Sprawdzę kiedyś przy okazji.
Sięgnąłem za to po
Cryptopsy oraz
The Book of Suffering: Tome I i całkiem klawe nowoczesne brutalne technikalia tam prezentują, ale gdzieś tam w tej całej perfekcji ucieka to szaleństwo, które znaleźć można na pierwszych dwóch płytach.
Cryptopsy ma w dodatku trochę głupkowate teksty. Wiadomym jest, że nie teksty są najistotniejsze w muzyce (zwłaszcza takiej), ale jednak spoglądasz na nie i widzisz np.:
The constant financial pressures
Were constricting my creativity
A black canvas stalked my nightmares
Night after night I had the same reoccurring vision
So I thought a therapeutic fishing expedition
Might help remedy the darkness which had been consuming me
But sadly it only brought my blackened revelations
To the next extremity
...i trochę ciarki żenady się jednak pojawiają. Chłop na ryby pojechał i go popierdoliło. Ale muzycznie fajnie, tylko zbyt sterylnie, zbyt perfekcyjnie.