Ten ehem, murzyński metal, ta wielka emocja,
w swoim XXIw obliczu
ma olbrzymi wpływ na chyba cały metal i rnr & beyond.
Diabeł swoje lata popularności powoli ma już za sobą więc sprawy wizerunkowe przenikającego do mas skomercjalizowanego produktu z norwegii pozostawię na boku. Co najciekawsze to fakt olbrzymiej otwartości tak hermetycznego niegdyś tworu i co za tym idzie odpłynięcie na falach szeroko pojętego morza wpływów jest chyba w tym interesie najważniejsze...
To black skomercjalizował i spowszednił ekstremalny metal, ostatecznie udomowił go, w zamian dał nam masę nowych fanów, pomysłów na muzykę, jej sprzedaż i utylizację. Wpierw epoka NU uratowała a dekadę czy półtorej później, epoka hipsterów pchnęła ekstremalny metal w ambitniejsze rejony... I tak black pociągnął wszystkich. Oczywiście olbrzymią w tym winę ponoszą zespoły pokroju voivod i neurosis ale w gruncie rzeczy to dorastający wśród dobrobytu internetu i komputerów fani blacku plus np sukcesy dimmu borgir tuż przed boomem technologicznym.
Czyli black jest bazą wszystkiego dotyczącego teraźniejszość a może black metal zamyka wąska kategoria a pozostałe to całkiem nowy gatunek?
