Na ten moment bezapelacyjnie wygrywa Peste Noire 'Le Retour Des Pastoureaux', ostatnio doszedł też Order 'The Gospel'.
Wcześniej równie mocno katowałem Sznur 'Dom człowieka', sporo też Angrrsth 'Donikąd' i Mānbryne 'Heilsweg: O udręce ciała i tułaczce duszy'.
Na wyróżnienie zasługuje też Teufelnacht 'Ausnahmeverbrechen', Deceiver Legion 'Varjoissa', Chamber of Unlight 'Realm of the Night', Kankar 'Dunkle Millennia', Mondocane 'Dvala', Kirottu 'Deity Embers' i Kõdu 'Unusta Kõik'.
Poza tym EPki - Snogard 'Beastlore' i Knurzum 'Krew i łzy' oraz demko Kerasfóra 'Denn Die Todten Reiten Schnell'.
To jak na razie materiały, które na pewno przesłuchałem więcej niż dziesięć razy i będzie więcej.
Leprous Fire ,,Mouth of Graves"
Frummyrkrið ,,Dauðans Myrkri"
Yith ,,Passage"
Ruins of Beverast ,,The Thule Grimoires"
----------
i pozostałe bdb:
Dola ,,Czasy"
Bhleg ,,Ödhin"
Anael ,,Mare"
Friisk ..."un torügg bleev blot Sand"
Haenesy ,,Garabontzia"
Dom zły "Śnisz bory tak gęste" ep
Narrenwind ,,Jest dziewięć kluczy.."
Black Yen ,,Satori"
Paysage d'Hiver ,,Geister"
Këkht Aräkh ,,Pale Swordsman"
Gorge ,,Village Raid"
Low Flying Hawks ,,Fuyu"
yog pisze: ↑3 lata temu
Këkht Aräkh - Pale Swordsman
bardzo dobry strzał, dzięki za zwrócenie na to uwagi
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Tuż za nią, depczące jej po piętach, kapitalne i zajebiste:
Dread Sovereign Alchemical Warfare
Jess and the Ancient Ones Vertigo
Baxaxaxa Catacomb Cult
Oprócz tego bardzo dobre, warte uwagi strzały:
Gravesend Methods of Human Disposal
Anatomia Corporeal Torment
Portal Avow
Clandestine Blaze Secrets of Laceration
Eximperituserqethhzebibšiptugakkathšulweliarzaxułum Šahrartu
Serpentrance Akra Tapeinosis
Qrixkuor Poison Palinopsia
Pan-Amerikan Native Front Little Turtle's War
Leprous Fire - Mouth of Graves
Ogólnie to Leprous Fire poznałem kilka dni temu zaledwie, ale jest to na tyle zajebiste i słucham na tyle często, że pewnie wskoczy do ścisłej topki. No i wiadomo, jeszcze parę miesięcy do końca roku zostało i jeszcze kilka płyt ma szansę przetasować powyższy układ
A zamiast obrazków z netu, świadectwo bycia maniakiem i entuzjastą
Accept - „To Mean to Die”
At The Gates - „The Nightmare of Being”
Bongzilla - „Weedsconsin”
Cannibal Corpse - „Violence Unimagined”
Cryptosis - „Bionic Swarm”
Galvanizer - „Prying Sight of Imperception”
Gatecreeper - „An Unexpected Reality”
Rapture - „Malevolent Demise Incarnation”
Sunnata - „Burning in Heaven, Melting on Earth”
The Plague - „Within Death”
Tomahawk - „Tonic Immobility”
Uranus Space Club - „Another Planet, Another Love”
DiabelskiDom pisze: ↑3 lata temu
A zamiast obrazków z netu, świadectwo bycia maniakiem i entuzjastą
Prawdziwy maniak i entuzjasta wiedziałby, że wymienione w temacie krążki w znacznej mierze nie miały jeszcze premiery fizycznej i podarowałby sobie taki tekst, o!
Destroy their modern metal and bang your fucking head
No, z mojej listy, to tylko dwie płyty w zasadzie (Antediluvian i Leprous Fire) + Pan-Amerikan jedynie na wosku. Jedyne, czego się z dostępnych CD jeszcze nie dorobiłem, to Serpentrance
DiabelskiDom pisze: ↑3 lata temu
Dread Sovereign Alchemical Warfare
niezły choć na ich "All Hell's Martyrs" było mroczniej i klimatyczniej wg mnie:)
DiabelskiDom pisze: ↑3 lata temu
A zamiast obrazków z netu świadectwo bycia maniakiem i entuzjastą
w pracy jestem także zdjęcia płyt wysyłam wieczorem tylko zwykle ... większość już jest na pólce ale tak jak już wspomniał @yog kilku jeszcze nie wydali fizycznie:) i czekam
CzłowiekMłot pisze: ↑3 lata temu
Sunnata - „Burning in Heaven, Melting on Earth”
Tomahawk - „Tonic Immobility”
bardzo fajne, też je wciągam chętnie
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
No i jeszcze, ku mojemu zdziwieniu wyszła przed chwilą kolejna bardzo dobra płyta z klasycznym heavy, mianowicie KK’s Priest - „Sermons of The Sinner”, czyli ciąg dalszy tego co dobre w Judasach. W składzie dwóch dobrze znanych muzyków judaszowych.
Jakoś mało tegorocznych rzeczy przesłuchałem i mam spore zaległości, na dzień dzisiejszy bdb:
Darkthrone - Eternal Hails...
Diocletian - Darkness Swallows All
Jess and the Ancient Ones - Vertigo
John Carpenter - Lost Themes III: Alive After Death
Gnipahålan / Evilfeast - Storm av rå nordisk dödskonst del. II / Black Witchcraft Over Carpathia
Mateusz Prusik - Ride Beyond Consciousness
Mānbryne - Heilsweg: O udręce ciała i tułaczce duszy
Myling - Häxeri
Nekromantheon - Visions of Trismegistos
Perturbator - Lustful Sacraments
Portal - Avow
Sodom - Bombenhagel
Zdechły Osa - Sprzedałem dupe
Jak tak popatrzę to straszny miks gatunkowy wyszedł, ale cóż, tak się jakoś złożyło.
Baxaxaxa, Sunwheel, Kataxu, Naurrakar, Vulture Lord, Cresset. Póki co te nazwy przychodzą mi do głowy, z czego rozjebało mi mózg wesołe muzykowanie SUNWHEEL. Czekam na Ofermod, Cult of Eibon, no i Umbrtka skończył nagrywać płytę, więc faworyta już mam.
Sunwheel, Kataxu, czy Baxaxaxa jeszcze czekają na swoją kolej, podobnie jak m.in. Clandestine Blaze. Vulture Lord świetny album, ale nie wybijający się ponad dobry w mojej skromnej opinii. Czekam również na Ofermod.
W tym roku zdecydowanie wolę słuchać staroci niż tegorocznych wydawnictw.
brzask pisze: ↑3 lata temu
niezły choć na ich "All Hell's Martyrs" było mroczniej i klimatyczniej wg mnie:)
Owszem, debiut był bardziej mroczny a nowa jest bardziej, hmmm, klasyczna, sięgająca do korzeni. Brzmi to jak tradycyjny doom z lat osiemdziesiątych.
Właśnie, takie lżejsze granie, doom z elementami powiedziałbym heavy nawet, troche w tym może i Trouble i podobnych rzeczy słychać.
Dobrze się słucha, ale osobiście lekko się rozczarowałem mimo wszystko.
Po tym co zrobili na dwóch pierwszych albumach liczyłem, że pójdą w tym kierunku a tu nam panowie zmiękli jak nic.
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Nie zamierzam na razie wymieniać tu listy ulubionych tegorocznych pozycji, ale podam jedną, jako przykład świetnie skomponowanego, rewelacyjnie brzmiącego i zapodającego w pamięć technicznego tharshu z elementami progresji, jaki serwują nam Holendrzy z Cryptosis na swoim debiutanckim albumie Bionic Swarm. Fani Vektor, z którym to wydali wcześniej w tym roku splita, imo przechylając szalę na swą korzyść, względem ekipy z Arizony, jak i ci, co się lubują w późniejszym Voivod, zapewne po usłyszeniu muzyki Holedrów, nie przejdą wobec niej obojętnie.
Nie będę powielał niektórych pozycji, ale na pewno dorzucam do listy : Morbific, Cerebral Rot, Fosilization, Decrepisy, Kryukokrest, Gabestok, Blutumhang, Solipsism, Cultes Des Ghoules.
Z niemetalowych rzeczy: The Bug, Ginger Root, Kave, Kosi, Little Simz.
Jeszcze kilka premier w tym roku będzie więc dojdzie parę rzeczy.
Nie mówię, że to najlepsze rzeczy jakie wyszły w tym roku, ale przy tych albumach zatrzymałem się zdecydowanie na dłużej.
Zresztą Topki roku są jak dupa i każdy ma swoją.
if you can find it on the internet, it's not underground.
Belzebóbr3 lata temu
Tormentor
Posty: 1353
Rejestracja:7 lat temu
Belzebóbr
Na pewniaczka w tym roku to bym tylko wrzucił na razie do topki Deathgoat, Eximperitus i Galvanizer. Za sto płyt się zdecyduję.
Foreverglade Worm Vadak Thy Catafalque Leaving None But Small Birds The Body & Big Brave Duch Gór Vaget The Only Place Scorn Khalkedonian Death Diabolizer
yog3 lata temu
Tormentor
Posty: 17800
Rejestracja:8 lat temu
yog
Foreverglade niewątpliwie.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
W końcu ktoś trafił w sedno
Też bardzo mi leży ostatnia Ruins, zresztą ...tak jak i wszystko od nich..
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Nie chce mi się czekać na nowy Krolok, prawie połowa ostatniego miesiąca, więc podsumuję już teraz to, co tam mi się szczególnie spodobało. Zacznę od rodzimego grajdołka i tutaj niewatpliwie wydarzeniem jest wznowienie demówek Mysteries z ponoć lepszym brzmieniem, czego jeszcze nie wiem, ponieważ listonosz się opierdala. Klasyczny ten black metal, którego dotychczas mogłem posłuchać sobie tylko z komputera, trafił wreszcie na cywilizowany nośnik, używany przez białych ludzi. Trochę mu to zajęło, bo prawie lat 30, ale jak to się mówi, lepiej późno, niż wcale. Idąc dalej, ten rok w polskim metalu bezapelacyjnie należy do Piątego, który powróciwszy po paru latach milczenia, znów pokazał klasę. Kataxu oraz Sunwheel nie mają dla mnie równych w tegorocznym zestawieniu. Obu albumom w zasadzie nie mogę nic zarzucić; wszystko dopięte na ostatni guzik, kompozycyjnie znakomite. Sunwheel przestał być projektem jednoosobowym, co ewidentnie słychać. Ta płyta urywa nogi przy samej dupie, więc powtórzę tu po raz setny, że specyfiką polskiej sceny BM jest to, że NSBM grają u nas lepszy od tego grzesznego. Nie wiem tylko, co kierowało muzykami, żeby wydać to u Ukraińców. Mam nadzieję, że nie postępujące spedalenie nadwiślańskich metalowców.
Idąc dalej - zagranica. Długo, długo nic, ucho lekko drgnęło przy Yothis Ira oraz Wode, ale na dłuższą metę, to albumy nudne jak OS DM polecany przez Hajasza. Pół roku trzeba było czekać na cos ciekawego, po czym jebło jak gromem z jasnego nieba i posypały się prawdziwe sztosy. Powrócił Vulture Lord z albumem lepszym od poprzedniego. Energia z niego leje się strumieniami, masa chwytliwych riffów, teksty nie przebierające w słowach, hehe. Oni ciągle chyba czerpią z pomysłów śp. Nefasa i w sumie krążek ten mógł ukazać się pod szyldem Urgehal, ale chuj z nazwą. Muzyka jest przednia i nie mogę się nasłuchać. Pozostając w Skandynawii, nie zawiódł lecz zaskoczył Ofermod. Zespół powrócił do formy po nieudanym poprzednim albumie, po którym zdaje się coś było mówione o rozpadzie. Na szczęście grajkowie wrócili do studia, pomodlili się do tych swoich thelemadiabełków, czy co oni tam sobie wymyślili do wierzenia, po czym odjebali konkretny kawałek materiału, łączący szwedzką melodykę z siarczystym blackmetalowym wpierdolem. Dla mnie zespół powrócił z martwych i znów jestem fanem. Jedziemy dalej, przeskakując Bałtyk, ale pozostając przy Germanach. Oczywiście Baxaxaxa. To, co najlepsze ze złotych lat 90. plus wczesny Samael, stworzyło mieszankę wybuchową, która nie podobać może się tylko kompletnym dziwakom. Materiał doskonały w każdym calu, gdzie nie ma ani jednego zbędnego dźwięku. I pomyśleć, że zawsze pomijałem ten zespół scrollując ofertę sklepów internetowych, myśląc sobie, że taka nazwa gwarantuje muzykę przez debili dla debili tworzoną, przy której nawet Black Witchery brzmi dobrze. A tu chuj, wyszło moje pozerstwo. Czechy, to nieznana mi do tego roku, kolejna perełka tamtejszej sceny, czyli Naurrakar i jego Uranfaust. Dużo materiałów na koncie nie mają, ale każdy ma coś w sobie, natomiast ten najnowszy jest wspaniały. Pokręcone ( ale nieprzesadnie ) zagrywki, agresja, no nie sposób się przy tym nudzić. Brzmienie tylko trochę spierdolone, ale jestem to sobie w stanie wyobrazić nagrane bardziej profesjonalnie i o mamo, jaki to świetny materiał. Konkretnie dojebał też słowacki Cresset, który nie odkrył swoim pierwszym pełnym materiałem Ameryki, ale po prostu zagrał brutalny black/death tak jak powinno się go grać, bez zbędnego gruzowiska, silenia się na jakąś oryginalność, mieszania tego z noisem. Po prostu i aż świetne kawałki. Nic dodać, nic ująć. Serbia natomiast, to moje tegoroczne odkrycie kolejne ( zawdzięczam je labelowi Suleckiego ), Godcider. Spiritus Movens tego zespołu, czyli Sicarius, człowiek chyba bardzo pozytywnie nastawiony do świata, bo dodał mnie na fejsie do znajomych, kiedy tylko napisałem gdzieś, że podoba mi się jego muzyka i ciągle wrzuca zdjęcia serbskiego jedzenia, wyemigrował z głębi Rosji do Serbii i popełnił był "Mrakobesje ili Smrt", co się na angielski tłumaczy "Obscurantism or Death", fenomenalną epkę, zaweirającą muzykę, która doskonale określił @Vexatus w temacie o tej kapeli jako "przebojowe riffy". To tylko epka, jeśli kolejny album będzie utrzymany w podobnym tonie, to urwie łeb. Pozostałe wydawnictwa też zajebiste. "World Gulag" ściągam wraz z koszulką z Rosjii za Uralem, ma dotrzeć w styczniu ( półtora miesiąca ), ciekaw jestem czy dotrze, czy wyrzuciłem 160 zł w błoto. Jednak dla muzyki Godcider warto zaryzykować. Kończę na południu w Grecji, gdzie tamtejszy Cult of Eibon nagrał wielki hołd dla najlepszych lat greckiej sceny. Podobnie jak w przypadku Cresset, nie ma tu nic wyjątkowego, jest jednak rzemiosło na doskonałym poziomie, a to już wystarczy, aby wybić się ponad przeciętność. Masa melodii, nastrój jak miód wylewa się z odtwarzacza podczas słuchania tego krążka.
Ten rok należał także do Kama Lee oraz jego death metalu. Sorry, ale te Wasze brzmiące na jedno kopyto zespoliki gówniarzy zabierających się za granie na modłę starych wyjadaczy są bardzo mdłe przy rojącym się od świetnych riffów Inhuman Condition oraz świetnym powrocie Massacre. Te dwa zespoły, to jedyne, co w tym roku spodobało mi się w metalu śmierdzi i jakoś wybijało w moim mniemaniu ponad przeciętność takiego grania. Szczególnie Inhuman Condition. I to by było chyba na tyle, Kochane Metale. Kończy mi się perfumowana berbelucha pita za zdrowie konesera takich trunków Hajasza, więc idę po dolewkę, a jeśli coś mi się przypomni, to jeszcze dopiszę. Chociaż i tak nikt tego nie przeczyta, bo to i oczy bolą i chuj kogo interesuja płytkie wynurzenia jakiegoś randomowego kolesia z drugiej strony kabla, ale przyjemnie było popisać, posłuchać przy tym metalu i sobie wypić perfumowaną wódkę z colą.
Jakoś dużo powalających rzeczy w tym roku nie wyszło. Tak po krótce:
Evil - Possessed By Evil - totalnie zajebisty blackthrash i jeszcze z Japonii. Kekth Arakth - Pale Swordsman - ciary żenady, ale mimo to odpalam któryś raz. Dziwna sprawa w opór. Wraith - Undo the Chains - nic odkrywczego, ale strasznie dużo było katowane + dużo lepsze niż ubiegłoroczne Midnight. Konquest - The Night Goes On - W sam raz na otarcie łez po nowej płycie Heavy Load, którą obiecali chyba na 2019 rok Heavy Sentence - Bang to Rights - Motorhead + Iron Maiden z "Killers" i debiutu. Jakby mieli tylko trochę lepszego gitarzystę prowadzącego to byłby album roku w heavy. Riffy super, ale brakuje dobrego solowania.
Było jeszcze kilka fajności choć bez urwania dupy, jak choćby nowe Archgoat, Vulture, Grave Miasma, czy EPka od Cirith Ungol, ale akurat te hordy zawsze poniżej pewnego poziomu nie schodzą. A no i Las Trumien bdb, nowe Massacre też było dużo słuchane.
Ja tam klasycznie jak zwykle - więcej metalu z lat 90 słuchałem i dużo hc w tym roku, ale wyróżnię tutaj: Gosudar - Morbid Despotic Ritual - za naprawdę ciekawe struktury utworów, za dobre riffy, za momentami ponurą atmosferę, za to że nie dojebali godzinnej płyty, tylko zamknęli wszystko w nieco ponad trzydziestu minutach... jak ktoś lubi Vastum to i to polubi Witch Vomit - Abhorrent Rapture - chociażby za kawałek "Funeral Purgation", który ma TAAAAKI, kurwa, klimat... za to że zagęścili jeszcze bardziej to granie, za to że utrzymali poziom drugiej płyty
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze: ↑2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
od razu wklejam tu:
Stress Angel - Bursting Church - debiut Amerykanów z lekko poczerniałym thrash.death zrywa papę z dachów, płoną nie tylko stodoły, ale i kościoły
Psychodeliczny sludge,noise,doom z eksperymentami
Komu uciekło a lubi niech sprawdza, polecam ponownie
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Slayer pisze: ↑2 lata temu
Spectral Wound, - niezły bm z Kanady, było słuchane i będzie dalej
hc / black metal
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Dobra, ja to widzę tak, jak poniżej. Wielu płyt nie odsłuchałem, często ze względu na brak czasu i możliwości. Prędzej czy później na pewno je sprawdzę, ale przecież nie będę hurtem słuchał 10 albumów w ostatni dzień roku, żeby tylko podbić liczbę konkurentów.
Baxaxaxa - Catacomb Cult
Clandestine Blaze - Secrets of Laceration
Aarkanne - Mysterii
Pan-Amerikan Native Front - Little Turtle's War
Doom i okolice:
Dread Sovereign - Alchemical Warfare
Leprous Fire - Mouth of Graves
Anatomia - Corporeal Torment
Inne (folki, avantgarde, heavy psych itp):
Jess and the Ancient Ones - Vertigo
The Body & Big Brave - Leaving None But Small Birds
Plebeian Grandstand - Rien ne suffit
Najlepsza płyta, jaką słyszałem w tym roku, to bez zmian Antediluvian. Pierwsze pozycje na grupach gatunkowych są tam nie bez powodu, zatem tuż za kanadyjskim potworem zgodnie plasują się Dread Sovereign, Jess and the Ancient Ones i Baxaxaxa.
W metalu śmierci na wyróżnienie zasługuje także świetny Civerous i Phrenelith - najczęściej słuchane tuż po pierwszym miejscu podium. Sporo leciało też najnowszego Portal, gruzująco-awangardowego Qrixkuor, świeżego Eximperitus czy grindującego Gravesend.
W czarnej sztuce natomiast świetne materiały Clandestine Blaze, Pan-amerikan Native Front i poznany najpóźniej z nich, zajebisty i wściekły pełniak czilijskiego Aarkanne. Każdy z powyższych zaabsorbował moją uwagę na dłużej i do każdego chętnie wracałem po czasie.
W doomowanku odkrycie roku, czyli Leprous Fire, na którego fizyczną premierę bardzo czekam. Poza tym z drugiej strony, tak świata, jak i niszy, death-doomowy album Anatomii.
No i na sam koniec folkowa kolaboracja The Body i Big Brave i z totalnie innej beczki, poznany także stosunkowo późno, awangardowy, noisowo-blackowo-industrialno-odjechany album od Plebeian Grandstand.
Wszystko pozostałe, co słyszałem i słuchałem z tegorocznych płyt było niekoniecznie słabe, jak jaki Wode, Goath, czy Panopticon, bo trafiały się albumy niezłe i dobre (Darkthrone, StarGazer czy Frummyrkrid), ale jednak czołówka czołówek jest dla mnie taka, jak wyżej. Jakość, nie ilość.
Na potwierdzenie, że Death Metal miał bardzo owocny w dobre materiały rok, przedstawiam poniższą listę, co lepszych wydawnictw (kolejność ok. alfabetyczna):
Altered Dead - Returned To Life
Antediluvian - The Divine Punishment
Anatomia - Corporeal Torment
Apparition - Feel
Blood Red Throne - Imperial Congregation
Cannibal Corpse - Violence Unimagined
Celestial Sanctuary - Soul Diminished
Cerebral Rot - Excretion of Mortality
Creeping Death - The Edge of Existence (EP)
Decrepisy - Emetic Communion
Deiquisitor - Humanoid (EP)
Diabolizer - Khalkedonian Death
Dipygus - Bushmeat
Diskord - Degenerations
Drawn and Quartered - Congregation Pestilence
Eximperituserqethhzebibšiptugakkathšulweliarzaxułum - Šahrartu
Exsul - Allegoresis (EP)
Fetid Zombie - Transmutations
Frozen Soul - Crypt Of Ice
Gatecreeper - An Unexpected Reality (EP)
Genocide Pact - Genocide Pact
Gosudar - Morbid Despotic Ritual
Grave Miasma - Abyss of Wrathful Deities
Hexorcist - Evil Reaping Death
Hyperdontia - Hideous Entity
Inhuman Condition - Rat°God
Massacre - Resurgence
Malformity - Monumental Ruin
Malignant Altar - Realms of Exquisite Morbidity
Morbific - Ominous Seep of Putridity
Mortiferum - Preserved in Torment
Outre-Tombe - Abysse Mortifère
Phrenelith - Chimaera
Qrixkuor - Poison Palinopsia
Rothadás - Kopár hant... az alvilág felé
Ruin - Spread Plague Death
Snet - Mokvání V Okovech
Stress Angel - Bursting Church
Stygian Dark - Gorelords of War
Worm - Foreverglade
Wharflurch - Psychedelic Realms ov Hel
Zsamot2 lata temu
Tormentor
Posty: 4011
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Gniezno
Zsamot
Za sprawą Spotify przesłuchałem masę tegorocznych premier. Teraz wypadałoby to zebrać i spisać. Ale chyba wygra lenistwo i poczekam na innych typy i sobie podpatrzę.
Na pewno turecki Diabloizer będzie debiutem roku w DM. Totalnie mnie pochłonęła ta płyta. Jedynie pozostaje żałować słabego dostępu. Ale znajomy, co kupuje masę płyt nic mi nieznanych, od ręki załatwił.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Dzięx, parę rzeczy godnych uwagi, które nie załapały się do 30-tki...
Saber - Without Warning
Monster Magnet - A Better Dystopia
Paranorm - Empyrean
Joe Stump - Diabolical Ferocity
Galaxy - On The Shore Of Life
Servants Of The Tide - Servants Of The Tide
Book Of Numbers - Magick
Black Soul Horde - Horrors From The Void
Feanor - Power Of The Chosen One
Sunstorm - Afterlife
Count Raven - The Sixth Storm
Significant Point - Into The Storm
Hellryder - The Devil Is A Gambler
Sonic Haven - Vagabond