Albumy studyjne:
Devil Is Fine (2016)
Stranger Fruit (2018)
Zeal & Ardor (2022)
Haha. Wychodzi NT że jestem różowa alternatywa. No, a że mam raczej pozytywne o nich zdanie to mi pasuje.PanLisek pisze:Rysiek ty hipsterze!
Najciekawsze że cofnąć się z dekadę i te wszystkie furie i dso-sy to czysty hipsteryzm zdradzieckipit pisze: 3 lata temu Imo ich największym plusem jest to, że nie starają się na siłę udawać kolejnego kroku w ewolucji black metalu. To w ogóle nie jest black metal, tylko całkowicie inna muzyka z jego domieszką. A to że jakoś nie wyrzuca z kapci, to inna sprawa. Nie mniej szanuję.
Masy polubiły i już wszystko było wporzo. Inaczej wyszłaby głupawka hipokrytyczna. Tylko zobacz jakie blakowce tera oblatane w muzyce.pit pisze: 3 lata temu Hejt na orthodox black był spory, a przecież był to powrót do "jądra ciemności" gatunku. Chwilowy renesans.
A Brumbrum dalej słuchają.yog pisze: 3 lata temu No, chyba każdy wiedział z miesiąc po premierze Paracletus, że DSO zostało nowym ulubieńcem hipsterów (już nie jest, bo nazi i nie wolno),
Mnie tam nie interesuje co recenzuje Fantano. Jeśli między przysłowiowe Animal Collective wpadnie coś co lubię tym lepiej dla niego i jego widzów.a kto nie wiedział to chyba w jaskini żył. Jest nawet spora szansa, że gdyby niejaki Anthony Fantano tejże płyty na jutubie nie zrecenzował
Bez obrazy, ale szukanie na siłę poprawności politycznej jest tak samo niepoważne jak ta poprawność. Gagneux jest murzynem, to co miał tam wcisnąć, nordycki folk?Pioniere pisze: 3 lata temu Niczym w nowoczesnych serialach i filmach, wciskają muzyczną i poza muzyczną poprawność polityczną w bm
To tak tylko w ujęciu, jakby traktować to jako bm, a jak wyżej wspomniał @pit, tego wcale nie powinno się traktować jako bm, wtedy wszystko byłoby poprawniePanLisek pisze:Bez obrazy, ale szukanie na siłę poprawności politycznej jest tak samo niepoważne jak ta poprawność. Gagneux jest murzynem, to co miał tam wcisnąć, nordycki folk?Pioniere pisze: 3 lata temu Niczym w nowoczesnych serialach i filmach, wciskają muzyczną i poza muzyczną poprawność polityczną w bm
Wtedy dopiero by było gadania!!! Murzyny kradną kulturę nadludziom.PanLisek pisze: 3 lata temuBez obrazy, ale szukanie na siłę poprawności politycznej jest tak samo niepoważne jak ta poprawność. Gagneux jest murzynem, to co miał tam wcisnąć, nordycki folk?Pioniere pisze: 3 lata temu Niczym w nowoczesnych serialach i filmach, wciskają muzyczną i poza muzyczną poprawność polityczną w bm
Ten true BM to gówniarzeria była i tylko głupio że po latach, wielu fanów dorastających z Norwegią, nie zrozumiało że ich bogowie mieli naście lat.Pioniere pisze: 3 lata temu Z tym, że ten true black metal miał jednak granice, za których chęci przekraczania grożono, a nawet mordowano - to już jako taka dygresja na zakończenie.
Od tego czasu bm-owcy wielokrotnie zdradzali swe ideały, te pierwotne i kolejne, i kolejne.
Kilka dni temu słuchałem starego Countess i no cóż - brzmiało to w miarę ok i miało niezaprzeczalnie swój urok, ale do końca płyty nie dotrwałem. Coś co na początku mi się podobało, po pół godziny pokazało wszystkie atuty i zaczęło nieziemsko nudzić. A dlaczego piszę o tym tutaj? No bo nie ma tematu o Countess chyba.yog pisze: 3 lata temu Orthodox black metal to dla mnie na zawsze pozostanie prostacki Countess, a nie szwedzkie dewotki.
Gówniarzeria czy nie, to jednak trzeba przyznać że ambarasu narobili, zabicie drugiego człowieka to poważna sprawa, nie pierwszy lepszy wygłup, a trupów kilka było, byłoby pewnie i więcej gdyby okoliczności na to pozwoliły. Pamiętam między innymi jakiś wywiad z Mortiisem który mówił że wyprowadził się z Norwegii właśnie dlatego że sprawy obrały dość niebezpieczny kierunek i na poważnie trzeba było martwić się o życie. Więc mimo że byli to nastolatkowie to nie traktowałbym ich jak pierwszych lepszych gówniarzy.Kozioł pisze: 3 lata temu Ten true BM to gówniarzeria była i tylko głupio że po latach, wielu fanów dorastających z Norwegią, nie zrozumiało że ich bogowie mieli naście lat.
A mogę wiedzieć jak ich traktować?PanLisek pisze: 3 lata temuGówniarzeria czy nie, to jednak trzeba przyznać że ambarasu narobili, zabicie drugiego człowieka to poważna sprawa, nie pierwszy lepszy wygłup, a trupów kilka było, byłoby pewnie i więcej gdyby okoliczności na to pozwoliły. Pamiętam między innymi jakiś wywiad z Mortiisem który mówił że wyprowadził się z Norwegii właśnie dlatego że sprawy obrały dość niebezpieczny kierunek i na poważnie trzeba było martwić się o życie. Więc mimo że byli to nastolatkowie to nie traktowałbym ich jak pierwszych lepszych gówniarzy.Kozioł pisze: 3 lata temu Ten true BM to gówniarzeria była i tylko głupio że po latach, wielu fanów dorastających z Norwegią, nie zrozumiało że ich bogowie mieli naście lat.
Chyba tak jak napisałem, jako nie pierwszych lepszych gówniarzy, nie wiem czy to określenie ma jakieś synonimy.
To zależy. Muzycznie to oczywiście poodkrywali i potworzyli ale ideologicznie itp, to gówniarzeria kropka. Teraz zgoda?
Przepraszam bardzo, Crowley to nie satanizm. I nie zarabiał na swojej religii, tylko do niej dokładał. LaVey to pajac.Kozioł pisze: 3 lata temu Mimo wszystko wciąż istnieją betony, które wierzą że necronomicon to książka magiczna, albo że taki Crowley czy LaVey to coś więcej niż nacieganie na sponsoring, wydatki. Taki okultyzm szatanizm za Cudze pieniądze.
Okultyzm też tam stoi w szyku identycznym do kolejności wypisanych imion. Nie będę się wykłucać o nieważne szczegóły, faktem jest zaś że dzięki magicznym bzdurom, żył swój żywot guru... Za cudze pieniądze ćpał, ruchał i jeździł. Zupełnie jak każdy inny patron "nowego i oświeconego"pit pisze: 3 lata temuPrzepraszam bardzo, Crowley to nie satanizm. I nie zarabiał na swojej religii, tylko do niej dokładał. LaVey to pajac.Kozioł pisze: 3 lata temu Mimo wszystko wciąż istnieją betony, które wierzą że necronomicon to książka magiczna, albo że taki Crowley czy LaVey to coś więcej niż nacieganie na sponsoring, wydatki. Taki okultyzm szatanizm za Cudze pieniądze.
OK. Nie widzę problemu. Znamy i mamy inne pkt widzenia oraz poznaliśmy odmienną interpretację biograficznych faktów, a raczej ich rozumienie. Przede wszystkim proponuję omijać nie obiektywne, zapatrzone źródła, bo kto wie, może za 100 lat działalność Jima Jonesa okrzyknięta zostanie życiem z dobrowolnych datków a nie oszustwempit pisze: 3 lata temu Mylisz się Rysiu. Żył za pieniądze rodziny i z tego co zarobił na różnych biznesach (w tym np. na rewii), a pod koniec życia większość przewalił na procesach cywilnych które sam wytaczał. Trochę jak Tesla. Przeczytaj jakieś dobre bio.
Haha haha Jan Paweł II i wspomniany Jim Jones to pewnie od habsburgow czy innych Carringtonów. Idealizm i romantyzm. Wielcy otulmaniacze zdrowego rozsądku i determinizmu.yog pisze: 3 lata temu No właśnie, ludźmi takimi jak Crowley się nie zostaje dzięki jałmużnie, do tego potrzeba mieć za dużo czasu i za dużo pieniędzy, preferencyjnie zebranych przez kilka pokoleń.
No co ty, robisz political correctnes w wersji dla metalowców?pit pisze: 3 lata temu Niestety. Nie dla biedoty studia w Cambridge, prywatne wydawnictwa, podróże dookoła świata i zdobywanie Himalajów.
A co do ćpania. W heroinę wpuścił go genialny brytyjski system opieki zdrowotnej. Tak na wyspach leczyli astmę której nabawił się w Himalajach. Przed wybuchem wojny sprowadzał specjalny lek z Niemiec.
Fakty, faktami, a utrwalone kłamstwa i legendy swoją drogą. Ty wiesz lep czyjej propagandy kryje się za tymi kłamstwami?Kozioł pisze: 3 lata temu No co ty, robisz political correctnes w wersji dla metalowców?
Alistair Crowley - nieskazitelną ikoną.... Ale niech będzie.
Nie lodowego sekciarza tylko gościa z pomysłem. Ja go nie krytykuję tylko ludzi "wierzących", tak naprawdę w prawdziwym życiu z czymkolwiek "crowleyowskim" nie mających nic wspólnego. Cały ten fenomen ogranicza się do kolekcji szpanerskich książek, fajnych fantów i.... Chyba tyle.yog pisze: 3 lata temu Spodziewałem się porównania do Jima Jonesa i uważam, że te dwie postaci totalnie są do siebie niepodobne i sprowadzasz Crowleya do roli jakiegoś losowego sekciarza, któremu zależy tylko na tym, by mieć 600 Mercedesów, a mu bliżej do jakiegoś Byrona. Mógł robić, co chciał i robił, a nie robił to bo chciał mieć władzę i pieniądze. Zrównywanie LaVeya z Crowleyem też w moim mniemaniu niezbyt udane.
pit pisze: 3 lata temu Pytasz czy w metalu znajdzie się jeden prawdziwy thelemita? Nie spotkałem. Sądzę że nie. W całej muzyce rockowej najbliżej był pewnie David Bowie, ale też nie do końca.
