Jeśli nieoficjalny zastępnik jest lepszy od oryginału, to czemu nie.
Brawo, znalazłeś na ebay ogłoszenie do bluray'a Szczęk. Co to niby ma udowodnić?yog pisze: ↑2 lata temu Pierwsze z brzegu:
https://www.ebay.com/itm/294256691236
A wiesz, ile stare plakaty filmowe kosztują?
Tarantino ślini się na widok starych taśm i stóp, ale to debil.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temu First Pressy sresy. Czy ktokolwiek widział kinomaniaków śliniących się na widok pierwszych wydań na kasetach vhs jakiś klasycznych filmów? Tylko audiofilce mają tak najebane w baniach.
Ja nie pisałem o walorach kolekcjonerskich, więc twoje odpowiedzi są bez sensu. Temat dotyczy jakości dźwięku i o tym piszę. Powtarzam więc: podniecanie sie starymi wydaniami analogowymi jako rzekomo brzmiącymi lepiej to domena audiofilców, w żadnej innej dziedzinie multimedialnej nie ma takich głupot. W przypadku filmów nikt o zdrowym rozumie nie gada,że stare kasety vhs miały lepszą jakość obrazu.yog pisze: ↑2 lata temu Nie wiem, czy se jaja robisz, ale czemu VHS, a nie komiks za parę milionów, czemu nie pierwsze wydanie Harrego Pottera, co sprzedawane jest za np. 20-40k dolarów, Black Lotus z Magic: the Gathering w podobnych kwotach, Pokemony jebane, stare samochody. Biblia w pierwszym klepanku Jakuba Wujka też pewnie tyle samo warta, co najnowsze jej wydanie? VHS to niedojebany format, ewidentnie gorszy od wszystkich praktycznie alternatyw i akurat "klasyków na vhs" się uczepiłeś. To masz parę Rambo na VHSie (sprzedane, nie wystawione), po 100 dolców:
https://www.ebay.com/sch/i.html?_from=R ... =1&_sop=16
Tu nie ma żadnego spisku audiofili, w porównaniu z każdym innym rynkiem kolekcjonerskim płyty z muzyką są sprzedawane za bezcen.
Doom 2 - sprzedany za $999
https://www.ebay.com/sch/i.html?_from=R ... &LH_Sold=1
Bo twoje porównanie świadczy o całkowitym braku pojęcia.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuWyśmienita, bezmyślna, niemerytoryczna odpowiedź. Gratuluję! Gratulacje!
Albo pierwsze wydanie "Mein Kampf" z autografem...yog pisze: ↑2 lata temu Nie wiem, czy se jaja robisz, ale czemu VHS, a nie komiks za parę milionów, czemu nie pierwsze wydanie Harrego Pottera, co sprzedawane jest za np. 20-40k dolarów, Black Lotus z Magic: the Gathering w podobnych kwotach, Pokemony jebane, stare samochody. Biblia w pierwszym klepanku Jakuba Wujka też pewnie tyle samo warta, co najnowsze jej wydanie?
Nie obraź się, ale niestety nie masz pojęcia o czym piszesz... Stare pressy nietknięte w żaden sposób obróbką cyfrową mają zupełnie inne brzmienie z kilku powodów. Może niekoniecznie lepsze, (choć w większości przypadków tak), ale z pewnością inne.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temu Temat dotyczy jakości dźwięku i o tym piszę. Powtarzam więc: podniecanie sie starymi wydaniami analogowymi jako rzekomo brzmiącymi lepiej to domena audiofilców, w żadnej innej dziedzinie multimedialnej nie ma takich głupot. W przypadku filmów nikt o zdrowym rozumie nie gada,że stare kasety vhs miały lepszą jakość obrazu.
Nekroskop pisze: ↑2 lata temuBo twoje porównanie świadczy o całkowitym braku pojęcia.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuWyśmienita, bezmyślna, niemerytoryczna odpowiedź. Gratuluję! Gratulacje!
Sam aspekt "nostalgiczno-kolekcjonerski", czyli posiadanie oryginalnego wydania, kawałka historii, to tylko część zabawy. Ja nie mam problemu z kupieniem wersji "Reissue", czy też "Replica", zwłaszcza że są to tańsze wydania i co do zasady w lepszym stanie (z racji bycia późniejszymi), bo nostalgia jest dla mnie rzeczą drugorzędną. Rzeczą pierwszorzędną jest dla mnie brzmienie, a powszechnie wiadomo, że im dalej w las, tym bardziej przetworzony produkt kupujesz. Zdecydowana większość remasterów jest przecież robiona na bazie wcześniejszych wydań cyfrowych, a każdy album wydany kilkadziesiąt lat temu był po drodze poprawiany od trzech razów w górę (pomijając jakieś wyjątki).
Krótko mówiąc, winyle kupuje się w dużej mierze dla brzmienia, a chyba trudno byłoby znaleźć kogoś, kto argumentowałby na rzecz walorów VHS w kontekście jakości.
Nie.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuPo co piszesz cokolwiek o aspekcie kolekcjonerskim, skoro ja nie o tym, co już wcześniej napisałem? To, że stare wydania na plackach brzmią inaczej to wie każdy. I obiektywnie mają gorszą jakość od cyfry
Tyle że różnicy między tym przybliżeniem a oryginałem (analogiem) nie da się już usłyszeć, a przy tym analog sam z siebie jest hałaśliwy (zarówno winyl jaki taśmy) - w przeciwieństwie do bezgłośnej cyfry. Tak więc Derelic ma rację o tyle, że format cyfrowy jest obiektywnie lepszy, co nie znaczy, że ten potencjał jest wykorzystywany. Bo nie jest.
Słuchaj chłopie, pierwszy lepszy przykład z brzegu (pun intended) porównując chociażby vinyl z płytą cd: Na vinylu zaliczasz stopniową deteriorację dźwięku i spadek jakości im bliżej środka płyty i dalej od brzegu. Wiedziałeś w ogóle o czymś takim? Piszesz brednie o jakiś masteringach, kiedy to nośnik sam w sobie ma masę ograniczeń których nie da się przeskoczyć, mastering nie ma nic do rzeczy.Nekroskop pisze: ↑2 lata temuNie.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuPo co piszesz cokolwiek o aspekcie kolekcjonerskim, skoro ja nie o tym, co już wcześniej napisałem? To, że stare wydania na plackach brzmią inaczej to wie każdy. I obiektywnie mają gorszą jakość od cyfry
Format cyfrowy jako taki owszem - może zapewnić o wiele lepszą jakość niż analog, co nie znaczy jednak, że tak się dzieje.
Winyl wymaga innego masteringu, który subiektywnie może brzmieć ciekawiej, stare konwertery AD (analogowo-cyfrowe) były dyskusyjnej jakości, a przy tym na początku kariery formatu CD nie było doświadczenia z tym formatem, a także porządnych narzędzi. Jest więc kilka powodów, dla których stare wydania winylowe brzmią niejednokrotnie lepiej, choć zdarza się, że pierwsze pressy CD z lat 80. i początku 90. też brzmią super.
Oczywiście w dzisiejszych czasach cyfra brzmi chujowo przez loudness war, a nie dlatego, że jest z natury swojej chujowa.
Zaś vinyl to już nie aproksymacja, tylko magiczny nadajnik, który przekazuje dźwięk prosto ze źródła, pomijając wszelaką "matematykę" użytą w całym sprzęcie i głośniczkach/słuchawkach!
Co ma mastering... do rzeczy?Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuPiszesz brednie o jakiś masteringach, kiedy to nośnik sam w sobie ma masę ograniczeń których nie da się przeskoczyć, co ma tutaj master do rzeczy?
No można sobie tak gadać, ale to też jest chuja prawda Bo w tamtych czasach nie było armii zjebów audiofilców, więc nie przykładano takiej wagi do jakości wydawnictw. To właśnie teraz trzeba przykładać się do nienagannego brzmienia placków, bo konsumenci są bardziej wymagający.kurz pisze: ↑2 lata temu W większości przypadków jakie znam brzmienie winyla z epoki jest „zdecydowanie lepiej słuchalne” od wydań z obecnych czasów, sądzę że temat rzeka, już w jakimś temacie opisywany. Do tego dochodzi np wrażenie przy wyjmowanie placka z koperty; zapach starocia, coś szczególnego - to też ma wpływ na subiektywny odbiór, a on jest przecież najważniejszy, ludzkie ciało reaguje na różne rzeczy.
Trafiłeś pod zły adres koleżko Mastering pod vinyl to rzadkość, ale co najmniej dwa mam na swym koncie.Nekroskop pisze: ↑2 lata temuCo ma mastering... do rzeczy?Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuPiszesz brednie o jakiś masteringach, kiedy to nośnik sam w sobie ma masę ograniczeń których nie da się przeskoczyć, co ma tutaj master do rzeczy?
...
Posądzasz innych o pierdolenie głupot, a z każdym twoim postem staje się rzeczą coraz bardziej oczywistą, że o temacie wiesz tyle, ile typowy fan Korwina o ciele kobiety. W każdym razie, nie warto z tobą gadać.
Typ wkleja widma dwóch plików jako dowód na coś i zarzuca innym pierdolenie głupot
Trafiłem pod zły adres, bo robiłeś cokolwiek w studiu? Przeczytanie podręcznika od fizyki nie robi jeszcze z nikogo Hawkinga.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuTrafiłeś pod zły adres koleżko Mastering pod vinyl to rzadkość, ale co najmniej dwa mam na swym koncie.
Ludzie z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem (vide Amir z audioscience) oglądają widma plików, więc tak, na bazie samego widma można się już sporo dowiedzieć. W tym studiu to chyba kupę robiłeś, a nie mastering pod winyl.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuTyp wkleja widma dwóch plików jako dowód na coś i zarzuca innym pierdolenie głupot
Nekroskop pisze: ↑2 lata temuLudzie z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem (vide Amir z audioscience) oglądają widma plików, więc tak, na bazie samego widma można się już sporo dowiedzieć. W tym studiu to chyba kupę robiłeś, a nie mastering pod winyl.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuTyp wkleja widma dwóch plików jako dowód na coś i zarzuca innym pierdolenie głupot
Czyli głośniejszy master to gorszy jakościowo master? No beka z ciebie audiofilcu. Do twojej wiedzy: masteringi na vinylach nie mogą być tak głośne, bo jest to w zasadzie technologicznie niemożliwe.
Skąd o tym wiesz?Derelict Machine pisze: ↑ Bo w tamtych czasach nie było armii zjebów audiofilców, więc nie przykładano takiej wagi do jakości wydawnictw.
Do twojej wiedzy: pisałem o tym jeszcze zanim pojawiłeś się na tym forum. Powtarzanie dość powszechnie znanych faktów nie wzmacnia twojego studyjnego autorytetu.Derelict Machine pisze: ↑2 lata temuCzyli głośniejszy master to gorszy jakościowo master? No beka z ciebie audiofilcu. Do twojej wiedzy: masteringi na vinylach nie mogą być tak głośne, bo jest to w zasadzie technologicznie niemożliwe.
Te aproksymacje bazują na założeniach zbliżonych do tego, że ludzkie oko nie widzi więcej niż 24 klatek na sekundę. Robiłem te wszystkie funkcje kodowania dźwięku, obrazu, projektowałem przetworniki AC i jak powiesz, że nie słyszysz różnicy, to ok, ale stwierdzenie, że cyfra jest lepsza, bo jest jakaś tam bliska ideału mnie zawsze ostro śmieszy, bo jakbyś zobaczył co się dzieje w tych algorytmach i ile razy to jest zaokrąglane przy tym próbkowaniu, to byś się za łeb złapał. Ale to nie studia na wydziale Elektroniki/Elektrycznym/etc, więc niech se tam każdy swoje mądrości ma, walczyć z nikim nie zamierzam. Ba, powiem nawet - nie kupujcie winyli.Nekroskop pisze: ↑2 lata temuTyle że różnicy między tym przybliżeniem a oryginałem (analogiem) nie da się już usłyszeć, a przy tym analog sam z siebie jest hałaśliwy (zarówno winyl jaki taśmy) - w przeciwieństwie do bezgłośnej cyfry. Tak więc Derelic ma rację o tyle, że format cyfrowy jest obiektywnie lepszy, co nie znaczy, że ten potencjał jest wykorzystywany. Bo nie jest.
Nie mam doświadczenia w kodowaniu i algorytmach, ale dostępnych jest wiele wypowiedzi ludzi, którzy mają kilkadziesiąt lat doświadczenia w programowaniu kodeków i krytycznym słuchaniu pod kątem szumów i zniekształceń - ich zdecydowanie ostro, ani nawet nieostro, by to nie rozśmieszyło. Przekonanie o wyższości analogu i jakiejś rzekomej matematycznej bezduszności cyfry jest romantyczne i chciałbym nawet, aby tak było, problem w tym, że nie ma na to żadnych sensownych dowodów.
Ludzie, którzy w tym siedzą, twierdzą co innego:
A czemu to tak sie dzieje?Derelict Machine pisze: ↑2 lata temu Na vinylu zaliczasz stopniową deteriorację dźwięku i spadek jakości im bliżej środka płyty i dalej od brzegu.
Ale obraca się szybciej w stosunku do analogicznego miejsca w przypadku 33 więc ta cała deterioracja (jak to kolega @Derelict Machine określił) siłą rzeczy będzie nieco mniejsza.
Nie chodzi o to, czy jest przekłamanie jako takie, tylko czy człowiek jest je w stanie wykryć. Twoje wcześniejsze porównanie do rzekomego nie widzenia przez ludzkie oko więcej niż 24 klatek na sekundę było dość oczywistą manipulacją, bo to był powszechnie wyśmiewany chwyt marketingowy (ale chodziło chyba o 30 FPS).