Niezwykły artysta. Od odjechanego, elektryzującego Rainforest Spiritual Enslavement, balansującego na granicy Dark Ambientu, Nature Recordings, klasycznej elektroniki, poprzez zaszumiony, industrialny Prurient, czy antywojenne dub, industrial techno (dla nielubiących - to nie jest techniawa, to nie jest także klasyczne, dobre techno, tutaj rytm jest tylko tłem dla ostrej, bezkompromisowej elektroniki) w Vatican Shadow, aż do Black Metalowych Ash Pool i Departure Chandelier, mocno nasyconych, w przypadku tego pierwszego projektu, Crust Punkiem, a drugiego Dungeon Synth.
Bardzo mocny zawodnik (w swojej dziedzinie), ale na tym forum szału (niestety) nie zrobi. Jego metalowe projekty mało komu przypadną do gustu, a całą resztę kochane brutale zleją ciepłym moczem.
Mój ulubiony projekt tego jegomościa w moim ulubionym nowojorskim barze, w którym niestety nigdy nie byłem. No i niestety już chyba nigdy nie będę...
Prurient to żywa legenda na scenie industrial/noise, jakoś wyjątkowo osłuchany nie jestem więc nie będę się wymądrzał, zresztą kto jest w takiej dyskografii, ile tego będzie, ze setka? Lubię też Vatican Shadow, reszty chyba nie znam.
Ja ze swojej strony mogę polecić jego metalową twarz. Black metal o tym, jak Leon nie chciał napalić (no Napol-Leon, bo zimno, hohoho hihihi), czyli Departure Chandelier oraz mizoginistyczne Ash Pool. Jedno i drugie to mocny punkt w nowadays black metalu (którego nie fuck off ).
Z niemetalu znam (oczywiście nie wszystko, ale kilka pozycji) najpopularniejszego chyba Prurienta, ze wskazaniem na torebkowe Frozen Niagara Falls.
Prawie trzy godziny ostrej, zimnej elektroniki, mój ulubiony Vatican Shadow; Death Is Unity With God - kompilacja wczesnych epek, początkowo wydanych tylko w formie cyfrowej.
A Prurient, jak ktoś nie zna to to jest mega. Zimne, mroczne, hałaśliwe, na swój sposób melodyjne. Frozen Niagara Falls. Z wokalem i to z dobrym wokalem.
Takie nieskromne rekomendacje. Rainforest nie będę polecał, bo jak słusznie zauważył @Vexatus, brutallandowcy zleją ten projekt ciepłym moczem. Za ładne.
Frozen Niagara Falls to chyba taka najbardziej znana, imo ta muzyka ma bardzo filmowy charakter, gdyby obedrzeć ją z tych bardziej szorstkich elementów to wyszedł by taki soundtrack kina lat 80/90. Świetny album.
Prurient, Burial Hex czy Fennesz to takie projekty które mogą służyć za wejście w ciężki industrial i noise.
W Departure Chandelier pomaga mu mocno Pierre-Marc Tremblay z Akitsa ale ciężko zweryfikować który za co jest dokładniej odpowiedzialny - np. wg MA ich role są unknown.
Z ciekawości sprawdzę na wkładkach płyt też zaraz.
/
Tu też brak info.
There's something growing in the trees__Through time war prevails____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me_______Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ___Face the consequence alone ___With HONOUR - VALOUR - PRIDE
Lis pisze: ↑3 dni temu
Prurient, Burial Hex czy Fennesz to takie projekty które mogą służyć za wejście w ciężki industrial i noise.
Fennesza kojarzę z ostatniej płytki i jakichś wcześniejszych, na pewno Venice. Raczej dość łagodny ambient. Właśnie leci kompilacja Field Recordings i jest trochę ciężej.
Burial Hex kojarzę nazwę, ale muzy nie. Na pierwszy ogień pójdzie także kompilacja In Psychic Defence.
Ze swojej strony polecę dla odmiany również kompilację Vladislava Delaya, pierwszych pięć EP. Na BC jest dostępnych raptem parę kawałków, reszty trzeba poszukać. Ja nieprawilnie słucham z Tidala.
Facet lubi na moment uciec od ambientu w kierunku dość ciężkich industriali, ale przede wszystkim tnie, tnie i tnie. Lubię. Jest temat na forum.
Fennesz tak balansuje na granicy ambientu i harsh noise, chyba słabej płyty nie nagrał, ale polecam przede wszystkim Endless Summer, to chyba tego opus magnum.
Burial Hex sprawdź na pewno The Hierophant. BH to już w ogóle różne rzeczy robi, ale jak trzeba to potrafi huknąć ciężkim noisem.