Słucham pierwszy raz
Mój kraj nazywa się Śmierć, o najlepszej porze na słuchanie muzyki w lipcu - wpół do czwartej nad ranem, więc mogę się mylić, ale zdaje mi się, że kolejne rozdanie i czwarty raz Stworze zgarniają pełną pulę. Wątek romantyczny z doskonałych
Wołosożarów zdaje się być kontynuowany w
Śniłem o Tobie Pieśń Czytałem sobie tekst wymienionego kawałka, trochę wyprzedzając wokal i Wojsław w 100% pokrywał się z tym, co przewidywałem, czyli klassik Stworz
No, jest ciutkę takiego jakby post-blackowanka, ale to na prawdę szczypta, np. ten
Śniłem o Tobie Pieśń się ciutkę zaczyna jak jaki zaginiony God is an Astronaut. Bardzo ostry hicior, swoją drogą.
Kolejny numer może z lekka kontrowersyjny, jednakże pierwsza połowa płytki, a nawet pierwsze 6/9 kawałków - sztosiwo, jak na najlepszą hordę w historii polskiego pogańskiego blacku przystało. Jak pozostałe kompozycje, za chwilkę się przekonam.
Dalej wyśmienicie. Zajebiste solówki.
I ta armia idzie naprzód
broczy krwią, co odbarwia rosę
krwią z serca, które czarne
równie czarne jak jej sztandar
I ta armia idzie naprzód
palić ognie na granicach
lecz te ognie na granicach nie rozgonią tego mroku
lecz te ognie uczynią ten mrok tym głębszym