Jedyny Tiamat, co nadal się broni bez sentymentu to Deeper Kind of slumber. To w kwestii aktualnych brzmień.
Niemniej ja Tiamatu uwielbiam dwójkę, trójkę i w/w Dziki miód.
A w temacie- nie będę obiektywny- uwielbiam klimat debiutu. Tales to jedna z moich ukochanych płyt, zwłaszcza w połączeniu z mini, które pięknie uzupełnia ten album. Nic bym nie zmienił w tej płycie.
Jak wyszła płyta z nowymi nagraniami z pierwszych trzech płyt (taka ryba na okładce), to Tales najmniej mi się tam podobał. Potem pięknie nowy rozdział otwiera Elegia, którą niestety nie uzupełnia wydany potem mini. Jest taki... nijaki. Nic nie dodaje, nudzi.
Tuoeneli nie doceniłem od razu. Ba, na Mystic Fest te kawałki mi nie zabrzmiały, w ogóle ten występ jakoś słabo mi utkwił w głowie. Ale potem szczerze "pokochałem" ten album i do dziś jest to jedna z ulubionych pozycji.
Am Universum mocno rozczarowało, poza jednym chyba kawałku. Far from... kontynuuje me rozczarowania.
...
Dopiero nowy wokalista dał nową iskrę. Ale to już inna historia.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.