Łódź kurwa!
Wczorajszy koncert bardzo sympatyczny.
Butchery, które rozpoczęło wczorajszy festiwal pieśni i tańca grało bardzo przyjemny black thrash w klimatach pierwszy płyt Bathory itp. wpadało w ucho i podobało się zarówno mnie jak i mojej żonie. Energiczne granie z przytupem, tyle że publika jeszcze się nie poderwała do zabawy.
Anima Damnata
Pierwszy zespół na który czekałem tego wieczoru. Jak wiadomo grają mocno technicznie, ale i bardzo brutalnie. Zawsze ich za to szanowałem, klasa sama w sobie. Koncert bardzo dobry, choć faktycznie tak jak ktoś już to określił zachowawczy. Niby wszystko się zgadzało, ale tego czegoś zabrakło. Mimo wszystko i tak występ konkret, brzmienie wyjątkowo selektywne, no i pierwsze podrygi pod sceną widoczne.
Nyogthaeblisz
Kapela to dla mnie ciekawostka. Ogółem lubię te całe war metalowe łojenie, ale z materiałów studyjnych ten zespół zawsze brzmiał kijowo, stąd byłem ciekaw, patrząc na brzmienie poprzednich kapel, jak się zaprezentuje na żywo to ich chaotyczne nawalanie w instrumenty. No i było tak jak się obawiałem, ściana dźwięku, pewnie gdybym znał nawet wszystkie wałki na pamięć to miałbym problem z rozróżnieniem który jest który. Pomimo tego wyglądało to bardzo przekonująco, te całe szaty muzyków i kaptury, trochę wyglądem przypominające fanatyków z ISIS komponowały się dobrze z muzyczną zagładą. Dla mnie bardzo spoko, gdyby nie brzmienie. Pod sceną niezła rozpierducha, która w sumie od Nyogthaeblisz nabrała rozpędu już do końca wieczoru.
Possession
Nie słyszałem nic tej kapeli wcześniej, mimo dość pozytywnych opinii docierających z różnych stron. Specjalnie zresztą nic nie sprawdzałem przed koncertem, żeby przekonać się jak wypadną na żywo. Powiem szczerze, że to taki żywiołowy miks black i death metalu. Wokalista przypomina zachowaniem scenicznym szwedzkich black metalowców (oni w większości tak samo wyglądają i zachowują się na scenie). Brzmienie takie sobie, ale wyczuwalne były ze 2-3 kawałki, które chyba są jakimiś ich "przebojami", bo zauważalne było znaczne pobudzenie publiki w ich trakcie. Mnie się spodobało, trzeba sprawdzić teraz jakieś materiały studyjne.
Black Witchery
Przygwiazdorzyli z tym opóźnieniem koncertu o ok. godzinę. Gdzie tak naprawdę to chuj wie co oni mogli w międzyczasie robić. Moja żona stwierdziła, że panowie z klubu to strasznie obskakiwali perkusistę Vaza, bo jego próba dźwięku w sumie trwała właśnie ok. godziny. Bacznie przyglądał się temu kuriozum Necrolucas z Animy Damnaty, w sumie nie wiem po co, skoro jest on obiektywnie rzecz biorąc znacznie lepszym perkusistą niż Vaz. Set spoko, bo kilka typowych szlagierów kapeli poleciało, w tym uwielbiany przeze mnie Command Of The Iron Baphomet. Publika wpadła w amok, choć tak naprawdę to gdyby nie tytuły kawałków wykrzyczane przez Impuratha to ponownie ciężko byłoby z tej ściany dźwięku coś wyłowić. Oni chyba faktycznie celowo ukręcają tak chujowe brzmienie czasami. W przypadku Black Witchery to się zawiodłem. Z płyt bardzo lubię, na żywo średniak.
Czytałem jednak wywód kumpla, który widział ich już 3 razy i stwierdził, że ten był najsłabszy, bo umieją zagrać "że papcie z nóg spadają". W to w sumie nie wątpię choć takiego pokazu wczorajszego wieczoru nie było.
Podsumowując koncert dobry, ale jak zazwyczaj - liczyłem na więcej.
Grunt, że podobało się mi i mojej żonie także.
Poza tym muszę powiedzieć, że 2 dni spędzone w Łodzi dały mi obraz miasta ładnego, aczkolwiek zaniedbanego. Jak na fabryczne miasto, to zdziwiony byłem jak wiele tu bogato zdobionych kamieniczek i pałaców, z czego wiele popada w ruinę. Fajne miasto mimo to, choć stężenie meneli w śródmieściu przekraczało dopuszczalne normy momentami. Zajebiste żarcie (w tym wypasione pączki na środku Piotrkowskiej), fajne muzea (w tym ta "Dętka" na Placu Wolności). Pogoda chujowa, ale stwierdziliśmy z żoną, że jeszcze tu wrócimy tylko w okresie letnim np.
zdjęcia: @pro