Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Digitalna musika

Nekroskop

Jak pewnie wielu forumowiczów, pierwszym nośnikiem, z jakiego słuchałem muzyki były kasety magnetofonowe (oczywiście nie wykluczam, że są tu wampiry, dla których był to patefon). Zdecydowanie nie wspominam tego formatu z ciepłem w sercu. Kiedy jakiś czas temu czytałem o fali nostalgii do kaset i ich rzekomym powrocie, skrzywiłem się jak po współczesnej im gumie Shock. Kurwogenne przewijanie hałaśliwymi przyciskami, to uczucie pustki, kiedy taśma została wciągnięta przez taniego Walkmana i uszkodzona… Nie, nie, nie, te czasy już nie powtórzą się (i bardzo dobrze).

Nadejście płyt CD było wielkim udogodnieniem. Możliwość swobodnego przeskakiwania między utworami i puszczania w kółko ulubionego utworu to dziś rzecz trywialna, ale wtedy zupełnie nowa jakość, a ponadto płytę kompaktową trudno uszkodzić, o ile nie rzuca się jej na dywan. Jakość samego dźwięku była na początku rzeczą drugorzędną, bo na sprzęcie, na jaki mógł sobie wtedy pozwolić przeciętny Polak efektu ŁAŁ i tak nie było. Później uległo to zmianie i wielu ludzi miało już domach jako-takie wieże stereo, ale…

… ale wkrótce miała nadejść era empetrójek, która trwa nadal pomimo mnogości i dostępności formatów bezstratnych. Sam słuchałem mp3 prawie całe studia z uwagi na mobilność i wygodę, ale jednocześnie na boku zbierałem CD, co często kończyło się przymieraniem głodem przez brak środków na pożywienie.

Obecnie, od kilku już lat, sukcesywnie pozbywam się mp3 (wykoczowanych jeszcze m.in. na eMulu) na rzecz flac’ów i innych małp, które to pliki bezstratne stanową już 90% mojej cyfrowej kolekcji. Oczywiście trzeba zaznaczyć, że usłyszenie różnicy między dźwiękiem w jakości CD a mp3 w jakości standardowej (160 – 192kbps) na małomiejskim sprzęcie wymaga wytężenia, natomiast w przypadku 320kbps na sprzęcie poniżej średniego zakresu jest to już rzecz niemal niewykonalna nawet dla muzyka.

Sądząc po wyprzedażach kolekcji na tym forum, nie tylko ja doszedłem do wniosku, że zbieranie płyt CD mija się z celem, skoro dokładnie te same dane można mieć na dowolnym nośniku dzięki dystrybucji cyfrowej. Płyty trzeba gdzieś przechowywać, wycierać z nich kurz i ogólnie się z nimi obchodzić, a i tak jest to dokładnie to samo, co na twardym dysku. Ponadto dochodzi jeszcze aspekt edycji specjalnych, limitowanych, reedycji, różnych pressingów, remasterów – jeżeli ktoś jest koneserem, to na taką kolekcję trzeba zarezerwować pokój.

Powyższe jest wg mnie jedną z (JEDNĄ z) przyczyn renesansu płyt winylowych. Rozumiem zamiłowanie do tego nośnika i całej tej celebracji związanej z kupowaniem, odtwarzaniem, pielęgnowaniem winyli, chociaż tego zamiłowania nie podzielam. Mimo wszystko winyl – w odróżnieniu od płyty CD – ma swoją duszę.

No ale ja chciałem o zerach i jedynkach. Co Wy sądzicie o muzyce cyfrowej, na jakim hardwarze i softwarze jej słuchacie?
Pan Efilnikufesin
Tormentor
Posty: 2664
Rejestracja: 6 lat temu

Pan Efilnikufesin

To co napislaes o kasetach i kaseciakach......jestem pewien ze nie miales kontaktu z dobrymi kasetami i grajkami.
Zbieracze plikow mnie troche bawia,ale coz,kazdy ma jakies hobby.
Dodam ze mam pare plyt w formacie cyfrowym ale wrzucam je do telefonu zeby umilic sobie spacer,podroz itp.
Nawet kupno DAC przerzucam z tygodnia na tydzien,z miesiaca na miesiac.
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

Cale to zagadnienie to tak naprawdę sprawa indywidualnych preferencji. Na ten przykład mam reklamówkę kaset i 509 giga muzyki (sprawdzone przed sekunda) które i tak są "plikami tymczasowymi" - W tym konkretnym przypadku wydawnictwa AS 2020 i 2019 plus trochę jazzowych flaków (bo się uczę). Nie mam żadnej fazy na mp3/flac czy dumy z posiadania pliczków. Nie widzę po prostu tematu do interesującej rozmowy. Zadna to kolekcja czy szpan. Ściągam "na telefon" a potem kasuje.

Jeden wchodzi do folderu i otwiera cokolwiek sobie wymarzy, drugi co najwyżej użyje jako referencji i dopiero później zacznie się pocić - wyszukując legalnej wersji by pewnego pięknego dnia wysłuchać skarbu z kanapy: Dotknie, powącha i pomaca.
Nekroskop pisze: Sądząc po wyprzedażach kolekcji na tym forum....Mimo wszystko winyl – w odróżnieniu od płyty CD – ma swoją duszę.
We wszystko w co pakujesz tone pasji i ochoty ma swoja dusze, nie sam nośnik danych ;) Hobby to hobby, bez względu na format.
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5524
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Do momentu kiedy ktoś na poważnie nie weźmie się za nielegalnie wstawiane płyty w cyfrowych formatach będą istniały wielkogigabajtowe kolekcje. W momencie kiedy będzie trzeba zapłacić za taki format bo nie będzie innej możliwości posiadania momentalnie zakończą się takowe kolekcje a jak już to chęć kupienia takiej wersji płyty będzie się wiązał z selekcją tylko tych najlepszych.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

Hajasz pisze: 4 lata temu Do momentu kiedy ktoś na poważnie nie weźmie się za nielegalnie wstawiane płyty w cyfrowych formatach będą istniały wielkogigabajtowe kolekcje. W momencie kiedy będzie trzeba zapłacić za taki format bo nie będzie innej możliwości posiadania momentalnie zakończą się takowe kolekcje a jak już to chęć kupienia takiej wersji płyty będzie się wiązał z selekcją tylko tych najlepszych.
Po części się niezgodze bo wydaje się mi ze dzięki dostępności "nielegalności" muzyka znajduje więcej i więcej odbiorców. W XXIw, poważne pieniądze dla wytworni siedzą własnie w digital download, nie fizycznych nośnikach. Tak wiec ten nielegalny proceder tak naprawdę w efekcie zwiększa sprzedaż. Tan kto nie wyda lub nie odczuwa potrzeby i tak nie zapłaci.

P.S. - A dodam ze wspomagając podziemie to własnie płacenie, co jakiś czas i za cokolwiek, co by chłopacy muzykanty wózek mieli za co ciągnąć.
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
Marduk666
Tormentor
Posty: 1031
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Jarosław

Marduk666

Miałem kiedyś tonę mp3 na dysku, ale pewnego pięknego dnia wszystko usunąłem i zacząłem zbierać cd i kasety, a jakiś czas później winyle. Mi łatwa dostępność muzyki na cyfrowych formatach...odbierała przyjemność z muzyki - ściągało się tego mnóstwo po kilkanaście płyt dziennie, przesłuchało raz, dwa i następne do kolejki. Za dużo się tego mieliło i bez szacunku zupełnie, bez uwagi. Zakup na fizycznym nośniku to co innego. Poza tym muszę rozpakować z folii, powąchać, pomacać, polizać i pomiziać. Nie stać mnie na zakup to posłucham z youtuba do czasu, aż mnie będzie stać, albo poczekam i nie będę słuchał, apetyt wzrośnie....Reasumując kiedyś korzystałem z cyfrowego formatu, obecnie - jebać.

A czy przypadkiem legalne streamingi, spotifaje i inne nie ukróciły trochę tego piracenia??
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4854
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY

Fizyczne nośniki, to kwestia kultury. To tak, jak z mekrofilią lub homoseksualizmem. Z punktu widzenia pragmatyki, bardziej opłaca się zjeść zmarłego, nie ma też przeciwwskazań, żeby pchać chuja w otwór z którego leci kał, jednak żaden kulturalny człowiek nie je zmarłych, ani nie rucha się w dupę. Ale racjonalnych przesłanek za tym nie ma, bo przecież więcej mięsa jest z człowieka, niż z królika, więc bardziej opłaca się zjeść go, niż zwierzę, a otwór, to otwór. Podobnie ze zbieraniem płyt i kaset. W dobie bandcampu i YouTube nie ma w tym krzty racjonalnego działania, a jednak. Ja np. zarówno osobiście jak i nieosobiście kupuje płyty, ale potem zgrywam z nich sobie muzykę w najlepszej jakości na kartę w telefonie i słucham na słuchawkach.

Rzadko mam ostatnio czas, żeby usiąść sobie wygodnie w fotelu, otworzyć piwo i posłuchać płyty z głośników.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Pan Efilnikufesin pisze: 4 lata temuTo co napislaes o kasetach i kaseciakach......jestem pewien ze nie miales kontaktu z dobrymi kasetami i grajkami.
Miałem kontakt ze złymi i dobrymi. Moja wieża Pioneera nigdy nie wciągnęła mi kasety, ale irytacja towarzysząca korzystaniu z tego nośnika pozostała, dlatego kasety odstawiłem, kiedy tylko stało się to możliwe. Wolałem zapłacić więcej, ale mieć na CD.
Ryszard pisze: 4 lata temuWe wszystko w co pakujesz tone pasji i ochoty ma swoja dusze, nie sam nośnik danych ;) Hobby to hobby, bez względu na format.
Z tym się absolutnie zgadzam, jednak chociaż „jaki koń jest, każdy widzi”, to każdy konia widzi inaczej – ja czuję pasję do muzyki, a nie do nośnika czy do celebrowania papierowych okładek i bookletów, dlatego nieco drażnią mnie czasami różne snobistyczne stwierdzenia, które odmawiają mi prawa bycia PRAWDZIWYM fanem. Powiem więcej, to właśnie wygoda pozwala mi się o wiele łatwiej wczuć w klimat i odlecieć.
Hajasz pisze: 4 lata temuDo momentu kiedy ktoś na poważnie nie weźmie się za nielegalnie wstawiane płyty w cyfrowych formatach będą istniały wielkogigabajtowe kolekcje. W momencie kiedy będzie trzeba zapłacić za taki format bo nie będzie innej możliwości posiadania momentalnie zakończą się takowe kolekcje a jak już to chęć kupienia takiej wersji płyty będzie się wiązał z selekcją tylko tych najlepszych.
Tyle że nic się z tym zrobić nie da. Jedyne, co można zrobić, to zaproponować lepszą, płatną alternatywę, a streaming zdecydowanie taką alternatywą dla mnie nie jest. Jestem zainteresowany słuchaniem tego, co mam na własność, a nie kupowaniem sobie prawa do słuchania przez internet.
Marduk666 pisze: 4 lata temuMiałem kiedyś tonę mp3 na dysku, ale pewnego pięknego dnia wszystko usunąłem i zacząłem zbierać cd i kasety, a jakiś czas później winyle. Mi łatwa dostępność muzyki na cyfrowych formatach...odbierała przyjemność z muzyki
Jestem to jak najbardziej w stanie zrozumieć. Kiedyś zdobycie czegokolwiek to było wyzwanie, zwłaszcza w małym mieście. Pamiętam jak chodziłem na ruskie stragany, na których można było czasem zdobyć ciekawe płyty przemycane w oponach, innym razem ścigałem z kumplem kumpla jego kumpla po osiedlu, który podobno miał pewien album. Jednak jeśli chodzi o mnie, to nie widzę już powrotu do tych czasów.
TITELITURY pisze: 4 lata temużaden kulturalny człowiek nie je zmarłych, ani nie rucha się w dupę.
Myślałem, że jest niepisana umowa między miłośnikami cycków i miłośnikami dup, że to miłośnicy stóp są tymi złymi.

Ja nie widzę nic niekulturalnego w płaceniu artyście za dokładnie to samo, tyle że z pominięciem nośnika, do którego nie czuje żadnej sympatii.
Awatar użytkownika
Wędrowycz
Administrator
Posty: 6181
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Warszawa

Wędrowycz

Elektroniczna kolekcja, to nie kolekcja. Z drugiej strony na budowanie ogromnej kolekcji fizycznych nośników potrzeba raz że dużej ilości środków jak i miejsca. Ja obecnie sporadycznie coś sobie dokupuję, choć zasadniczo tego co bym chciał mieć na półce jest jeszcze bardzo dużo. Na to jednak będzie jeszcze czas. Te +- 600 szt. co mam na półce styka na chwilę obecną.
TITELITURY pisze: 4 lata temu Ja np. zarówno osobiście jak i nieosobiście kupuje płyty, ale potem zgrywam z nich sobie muzykę w najlepszej jakości na kartę w telefonie i słucham na sluchawksch
O właśnie, ja w sumie całą kolekcję mam w ripach @320 i podobnie odpalam najczęściej na telefonie, ale jak mam więcej czasu i możliwości to chętnie ściągam sobie płyty z półki i się nimi cieszę na nowo.
Odium Humani Generis
Awatar użytkownika
Marduk666
Tormentor
Posty: 1031
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Jarosław

Marduk666

Wędrowycz pisze: 4 lata temu Elektroniczna kolekcja, to nie kolekcja.
A słuchanie na telefonie to nie słuchanie! ;P ;)

Tak się zapytam z ciekawości - czy do kupionych flaków czy łejwów czy jakiegoś innego formatu dodają skan bookleta czy same pliki z muzyką?
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

Pamiętam jak wielu się obruszało za słuchanie na telefonie. Prawdziwy meloman mp3 słucha z empechujki a nie komórki hahaha.

Nekroskop: Dokładnie. Każdy konia widzi inaczej. Stąd tęcza pomysłów na słuchanie. Digital można przecież kupować i nie trzeba od razu kraść...

Teliterury: Będzie inaczej ale analogicznie - kurtularny człowiek XXIw słucha audiobooków lub ogląda netflixa a papierowymi książkami winien podetrzeć ubabraną gównem dupę? W takim kurtularnym nowoczesnym świecie heteroseksualizm po ciemku i misjonarsku musi zatem być równie przestarzały co kasety.
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5524
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Nekroskop pisze: 4 lata temu drażnią mnie czasami różne snobistyczne stwierdzenia, które odmawiają mi prawa bycia PRAWDZIWYM fanem. Powiem więcej, to właśnie wygoda pozwala mi się o wiele łatwiej wczuć w klimat i odlecieć.
Jeżeli cały twój zbiór to ściągnięte nielegalnie płyty w formatach cyfrowych to jak najbardziej nie jesteś PRAWDZIWYM fanem. Jesteś zwykłym ZŁODZIEJEM.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

Hajasz pisze: 4 lata temu
Nekroskop pisze: 4 lata temu drażnią mnie czasami różne snobistyczne stwierdzenia, które odmawiają mi prawa bycia PRAWDZIWYM fanem. Powiem więcej, to właśnie wygoda pozwala mi się o wiele łatwiej wczuć w klimat i odlecieć.
Jeżeli cały twój zbiór to ściągnięte nielegalnie płyty w formatach cyfrowych to jak najbardziej nie jesteś PRAWDZIWYM fanem. Jesteś zwykłym ZŁODZIEJEM.
Tu chlop ma racje. Ilu jest takich co to nigdy nic, żadnej monety nie wrzucili w scenę czy to merch cd czy koncert. Miłość ma boleć to nie black metal :) prawdziwy 'fan' podąża pomimo trudności a nie bo łatwo.
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Marduk666 pisze: 4 lata temuTak się zapytam z ciekawości - czy do kupionych flaków czy łejwów czy jakiegoś innego formatu dodają skan bookleta czy same pliki z muzyką?
Najczęściej muzyka + okładka. Czasem cyfrowy booklet jest dodany.
Hajasz pisze: 4 lata temuJeżeli cały twój zbiór to ściągnięte nielegalnie płyty w formatach cyfrowych to jak najbardziej nie jesteś PRAWDZIWYM fanem. Jesteś zwykłym ZŁODZIEJEM.
Mój zbiór to moje własne ripy kupionych CD, flaki z bandcampów i innych, nagrania z Tidala i innych, bootlegi i rzeczy innego pochodzenia. Zwykłym ZŁODZIEJEM więc nie jestem.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5524
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

W dobie internetu fan jakiejkolwiek muzyki ma ułatwione zadanie bo kupując cd czy inny nośnik robi to najczęściej świadomie, bez ryzyka bo ową płytę posłuchał wcześniej w necie. Ja niestety takiego luksusu kiedyś nie miałem i 90% płyt jakie posiadam to był zakup w ciemno. Moja kolekcja była kilka razy odchudzania bo płyty, które jednak okazały się tylko dobre wypadały z półki. Dzisiaj za nie pewnie kupiłbym porządny samochód ale kiedyś były to jedyne wydania i nie kosztowały tyle ile dzisiaj cwaniaki chcą za pierwsze bicia.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Hajasz pisze: 4 lata temuW dobie internetu fan jakiejkolwiek muzyki ma ułatwione zadanie bo kupując cd czy inny nośnik robi to najczęściej świadomie, bez ryzyka bo ową płytę posłuchał wcześniej w necie. Ja niestety takiego luksusu kiedyś nie miałem i 90% płyt jakie posiadam to był zakup w ciemno.
Jak każdy w tamtych czasach. Pamiętam, jakim zdziwkiem było dla mnie, kiedy po przeprowadzce do dużego miasta na czas studiów zorientowałem się, że w Media Markt mogę sobie za darmo słuchać płyt. „Jakże to? Zerwą folię i mi puszczą!?”

Kiedyś co do zasady kupowało się w ciemno – czy to muzę, czy to grę, co moim zdaniem powodowało ciekawe zjawiska, bo człowiek wydał kasę i był zakładnikiem tego, co kupił – nawet, jeśli było chujowe (a często było). Podejrzewam, że między innymi dlatego do dziś żywo dyskutuje się o wielu z tych rzeczy, które dawniej ludziom rujnowały weekendy.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17800
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Żeby być złodziejem, to trzeba jednak coś komuś zabrać, ktoś coś musi stracić. Na piractwie w chuj pieniędzy zarobił tak Microsoft jak i kapele metalowe w ostatecznym rozrachunku i nadszedł czas, żeby wszyscy to ogarnęli, poszli za duchem czasu i nie utrudniali dostępu do swojej muzyki przez internet, to każdemu na dobre wyjdzie.

Jeśli o mnie chodzi, to kaset i cd praktycznie już nie kupuję (może 1-2 rocznie), starczą mi wersje cyfrowe, a jak coś bardzo lubię to oczywiście najwyraziściej wzmacnia doznania winyl. Na to jednak trzeba czasu. Kaset nigdy nie ceniłem zbytnio, poza łatwością zapisu, cd w sumie też nie, mało to wszystko poręczne. Winyl przynajmniej nie udaje, że jest.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5524
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

yog pisze: 4 lata temu Żeby być złodziejem, to trzeba jednak coś komuś zabrać, ktoś coś musi stracić. Na piractwie w chuj pieniędzy zarobił tak Microsoft jak i kapele metalowe w ostatecznym rozrachunku i nadszedł czas, żeby wszyscy to ogarnęli, poszli za duchem czasu i nie utrudniali dostępu do swojej muzyki przez internet, to każdemu na dobre wyjdzie.
Jak coś wymyślisz takiego, na czym będziesz chciał zarabiać to daj znać a bez skrupułów zabiorę ci to i wyjdzie komuś na dobre ale na pewno nie tobie.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17800
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Nie, lepiej schowam do szuflady :)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Ktoś kiedyś powiedział, że przemysł muzyczny jest bytem bardzo odrębnym od samej muzyki.

Nie siedzę w temacie, więc trudno mi zgadywać, co do stanu umysłu panów w garniturach, ale próba załatwienia sprawy przez kompromis w postaci streamingu wyraźnie pokazuje, że jest spora niechęć wobec pełnoprawnej dystrybucji cyfrowej.

Na takim yt działają wynajęte armie ludzi do ścigania naruszeń praw autorskich. Gdyby zamiast tego stworzyć system pobierania opłat za wykorzystanie fragmentu utworu czy system licencji na publikację we własnym filmiku (jak w przypadku grafiki – vide np. Shutterstock), to każdy dobrze by na tym wyszedł.
Awatar użytkownika
bogusz
Posty: 97
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: G. Śląsk

bogusz

Osobiscie to mam tak: mam spotify- z tego korzystam w pracy sluchajac muzyki na glosniku BT jeżdżąc wózkiem widłowym bo inaczej się nie da. Jak jakiś album mi sie podoba na tyle , że chcę go mieć w kolekcji to kupuję albo CD a;bo winyla żeby móc go posłuchać na sprzęcie w domu. mp3 już od dłuższego czasu nie sciągam. Uważam , że każdy format czy nośnik ma swoje miejsce i przeznaczenie.
o.p.v.e.a
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

Nekroskop pisze: 4 lata temu Ktoś kiedyś powiedział, że przemysł muzyczny jest bytem bardzo odrębnym od samej muzyki...
Ty myślisz jak "dobry" konsument i chciałbyś dobrze. Niestety, biznes a humanizm czy humanitaryzm niekoniecznie idzie w parze.

Byl taki serial autorstwa Richa Cohena, Micka Jaggera, Martina Scorsese o tym jak naprawdę wygląda branża. I chłopacy tak się starali ze wcale nie z braku widowni ale serial przerwano w trakcie pierwszego sezonu. Dzisiaj tego nie rozumiem bo nie jestem już idealista i wiem ze ludziska i tak nie zbojkotują niczego. Nawet walenia w chuja.

https://www.imdb.com/title/tt3186130/
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Ryszard pisze: 4 lata temuDzisiaj tego nie rozumiem bo nie jestem już idealista i wiem ze ludziska i tak nie zbojkotują niczego. Nawet walenia w chuja.
Serialu nie oglądałem, więc nie mogę się wypowiedzieć, ale to o bojkocie to święta racja.

Jeżeli nawet kiedyś byłem idealistą, to pozostał po nim już tylko groteskowy, zdziwaczały stwór. Ten stwór nie ma złudzeń co do tego, że skoro coś się dzieje lub nie dzieje, to dlatego, że ktoś ma w tym interes. Pytanie tylko jaki?
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

Nekroskop pisze: 4 lata temu
Ryszard pisze: 4 lata temuDzisiaj tego nie rozumiem bo nie jestem już idealista i wiem ze ludziska i tak nie zbojkotują niczego. Nawet walenia w chuja.
Serialu nie oglądałem, więc nie mogę się wypowiedzieć, ale to o bojkocie to święta racja.

Jeżeli nawet kiedyś byłem idealistą, to pozostał po nim już tylko groteskowy, zdziwaczały stwór. Ten stwór nie ma złudzeń co do tego, że skoro coś się dzieje lub nie dzieje, to dlatego, że ktoś ma w tym interes. Pytanie tylko jaki?

Nie wiem ale powiem ci ze jak się urodziłem to matka chciała mnie nazwać "groteskowy" :D
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Jak ktoś chce sobie słuch sprawdzić.

Na gorszym sprzęcie nie trafiłem nic, na lepszym nie trafiłem jednego.
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5756
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Trzy trafienia, pierwsze dwa i ostatni. Gdybym tylko miał audiofilski switch. Na numerze Murray'a Perahi zaznaczyłem 128 mp3. ;) Idę o zakład, że kawałka Suzanne Vegi nikt nie oznaczy w świadomy sposób.

Wiadomo, że studyjny WAV > wszystkie inne formy zapisu.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3361
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

Marduk666 pisze: 4 lata temu Miałem kiedyś tonę mp3 na dysku, ale pewnego pięknego dnia wszystko usunąłem i zacząłem zbierać cd i kasety, a jakiś czas później winyle. Mi łatwa dostępność muzyki na cyfrowych formatach...odbierała przyjemność z muzyki - ściągało się tego mnóstwo po kilkanaście płyt dziennie, przesłuchało raz, dwa i następne do kolejki. Za dużo się tego mieliło i bez szacunku zupełnie, bez uwagi. Zakup na fizycznym nośniku to co innego. Poza tym muszę rozpakować z folii, powąchać, pomacać, polizać i pomiziać. Nie stać mnie na zakup to posłucham z youtuba do czasu, aż mnie będzie stać, albo poczekam i nie będę słuchał, apetyt wzrośnie....Reasumując kiedyś korzystałem z cyfrowego formatu, obecnie - jebać.

A czy przypadkiem legalne streamingi, spotifaje i inne nie ukróciły trochę tego piracenia??
Nie mam problemu z używaniem streamingowych aplikacji, ale prawdziwa przyjemność obcowania z muzą, to jest jak piszesz, rozpakowanie, dotknięcie, powąchanie (kto ma stare wydania winyli ten wie), no i słuchanie. To jest jak z fotografią, komórki, a wcześniej aparaty cyfrowe w dużej części zabiły piękno robienia zdjęć, szukanie ujęć, odpowiednie kadrowanie, oszczędność w ilości, światło, ogniskowa itd; teraz robi to za ciebie telefon.

Jak wchodziły CD, to miałem z nimi duży problem, dla mnie to było sztuczne, prawdziwe były tylko winyle i kasety (magnetofon szpulowy tez miałem, się nagrywało na tym), pozniej te całe mp3, ale korzystałem, korzystałem. Teraz tez czasami, jak nie ma w streamingu, a bardzo chce przesłuchać, to ściągam i na telefon (aczkolwiek na tym co mam to dość utrudniona, jabolowa sprawa). Jednak powrót do winyli okazał się strzałem w dziesiątkę, myśle że każdy na tym korzysta, od artysty, przez wydawcę, dystrybutora do odbiorcy, dla którego, nieważne jakie pobudki nim powodują, jest to swoista magia. I tak naprawdę, właśnie tym jest muzyka, jest pieprzoną magią. Tej wersji będę się trzymał.
Awatar użytkownika
Nathas
Tormentor
Posty: 1015
Rejestracja: 7 lat temu

Nathas

Nekroskop pisze: 4 lata temu Jak ktoś chce sobie słuch sprawdzić.

Na gorszym sprzęcie nie trafiłem nic, na lepszym nie trafiłem jednego.
Ale fajnie, chyba jednak nie jestem jeszcze taki głuchy :D Słuchając na lapkowych głośnikach oznaczyłem prawidłowo 5, w Murray Perahia zaznaczyłem 320 kbps mp3. Przy drugim podejściu też 5 dobrze, Jay-Z zaznaczyłem 320. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale oba złe trafienia to były pierwsze słuchane kawałki, może potem mi się słuch nastraja ;)
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

kurz pisze: 4 lata temuNie mam problemu z używaniem streamingowych aplikacji, ale prawdziwa przyjemność obcowania z muzą, to jest jak piszesz, rozpakowanie, dotknięcie, powąchanie (kto ma stare wydania winyli ten wie), no i słuchanie. To jest jak z fotografią, komórki, a wcześniej aparaty cyfrowe w dużej części zabiły piękno robienia zdjęć, szukanie ujęć, odpowiednie kadrowanie, oszczędność w ilości, światło, ogniskowa itd; teraz robi to za ciebie telefon.
To samo można powiedzieć o grafice cyfrowej. Zamiast babrania się w farbach, kupowania ołówków, piór, cienkopisów, mazaków, specjalnego papieru, płótna itd.; instalujesz program, uczysz się go i jesteś ustawiony. Każdą pomyłkę można cofnąć jednym, błyskawicznym skrótem klawiszowym. O ile jednak grafika cyfrowa różni się od „analogowej”, o tyle dobrze nagrany, zmiksowany i zremasterowany dźwięk będzie brzmiał dobrze w każdej formie.

Utrata szacunku do muzyki przez jej dostępność to szerszy problem, który wykracza poza muzykę. Dzisiaj można wybrzydzać we wszystkim, a przy tym (i jednocześnie także przez to) średnia długość koncentracji uległa dramatycznemu skróceniu. W świecie internetu można być na szczycie bardzo krótko, bo za – góra – kilka miesięcy ktoś wklei mema z Indiany Jonesa, że „To powinno być w muzeum”.

IMO w dzisiejszym świecie jak nigdy wcześniej trzeba trenować siłę woli i nie dać się wciągnąć w wir głupoty, trendów i uzależnienia od różnego rodzaju contentu (z porno na czele). Ja już od dłuższego czasu sukcesywnie wycofuje się z tego interesu, a muzyce zawsze staram się poświęcać uwagę.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17800
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Nekroskop pisze: 4 lata temu
kurz pisze: 4 lata temuNie mam problemu z używaniem streamingowych aplikacji, ale prawdziwa przyjemność obcowania z muzą, to jest jak piszesz, rozpakowanie, dotknięcie, powąchanie (kto ma stare wydania winyli ten wie), no i słuchanie. To jest jak z fotografią, komórki, a wcześniej aparaty cyfrowe w dużej części zabiły piękno robienia zdjęć, szukanie ujęć, odpowiednie kadrowanie, oszczędność w ilości, światło, ogniskowa itd; teraz robi to za ciebie telefon.
To samo można powiedzieć o grafice cyfrowej. Zamiast babrania się w farbach, kupowania ołówków, piór, cienkopisów, mazaków, specjalnego papieru, płótna itd.; instalujesz program, uczysz się go i jesteś ustawiony. Każdą pomyłkę można cofnąć jednym, błyskawicznym skrótem klawiszowym. O ile jednak grafika cyfrowa różni się od „analogowej”, o tyle dobrze nagrany, zmiksowany i zremasterowany dźwięk będzie brzmiał dobrze w każdej formie.
Jak zapodasz ten sam master na winyl, co na cd, to nie, nie będzie brzmiał dobrze w każdej formie i jak zapodasz ten sam master na iTunes i na CD to też nie będzie brzmiał dobrze. Grafika cyfrowa nie ma żadnego załamania światła na fakturze, przez co jest znacznie nudniejsza i podobnie jest w przypadku winyli - jak mówi @kurz, jest to swoista magia, nawet sam fakt zużywania się płyty z każdym pokonanym rowkiem nosi w sobie jakieś znamiona rytuału.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

yog pisze: 4 lata temuJak zapodasz ten sam master na winyl, co na cd, to nie, nie będzie brzmiał dobrze w każdej formie i jak zapodasz ten sam master na iTunes i na CD to też nie będzie brzmiał dobrze.
Tak, tyle że nie powinno się zapodawać tego samego masteru na winyl i na CD. Z tego, co mi wiadomo było to praktykowane przede wszystkim we wczesnych czasach CD, natomiast potem przyszło loudness war, czyli kompresja.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3361
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

Nekroskop pisze: 4 lata temu o tyle dobrze nagrany, zmiksowany i zremasterowany dźwięk będzie brzmiał dobrze w każdej formie.
Czytałem ostatnio książkę, w której opisywano pomysł wszczepiania modułów z ulubioną muzyką bezpośrednio do mózgu; w takiej formie wszystko będzie wciąż lepsze i lepsze.

Według mnie dźwięk z winyla (dobrze nagranego, czyli lata 60,70,80-te) jest inny niż nawet najlepiej zmiksowane, zremasterowane cyfry czy nawet CD. Po prostu wiedza o sposobie nagrywania "uciekła, umarła", wraz z ludźmi, którzy to tworzyli. Plus żałosne grubaśne zamienniki materiałowe.

Może rzeczywiście kolejnym etapem ewolucji, a może powrotem, jest stan zerojedynkowy, czyste nic i coś. Tak jak z urodą; to co cię ciągnie do kobiety (lub mężczyzny) jest pewien defekt, nie ideał. A jednak do tego ideału dążymy.
Nekroskop pisze: 4 lata temu IMO w dzisiejszym świecie jak nigdy wcześniej trzeba trenować siłę woli i nie dać się wciągnąć w wir głupoty, trendów i uzależnienia od różnego rodzaju contentu (z porno na czele). Ja już od dłuższego czasu sukcesywnie wycofuje się z tego interesu, a muzyce zawsze staram się poświęcać uwagę.
To nie jest proste, ja praktycznie odciąłem wszelaki dostęp do szumu informacyjnego (celuję tylko w to co mnie naprawdę interesuje), a i tak mam momentami wrażenie, że żyję w świecie, w którym nic znaczy najwięcej. Prawdopodobnie każdy człowiek na przestrzeni dziejów czuł podobnie, a to oznacza że każda tego typu dyskusja jest gówno warta - bo albo w to wchodzisz, albo nie i wtedy staczasz się w niewidoczną dla innych nicość.
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

To prawda, co napisałeś o starych mistrzach. Dodałbym, że łatwość cyfrowej obróbki sprawiła, że tych mistrzów zastąpili ludzie, którzy po prostu nie mają za grosz dobrego smaku.
kurz pisze: 4 lata temuMoże rzeczywiście kolejnym etapem ewolucji, a może powrotem, jest stan zerojedynkowy, czyste nic i coś. Tak jak z urodą; to co cię ciągnie do kobiety (lub mężczyzny) jest pewien defekt, nie ideał. A jednak do tego ideału dążymy.
Bo ideał to MA być marchewka na kiju. W ogóle cała ludzka psychika zdaje się być tak dostrojona, aby do czegoś dążyć, próbować coś osiągnąć, przez co wielu ludzi, kiedy osiąga sukces i pojawiają się w ich życiu wielkie pieniądze, zaczyna się staczać.

Jeśli natomiast chodzi o warstwę audio-wizualną, to już od dłuższego czasu widzimy różne retro-fale. Nie bez powodu.

A, no i nie odniosłem się jeszcze do tego, co zostało powiedziane o grafice cyfrowej – że jest nudniejsza – otóż nie jest nudniejsza, jest inna. Od nastu już lat mam konto na deviantarcie, sam trochę tworzę hobbystycznie, i powiem tylko tyle, że podobne stwierdzenia świadczą o ignorancji.
kurz pisze: 4 lata temuPrawdopodobnie każdy człowiek na przestrzeni dziejów czuł podobnie, a to oznacza że każda tego typu dyskusja jest gówno warta - bo albo w to wchodzisz, albo nie i wtedy staczasz się w niewidoczną dla innych nicość.
Głębsza wiedza i poszerzona świadomość zawsze pchają człowieka w objęcia samotności, bo w pewnym momencie dochodzi się do wniosku, że większość dumnie brzmiących prawd i wartości jest gówno warta i niewielu rzeczy można być pewnym. Jednocześnie widzi się innych ludzi, dla których te prawdy i wartości to fundament ich spojrzenia na świat. Trochę jakby wzbić się w powietrze, popatrzeć na krajobraz z góry, po czym dojść do wniosku, że patrzy się na cyrk.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17800
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Tu nie chodzi o ignorancję, czy że się łatwiej na kompie robi, bo się robi, po prostu jest nudniejsza, grafiki cyfrowej nie dotkniesz, nie powąchasz.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

yog pisze: 4 lata temu Tu nie chodzi o ignorancję, czy że się łatwiej na kompie robi, bo się robi, po prostu jest nudniejsza, grafiki cyfrowej nie dotkniesz, nie powąchasz.
Chodzi o ignorancję, bo nie wiesz, o czym piszesz a snujesz jakieś definitywne, pseudo-snobistyczne sądy. Nie trzeba sztuki wąchać i dotykać.

Niech mi ktoś powie, że to nuda: https://www.deviantart.com/vulpes-ibculta/gallery
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3361
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

Nekroskop pisze: 4 lata temu Nie trzeba sztuki wąchać i dotykać.
O, to to totalnie trudny temat. Ale fajny.
Nekroskop pisze: 4 lata temu Niech mi ktoś powie, że to nuda: https://www.deviantart.com/vulpes-ibculta/gallery
Pewnie ktoś by się znalazł, może nawet sporo takich.

Jednak wybór narzędzia ma zawsze znaczenie, a w zalewie programów i możliwości wykorzystania gotowych modułów, bardzo łatwo jest coś wykonać. Ale stworzyć coś naprawdę, to już inna sprawa. I tutaj bym zacytował samego siebie: "O, to to totalnie trudny temat. Ale fajny."

Osobiście jestem tradycjonalistą i podobnie jak @yog, preferuję dokonania niecyfrowe. Możliwe, że do tego to się sprowadza, do czysto subiektywnych odczuć; inaczej, twórcę tworzy odbiorca, tego czegoś, co w ten sposób stworzony twórca wykonał.
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Zawsze ktoś taki się znajdzie. Na każdy twój ulubiony album i kawałek znajdzie się masa ludzi, którzy powiedzą, że to gówno, nuda, tandeta etc. Często mnie to drażni – zwłaszcza że pomimo dystansu do innych rzeczy, akurat do moich pasji dystansu nie mam – ale trzeba z tym żyć.

Co innego jednak mieć preferencje, poglądy itd., a co innego wypowiadać się o czymś w sposób definitywny. Ja mogę myśleć swoje np. o tym, że kogoś jara zużywanie się nośnika (bo mnie to kompletnie nie jara), ale się ze swoimi myślami szczególnie nie obnoszę.
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

Z tym "wąchaniem i dotykaniem" sztuki to przede wszystkim - proszę mi tu nie "szablonizować" ;) jak ją przyswajamy. Tym bardziej sugerować.

Ja jeszcze o masteringu i brzmieniu. Wpycham ten element tu i ówdzie i jeszcze nikt nie podjął się przedstawienia swojego nań poglądu. Czym jest "dobre brzmienie" w kontekście dźwięku wypracowanego w studio, naszymi preferencjami a reprodukcją dźwięku w warunkach domowych? Nigdy nie słyszeliśmy taśmy matki, tym bardziej nasz domowy kącik i sprzęt na bank nie oddaje warunków panujących przy zatwierdzającym odsłuchu w studio. Następną kwestią będzie nasz własny smak i preferencje. Gdzie leży środek?

Mastering. Sprawa jest prosta. Kiedyś nie było kompów itp. Przy nagrywaniu używało się brudnej elektryki, słuchu i innych ludzkich zmysłów. Przy produkcji i rejestracji wdzierało się wiele śmieci i ludzkiej niedoskonałości, filtrowanej głównie niedoskonałym aparatem słuchowym. Niby mała różnica ale w "czystej" erze cyfrowej, taka "śmieciowa ścieżka" jest często usuwana. Dodatkowo poprawiany i dociągany czynnik ludzki i w rezultacie mamy sterylne nagrania pozbawione serca i duszy.
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Ryszard pisze: 4 lata temuMastering. Sprawa jest prosta. Kiedyś nie było kompów itp. Przy nagrywaniu używało się brudnej elektryki, słuchu i innych ludzkich zmysłów. Przy produkcji i rejestracji wdzierało się wiele śmieci i ludzkiej niedoskonałości, filtrowanej głównie niedoskonałym aparatem słuchowym. Niby mała różnica ale w "czystej" erze cyfrowej, taka "śmieciowa ścieżka" jest często usuwana. Dodatkowo poprawiany i dociągany czynnik ludzki i w rezultacie mamy sterylne nagrania pozbawione serca i duszy.
Pełna zgoda.

Nie jestem znawcą ani specjalistą, co mówię otwarcie, ale słuchałem wielu ludzi, którzy się do ww. zaliczają i konkluzja jest najczęściej taka sama: na papierze CD deklasuje winyl. Domniemana wyższość brzmienia analogu to kwestia masteringu i audiofilskich guseł. Nawet pbthal, gość który zripował 8000 winyli w najlepszej dostępnej cyfrowo jakości, wskazywał na mastering, a nie na jakieś magiczne właściwości nośnika.

Jest też kwestia taka, że CD nie ma własnego dźwięku – odtwarza jedynie to, co zostało nań nagrane. Płyta winylowa ma własną teksturę dźwięku, a do tego dochodzą niedoskonałości związane z mechanicznym procesem odtwarzania zapisu.

Wreszcie jest to, o czym napisał Rysiu: czystość dźwięku spowodowana postępem technologicznym, co często daje bardziej sterylny i mniej „prawdziwy” efekt.
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5756
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Nekroskop pisze: 4 lata temu Wreszcie jest to, o czym napisał Rysiu: czystość dźwięku spowodowana postępem technologicznym, co często daje bardziej sterylny i mniej „prawdziwy” efekt.
Moim zdaniem to prawda, ale tylko w przypadku gdy ktoś celuje w czystość, czy też sterylność. Przecież takie projekty jak Boards of Canada, The Caretaker, czy Mount Vernon Arts Lab pracują głównie na Cubase i Abletonie, a ich brzmienie jest vintage jakby nagrywali z Robertem Johnsonem.
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

Ryszard

pit pisze: 4 lata temu
Nekroskop pisze: 4 lata temu Wreszcie jest to, o czym napisał Rysiu: czystość dźwięku spowodowana postępem technologicznym, co często daje bardziej sterylny i mniej „prawdziwy” efekt.
Moim zdaniem to prawda, ale tylko w przypadku gdy ktoś celuje w czystość, czy też sterylność. Przecież takie projekty jak Boards of Canada, The Caretaker, czy Mount Vernon Arts Lab pracują głównie na Cubase i Abletonie, a ich brzmienie jest vintage jakby nagrywali z Robertem Johnsonem.
Chodziło mi o sprawę w inym kontekście. Nawet najlepszy muzyk będzie miał własną charakterystykę np. Dla bembeniarza niech będzie to siła uderzenia czy nanosekundowe nierówności w rytmie. Dodajmy do tego własny feeling przy graniu i co za tym idzie szereg niuansów na które nie zwracamy uwagi ale które to, w połączeniu z brudzikiem analogowego zapisu i montażu, dodają charakterystyk cyfrowo nieosiągalnych lub odwrotnie, przez cyfrę usuwanych. Stąd np odmienne doznania przy odsłuchu vinyla i kompaktu brothers in arms hehe.

(P. S. - Sprawa pokomplikuje się gdy mamy di czynienia z kompaktem przeniesionym na winyl.)

To co wyprawia się ze zgranym materiałem w czasach dzisiejszych czy przesada w zachłyśnięciu się cyfrą w latach 90tych, spowodowało śmierć predawnych metod szamanizmu muzyczno-studyjnego 😁
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5756
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Ktoś tu kiedyś, chyba yog, wrzucał wywiad z właścicielem słynnego studia nagraniowego. Mówił w on w nim, że zwiększone podobieństwo i jednostajność nagrań tu głównie efekt tego, że nagrywa się byle szybciej, taniej i więcej. Albini bawi się z różnymi mikrofonami, przewodami, ustawieniami, ale nawet on przyznaje, że czasem chcą od niego tylko żeby nagrał wszystko zajebiście głośno, a klient nasz pan. Oczywiście pewnie prawdą jest, że żeby dokładnie powtórzyć brzmienie np. Led Zeppelin trzeba by użyć sprzętu Led Zeppelin.
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

pit pisze: 4 lata temuMoim zdaniem to prawda, ale tylko w przypadku gdy ktoś celuje w czystość, czy też sterylność. Przecież takie projekty jak Boards of Canada, The Caretaker, czy Mount Vernon Arts Lab pracują głównie na Cubase i Abletonie, a ich brzmienie jest vintage jakby nagrywali z Robertem Johnsonem.
Zależy też, co rozumieć przez „vintage”, bo jeśli zaliczyć do tej kategorii niedoskonałości wynikające z zapisu dźwięku, brzmienie sprzętu muzycznego, a czasem pomyłki/wpadki, które kiedyś były bardzo trudne do usunięcia, to ciężko znaleźć nowe albumy, które miałyby podobny feeling. Dziwny dźwięk – najprawdopodobniej bluzg – w 6 sekundzie „Necrophiliac” Slayera czy kaszlnięcie na kawałku Opetha, o którym chodziła miejska legenda, że to duch, do dziś nie zostały usunięte (chyba już tylko w ramach kultu).

Tak czy inaczej, na winyl i tak trafia dzisiaj dźwięk nagrany cyfrowo.

///Edit: No właśnie.
Awatar użytkownika
pit
Tormentor
Posty: 5756
Rejestracja: 7 lat temu

pit

Nekroskop pisze: 4 lata temu Zależy też, co rozumieć przez „vintage”, bo jeśli zaliczyć do tej kategorii niedoskonałości wynikające z zapisu dźwięku, brzmienie sprzętu muzycznego, a czasem pomyłki/wpadki, które kiedyś były bardzo trudne do usunięcia, to ciężko znaleźć nowe albumy, które miałyby podobny feeling. Dziwny dźwięk – najprawdopodobniej bluzg – w 6 sekundzie „Necrophiliac” Slayera czy kaszlnięcie na kawałku Opetha, o którym chodziła miejska legenda, że to duch, do dziś nie zostały usunięte (chyba już tylko w ramach kultu).
To nie brzmienie vintage, ale wpadki przy nagraniu i edycji. Nadal są obecne, albo robi się je specjalnie. Na ostatnim FACS zostawili: "nagrałeś to"? pod koniec jednego kawałka.
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Przez wpadki w kontekście brzmienia vintage miałem raczej na myśli różne nierówności i omsknięcia, które dziś bardzo łatwo poprawić. To drugie zdanie nie było najzgrabniej dodane.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17800
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Nekroskop pisze: 4 lata temu
yog pisze: 4 lata temu Tu nie chodzi o ignorancję, czy że się łatwiej na kompie robi, bo się robi, po prostu jest nudniejsza, grafiki cyfrowej nie dotkniesz, nie powąchasz.
Chodzi o ignorancję, bo nie wiesz, o czym piszesz a snujesz jakieś definitywne, pseudo-snobistyczne sądy. Nie trzeba sztuki wąchać i dotykać.

Niech mi ktoś powie, że to nuda: https://www.deviantart.com/vulpes-ibculta/gallery
Dla mnie to, co wstawiłeś, to jest dokładnie to, z czego kojarzę deviantarta, chociaż ostatni raz to tam byłem może 10 lat temu. Tysiące, dziesiątki tysięcy gotyckiego dark fantasy, które do prawdziwych olejnych artów kogoś takiego jak np. Gerald Brom się nawet nie zbliżają. Nie uważam, że coś dobrego zrobić na kompie jest łatwo, ale akurat z deviantarta rzeczy to mają w sobie coś takiego, że od razu wiesz, że są właśnie z deviantarta, nie mówiąc już o tym, że są z kompa. Podsumowując - owszem, dla mnie ten wstawiony link to nuda, jest na deviantarcie pewnie z 300 takich samych. Rozumiem, że się może podobać, ale mi się znudziło zaglądanie na tę stronę w wieku nastoletnim. Ładne koncepcyjne obrazki, ale do malarstwa to jednak im brakuje.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

yog pisze: 4 lata temuprawdziwych olejnych artów kogoś takiego jak np. Gerald Brom
LOL. Nie wiem, co takiego „analogowego” mają w sobie prace Broma, że akurat jego wymieniłeś. Gdybyś powiedział Boris Vallejo, Luis Royo, H.R. Giger, Wojciech Siudmak, Hajime Sorayama etc., to byłoby to coś na pozór argumentu.

Bzdura kompletna, że prace z devianta mają jakiś sygnaturowy klimat (że od razu wiadomo, że to stamtąd), bo publikuje tam cała masa artystów różnej maści – także fotografów czy rzeźbiarzy. Tak więc podtrzymuję to, co powiedziałem, że przemawia przez ciebie jakiś pseudo-snobizm.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17800
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Brom maluje olejem na płótnie/desce, to mają w sobie jego prace analogowego. LOL

Dewiant to dewiant - gotyckie porno, tam zawsze były arty w stylu tych przez Ciebie wklejonych w przeważającej ilości i nawet atak futrzaków tego jak widzę nie zmienił.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Nekroskop
Tormentor
Posty: 1068
Rejestracja: 5 lat temu

Nekroskop

Powinienem już machnąć ręką, bo w tym momencie jest dla mnie rzeczą jasną, że wypowiedziana niskim głosem argumentacja przechodzi w falset, ale
wkleję.

Analogowy, prawdziwy malarz malujący na płótnie:
Obrazek

Nudny gotycki art robiony na kompie (!) ze strony dla nastolatków i fanów furry:
Obrazek
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3361
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

Nekroskop pisze: 4 lata temu pseudo-snobizm.
Ja na miejscu @yoga bym się obraził za ten pseudo.