiście bardzo dobrym albumem.
TheAbhorrent pisze: ↑2 lata temuNie widzę w tym nagraniu nic niezwykłego. Nawet spoko się słucha. A gościu ma 50 lat i depresję. Może bierze psychotropy albo leki na stabilizację emocjonalną? Ciężko po takim czymś tryskać energią.
A kupiłeś płytę z wersją studyjną i zapłaciłeś 75 proc podatku za nią? Pewno stąd niezadowolenie.deathwhore pisze: ↑2 lata temuHolmes jest tutaj wręcz w rewelacyjnej kondyncji wokalnej. Powinni płyty nagrywać na żywo, bo ta wymuskana wersja studyjna jest przy tej strasznie spedalona.
A ta nie jest wymuskana? Chłopie, ja na początku myślałem, że to z CDka leci. Się ma pieniądze, się robi live'y zmiksowane lepiej niż polskie płytydeathwhore pisze: ↑2 lata temuHolmes jest tutaj wręcz w rewelacyjnej kondyncji wokalnej. Powinni płyty nagrywać na żywo, bo ta wymuskana wersja studyjna jest przy tej strasznie spedalona.