Ja Cię proszę byś jeszcze raz odpalił Leviathan i zastanowił nad tym co piszesz. W pierwszym akapicie wymieniłeś kurwa najgorsza płytę kapeli, której odsłuch spowodował, ze niemal się popłakałem, bynajmniej nie ze wzruszenia.
Wokale Dailora absolutnie zniszczyły koncept progresywnego sludge wpierdolu, który fundowali przez kilka lat i nie mieli w takim graniu równych sobie. Jeszcze na tym Leviathanie zaczął ten rudy cwel śpiewać (kawałek Seabeast), lecz tam to jeszcze nie podchodziło pod hipsteriadę. Chyba tez hipsterow jeszcze nie było zdaje się.