Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

Re: TOP 5 Death Metalu XXIw. Czyli wszystko mega wplywowe eksplodujące po 2000r

#51

yog 5 lata temu

Czit pisze:
5 lata temu
yog pisze:
5 lata temu
myślę, że np. taki Mithras więcej czerpie z Lykathea Aflame, niż z Nile aktualnie.
A i Wormed przeze mnie wymieniany:



No jakby Lykathea Aflame wydało swój "Elvenefris" teraz to by zaorali. Wtedy zbiegli się prawie ze świetnym, ale łatwiejszym "Black Seeds of Vengeance" i szkoda wielka się stała.
Ten kawałek sroga miazga, podniecałem się przed chwilą trochę ;)

Moment wydania tego albumu pewnie nie był idealny, żeby wyjść do światowych słuchaczy z ezoterycznym deathem z Czech ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head

Tagi:
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#52

Hajasz 5 lata temu

Dlatego taki Nile sam zarzucił na siebie pętlę bo z płyty na płytę wydłużał czas co przy tego typie muzyki może boleć. I dlatego uwielbiam debiut i drugi album a potem pożegnałem się z zespołem aż do płyty At The Gate Of Sethu, która uważam za bardzo dobry album choć nawet nie próbuję tego równać do dwóch pierwszych.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#53

yog 5 lata temu

To też najambitniejszych często spotyka, że jak już zaczynają mieszać to tu flecik, tam trąbka, może fragmencik na tamburynie i nagle się okazuje, że nagrywasz koncert jebanej praskiej orkiestry symfonicznej, zamiast napierdalać łbem dla szatana. Od wczoraj sobie dwójki Tribulation słuchałem i tam też różnica debiut z 35min, a Formulas 75 ponad. Fajna płyta, ale też by nie straciła zbytnio, gdyby ją w 60 zamknąć, a wręcz by zyskała może, bo chętniej by się repeat włączało? Necros Christos to samo, poczuli, że umieją i już na Doom of the Occult trochę przynudzania było, a teraz po bandzie już poszli na pożegnanie.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#54

Hajasz 5 lata temu

Tylko te pepiki wydały album po dwóch miesiącach od Black Seeds więc efekt nie mógł być inny tylko klęska.

Ja generalnie nienawidzę długich płyt choćby nie wiem jak w chuj były zajebiste to jednak czas ma znaczenie i tak w death metalu uważam, że te 45 min w zupełności wystarcza a w black metalu to jeszcze mniej bo do dzisiaj za album kompletny idealny uznaję Antychrysta od Gorgoroth'a.

Pierdolone arcydzieło, które już o 1 min dłuższe takie by nie było.
Ostatnio zmieniony 25 maj 2018, 00:38 przez Hajasz, łącznie zmieniany 1 raz.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Czit
Tormentor
Posty: 1163
Rejestracja: 7 lata temu

#55

Czit 5 lata temu

yog pisze:
5 lata temu
Czit pisze:
5 lata temu
yog pisze:
5 lata temu
myślę, że np. taki Mithras więcej czerpie z Lykathea Aflame, niż z Nile aktualnie.

Moment wydania tego albumu pewnie nie był idealny, żeby wyjść do światowych słuchaczy z ezoterycznym deathem z Czech ;)

No ja nie jestem tego "nausznym świadkiem", ale łatwo to zweryfikować i jeśli wszyscy sikali po nogach po debiucie Nile to przy dwójce i "dwójki" pewnie przez nogawki leciały... a tu jakiś pepiczki z płytką wyskakują.
yog pisze:
4 lata temu
Uważanie Seasons in the Abyss za lepszą od South of Heaven istotnie nie da się wytłumaczyć inaczej, niż kindermetalstwem ;)
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4126
Rejestracja: 7 lata temu

#56

DiabelskiDom 5 lata temu

Ja się cieszę, że sprowokowałem przynajmniej jedną osobę do zapoznania się z "Elvenefris" bo uważam album za wybitny, jak również za kurewsko niesprawiedliwy fakt obejścia się z nim przez czas i słuchaczy.

A osobom lubującym się w rankingach sprzedaży, ocen i opinii świata polecam zobaczyć jaką ma to średnią ocen na Metallum. Jedna z najwyższych na portalu (o ile nie najwyższa). To tak w ramach ciekawostki.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#57

yog 5 lata temu

DiabelskiDom pisze:
5 lata temu
Ja się cieszę, że sprowokowałem przynajmniej jedną osobę do zapoznania się z "Elvenefris" bo uważam album za wybitny, jak również za kurewsko niesprawiedliwy fakt obejścia się z nim przez czas i słuchaczy.

A osobom lubującym się w rankingach sprzedaży, ocen i opinii świata polecam zobaczyć jaką ma to średnią ocen na Metallum. Jedna z najwyższych na portalu (o ile nie najwyższa). To tak w ramach ciekawostki.
Płyt powyżej 20 recek z 95+% wiele tam nie ma.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4603
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

#58

TITELITURY 5 lata temu

Moim zdaniem trendy wyznaczyły dwie kapele: Mitochondrion oraz Portal. Wszystkie te gówniane, rzężące zespoły, których muzycy nadrabiają brak pomysłu na granie rozstrojonymi gitarami oraz chujową produkcją płyt, to taka siudma woda po kisielu ww. Tak jak w bm jest moda na granie pod Blasphemy i Beherit, tak w dm teraz wystarczy zagrać jak portal, a na portalach internetowych wszyscy się cieszą, sale koncertowe pełne i w ogóle zajebiście, że nic tylko zegar z kukułką na głowę założyć. I dodam jeszcze Howls of Ebb. Koniec końców nie przekonałem się do tego zespołu, ale nie zmienia to faktu, że kolesie ukształtowali swój unikalny styl, którego dotychczas nie udało się podrobić, a przynajmniej ja nie słyszałem takiego grania u innych kapel, podczas gdy Mitochondrion ma więcej epigonów, niż puszczalskie laski zarazków w pochwie. No i na koniec oldschool, chyba nawet bardziej wpływowy. Postawiłbym nawet tezę, że dziś jest więcej zespołów grających "oldschool", niż było zespołów, które się na nich wzorują. Zatem najbardziej wpływowe zespoły w pierwszym stuleciu drugiego millenium, to:

*Portal
*Mitochondrion
*Morbid Angel
*Death
*Incantation.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
Ryszard
Tormentor
Posty: 2991
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Forteca Trolli

#59

Ryszard 5 lata temu

Jak można wymianiac Morbid Angel, Death i nie mieć tchu na Autopsy?
!Polacy, to murzyni europy. Black Lives Matter!
Awatar użytkownika
pp3088
Moderator globalny
Posty: 1487
Rejestracja: 6 lata temu

#60

pp3088 5 lata temu

Nie znałem wcześniej tej Lykathei Aflame czy jak się to pisze. Czy cała płyta jest jak to co zapodał Czit? Przecież to brzmi jak Ihsahn wymieszany ze slam metalem. Serio porównujecie to do Nile (które mimo dodatków było rasowym death metalem)?

Wiem za to kto się inspirował tym LA - hiszpański avant-slamowy Dripping i wspomniane Wormed. Tutaj wspomniane Dripping:

Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself

Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay

"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#61

yog 5 lata temu

Ten Dripping to jest taka niedojebana Lykathea Aflame. Spoko, ale ostro przekombinowane, jak na mój gust.

Ale Ihsahn by się ostro mógł od Czechów uczyć, to fakt :) W ramach wyjaśnienia - harmonie na Elvenefris to inna liga, niż solowe dokonania Norwega.

Myślę, że jak tu wrzucasz Dripping, to od nich ci ten slam w Lykathea Aflame słychać, a sprzężenie zachodzi raczej w drugą stronę, to slam brzmi czasem jak niedojebane Lykathea Aflame :) :)

Tzn. może sobie wkręcam, ale jak jakakolwiek logika na tym świecie istnieje, to Dripping był chyba dla slamu jakoś wpływowym projektem.

A cała płyta Lykathea Aflame brzmi mocno zróżnicowanie, ten co Czit wrzucił to chyba jeden z lżejszych kawałków tam.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
pp3088
Moderator globalny
Posty: 1487
Rejestracja: 6 lata temu

#62

pp3088 5 lata temu

yog pisze:
5 lata temu
Ten Dripping to jest taka niedojebana Lykathea Aflame. Spoko, ale ostro przekombinowane, jak na mój gust.

Ale Ihsahn by się ostro mógł od Czechów uczyć, to fakt :) W ramach wyjaśnienia - harmonie na Elvenefris to inna liga, niż solowe dokonania Norwega.

Myślę, że jak tu wrzucasz Dripping, to od nich ci ten slam w Lykathea Aflame słychać, a sprzężenie zachodzi raczej w drugą stronę, to slam brzmi czasem jak niedojebane Lykathea Aflame :) :)

Tzn. może sobie wkręcam, ale jak jakakolwiek logika na tym świecie istnieje, to Dripping był chyba dla slamu jakoś wpływowym projektem.

A cała płyta Lykathea Aflame brzmi mocno zróżnicowanie, ten co Czit wrzucił to chyba jeden z lżejszych kawałków tam.
Nie ten Dripping to taka LA slam metalu - też "zapomniane i niezrozumiane". Poza topką na RYM-ie nie widziałem nigdzie indziej wspominek o LA, fakt faktem czasem nazwę ktoś wymieni ale żeby to jakiś kult czy klassik był to nigdy bym nie powiedział.

Jak inne są jeszcze bardziej rzeźnickie to chyba sobie podaruję. Blastowanego brutal deathu na pełnej kurwie nie jestem w stanie słuchać.
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself

Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay

"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4603
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

#63

TITELITURY 5 lata temu

No fakty, jeszcze auto-psy.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#64

yog 5 lata temu

pp3088 pisze:
5 lata temu
Nie ten Dripping to taka LA slam metalu - też "zapomniane i niezrozumiane". Poza topką na RYM-ie nie widziałem nigdzie indziej wspominek o LA, fakt faktem czasem nazwę ktoś wymieni ale żeby to jakiś kult czy klassik był to nigdy bym nie powiedział.
Może źle się nieco wyraziłem - ten Dripping jak na slam to dobre wydawnictwo (mocno nie przepadam za gatunkiem). Miałem jednak wrażenie się z tym zapoznając, że albo za brakło umiejętności, albo czasu. Brzmi to trochę, jakby materiału było na sporo więcej, niż te 20 minut i całość jest jakoś groteskowo upakowana, a sporo przejść temp brzmi strasznie nienaturalnie, najzwyczajniej totalnie kwadratowo. Tylko jak pamiętam, to początkowo podobnie mi się wydawało względem Elvenefris, a jednak klei się to wszystko znakomicie.

I tutaj
pp3088 pisze:
5 lata temu
Jak inne są jeszcze bardziej rzeźnickie to chyba sobie podaruję. Blastowanego brutal deathu na pełnej kurwie nie jestem w stanie słuchać.
To zupełnie nie jest tak. Sam delikatnie rzecz ujmując nie przepadam za blastowanym brutal deathem, tylko Lykanthea Aflame gra tak przez 5 sekund, żeby za chwile dojebać jakimś zwalającym z nóg riffem, zawodzeniem, albo mantrycznym tempem. Ten kawałek podany przez Czita ma po prostu dłuższe te spokojniejsze partie, bo wiele z nich trwa np. 4 minuty, a nie 9 :P

Co do kultowości Lykathea Aflame, to pamietam Blood Music wydawał to w 2012 jakoś na winylu i płyty zeszły chyba jeszcze przed premierą, dosłownie w ciągu godzin. Blood Music to jest koleś, który wydaje Perturbatora, ten wyjebany box dyskografii Emperora itp. wynalazki. Bardzo wątpię, by należał do fanów brutalnego deathu na pełnych blastach. Lykathea Aflame gra w zupełnie innej przestrzeni. To jest w pierwszej kolejności ezoteryczna wycieczka, a w którejś tam kolejnej extremalny death. Dla mnie ten album ma więcej punktów wspólnych z Wildhoney Tiamatu, niż z jakimiś brutal deathami ;) Całość tego materiału płynie wybitnie dobrze, na wyjebanych riffach.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5229
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#65

Hajasz 5 lata temu

DiabelskiDom pisze:
5 lata temu
A osobom lubującym się w rankingach sprzedaży, ocen i opinii świata polecam zobaczyć jaką ma to średnią ocen na Metallum. Jedna z najwyższych na portalu (o ile nie najwyższa). To tak w ramach ciekawostki.
yog pisze: Płyt powyżej 20 recek z 95+% wiele tam nie ma.
Ad 1) Musiałbym zobaczyć tych ludzi co to pisali te recenzje ile mają lat itp sprawy aby rozwiązać tę ciekawostkę.

Ad 2) Mógłbym rzucić ludkom z Indii czy jakiegoś Bangladeszu, którzy zajmują się zawodowo dawaniem lajków czy podbijaniem oglądalności na YT temat aby napisali kilka życzliwych recenzji względem tej płyty i po chwili zejdziemy do 50% albo mniej.

Płyta jest przekombinowana i wielokrotnie dostawałem tzw. efektu ziewania. Gdybym usłyszał ją w momencie ukazania efekt byłby ten sam.

Dłuuugie płyty są do dupy. Death metal ma dać strzał w ryj a przy próbie podniesienia jeszcze kilka ciosów i jest pięknie a nie ciągnąć się jak komunistyczne krówki i kombinować jak tu jeszcze upiększyć kawałek, który już o 5 min trwa za długo.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17451
Rejestracja: 7 lata temu

#66

yog 5 lata temu

No spoko, jeśli Elvenefris to dla ciebie płytka, do której zasiadasz po nocy i trochę ziewniesz, więc chujnia, to luz. Mi chwilkę przekonywanie się do niej zajęło i uważam, że całość kompozycji płynie, co mnie od ziewania przy muzie odstrasza - gorzej, gdy ta jest rwana. A ta - mimo napierdolu - nie jest, dzięki czemu nawet te 70 idzie wysiedzieć, bo to jeden, długi trip, a nie plejada pomysłów. 70 min grania pokroju Cannibali to gruba przesada, tutaj tylko trochę, bo jako monolityczny koncept, po zgłębieniu zakamarków, wchodzi idealnie.
Destroy their modern metal and bang your fucking head

Wróć do „Dyskusje muzyczne”