

Renesans heavy metalu trwa w najlepsze, co i rusz przybywają kolejne kapele zainspirowane Cirith Ungol, Omen czy Manilla Road. Oczywiście ktoś złośliwy mógłby wysnuć wniosek, że gatunek nie ma przyszłości, jednak albumy takiego Eternal Champion czy ostatni longplay Visigoth uważam zdecydowanie za wartość dodaną. Czy do tego zestawienia można dorzucić bohaterów tematu? Osobiście uważam, że można, ale nie bezwarunkowo.
No więc Legendry pochodzą z miasta pingwinów, czyli Pittsburga i od dwóch lat postanowili przełożyć fascynacje ekipą Sheltona i sesjami RPG na warstwę muzyczną. Już rok później wyszedł więc debiutancki album Mists of Time z okładką jak z Conana, ale takiego dla dzieci. Nic to, odpalamy i od pierwszych minut słyszymy, że nie dostaniemy tu plastiku rodem ze Skull Fist ani wydumanych partii solowych. Nie, heavy metal proponowany przez trzech Amerykanów jest silnie osadzone w latach 70-tych, nie unika przy tym przelotnych flirtów z progresywnym rockiem, a nawet potrafi uciec w granie psychodeliczne. Cierpi na tym niestety wokal, który jest nieco za bardzo schowany w zmulonym niestety miksie, niemniej nie da się nie ulec urokowi riffów utrzymanych w duchu Crystal Logic. Przecież takie Necropolis czy The Ram z tamtego arcydzieła Manilli były proste w budowie, a ile w nich było żaru i energii. Co ciekawe, na Mists of Time znajduje się cover tej pierwszej kompozycji i choć nie dorównuje oryginałowi, brzmi co najmniej nieźle.
Dungeon Crawler to drugi zestaw oldskulowego heavy i tekstów inspirowanych sesjami w Talisman czy Forgotten Realms. Jednak tym razem ten heavy metal biczuje mocniej dzięki lepszemu brzmieniu - nadal cuchnie ono Manillą z Crystal Logic, ale zyskało na mocy w porównaniu do debiutu. Ładnie wyrobił się też wokalista, który potrafi polecieć zarówno pod Di'Annio, jak i wpaść w melodyjne zaśpiewy przypominające Terry'ego Jonesa. Grupa potrafi wpaść w ocierające się o thrash cięcia (Rogues in the House), rockowy wygar (Quest for Glory), ale także uciec w rejony zarezerwowane dla Kansas czy ELO (The Conjurer). No i cover piosenki mało znanej grupy Lords Of The Crimson Alliance, Swords of Zeus - niby utwór jak utwór, ale melodyjne wokalizy przypominają mi... jakieś obskurne disco polo!!! Serio, a co lepsze - wypada ono niczym Manchester City w obecnym sezonie w Premier League. Czyli wybitnie.
To nagranie pokazuje, że ta trójka młokosów ma pomysł na siebie i gorąco im kibicuję, by odnieśli choćby umiarkowany sukces. Bo na to zasługują.
Dyskografia:
2016 - Initiation Rituals [demo]
2016 - Mists of Time
2017 - Dungeon Crawler
Siedzicie właśnie w karczmie, topiąc trudy ostatniej przygody w lokalnych napojach wysokoprocentowych, gdy twoją uwagę przykuwa tajemnicza zakapturzona postać. Niepozorna, nie zwracająca uwagi innych istota powoli zbliża się do waszego stołu, sięgając lewą ręką pod pelerynę. Odruchowo zaciskasz rękę na mieczu, czując jej chłód, ale tamten tylko wyciągnął dziwne płyty i rzucił niedbale na stół. Odgłos ich upadku zdezorientował cię, a chwilę później przybysza już nie było. Sięgasz po nie, widzisz tylko napis Legendry i....
Skład:
Kicker - Drums (2015-present)
Vidarr - Guitars, Vocals (2015-present) Defeat, ex-Bare-Sark
Evil St. Clair - Bass (2017-present)
▼ Byli muzycy
Choo - Bass (2015-2016, 2016-2017)
BC: https://legendry.bandcamp.com/music