TITELITURY 5 lata temu
Jest czeci grudnia, więc chyba można zmienić temat na "hity 2017". Raczej już się zbyt wiele pozycji nie pojawi ( czekam już tylko na Iperyt ), więc sobie można spokojnie podsumować. Zatem u mnie będą to:
Venenum Trance of Death za bycie, jak to trafnie opisał mój kolega, "podrasowanym Tribulation". Bardzo nastrojowa, a jednocześnie ciężka płyta. Z bardzo podobnych względów drugi jest śfiński Lantern, który również ujął mnie tym, że nie popada w banał, a zaraz za nimi również skandynawski Slaegt także ze swoim pierwszym długograjem. Wszystkie te płyty łączy to, że nie są ślepym naśladowaniem jakiegoś konkretnego grania. Od zajebania mamy kapel "oldschoolowych" lub jadących na patentach kapel w stylu Portal, a ci idą własną drogą. Black i death metal wymieszany z dość, ale nie przesadnie skomplikowanymi kompozycjami utworów jest tym, co lubię najbardziej. Po nich leci nowe Immolation, a po piętach depcze mu Incantation, których kolejne wydawnictwa, to potężny cios w nos. Incantation dalej trzyma swój wysoki poziom i powiem szczerze, że trzy ich ostatnie płyty są moimi ulubionymi, natomiast Immolation po średnio moim zdaniem udanym Kingdom of Conspiracy nagrał płytę - monument, którą, jak już wspomniałem w temacie o nich, podali death metal w tak świeżej postaci, że wiele kapel młodych może im tylko pozazdrościć. Nie zgodzę się z Hajaszem, że to ich najlepsza płyta w ich dyskografii od czasu pierwszej, ale z pewnością jedna z najlepszych. Cieszy, że po tylu latach chłopaki są nadal w formie. I tyle jeśli chodzi o death metal i mieszanki. Teraz black. Tu niewątpliwie Selbstmord. Zachwyca mnie ta płyta ciężarem, brutalnością, brzmieniem. "Bezkompromisowy" metal, ekstremalny powiedziałbym. I pomijam tu przesłanie oraz ideologiczne afiliacje. To jest po prostu kawał konkretnej muzy na wysokim poziomie. No i oczywiście Malokarpatan, który przez pierwsze dni od tego, jak udało mi się ich płytę wyrwać z Hellrhrashera, nie opuszczał odtwarzacza. Słowacy rozwijają swój styl, eksperymentują z formą, jednocześnie nie siląc się na oryginalność będącą chorobą muzyki naszych czasów. Pierwszy krążek był bardziej blackmetalowy, ten jest bardziej heavy, a jaki będzie następny ? Nawet jeśli podobny, to i tak wystarczy. Świetnie się tego słucha. Cieszy również nowy Aosoth ze świetną okładką. Nic nowego pod słońcem, grają to, co grali, ale ich styl jest już na tyle rozpoznawalny i osobisty, że niczemu to nie ujmuje. Płyta - walec, ciężka w chuj, transowa. I Anima Damnata na (prawie)koniec. Inne brzmienie, ale klimat pierwszych płyt pozostał, pojebany i ciężki. Słychać rękę kolesia z tych innych kapel, ale udało się zachować unikalny styl muzyki. Sex ! Shit ! Satan !
Wszystkie ww. są zajebiste, jednak numerem jeden jest
Black Magick Ss
Absolutny hicior w moim prywatnym, tegorocznym rankingu. Hard rock - heavy metal z elementami blacku, okraszone chórkiem i klawiszami - tak chyba najkrócej scharakteryzowałbym ich muzykę. Luzackie granie na granicy kiczu i poważnej muzy, każdy kawałek na tej płycie wpada mi w ucho, a "Eclipse" mogę słuchać w kółko. Majstersztyk absolutny. Dawno nie miałem tak zdecydowanego faworyta jeśli chodzi o "płyty roku".
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.