Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3588
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Tak sobie pomyślałem, to i postanowiłem napisać. Najlepsze tłoczenia, dźwięk, jakość wykonania kartonu, akcesoria, wydruk itp, a parę winyli mam, to mogę się wypowiedzieć, są takie:
1. Japonia
2. USA
3. Holandia
4. Niemcy, dawniej RFN, enerdowska Omega jest też ok, ale mimo wszystko to nie ta półka.
5. Wielka Brytania
Reszta to już różnie, ale francuskie i włoskie też są przynajmniej dobre.
Handlarze, wiadomo Niemczury i dalej to już trzeba mieć szczęście, chociaż nie powiem na polskim alegroszu jest paru, co do których mam pełne zaufanie.
Poza tym epoka, epoka i jeszcze raz epoka, tak mniej więcej do momentu ekspansji cedeków. Niestety obecnie jakość wykonania czarniaków jest w większości średnia lub słaba. Opakowanie jest prawie piękne, chociaż czasami trochę za bardzo błyszczy, wolę mat, ale to kwestia preferencji.
Awatar użytkownika
Thorgal
Master Of Reality
Posty: 239
Rejestracja: 2 mies. temu

Thorgal

Po pierwsze, stan. Poniżej EX w zasadzie nie schodzę a już na pewno nie na płycie. Okładkę czasem odpuszczę ale tylko wówczas gdy nie zależy mi bardzo na danym albumie lub przeciwnie, inaczej bym go nie dostał. Ważne żeby sprawdzić wg jakiej skali ocen sporządzony jest opis płyty i kto to robi: czasem na takim discogs VG+ to w istocie EX+ a czasem tylko VG. Lepiej spytać niż żałować. Nie waham się też odesłać płyty o zawyżonej gradacji.

Po drugie, wydanie. Najbardziej preferuję first press ale już się wyleczyłem z kupowania tylko ich. Są takie gatunki muzyczne, gdzie nie jest to w moim zasięgu. Jeśli nie first to patrzę czy jest coś blisko tego czy trzeba szukać reedycji. Czasem tez nie ma też sensu inwestować w pierwsze tłoczenie np. płyty, która wyszła w 2010r i kosztuje 100 euro jeśli reedycja z np. 2014 kosztuje 30euro. Szukam też wydań specjalnych: rocznicowych, z drugim bonusowym dyskiem, ekstra książeczką etc. Nie do końca interesuje mnie kraj wydania choć zgodzę się, że Japońce najlepsze. Ale USA na 2-gim miejscu? Tam jest np. dużo missprintów. Poza tym np. stary rock bywał w USA wydawany w kilkudziesięciu wersjach i trzeba bardzo szczegółowo sprawdzać label czy macierz by być pewnym co się bierze. Unikam płyt z krajów demoludu.
Teraz ważne: gro nowych reedycji, większość remasterów, to jest analogowa płyta tłoczona z cyfrowej kopii - bez sensu! Oczywiście przy nowych albumach też najczęściej niestety tak jest ale niektórzy twórcy dbają i o to. Jak nie ma wyboru, to nie ma wyboru.

Po trzecie, kompletność. Wydanie z insertem - ma być insert! Plakat? Ma być kurwa jebany plakat! Sticker, pocztówki... Jeśli jest z tym problm to prędzej wezmę uboższe wydanie w 100% kompletne niż takie, gdzie czegoś brak. Jak kupuje nowe to też dbam by nie zgubić naklejki a jak się da to zachowuję też folię. Taki brak naklejki to jest z miejsca -10% wartości, insertu: -25%... Nie żebym planował kiedyś odsprzedawać ale nigdy nie wiadomo jak życie si potoczy. Poza tym wkurwia mnie niekompletna płyta, zawsze pytam sprzedawcę o szczegóły przed zakupem i jak nie jest kompletna to nie biorę.

Najczęściej biorę czarny winyl chyba, że mam przeświadczenie, że ten kolorowy to jest coś rzadszego. Czarny z reguły lepiej brzmi ale nie mam piśmiennictwa na ten temat, jakby ktoś pytał. Jak już musi być kolor to staram się by np. przy czerwonej okładce był to czerwony wosk, ale tylko dla estetyki.

Żadnych napisów na labelu, inicjałów właścicieli z przeszłości - fuj! Za to jak płyta ma już jakąś naklejkę np. z ceną, to już jej nie odklejam. Raz, strach zostawić zdarcie a nigdy nie ma gwarancji. Dwa, jest to też fragment historii tego albumu. Nawet myślę, by do swoich płyt nie wkładać karteczki z data zakupy, od kogo i za ile - może kiedyś kogoś ucieszy wiadomość jaką album miał przeszłość, gdy ja juz będę gryzł piach. Natomiast bywa, że rezygnuję z zakupu przez szpecącą naklejkę.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4540
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

Generalnie z większością się zgadzam, zwłaszcza z tymi insertami. Mój pierwszy winyl, czyli Sanctuary - Refuge Denied otrzymałem bez inserta, bo nie pomyślałem, żeby spytać, czy jest insert, chociaż w opisie nie było napisane, że nie ma ;) od tamtej pory zawsze pytam i dzięki temu np uniknąłem kupna za 100 euro first pressa debiutu Saint Vitus, przy którym nie było słowa o tym, że insertu nie ma.

Co do stanów, to tam wcześniej chyba pisałem, albo i nie. Stan oczywiście ważny, natomiast jak kupuję płytę sprzed 40 lat, to jeśli zdarzy się strzelenie czy pyknięcie głośniejsze raz lub dwa, to traktuję to jako dobrodziejstwo (zło-dziejstwo??) inwentarza. Byle nie popaść w skrajność, że jak w każdym kawałku trzeszczy, smaży, strzela na całej długości to będę sobie dopowiadał, że uch uch, stara płytka to może tak być. Aczkolwiek rozumiem, jak ktoś się nad tym strasznie napina i szuka ideału ideałów :)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 18059
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Ja to trochę nie rozumiem tego gadania, że coś ma ileś tam lat to normalne, że zużyte. Jak kupuję płyty z lat 80 albo 30 letnie karty MtG, to kupuję w jak najlepszym stanie, bo po pierwsze to mnie wkurwia, że płyta którą znam na pamięć ma jakieś dodatkowe dźwięki, a po drugie zamierzam ją sam zużyć i lepiej zacząć od lepszego stanu, żeby dłużej dawała przyjemność. Gdybym kupował po to, żeby powiedzieć, że mam, to bym pewnie się zadowalał gorszym stanem, ale że kupuję do słuchania, to wolę dłużej poszukać i nie kupować tych VG+, które potem się okażą wkurwiające. Stare płyty w zajebistych stanach są trudniejsze do znalezienia i droższe, ale jak dla mnie to więcej warta jedna taka, która wprawi cię w szok, niż 5 innych w okej stanie.

A już takich najważniejszych dla mnie w życiu płyt, to zdecydowanie szukam w okolicach NM (co nie zawsze się niestety udaje, bo wielu sprzedających ma takie właśnie dziwne dla mnie w chuj przekonanie, że NM w przypadku 40 letniej płyty znaczy co innego, niż w przypadku płyty dwuletniej). Dlatego najchętniej kupuję u Niemców, bo oni rozumieją, że starocie da się dobrze przechowywać.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Thorgal
Master Of Reality
Posty: 239
Rejestracja: 2 mies. temu

Thorgal

Mam albumy z lat 60-tych M-/M-. Oczywiście, im starszy tym trudniej o dobry stan. Ale wiek niczego nie usprawiedliwia.



Tak, albumy wyjątkowe z przyczyn osobistych muszą być jak igła! I możliwie jak najfajniejsze wydanie.
Czasem lepiej zaczekać kilka lat a potem zrobić sobie mega przyjemność taka perełką.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3588
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Niestety metal z lat 80. z reguły jest strasznie zjechany, a dobre egzemplarze drogie jak skurwysyn. Na Discogs niemieccy handlarze tylko z oceną 100% i liczbą ocen powyżej kilkuset. Tacy dokładnie wszystko opisują, brak tego, tamtego itp., zaniżają oceny, z reguły VG+ oznacza rzeczywiste NM- lub nawet NM. Warto to mieć na uwadze. Do insertów się nie przyzwyczajam, liczy się muza, wolę pewność, że płyta jest umytą profesjonalną myjką.
Co do US, lata 60. i początek 70. to zdecydowanie czołówka za Japonią. Z tych lat głównie kupuję jazz. Tak czy inaczej jakość Japonii, to taka przewaga nad peletonem jak Halupczok w 89 na MŚ. Do lat 80. Wówczas peleton z Niemcami i Holendrami na czele zbliża się na zasięg wzroku.
Niestety wydania po 2010 to 90% szajs. Obecnie pół na pół. Mój młody robił miks samodzielnie konkretnie pod winyla. Starał się oddać brzmienie lat 70. Nie każdemu to się podoba, zresztą nie wiem czy to możliwe, to jak fotografie z lat 20. z naturalnymi artefaktami i dzisiejsze stylizowane na te stare.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4540
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

yog pisze: miesiąc temu Ja to trochę nie rozumiem tego gadania, że coś ma ileś tam lat to normalne, że zużyte. Jak kupuję płyty z lat 80 albo 30 letnie karty MtG, to kupuję w jak najlepszym stanie, bo po pierwsze to mnie wkurwia, że płyta którą znam na pamięć ma jakieś dodatkowe dźwięki, a po drugie zamierzam ją sam zużyć i lepiej zacząć od lepszego stanu, żeby dłużej dawała przyjemność. Gdybym kupował po to, żeby powiedzieć, że mam, to bym pewnie się zadowalał gorszym stanem, ale że kupuję do słuchania, to wolę dłużej poszukać i nie kupować tych VG+, które potem się okażą wkurwiające. Stare płyty w zajebistych stanach są trudniejsze do znalezienia i droższe, ale jak dla mnie to więcej warta jedna taka, która wprawi cię w szok, niż 5 innych w okej stanie.
Nie wiem, chyba tutaj nie ma takich, co kupują płyty "aby mieć" (czyli po to żeby, jak napisałeś, nie słuchać z nich muzyki) i raczej każdy stara się kupować "w jak najlepszym stanie". Chodzi bardziej o restrykcyjność podejścia. Dlatego też napisałem o braku przesady tj jak zdarzy mi się sporadyczny (raz-dwa na stronę) trzask to nie ciskam się i nie żądam zwrotu.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Thorgal
Master Of Reality
Posty: 239
Rejestracja: 2 mies. temu

Thorgal

Jedno, okazjonalne pyknięcie krzywdy nie robi. Pytanie co to za pyknięcie i w jakim fragmencie muzyki. Mam taki album Amon Düül II, który ma paproch wtopiony w wosk i nie da się tego słuchać bez zgrzytania zębami a są takie, gdzie zgrywa się to z muzyka i niedoskonałość nie przeszkadza. Gorzej jak płyta cały czas smaży albo jest rysa, która daje puknięcie co obrót albo album przeskakuje. Czasem nie widać nawet dlaczego przeskakuje, ktos wizualnie ocenił ją na M-...
Ja stoję na stanowisku, że takie płyty z reguły odsyłam sprzedawcy i proszę o zwrot kasy ale czasem jest sytuacja wyjatkowa. Kill'Em All z pierwszego tłoczenia mi lekko smaży, ale był kupiony w dobrej cenie i zostawiłem z nadzieją, że po profesjonalnym umyciu to się poprawi. A, że Thorgal jeszcze się myjki nie dorobił, co przy tej ilości płyt jest jakimś kuriozum...
kurz pisze: miesiąc temu Niestety metal z lat 80. z reguły jest strasznie zjechany, a dobre egzemplarze drogie jak skurwysyn.
Oj, można kupić pięknie utrzymane egzemplarze w dobrej cenie. Trzeba się tylko przyłożyć do selekcji i być cierpliwym.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4540
Rejestracja: 8 lat temu

DiabelskiDom

Thorgal pisze: miesiąc temu Jedno, okazjonalne pyknięcie krzywdy nie robi. Pytanie co to za pyknięcie i w jakim fragmencie muzyki. Mam taki album Amon Düül II, który ma paproch wtopiony w wosk i nie da się tego słuchać bez zgrzytania zębami a są takie, gdzie zgrywa się to z muzyka i niedoskonałość nie przeszkadza. Gorzej jak płyta cały czas smaży albo jest rysa, która daje puknięcie co obrót albo album przeskakuje.
Dokładnie o tym mówię. Jeśli w każdym kawałku mamy strzał, przez całą płytę trzeszczy i smaży, to zrozumiałe, że jest to nie do przyjęcia. Ja mam np coś takiego na swoim Funereal Presence (w środku strony B są dwa trzaski) i na Running Wild (dwa, bądź trzy razy w trakcie całego albumu mi strzeli).
Thorgal pisze: miesiąc temu Ja stoję na stanowisku, że takie płyty z reguły odsyłam sprzedawcy i proszę o zwrot kasy ale czasem jest sytuacja wyjatkowa. Kill'Em All z pierwszego tłoczenia mi lekko smaży, ale był kupiony w dobrej cenie i zostawiłem z nadzieją, że po profesjonalnym umyciu to się poprawi. A, że Thorgal jeszcze się myjki nie dorobił, co przy tej ilości płyt jest jakimś kuriozum...
Ja tak samo, ani nie mam myjki, ani nigdy nie myłem swoich płyt i też pytanie, czy np te strzały o których piszemy nie zniknęłyby przy profesjonalnym umyciu. Bo płyty jako takie nie są w tych miejscach porysowane etc.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3588
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

DiabelskiDom pisze: miesiąc temu pytanie, czy np te strzały o których piszemy nie zniknęłyby przy profesjonalnym umyciu. Bo płyty jako takie nie są w tych miejscach porysowane etc.
Jest bardzo duża szansa, że znikną. Mycie jest NIEZBĘDNE, nawet świeżaków, pełnych elektrostatyki. Poza tym poprawi się brzmienie, igła będzie więcej dźwięku zbierać. Powtórzę się, mycie to PODSTAWA. Dobra myjka to kupa kasy, ale półprofesjonalne, domowe sposoby dają radę. Trzeba pogrzebać w necie, coby znaleźć odpowiednie narzędzia.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 18059
Rejestracja: 8 lat temu

yog

DiabelskiDom pisze: miesiąc temu Nie wiem, chyba tutaj nie ma takich, co kupują płyty "aby mieć" (czyli po to żeby, jak napisałeś, nie słuchać z nich muzyki) i raczej każdy stara się kupować "w jak najlepszym stanie". Chodzi bardziej o restrykcyjność podejścia. Dlatego też napisałem o braku przesady tj jak zdarzy mi się sporadyczny (raz-dwa na stronę) trzask to nie ciskam się i nie żądam zwrotu.
Nie twierdzę, że ktoś kupuje by mieć, ale mnie osobiście zwyczajnie wkurwia, jak mam płytę, na której wiem, że w danym momencie nadchodzi wybijające z flow głośne pyknięcie, albo tym bardziej ich seria. Nie przeszkadza mi jakoś strasznie, jeśli to są takie pyknięcia z przypadku, że kurz akurat tam spadł i se pyknie, ale jak wiem, że tam jest, to nie potrafię nie oczekiwać go, co mi psuje przyjemność. Mam debiut Slayera, który jest według Niemca VG, kupiony po taniości za parę dych przy okazji i ta płyta smaży trochę, chwilami słychać, że rowki nadwerężone, ale to leci tak szybko, że tam to nie przeszkadza, ale jak w moim ulubionym cichym fragmencie Bathory jest smażenie i pykanie, którego być nie powinno, to mnie to wkurwia i mi psuje przyjemność. Niestety. Dlatego wolę zapłacić 200 zeta więcej i nie kupić drugiej płyty. Miejsca i tak nie mam za dużo.

Płyty myję rączką i tego szczerze nienawidzę.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3588
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Wrzuciłem myjka winyle alegrosz i oto co mamy;
https://allegro.pl/oferta/myjka-ultradz ... 6762949010
https://audiorevita.com/
Opinie dobre, sprzedawca 100%, chyba kupię.

Już kupione. Trzeba sobie ułatwiać życie.
Awatar użytkownika
Nathas
Tormentor
Posty: 1140
Rejestracja: 7 lat temu

Nathas

@kurz ło Panie, kupiłeś myjkę ultradźwiękową DIY wyposażoną w nakrętki od weków za 1290 zł? Czytałem o tym wynalazku na winyl.net, ciekawa lektura. No ale jak działa... daj znać, czy dziiała :)
Awatar użytkownika
brzask
Tormentor
Posty: 2093
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Kalisz

brzask

Jakie kierwa nakrętki?🤔😄
Czekam na wrażenia po użyciu
There's something growing in the trees__Through time war prevails____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me
_______Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd..
___Face the consequence alone
___With HONOUR - VALOUR - PRIDE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 18059
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Nakrętki zajebiste, ja bym się bał, ale jak działa i labele chroni to zajebiście! Takie okki nokki ze 2 razy tyle kosztuje a do mycia ultradźwiękami ma daleko.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Thorgal
Master Of Reality
Posty: 239
Rejestracja: 2 mies. temu

Thorgal

To się nazywa konkret!

Ja, jak ta pizda, czyszczę ręcznie. I robię to tylko wtedy jak muszę.
Jak się u Ciebie sprawdzi to też sobie kupię.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3588
Rejestracja: 6 lat temu

kurz

Mam te nakrętki, już kupowałem od tego gościa. Taka złota rączka, sam robi, label chronią.
Awatar użytkownika
Thorgal
Master Of Reality
Posty: 239
Rejestracja: 2 mies. temu

Thorgal

Tak, to wygląda na manufakturę i jakby ważniejsze było to co wewnątrz niż co na zewnątrz.

Sprawdź czy jest różnica przy myciu kilku płyt na raz i pojedynczo.
Wypróbuj na jakimś szrocie z komisu za 5 zł